Nie ma co udawać. Papież naprawdę tak powiedział. A więc wszystkie marsze dla życia, walka o ustawodawstwo broniące rodziny - to obsesja. Z Watykanu przyszedł cios dla ludzi dobrej woli. Nowicka ma prawo triumfować. Nam została tylko modlitwa o opamiętanie dla tego "biskupa Rzymu"
Słowa Papieża Franciszka wypowiedziane gdy był kardynałem:
"Brońcie nienarodzonych przed aborcją, nawet jeśli będą was prześladować, oczerniać, zastawiać na was pułapki, ciągać was po sądach czy zabijać was. Żadne dziecko nie powinno być pozbawione prawa do urodzenia, prawa do wykarmienia i posłania do szkoły."
W 2007 roku obecny Papież porównał aborcję do kary śmierci, mówiąc: "W Argentynie obowiązuje kara śmierci. Dziecko poczęte przez gwałt na chorej psychicznie lub upośledzonej kobiecie może zostać skazane na śmierć." Znany był też z wspierania ruchów pro-life.
Słowa Papieża Franciszka z 2013 roku: "Zwłaszcza w obliczu kultury odrzucenia, relatywizującej wartość życia ludzkiego rodzice są powołani do przekazywania swym dzieciom świadomości, że musi być ono zawsze bronione, począwszy od łona matki. Trzeba w nim rozpoznać dar Boży i zapewnienie przyszłości dla rodzaju ludzkiego" Źródło: http://gosc.pl/doc/1663584.Papiez-o-nienarodzonych
Żadne dziecko nie powinno być pozbawione prawa do urodzenia, prawa do wykarmienia i posłania do szkoły." *** Jak więc widzisz prawo dziecka rozciąga się na życie - urodzenie, wykarmienie, posłanie do szkoły. Nie ma mowy o tym, by zmusić do urodzenia, by umarło w niewyobrażalnym cierpieniu. Mojej zgody też na to nie ma. Nie jestem sadystą.
Pani Nowicka może sobie wmawiać nam i sobie co chce. Ludzie wierzący i tak wiedzą co jest dobre, a co złe. Może tą panią tak gryzą wyrzuty sumienia, że musi je czymś zagłuszać. Na pewno nie pomoże jej w tym pomoc w zabijaniu życia poczętego. To jest człowiek!! prawdziwy, a nie taki a wyobraźni!!
Heh, mogę tylko jedno dodać - koleżanka mojej żony na pytanie, czy chce mieć więcej niż trójkę dzieci, odpowiada, że nie, że jej wystarczy. Potem w zawaluowany sposób mówi, że bierze pigułki. "A spowiadasz się z tego?" - pada pytanie. "Coś ty! Myślisz, że moje koleżanki i połowa kobiet w kościele spowiada się z antykoncepcji?!"
A druga rzecz - byłem u spowiedzi i ksiądz wyraźni mi powiedział, że prezerwatywy w kontekście pigułek antykoncepcyjnych są mniejszym złem i... dał mi rozgrzeszenie, nie wymagając przysięgi/obietnicy, że już nigdy "nie zamknę się na możliwość poczęcia." Mam dwójkę dzieci i mi wystarczy. Antykoncepcja przestała być dla mnie jakimkolwiek problemem od czasu tamtej spowiedzi. Myślę, że to lepiej niż mierzyć poziom swego chrześcijaństwa kawałkiem lateksu.
Mogę więc potwierdzić, że problem antykoncepcji jest kwestią drugiego planu i wcale nie zaburza naszej wewnętrznej spójności jak chcieliby fanatycy studiowania śluzu w dni płodne i niepłodne.
Tomku, papież Franciszek podkreśla, że nauka Kościoła m.in. w sprawie antykoncepcji jest znana, i uważa, iż jest znana na tyle, że nie trzeba o tym często mówić. To, co ty piszesz, oznacza, że przynajmniej w twoim przypadku papież się pomylił. Stosowanie prezerwatywy jest grzechem - i taka jest nauka Kościoła, z którą (zauważyłeś?) papież się zgadza.
Bóg jest ŻYCIEM!!! Jest Dawcą życia, tu nie chodzi o obsesję, tylko o WSPÓŁDZIAŁANIE z Bogiem Dawcą życia. Jeśli nie współpracujesz... to masz problem wcale nie ze spójnością, tylko wręcz przeciwnie- schizofrenią, bo masz bogów cudzych (niedopuszczenie do poczęcia dziecka)ponad Nim. Czyli I przykazanie! Pozdrawiam serdecznie
Bóg jest dawcą życia, ale to człowiek decyduje kiedy i ile chce mieć potomstwa. Ma wolną wolę. Reszta twego wywodu świadczy o tym, że to ty masz kłopot ze zdrowym rozsądkiem. Wiara i rozum muszą iść w parze.
@kuriozum_2 Chodzi o rodzaj decyzji. Bo możemy decydować, zgodnie z nauką Kościoła. Wolną wolę masz oczywiście, także w tym, że możesz wystąpić z Kościoła, z którym nie zgadzasz się w zasadniczych kwestiach.
Kościół od zawsze chciał podporządkować sobie sferę seksualności człowieka. Biblia słowem nie pisze na temat antykoncepcji, nie wspominając o prezerwatywach, czy przerywanym stosunku. Zaś nauczanie Kościoła zmieniało się w zasadniczych kwestiach na przestrzeni ostatnich 50 lat wielokrotnie / np. transplantacja, transfuzja krwi, zaprzestanie uporczywej terapii / więc, to dla mnie żaden argument, bo to nie są żadne zasadnicze sprawy, czy dogmaty Kościoła. Robię swoje i odpowiadam przed Bogiem. Reszta się nie liczy.
@kuriozum2 W Biblii nie wspomniano również, o obozach koncentracyjnych, "polach śmierci" w Kambodży, rzezi Vandei we Francji. Czy to znaczy, że jest to dobre? Mądrość nie polega na tym, że się mówi co się wie. To domena głupców. Następnym razem chociaż przemyśl to co piszesz, bo ośmieszasz się tylko.
Odwołujesz się do Biblii, więc powinieneś ją mieć w małym palcu. A gdzie ją masz, a zwłaszcza nauczanie Kościoła zgodne z Biblią, jeśli nie wiesz, że właśnie w Biblii stoi jak byk o stosunku przerywanym. Poszukaj i zorientuj się skąd słowo onanizm, poczytaj 38. rozdział Księgi Rodzaju
@kuriozum_2 Przepraszam za błąd i wpisanie@kuriozum_2 jako autora mojej wypowiedzi zamiast mojego nicka. Wypowiedzi o stosunku przerywanym w 38 rozdziale Księgi Rodzaju
podzielam twój pogląd, że mądrość nie polega na tym, że się mówi co się wie, ale na tym, że się wie, co się mówi. Wiele twoich wpisów tego starego i mądrego powiedzenia nie uwzględnia. Bynajmniej nie jest to domena głupców, ale faryzeuszy.
@Karoliinka,
możesz stosować w swoim życiu seksualnym co chcesz. Mnie to nie obchodzi. Podzielam zdanie @RaBi, że wyolbrzymiamy problem, a Papież powiedział, że ciągłe przypominanie o tym, czy o tamtym ma charakter obsesji. Ta obsesja moim zdaniem, wylewa się na tym portalu z każdej szpary.
@kuriozum_2 Czyż to nie obsesja na punkcie "nigdy się z Wami nie zgodzę". Bo piszesz "że wiara i rozum muszą iść w parze" oraz, że "biblia słowem nie pisze na temat antykoncepcji, nie wspominając o prezerwatywach, czy przerywanym stosunku". Więc kiedy wskazuję Ci, że pisze, Ty odpowiadasz pisząc o jakiejś obsesji. Ni z gruchy ni z pietruchy. Gdzie rozum?
Czytaj ze zrozumieniem. Słowo obsesja pada z mojej strony, by podkreślić, że wyolbrzymiamy problem, że głupawe są dysputy o wyzszości stosunku przerywanego nad prezerwatywą, itd. Podparłem się Papieżem, który także na to zwrócił uwagę.
Więc, co tu jest ni z gruchy, ni z pietruchy ? Może twoje odpowiedzi ?
Piszesz jak ateista a nie katolik. Nie spłycaj grzechu związanego ze stosowaniem antykoncepcji i nie kpij z NPR. To co piszesz świdczy o Tobie, o słabej, może i martwej wierze, o hedoniźmie we wspołżyciu i oddaleniu od Boga poprzez grzech. Tylko, że Ty tego nie widzisz, albo nie chcesz widzieć. Ten, kto się nie spowiada z antykoncepcji, trwa w grzechu ciężkim, śmiertelnym, a jego spowiedzi są świętokradzkie, czyli służą potępieniu a nie zbawieniu.
Jasne, działam pewnie wbrew Watykanowi, w tej kwestii nie ma między nami łączności, ale moje sumienie mówi mi, że nie ma się czym za dużo przejmować. Mam o wieeeeele większe problemy "duchowe" niż antykoncepcja. Rozwiążę je, to wtedy może sięgnę głębiej.
Papież powiedział, że najpierw opatruje się rany, a potem mierzy poziom cukru. Poziom cukru to właśnie ta antykoncepcja.
Masz problem przede wszystkim z tym, i to jest największy Twój problem duchowy - tak! z przyjmowaniem łaski Ducha Świętego, bo nie zapraszasz Chrystusa wszędzie z Jego uzdrawiającą mocą, lecz wybierasz sobie co Ci popadnie. Dawkujesz sobie moc łaski. Jeśli na serio zaufasz Chrystusowi, to wtedy będziesz miał siłę i zaufanie do Boga, by odrzucić prezerwatywy. Walcz więc, zapraszaj Boga, a nie mów, że na tym etapie to nieistotne. I do takich aktów wiary zachęca Cię każda spowiedź - ku nawróceniu. Biedny ten prezbiter, który Ciebie i siebie zamyka na walczenie o przyjęcie łaski. Biedny kapłan, który sprowadza owce na błędne drogi. Biedne owce, które fałszywie beczą podczas spowiedzi św. Liczenie tylko na własne moralne siły i kalkulacje to nie chrześcijaństwo. To chce Ci powiedzieć Papież, jeśli na serio zaufasz - Pan przyjdzie uzdrowić KAŻDĄ sferę Twego życia. Coś co nie jest w pokorze mu poddane, nigdy nie będzie rodzić dobrych owoców. Zapraszaj Pana Jezusa i przestań oglądać się na świat. Walcz o czystość serca - Pan Jezus jest po Twojej stronie. Z przylgnięcia do Pana Jezusa biorą się dobre czyny.
Najpierw sobie odpowiedz czy Twoje sumienie jest własciwie ukształtowane i czy dbasz o jego formację. Jeśli nie, to Twoje sumienie może błądzić. Sumienie może podejmować oceny błędne, fałszywe, gdy jest źle ukształtowane. Z tego co piszesz wynika, że tak właśnie jest.
Formatowanie sumienia? Coś jak w komputerze? A ja myślałem, że sumienie to instrument reagowania na łamanie prawa naturalnego. To coś, co jest dane człowiekowi i co sprawia, że ateista postępuje uczciwie i nie potrzebuje ani Boga ani świętych ksiąg, by kroczyć prostą drogą. To dzięki sumieniu. A wymyślenie sobie sumienia, które się dowolnie formatuje (zapewne na katolika, prawosławnego, mahometanina itd.?) jest przeciw zdrowemu rozsądkowi. A co z winą i odpowiedzialnością? Jeśli sumienie zostało błędnie sformatowane bez mojej winy?
@Andrew Ale jesteś demagogiem i ignorantem religijnym. W szkole pewenie miałeś same tróje. Nie rozróżniasz FORMACJI od FORMATOWANIA. Nie rozumiesz prostego pojęcia FORMACJA. Ponadto sumienie to nie instrument. Lepiej idź do szkoły i się doucz, bo się zwyczajnie ośmieszasz. Żałosne jest to co piszesz. Żal mi Ciebie. Ty kompletnie nie wiesz czym jest sumienie. Kto daje sumienie? Energia z gwiazd? Przecież sumienie jest darem Boga. Prawo naturalne o którym piszesz ma także podstawę religijną i duchową. Chyba, że piszesz o jakimś swoim prawie naturalnym. Naprawdę doucz się co to jest sumienie i co to jest prawo naturalne, a potem się wypowiadaj.
Tak też myślałem, kornello. Ty to masz znakomicie uformowane sumienie. Takie czyste, katolickie. Twoja odpowiedź mówi wszystko. I masz rację, nie zajmuj się bezbożnikami takimi jak ja, nieochrzczonymi. I tak pójdą do piekła, prawda? Przypomnij sobie tylko w najbliższą niedzielę taki tekst (cytuję z pamięci więc może niedokładnie): "...i wspomnisz, że brat twój ma coś przeciwko tobie, zostaw tam swój dar, idź najpierw pojednaj się z bratem swoim, a potem wróć i dar swój ofiaruj". A ja, twój brat mam coś przeciwko tobie! Wiem, wiem Jezus to powiedział tak dawno, że już wiernych poddanych porządnej formacji nie obowiązuje, tak?
@Andrew Sam sobie wystawiłeś świadectwo i obnażyłeś swoje kompleksy i problemy emocjonalne. Szkoda nawet z tym dyskutować. Jednak są dobrzy psychologowie. Pewnie pomogą. Oni się Tobą zajmą. Ja nie muszę. Najlepszym psychologiem jest ten, na którego się powołujesz - Jezus Chrystus! Jeszcze raz proszę doczytaj różnicę między formacją a formatowaniem i nie wystawiaj się na śmieszność. To nie kabaret. Pozdrawiam!
" Jasne, działam pewnie wbrew Watykanowi, w tej kwestii nie ma między nami łączności, ale moje sumienie mówi mi, że nie ma się czym za dużo przejmować. Papież powiedział, że najpierw opatruje się rany, a potem mierzy poziom cukru."
***
Jest takie porzekadlo - ma czyste sumienie, bo nieuzywane.
Ty sobie geby papiezem nie wycieraj - powyzsze slowa Franciszka odnosza sie do ludzi, ktorzy jeszcze Chrystusa i Jego przeslania nie POZNALI. Chyba, ze tez sie do takich osob zaliczasz, ale wtedy okresl sie jasno i nie rznij chrzesijanina.
Wypaczasz nauczanie papieża, wypaczasz sumienie, wypaczasz przykazania i Ewangelię. A za to odpowiesz przed Bogiem, który jest miłosierny, ale i SPRAWIEDLIWY. Nie zapominaj o tym. Tak to prawda, myślę, że masz większe problemy duchowe. Sta też biorą się Twoje problemy z nieuporządkowaną seksualnością, z egoizmem seksualnym, z antykoncepcją. "Poziom cukru to antykoncepcja" - ale bzdury, ale tandeta guchowa, dramat. "Moje sumienie mówi..." - a może to ktoś inny Ci mówi. Zastanów się nad tym. Na pewno to niem jest Duch Święty. I nie usprawiedliwiaj sobie fałszywym sumieniem błędnych i antyewangelicznych poglądów. Przypomnij sobie z niedzielnej Ewangelii: "Kto w drobnej rzeczy będzie wierny, ten i w wielkiej będzie wierny, a kto w drobnej rzeczy będzie niewierny, ten i wielkiej będzie niewierny". A Ty nie chcesz być wierny i nie jesteś.
Rozumiem Tomka. Razem z mężem używamy prezerwatyw. Nie oznacza to, że zamykamy się na Nowe Życie. Mamy dwójkę dzieci i wolelibyśmy nie mieć już następnych. Jeśli Bóg zadecyduje za nas inaczej, kolejne dziecko także przyjmiemy z miłością.
Proste. Wystarczy przejść na metody naturalne. Antykoncepcja jednak ma z góry inne założenie. Jeśli by nie miała, to po co ją stosować? Masło maślane. Nie oszukuj własnego sumienia. Nie da się jednocześnie mieć ciastko i zjeść ciastko.
do a.: Piszesz, że używacie z mężem prezerwatyw, ale "Jeśli Bóg zadecyduje za nas inaczej, kolejne dziecko także przyjmiemy z miłością". Rozumiem, że przyjmiecie to dziecko, gdy prezerwatywa pęknie? Piękna deklaracja! Coś w stylu: niszczymy kupony totolotka zaraz po kupieniu, ale gdy Bóg zdecyduje, żebyśmy wygrali, z miłością przyjmiemy pieniądze. Ech, ta logika katolika.
no i po co wchodzisz z buciorami w życie intymne drugiego człowieka. To, że @a napisała o prezerwatywach, choć nie musiała, to nie znaczy, że można to obśmiać i wykpić. Zapewne w duchu chrześcijańskiej miłości to zrobiłeś? Ech, ta logika katolika i jego sumienie.
@kuriozum_2, ależ tu nikt nie wchodzi z buciorami w życie intymne drugiego człowieka. To a. sama z jakiegoś powodu pisze na forum publicznym o swoim intymnym życiu. Moim zdaniem jeśli coś poruszamy w publicznej dyskusji, to po to, żeby inni mogli się do tego odnieść, czyż nie?
A my z mężem stosujemy NPR i mamy ... 4 dzieci ;) Nie z przypadku, ale z wyboru. Stosując antykoncepcję mówimy Bogu, że Mu nie ufamy, że się boimy że "ukarze" nas kolejnym dzieckiem, mówimy Mu, że Mu się "nie udała" ta nasza seksualność. Mówimy też współmałżonkowi, że się boimy i nie akceptujemy jego zdolności przekazywania życia. i jak tu mówić o PEŁNYM współżyciu, gdy odrzucamy część siebie UBEZPŁODNIAJĄC SIĘ?! Bo to właśnie czyni antykoncepcja. A antykoncepcja mechaniczna np prezerwatywa dodatkowo stwarza autentyczną barierę między małżonkami. W NPR korzystamy z tego co nam Bóg dał - z rozumu i naturalnego cyklu, z wolnej woli i z natchnień Jego Ducha, które staramy się odczytywać.Polecam.
Tomku, a co jest w takim razie problemem "pierwszego planu"?
Twoje anegdoty o tym, co, rzekomo, powiedział Ci jakiś ksiądz, są, w najlepszym przypadku, opowiastką jakiegoś człowieka, który ma akurat ochotę coś tu napisać. Nie było tam nikogo z zewnątrz, kto mógłby to potwierdzić, więc wartość dowodowa jest znikoma.
To prawda, że najwyższą instancją etyczną jest sumienie, ale trzeba również pamiętać o tym, że człowiek to istota, która wyśmienicie racjonalizuje i wytłumaczy przed sobą i innymi wszystko. Dlatego powoływanie się na własne sumienie również trzeba to kwestia, do której należy podchodzić z pewnym dystansem.
uważam, że nie masz podstaw, by kwestionować to co pisze Tomek w sprawie jego spotkania w konfesjonale. No bo kimże ty jesteś, by go osądzać ? jesteś takim samym grzesznikiem, jak my. To jest jego życie i jego sumienie. Paradoksalnie ma prawo do grzechu i jest za niego odpowiedzialny przed Bogiem.
A czy ja mu to prawo odebrałem? Nie. Co do samej spowiedzi, o której pisze - nie do sprawdzenia i udowodnienia, a więc dowód to żaden. Tylko tyle. Czy jak napiszę, że wczoraj spotkałem się i rozmawiałem z papieżem, to wystarczy, aby uznać, że coś takiego miało miejsce? Nie sądzę.
Zresztą to klasyczne odwracanie ogonem. To nawet nie kwestia antykoncepcji, ale granic etycznych - skoro moje sumienie mówi mi, że mogę zabić sąsiadów, to kimże jesteś ty, czy inni, aby mówić mi, że to złe i nie mogę tego zrobić?
Zakwestionowałeś prawdziwość @Tomka wypowiedzi w tej sprawie, nie mając żadnych podstaw, dając jeszcze głupawy przykład z Papieżem.
Piszesz bzdety także w sprawie sumienia. Bo rozmawiamy o czymś, co nie jest karalne, tylko jest kwestią osobistej oceny w kategoriach moralnych. Przykład z sąsiadami, to jakieś pomieszanie pojęć i wartości.
P. Kucharczak próbuje drugi raz komentować "na nasze", jak w przypadku sakramentów, o tym co papież w niedawnych wywiadach powiedział, w tym wypadku o homoselsualizmie, aborcji czy antykoncepcji. Redakcja podała tłumaczenie, zdaje się przez p. Dudałę, co Franciszek powiedział pod manipulującym tytułem "Papież nie mówi, że Kościół ma obsesję...", rozrzucając jego wypowiedź i tłumacząc co miał na myśli. Z kolei p. Franciszek w swoim stylu chciał ośmieszyć Nowicką, a ona powiedziała to w sposób skumulowany, jak odebrały agencje na świecie. No wie Pan, jak tak będziemy podchodzili do sprawy, w sposób zideologizowany, twardy, to wypowiedź papieża nie ma dla Pana żadnej wartości i znaczenia. Z pewnością papież nie zastosowałby takiej retoryki wobec posłanki. A on powiedział, że zamiast potępiania potrzebne jest miłosierdzie, kórego brak wśród ludzi Kościoła (naszego), czyli kleru, oraz pism katolickich, jak GN, popierających linię Kościoła. W tak w podsumowaniu, jak świat, czyli agencje prasowe, odebrał słowa Franciszka w wywiadzie, w sierpniu b.r. podczas trzech spotkań z jezuitą: "Nie możemy skupiać się tylko na kwestiach aborcji, małżeństw jednopłciowych i antykoncepcji" - powiedział Franciszek w obszernym wywiadzie dla jezuickiego pisma "La Civilta Cattolica". I dodał, że Kościół to "szpital polowy", gdzie leczy się rany. "Ciężko rannych nie pyta się o cholesterol czy poziom cukru" - przekonuje papież. - Kościół katolicki ma przesadną obsesję na temat aborcji, małżeństw homoseksualnych i antykoncepcji - uważa papież, dlatego też sam zdecydował się nie mówić za dużo na te tematy, choć spotkało się to z krytyką części duchownych. Franciszek chce dać sygnał, że Kościół powinien być "domem dla wszystkich", a nie "małą kaplicą" skupioną na doktrynach i ortodoksyjnych zasadach polegających na stałym umoralnianiu. - Nie jest niezbędne, by mówić o tym cały czas - powiedział papież w rozmowie z Antonio Spadaro, jezuitą i redaktorem naczelnym wydawanego w Watykanie pisma "La Civilta Cattolica". Zdaniem papieża duchowni nie mogą mieć obsesji na punkcie natarczywego narzucania wiernym doktryn. - Musimy znaleźć nową równowagę - powiedział Franciszek. - W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii. "Papież odrzuca "duchowe wtrącanie się" w odniesieniu do gejów." Franciszek wrócił też do tematu homoseksualistów oraz swej głośnej lipcowej wypowiedzi: "Kimże ja jestem, by osądzać kogoś, kto jest gejem?". Podkreśla, podobnie jak wtedy, że także w tym punkcie trzyma się katechizmu. Ale też, podobnie jak wtedy, mocno przesuwa akcent z potępienia na miłosierdzie. "Prowokująco ktoś mnie zapytał, czy akceptuję homoseksualizm. Odpowiedziałem pytaniem, czy Bóg, patrząc na geja, akceptuje go z czułością czy go potępiająco odpycha?" - mówi papież. Z jednej strony Franciszek podkreśla, że "religia ma prawo wypowiadać swą opinię", ale z drugiej strony odrzuca "duchowe wtrącanie się" czy przeszkadzanie w odniesieniu do gejów. "Bóg towarzyszy ludziom przez całe życie. I my musimy im towarzyszyć, zważając na kondycję [homoseksualną]. Trzeba towarzyszyć z miłosierdziem" - poucza. - Papież przekonuje w tym wywiadzie, że tylko wyraża w inny sposób nauki z Katechizmu Kościoła katolickiego, który odrzuca homoseksualne czyny, ale nakazuje traktowanie osób homoseksualnych z szacunkiem, współczuciem i delikatnością - komentował znany amerykański watykanista John Allen. Przesłaniem całego wywiadu jest pragnienie, by Kościół był mniej osądzający i przywiązany do rygorów, ale jednocześnie bez lekceważenia doktryny czy też zbyt wielkiej swobody. Tyle podsumowania. Czy zatem Kościół w Polsce, zwłaszcza wyższe duchowieństwo, nie ma obsesji na punkcie aborcji, homoseksualizmu czy antykoncepcji, jeśli bezustannie przy różnych okazjach - święta, pielgrzymki, przy publikowaniu ciągłych komunikatów episkopatu? Tak, to jest obsesja, bo za tym idzie bezustanne umoralnianie, straszenie, naciski na państwo, próby wpływania na stanowienie prawa. W tym postępowaniu, potępianiu zatraca się całkowicie miłosierdzie wobec człowieka, pozostaje jedynie twarda ideologia. Powtórzę więc za papieżem - "W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii."
P. Kucharczak próbuje drugi raz komentować "na nasze", jak w przypadku sakramentów, o tym co papież w niedawnych wywiadach powiedział, w tym wypadku o homoselsualizmie, aborcji czy antykoncepcji. Redakcja podała tłumaczenie, zdaje się przez p. Dudałę, co Franciszek powiedział pod manipulującym tytułem "Papież nie mówi, że Kościół ma obsesję...", rozrzucając jego wypowiedź i tłumacząc co miał na myśli. Z kolei p. Franciszek w swoim stylu chciał ośmieszyć Nowicką, a ona powiedziała to w sposób skumulowany, jak odebrały agencje na świecie. No wie Pan, jak tak będziemy podchodzili do sprawy, w sposób zideologizowany, twardy, to wypowiedź papieża nie ma dla Pana żadnej wartości i znaczenia. Z pewnością papież nie zastosowałby takiej retoryki wobec posłanki. A on powiedział, że zamiast potępiania potrzebne jest miłosierdzie, którego brak wśród ludzi Kościoła (naszego), czyli kleru, oraz pism katolickich, jak GN, popierających linię Kościoła. I tak w podsumowaniu, jak to odebrał świat, czyli agencje prasowe, słowa Franciszka w wywiadzie, w sierpniu b.r. podczas trzech spotkań z jezuitą: "Nie możemy skupiać się tylko na kwestiach aborcji, małżeństw jednopłciowych i antykoncepcji" - powiedział Franciszek w obszernym wywiadzie dla jezuickiego pisma "La Civilta Cattolica". I dodał, że Kościół to "szpital polowy", gdzie leczy się rany. "Ciężko rannych nie pyta się o cholesterol czy poziom cukru" - przekonuje papież. - Kościół katolicki ma przesadną obsesję na temat aborcji, małżeństw homoseksualnych i antykoncepcji - uważa papież, dlatego też sam zdecydował się nie mówić za dużo na te tematy, choć spotkało się to z krytyką części duchownych. Franciszek chce dać sygnał, że Kościół powinien być "domem dla wszystkich", a nie "małą kaplicą" skupioną na doktrynach i ortodoksyjnych zasadach polegających na stałym umoralnianiu. - Nie jest niezbędne, by mówić o tym cały czas - powiedział papież w rozmowie z Antonio Spadaro, jezuitą i redaktorem naczelnym wydawanego w Watykanie pisma "La Civilta Cattolica". Zdaniem papieża duchowni nie mogą mieć obsesji na punkcie natarczywego narzucania wiernym doktryn. - Musimy znaleźć nową równowagę - powiedział Franciszek. - W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii. "Papież odrzuca "duchowe wtrącanie się" w odniesieniu do gejów." Franciszek wrócił też do tematu homoseksualistów oraz swej głośnej lipcowej wypowiedzi: "Kimże ja jestem, by osądzać kogoś, kto jest gejem?". Podkreśla, podobnie jak wtedy, że także w tym punkcie trzyma się katechizmu. Ale też, podobnie jak wtedy, mocno przesuwa akcent z potępienia na miłosierdzie. "Prowokująco ktoś mnie zapytał, czy akceptuję homoseksualizm. Odpowiedziałem pytaniem, czy Bóg, patrząc na geja, akceptuje go z czułością czy go potępiająco odpycha?" - mówi papież. Z jednej strony Franciszek podkreśla, że "religia ma prawo wypowiadać swą opinię", ale z drugiej strony odrzuca "duchowe wtrącanie się" czy przeszkadzanie w odniesieniu do gejów. "Bóg towarzyszy ludziom przez całe życie. I my musimy im towarzyszyć, zważając na kondycję [homoseksualną]. Trzeba towarzyszyć z miłosierdziem" - poucza. - Papież przekonuje w tym wywiadzie, że tylko wyraża w inny sposób nauki z Katechizmu Kościoła katolickiego, który odrzuca homoseksualne czyny, ale nakazuje traktowanie osób homoseksualnych z szacunkiem, współczuciem i delikatnością - komentował znany amerykański watykanista John Allen. Przesłaniem całego wywiadu jest pragnienie, by Kościół był mniej osądzający i przywiązany do rygorów, ale jednocześnie bez lekceważenia doktryny czy też zbyt wielkiej swobody. Tyle podsumowania. Czy zatem Kościół w Polsce, zwłaszcza wyższe duchowieństwo, nie ma obsesji na punkcie aborcji, homoseksualizmu czy antykoncepcji, jeśli bezustannie przy różnych okazjach o tym mówi - święta, pielgrzymki, przy publikowaniu ciągłych komunikatów episkopatu? Tak, to jest obsesja, bo za tym idzie bezustanne umoralnianie, straszenie, naciski na państwo, próby wpływania na stanowienie prawa. W tym postępowaniu, potępianiu zatraca się całkowicie miłosierdzie wobec człowieka, pozostaje jedynie twarda ideologia. Powtórzę więc za papieżem - "W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii."
Tak czytam i śledzę to nauczanie Papieża Franciszka i odnoszę wrażenie, a po ostatnich słowach Biskupa Rzymu jestem pewna, że dla Papieża najważniejsze jest miłosierdzie wobec drugiego człowieka. Nie aborcja, nie homoseksualizm, nie pedofilia, ale Ewangelia z jasno wyartykułowanym na czoło miłosierdziem. To jest najważniejsze słowo w Jego Kościele i to próbuje nam od początku swego pontyfikatu powiedzieć. Na tym polega owa rewolucja, którą z taką konsekwencją wprowadza w Kościele.
Kto tego nie rozumie zaczyna doszukiwać się drugiego dna, a co gorsza próbuje tłumaczyć słowa Papieża na swoją modłę. Zaskoczenia nie kryją ludzie niewierzący, ale także i wierzący że coś takiego Papież mówi. Ale przecież to sedno nauczania Chrystusa, więc raz jeszcze powtórzę - Miłosierdzie.
P. Kucharczak próbuje drugi raz komentować "na nasze", jak w przypadku sakramentów, o tym co papież w niedawnych wywiadach powiedział, w tym wypadku o homoselsualizmie, aborcji czy antykoncepcji. Redakcja podała tłumaczenie, zdaje się przez p. Dudałę, co Franciszek powiedział pod manipulującym tytułem "Papież nie mówi, że Kościół ma obsesję...", rozrzucając jego wypowiedź i tłumacząc co miał na myśli. Z kolei p. Franciszek w swoim stylu chciał ośmieszyć Nowicką, a ona powiedziała to w sposób skumulowany, jak odebrały agencje na świecie. No wie Pan, jak tak będziemy podchodzili do sprawy, w sposób zideologizowany, twardy, to wypowiedź papieża nie ma dla Pana żadnej wartości i znaczenia. Z pewnością papież nie zastosowałby takiej retoryki wobec posłanki. A on powiedział, że zamiast potępiania potrzebne jest miłosierdzie, którego brak wśród ludzi Kościoła (naszego), czyli kleru, oraz pism katolickich, jak GN, popierających linię Kościoła. I tak w podsumowaniu, jak to odebrał świat, czyli agencje prasowe, słowa Franciszka w wywiadzie, w sierpniu b.r. podczas trzech spotkań z jezuitą: "Nie możemy skupiać się tylko na kwestiach aborcji, małżeństw jednopłciowych i antykoncepcji" - powiedział Franciszek w obszernym wywiadzie dla jezuickiego pisma "La Civilta Cattolica". I dodał, że Kościół to "szpital polowy", gdzie leczy się rany. "Ciężko rannych nie pyta się o cholesterol czy poziom cukru" - przekonuje papież. - Kościół katolicki ma przesadną obsesję na temat aborcji, małżeństw homoseksualnych i antykoncepcji - uważa papież, dlatego też sam zdecydował się nie mówić za dużo na te tematy, choć spotkało się to z krytyką części duchownych. Franciszek chce dać sygnał, że Kościół powinien być "domem dla wszystkich", a nie "małą kaplicą" skupioną na doktrynach i ortodoksyjnych zasadach polegających na stałym umoralnianiu. - Nie jest niezbędne, by mówić o tym cały czas - powiedział papież w rozmowie z Antonio Spadaro, jezuitą i redaktorem naczelnym wydawanego w Watykanie pisma "La Civilta Cattolica". Zdaniem papieża duchowni nie mogą mieć obsesji na punkcie natarczywego narzucania wiernym doktryn. - Musimy znaleźć nową równowagę - powiedział Franciszek. - W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii. "Papież odrzuca "duchowe wtrącanie się" w odniesieniu do gejów." Franciszek wrócił też do tematu homoseksualistów oraz swej głośnej lipcowej wypowiedzi: "Kimże ja jestem, by osądzać kogoś, kto jest gejem?". Podkreśla, podobnie jak wtedy, że także w tym punkcie trzyma się katechizmu. Ale też, podobnie jak wtedy, mocno przesuwa akcent z potępienia na miłosierdzie. "Prowokująco ktoś mnie zapytał, czy akceptuję homoseksualizm. Odpowiedziałem pytaniem, czy Bóg, patrząc na geja, akceptuje go z czułością czy go potępiająco odpycha?" - mówi papież. Z jednej strony Franciszek podkreśla, że "religia ma prawo wypowiadać swą opinię", ale z drugiej strony odrzuca "duchowe wtrącanie się" czy przeszkadzanie w odniesieniu do gejów. "Bóg towarzyszy ludziom przez całe życie. I my musimy im towarzyszyć, zważając na kondycję [homoseksualną]. Trzeba towarzyszyć z miłosierdziem" - poucza. - Papież przekonuje w tym wywiadzie, że tylko wyraża w inny sposób nauki z Katechizmu Kościoła katolickiego, który odrzuca homoseksualne czyny, ale nakazuje traktowanie osób homoseksualnych z szacunkiem, współczuciem i delikatnością - komentował znany amerykański watykanista John Allen. Przesłaniem całego wywiadu jest pragnienie, by Kościół był mniej osądzający i przywiązany do rygorów, ale jednocześnie bez lekceważenia doktryny czy też zbyt wielkiej swobody. Tyle podsumowania. Czy zatem Kościół w Polsce, zwłaszcza wyższe duchowieństwo, nie ma obsesji na punkcie aborcji, homoseksualizmu czy antykoncepcji, jeśli bezustannie przy różnych okazjach o tym mówi - święta, pielgrzymki, przy publikowaniu ciągłych komunikatów episkopatu? Tak, to jest obsesja, bo za tym idzie bezustanne umoralnianie, straszenie, naciski na państwo, próby wpływania na stanowienie prawa. W tym postępowaniu, potępianiu zatraca się całkowicie miłosierdzie wobec człowieka, pozostaje jedynie twarda ideologia. Powtórzę więc za papieżem - "W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii."
No cóż, może pewnego dnia usłyszymy, że pani Nowicka naprawdę zgadza się z Papieżem. A nie z tym, co jej się wydaje, że Papież myśli. W sumie z taką historią jest rewelacyjnym materiałem na chrześcijankę :) Normalnie drugi święty Paweł - nie będzie mogła udawać, że jest w porządku wobec Boga i robić za świętoszkę. JEŚLI kiedyś się na Boga otworzy, rzecz jasna. Ale to już sprawa między nią, a Bogiem.
@Tomek - próbujesz się tłumaczyć, ale tak naprawdę stosujesz podobną metodę do pani Nowickiej. Zamiast przekręcać słowa Papieża i łudzić się, że jesteś ok (bo tak powiedział Ci jakiś ksiądz, który nawiasem mówiąc się bardzo pomylił), może zacznij naprawdę chcieć mieć relację z Bogiem. Twoje wszystkie "pierwszoplanowe" problemy przestaną Cię przytłaczać, choć pewnie nie wszystkie znikną, bo to nie czary. Sam siebie oszukujesz i okaleczasz życie swoje i żony. Nie da się mieć dobrej relacji z Bogiem, jeśli jednocześnie nie chcesz wyjść z grzechu. Zapewniam, że Ci, którzy zaufali Bogu i nie stosują gumek i pigułek śpią spokojniej i nie są wcale pokrzywdzeni. Bóg niczego nie zabiera, tylko daje naprawdę życie lepszej jakości. Przemyśl to.
Nie pisz bzdet i jeszcze uważasz, że dobrze radzisz. Jestem matka trójki dzieci. Nie stosuje gumek, ani pigułek i wcale nie śpię spokojnie, a wręcz odwrotnie, w pewnym stałym stresie. Faktycznie ta rodzina mi wystarcza. Nie chcę mieć więcej dzieci, bo nie będę w stanie zapewnić im godziwych warunków.
Rozumiem te kobiety, które stosują antykoncepcję. Zresztą wg mnie Biblia o tym w ogóle nie pisze i uważam, że nauczanie Kościoła powinno być z nią zgodne. Pora to zmienić.
Skoro taka jesteś zestresowana, to może trzeba było pomyśleć o konsekwencjach zanim poszłaś do łóżka i sprawiłaś sobie trójkę dzieci?
Żeby jeszcze bardziej zmniejszyć stres związany ze współżyciem, potencjalną ciążą i innymi problemami, proponuję krzyżować nogi. To najpewniejszy sposób zapobiegania ciąży oraz roznoszeniu chorób wenerycznych.
@MarionLew Nie śpisz spokojnie nie dlatego, że nie stosujesz antykoncepcji, tylko dlatego, że gryzie Cię sumienie, że nie chcesz mieć więcej dzieci. Bo nie ufasz Bogu. Brak zaufania do Boga, to sztuczka szatana, który Ci podpowiada, że Bóg nie da Ci środków na utrzymanie potomstwa. Zatem bardzo dobrze, że nie śpisz spokojnie. Pójdź z tym problemem do spowiedzi i się osobiście przekonaj, co Ci tam, ustami kapłana, odpowie Jezus.
No to się różnimy, co do spokojnego snu. Pan oszukując szatana możesz mieć np. 10 dzieci, ale ja nie chcę, i nie sądzę, abym tym zachowaniem nie ufała Bogu. Mój Bóg zapewne to rozumie. W konfesjonale każdy ksiądz mi powie, że Pan Bóg mi da na utrzymanie. Ale czy to możliwe np. na parafii ?
Różnimy się Panie Bronak także w podejściu do darów Ducha św. Odnoszę wrażenie, że Pan nie docenia daru rozumu, bo ja uważam, że wiara i rozum, to dobry zestaw dla osoby wierzącej.
@MarionLew Proszę, przeczytaj jeszcze raz, ale uważnie mój post. 1. Ja tam nie pisałem o oszukiwaniu szatana. 2. Ja tam nie pisałem, że w konfesjonale mówi ksiądz. 3. Nie wspominałem też nic o Darach Ducha Świętego, żeby Cię nie urazić - ponieważ z Twojego postu wynika, że Ty nie doceniasz żadnego z nich - z rozumem na czele.
A skoro wspomniałaś o rozumie, to może mi podpowiesz skąd Twój rozum czerpie te wszystkie bzdury, które napisałaś? Podziel się proszę ze mną, jak prawdziwa chrześcijanka, tym źródłem wiedzy, żebym nie żył w nieświadomości. Nie bądź taka! Ujawnij mi źródło, żebym i ja zaczął doceniać Dar Rozumu.
Jeśli wspomniałaś o docenianym przez Ciebie darze rozumu, to odnieś się do tego co napisałem o zaufaniu do Boga w sposób "rozumowy". Przecież Ty uważasz, że to dobry zestaw dla osoby wierzącej. Ja podałem argumenty wiary. Ty podaj argumenty rozumu.
Jestem pewien, że nie zrobisz tego. Bo zarówno brak Ci wiary jak i rozumu.
O jejku, jejku, Panie Bronak, ale się Pan rozsierdził, ho, ho,ho....
Gdybym wiedziała, że Pan taki delikatny, to bym w ogóle do Pana nie pisała. Ale już się stało. Praktycznie nie powinnam z panem dyskutować, po tym jak pan stwierdza nie znając mnie, że brak mi wiary i rozumu i wszystkiego po trochu. Tak nie wypada, zwłaszcza wobec kobiety, słabej istoty.
Ale trudno, mimo wielu kamieni rzuconych przez Pana we mnie, spróbuję sprostać temu wyzwaniu, bo rzeczywiście wyzwał mnie Pan w zakamuflowane formie od nieuków, ludzi słabej wiary itp, itd. Powinien Pan być "dumny" z tego, jako katolik, bo przykazanie miłości wobec drugiego człowieka, ma pan wypisane na czole, co potwierdza nie tylko dyskusja ze mną, ale wiele Pana wpisów.
Jednak Pana odpowiedź na mój wpis, co z przykrością muszę stwierdzić potwierdza to, że nadal nie docenia pan daru rozumu i jeszcze żąda Pan tego ode mnie. Pisze pan, że w konfesjonale nie mówi do mnie ksiądz. Mnie uczono na religii, że sakramentu pokuty i odpuszczenia grzechów dokonuje w imieniu Pana Boga kapłan. Ale to kapłan ze mną dyskutuje, to kapłan wyciera czoło chusteczką. Jeżeli pan uważa, że to nie kapłan, to pańska wiara w zderzeniu z moim rozumem, stoi chyba na straconej pozycji. To pierwszy mój argument rozumu o który pan prosił.
Pisze Pan, że szatan stosuje sztuczki swoje i podpowiada mi, abym nie miała więcej dzieci, bo jestem biedna i ich nie utrzymam. Ale Panu, czy innym ludziom też zapewne szatan to podpowiada. Prawda ? Ja nie mam prywatnego szatana. Skoro mam Pan dużo dzieci, to jakoś te poszepty szatana Pan pokonał. Jest pan bystrym człowiekiem, zdecydowanym i odważnym, to pomyślałam, że pan tego szatan pokonał jego bronią ? Czyli rozumem, a nie tylko wiarą. To kolejny argument rozumu o który Pan prosił.
O darach Ducha św. Pan nic nie wspominał, bo uznał pan zapewne, że wystarczy pańska argumentacja wiary, by namówić mnie na gromadkę dzieci w ciasnym M-3 i pensji 1200 zł. Nie przewidział Pan, tak to jest jak się nie docenia daru rozumu, że mogę odpowiedzialnie sprowadzać dzieci na świat. To kolejny argument rozumu, o który Pan prosił.
To tak na poczekaniu, w odpowiedzi na pański wpis przedstawiłam argumenty za darem rozumu, ale jest ich niezliczona ilość. Praktycznie na każdym kroku winien Pan używać rozumu i wiary, jako dobrego zestawu dla osoby wierzącej. Znając trochę mężczyzn nie jestem przekonana, że moje argumenty wobec Pana trafią na podatny grunt.
Niech Pan będzie szczery i napisze, że dyskutując z panem wykazałam się znajomością darów Ducha św., a zwłaszcza odwagą.
O jejku, jejku, Panie Bronak, ale się Pan rozsierdził, ho, ho,ho....
Gdybym wiedziała, że Pan taki delikatny, to bym w ogóle do Pana nie pisała. Ale już się stało. Praktycznie nie powinnam z panem dyskutować, po tym jak pan stwierdza nie znając mnie, że brak mi wiary i rozumu i wszystkiego po trochu. Tak nie wypada, zwłaszcza wobec kobiety, słabej istoty.
Ale trudno, mimo wielu kamieni rzuconych przez Pana we mnie, spróbuję sprostać temu wyzwaniu, bo rzeczywiście wyzwał mnie Pan w zakamuflowane formie od nieuków, ludzi słabej wiary itp, itd. Powinien Pan być "dumny" z tego, jako katolik, bo przykazanie miłości wobec drugiego człowieka, ma pan wypisane na czole, co potwierdza nie tylko dyskusja ze mną, ale wiele Pana wpisów.
Jednak Pana odpowiedź na mój wpis, co z przykrością muszę stwierdzić potwierdza to, że nadal nie docenia pan daru rozumu i jeszcze żąda Pan tego ode mnie. Pisze pan, że w konfesjonale nie mówi do mnie ksiądz. Mnie uczono na religii, że sakramentu pokuty i odpuszczenia grzechów dokonuje w imieniu Pana Boga kapłan. Ale to kapłan ze mną dyskutuje, to kapłan wyciera czoło chusteczką. Jeżeli pan uważa, że to nie kapłan, to pańska wiara w zderzeniu z moim rozumem, stoi chyba na straconej pozycji. To pierwszy mój argument rozumu o który pan prosił.
Pisze Pan, że szatan stosuje sztuczki swoje i podpowiada mi, abym nie miała więcej dzieci, bo jestem biedna i ich nie utrzymam. Ale Panu, czy innym ludziom też zapewne szatan to podpowiada. Prawda ? Ja nie mam prywatnego szatana. Skoro mam Pan dużo dzieci, to jakoś te poszepty szatana Pan pokonał. Jest pan bystrym człowiekiem, zdecydowanym i odważnym, to pomyślałam, że pan tego szatan pokonał jego bronią ? Czyli rozumem, a nie tylko wiarą. To kolejny argument rozumu o który Pan prosił.
O darach Ducha św. Pan nic nie wspominał, bo uznał pan zapewne, że wystarczy pańska argumentacja wiary, by namówić mnie na gromadkę dzieci w ciasnym M-3 i pensji 1200 zł. Nie przewidział Pan, tak to jest jak się nie docenia daru rozumu, że mogę odpowiedzialnie sprowadzać dzieci na świat. To kolejny argument rozumu, o który Pan prosił.
To tak na poczekaniu, w odpowiedzi na pański wpis przedstawiłam argumenty za darem rozumu, ale jest ich niezliczona ilość. Praktycznie na każdym kroku winien Pan używać rozumu i wiary, jako dobrego zestawu dla osoby wierzącej. Znając trochę mężczyzn nie jestem przekonana, że moje argumenty wobec Pana trafią na podatny grunt.
Niech Pan będzie szczery i napisze, że dyskutując z panem wykazałam się znajomością darów Ducha św., a zwłaszcza odwagą.
"MarionLew" Nie chciałem się wtrącać do tej dyskusji, bo temat trudny i ile ludzi, tyle zdań. Pisze jedynie bo wydaje mi się że mówicie z "Bronak Kamarołski" o tym samym, tylko nie za bardzo się rozumiecie. Mnie wydaje się, że w dużej mierze budujesz na sobie. To powoduje że nie możesz czasami tego udźwignąć, stąd stres, kłopoty ze spaniem, itp. - Też tak kiedyś miałem. Jeden ze znajomych powiedział mi, - Puść to. Pomyślałem, jak puszcze to się wszystko zawali. Nie wiem jednak z jakiego powodu, na podstawie słów tego człowieka puściłem, nic się nie zawaliło, wszystko stoi i jest OK. Ja śpię, nie mam stresu, uśmiech pojawił się na twarzy, a niektórzy powiedzieli, że jestem bardziej przystępny i lepiej można ze mną porozmawiać.
Oddałem życie Jezusowi i wszystko w moim życiu się zmieniło.
Oddanie życia Jezusowi nie oznacza że nie będę nic robić. Nadal wszystko robię, jednak prowadzi mnie Jezus. Jezus mnie ochrania i pokazuje właściwą drogę. - Budowanie na sobie, to robienie za boga. Niesamowity stres, bezsenność, itp. Ja niestety robiłem za boga i niesamowicie cierpiałem z tego powodu. To dotyczy tej sprawy, ale dotyczy także innych spraw. Na słowa żeby nieść krzyż razem z Jezusem, odpowiadałem, - Mam dosyć swoich kłopotów. Nie wiedziałem, że to właśnie Jezus chce mi pomóc nieść mój własny krzyż. - Odkąd wpuściłem Jezusa do mojego życia, jest mi o wiele lżej.
Wcale nie śpią spokojnie, uwierz mi - mam przynajmniej jeden przykład z najbliższej mojej okolicy - mój znajomy za chwilę zostanie ojcem, a jest (może był?) gorącym zwolennikiem naturalnych metod. I klops! Bo jest kolejne dzieciątko, a już miał być komplet pociech.
No więc jest nowy, powiększony.
Życzę mu siły i szczęścia, a na najszczęśliwszego na razie nie wygląda.
A wiesz, jak zmniejszyć napięcie i stres związany z posiadaniem dzieci? Nie rozmnażać się. Ryzyko poczęcia jest zawsze przy zbliżeniu płciowym kobiety i mężczyzny, więc może lepiej się do siebie aż tak nie zbliżać. Mniej stresu, strachu i bólu głowy.
Tak sobie nieraz myślę, że robienie z papieża medialnego celebryty, nieomylnego proroka, człowieka bez skazy powoduje więcej szkody niż pożytku. Dziennikarze, w tym niestety katoliccy, postanowili zrobić z niego kogoś, kim zupełnie nie jest.
Papież nie jest nieomylny. Papież nie jest wszechwiedzący. Papież nie jest bez skazy. A w historii byli bardzo różni papieże i święci, i nikczemni. Jaki do końca będzie papież Franciszek, to się dopiero jeszcze okaże. O tym należy pamiętać.
W tym całym zamieszaniu spowodowanym nie do końca szczęśliwą wypowiedzią papieża i jej przeinaczeniem przez media trzeba sobie powiedzieć też pewną podstawową rzecz. Papieże, nie tylko ten, są nieomylni TYLKO wtedy, gdy mówią o sprawach wiary i moralności, i to z URZĘDU, np. poprzez encykliki.
Ich kazania, wywiady, wypowiedzi dla prasy itp. nie są wypowiedziami z urzędu. Więc od naszego rozumowi i uczciwości zależy, czy je przyjmiemy, czy nie. Jeśli byłyby niezgodne z nauką Kościoła, należałoby je bezwzględnie odrzucić.
Dziwię się, że tego rodzaju komentarze ze strony duchowieństwa jeszcze się nie pojawiły.
A czymże są wypowiedzi papieża dla prasy, wywiady itp, jak nie wypowiedziami z urzędu? Czy myślisz może, że papież w kazaniu czy w wywiadzie dla prasy zawiesza czasowo sprawowany przez siebie urząd? Że jako miły gawędziarz, niczym jakiś góral Sabała, plecie do mediów co mu ślina na język przyniesie? Encykliki są tylko inną, pisemną formą urzędowych wypowiedzi papieskich. Inna sprawa, że jak piszesz, od naszego rozumu zależy, czy je przyjmiemy, czy nie. Na to zgoda. Ale osąd, czy są one zgodne z nauką kościoła czy też nie, nie należy, zgodnie z tą nauką do Ciebie, tylko właśnie do papieża, ewentualnie soboru. I tak koło się zamyka.
Widzę, że nie bardzo się orientujesz w tej sprawie. Otóż, częścią nauczania KK jest nieomylność papieża wtedy, kiedy mówi na temat i z urzędu. Są to pojęcia precyzyjnie zdefiniowane i wypowiedzi przy herbacie, mowy do wiernych, ani nawet kazania do nich nie należą - można o tym przeczytać.
Jest to bardzo rozsądne, bo papież też człowiek i może coś przypadkiem "chlapnąć" np w rozmowie z dziennikarzami.
Widzę, że trzeba tę sprawę wyjaśnić. Częścią nauczania KK jest nieomylność papieża. Jest to dogmat ogłoszony na pierwszym soborze watykańskim. Nieomylność dotyczy tylko spraw wiary i moralności i zachodzi tylko wtedy, gdy papież mówi z urzędu - ex catedra.
Papież Benedykt wyraził to tak: Papież nie jest wyrocznią. Jest nieomylny, jak wiemy, tylko w niewielu sytuacjach.
Jako przykład omylności papieża, podawane są pewne wypowiedzi Jana XXIII (ma być ogłoszony świętym) na życie pozagrobowe, niezgodne z nauczaniem KK.
Osobiste opinie papieża nie są nieomylne. Jeśli papież ucina sobie pogawędkę lub udziela wywiadu, to nie jest to nauczanie nieomylne. Niektóre wypowiedzi Franciszka nie są chyba do końca przemyślane. Ostatni wywiad spowodował niestety sporo zamieszania. Jeśli jednak słyszymy wypowiedź w mediach, choćby samego papieża, niezgodną z nauczaniem KK, to należy ją odrzucić.
Nieporozumienia w związku z wypowiedziami Franciszka pewnie będą się powtarzać. Warto o sprawach podstawowych przypominać.
@Jan, masz rację co do tego, że papież może czasem się pomylić, a dogmat o nieomylności papieża dotyczy konkretnych sytuacji.
Jednak nie widzę powodu do przypominania o tym podczas tej dyskusji, bo w wypowiedziach papieża Franciszka dla różnego rodzaju mediów jak dotąd nie było niczego takiego, co nie mieściłoby się w nauczaniu Kościoła. Papież mówi to samo, co Kościół głosił, głosi i będzie głosił.
Dogmat o nieomylności przypomniałem, żeby wyjaśnić pewną sytuację. Otóż nie chodzi tu o podważenie nauczania Kościoła, a spowodowanie zamieszania. Papież w sposób nie nieomylny (podkreślmy "nie") przedstawił pewną swoją wizję Kościoła i programu pastoralnego.
Jego słowa spowodowały sporą dezorientację wśród wiernych pogłębioną przez przeinaczenie ich przez wpływowe media. Z tą wizją możemy się nie zgadzać. Cóż, papież dopiero objął ster Nawy Piotrowej i powstaje pytanie, czy się tam do końca odnalazł.
To całe zamieszanie jest spowodowane w ogromnej części swoistą franciszkomanią generowaną przez media. Ludzie nie bardzo potrafią odróżnić słowa, które wypowiada jako papież (ex catedra), od jego różnych rozważań, refleksji i koncepcji, które jako takie mogą być błędne.
@kuriozum, nick masz faktycznie adekwatny, bo to, co wypisujesz jest.. kuriozalne. Nie dokonałem żadnej oceny wpisu Tomka, bo trudno oceniać coś takiego, zwłaszcza, gdy się nie było tego świadkiem. Tak samo osobiste odczucia - mogę uznać, że ktoś odczuwa w ten, czy inny sposób, ale to wszystko. Co do Tomka - nawet nie wiadomo, czy w ogóle taka rozmowa miała miejsce, kim jest sam autor i jakie są jego motywy działania. Ale nawet jeśli wszystko, co on sam opisuje jest prawdziwe, to i tak nie zmienia faktu, jak problematyczna jest postawa przez niego prezentowana.
Przykład z sąsiadami jest jak najbardziej adekwatny - jeżeli to każdy z nas, ostatecznie, we własnym sumieniu dokonuje oceny, to kim ty jesteś, żeby negować taką, a nie inną ocenę, jeżeli się z nią nie zgadzasz?
Co jest karalne, a co nie, to kwestia umowna. To, że coś nie jest teraz karalne, nie znaczy, że nie było, ani że nie będzie karalne.
co jest kuriozalne w tym co piszę ? Kuriozalne jest to, że nie byłeś świadkiem, ale spowiedź @Tomka uznałeś za anegdotę.
Co do przykładu z sąsiadami, to on pokazuje, że nie rozumiesz, iż słowa Papieża dotyczą osądzania ludzi / tak też napisałem / a nie dokonywania ocen ich działania. Oceniamy czyn, a nie osądzamy człowieka.
Co do twego wywodu nt. karalności, to większej bzdety nie czytałem ostatnio. Kara, jako kwestia umowna ? no,no..
ty nawet w gramatyce się kompromitujesz. Bo bzdet w bierniku może mieć formę "bzdety". Zresztą w potocznym używaniu tego słowa, tak się właśnie mówi. Dla ciebie jak widać niuanse są ważniejsze od sedna sprawy. No i jak mądralo ?
P. Kucharczak próbuje drugi raz komentować "na nasze", jak w przypadku sakramentów, o tym co papież w niedawnych wywiadach powiedział, w tym wypadku o homoselsualizmie, aborcji czy antykoncepcji. Redakcja podała tłumaczenie, zdaje się przez p. Dudałę, co Franciszek powiedział pod manipulującym tytułem "Papież nie mówi, że Kościół ma obsesję...", rozrzucając jego wypowiedź i tłumacząc co miał na myśli. Z kolei p. Franciszek w swoim stylu chciał ośmieszyć Nowicką, a ona powiedziała to w sposób skumulowany, jak odebrały agencje na świecie. No wie Pan, jak tak będziemy podchodzili do sprawy, w sposób zideologizowany, twardy, to wypowiedź papieża nie ma dla Pana żadnej wartości i znaczenia. Z pewnością papież nie zastosowałby takiej retoryki wobec posłanki. A on powiedział, że zamiast potępiania potrzebne jest miłosierdzie, którego brak wśród ludzi Kościoła (naszego), czyli kleru, oraz pism katolickich, jak GN, popierających linię Kościoła. I tak w podsumowaniu, jak to odebrał świat, czyli agencje prasowe, słowa Franciszka w wywiadzie, w sierpniu b.r. podczas trzech spotkań z jezuitą: "Nie możemy skupiać się tylko na kwestiach aborcji, małżeństw jednopłciowych i antykoncepcji" - powiedział Franciszek w obszernym wywiadzie dla jezuickiego pisma "La Civilta Cattolica". I dodał, że Kościół to "szpital polowy", gdzie leczy się rany. "Ciężko rannych nie pyta się o cholesterol czy poziom cukru" - przekonuje papież. - Kościół katolicki ma przesadną obsesję na temat aborcji, małżeństw homoseksualnych i antykoncepcji - uważa papież, dlatego też sam zdecydował się nie mówić za dużo na te tematy, choć spotkało się to z krytyką części duchownych. Franciszek chce dać sygnał, że Kościół powinien być "domem dla wszystkich", a nie "małą kaplicą" skupioną na doktrynach i ortodoksyjnych zasadach polegających na stałym umoralnianiu. - Nie jest niezbędne, by mówić o tym cały czas - powiedział papież w rozmowie z Antonio Spadaro, jezuitą i redaktorem naczelnym wydawanego w Watykanie pisma "La Civilta Cattolica". Zdaniem papieża duchowni nie mogą mieć obsesji na punkcie natarczywego narzucania wiernym doktryn. - Musimy znaleźć nową równowagę - powiedział Franciszek. - W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii. "Papież odrzuca "duchowe wtrącanie się" w odniesieniu do gejów." Franciszek wrócił też do tematu homoseksualistów oraz swej głośnej lipcowej wypowiedzi: "Kimże ja jestem, by osądzać kogoś, kto jest gejem?". Podkreśla, podobnie jak wtedy, że także w tym punkcie trzyma się katechizmu. Ale też, podobnie jak wtedy, mocno przesuwa akcent z potępienia na miłosierdzie. "Prowokująco ktoś mnie zapytał, czy akceptuję homoseksualizm. Odpowiedziałem pytaniem, czy Bóg, patrząc na geja, akceptuje go z czułością czy go potępiająco odpycha?" - mówi papież. Z jednej strony Franciszek podkreśla, że "religia ma prawo wypowiadać swą opinię", ale z drugiej strony odrzuca "duchowe wtrącanie się" czy przeszkadzanie w odniesieniu do gejów. "Bóg towarzyszy ludziom przez całe życie. I my musimy im towarzyszyć, zważając na kondycję [homoseksualną]. Trzeba towarzyszyć z miłosierdziem" - poucza. - Papież przekonuje w tym wywiadzie, że tylko wyraża w inny sposób nauki z Katechizmu Kościoła katolickiego, który odrzuca homoseksualne czyny, ale nakazuje traktowanie osób homoseksualnych z szacunkiem, współczuciem i delikatnością - komentował znany amerykański watykanista John Allen. Przesłaniem całego wywiadu jest pragnienie, by Kościół był mniej osądzający i przywiązany do rygorów, ale jednocześnie bez lekceważenia doktryny czy też zbyt wielkiej swobody. Tyle podsumowania. Czy zatem Kościół w Polsce, zwłaszcza wyższe duchowieństwo, nie ma obsesji na punkcie aborcji, homoseksualizmu czy antykoncepcji, jeśli bezustannie przy różnych okazjach o tym mówi - święta, pielgrzymki, przy publikowaniu ciągłych komunikatów episkopatu? Tak, to jest obsesja, bo za tym idzie bezustanne umoralnianie, straszenie, naciski na państwo, próby wpływania na stanowienie prawa. W tym postępowaniu, potępianiu zatraca się całkowicie miłosierdzie wobec człowieka, pozostaje jedynie twarda ideologia. Powtórzę więc za papieżem - "W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii."
Nie ma co zazdrościć katolickim publicystom, znajdującym się w związku z papieżem Franciszkiem w stanie swoistej schizofrenii.
Nie mogą zaatakować go wprost, więc muszą poprzez przekręcane interpretacje jego słów robić wodę z mózgu wiernym i naiwnym owieczkom.
Niestety, nic tu nie pomoże prawomyślne prostowanie słów papieża Franciszka. Jego wypowiedzi są całkowicie jednoznaczne i nie da się ich inaczej interpretować, jak to czynią np. pan Terlikowski lub pan Kucharczak. Franciszek już został pupilem mediów uchodzących za lewicowe, w Polsce np. Gazety Wyborczej, gdyż tworzy dla nich "eventy", potrzebne im jak woda do życia.
Faktem jest, że Franciszek tworzy sobie prócz zwolenników także licznych wrogów, którzy na razie siedzą cicho. Ale spokojnie, łaska pańska na pstrym koniu jeździ, więc i przyjdzie czas, że media dzisiaj piejące peany na jego cześć, będą walić w niego jak w bęben.
Jakie skutki przyniesie w przyszłości jego pontyfikat? Myślę, że da się tu zastosować stare polskie powiedzenie: dłużej klasztora niż przeora.
Nie rozumiem dlaczego ciągle pompuje się medialnie po stronie katolickiej ludzi o światopoglądzie materialistycznym? Dlaczego te szczątkowe media katolickie nie zajmują się głównie wyjaśnianiem Nauki Chrystusa i jej praktycznego znaczenia, oraz następstw jakie w praktyce wykonanie tej Nauki przyniesie.
Kwestie związane z płaszczyzną życia , istnienia człowieczego , faktu tego należytej ochrony są niezmiernie istotne w kontekście nauczania Kościoła!! Są to bowiem wartości fundamentalne!! Największy dar jaki człowiek od Boga otrzymał to właśnie dar życia. Dar życia , w którym to potężnie zawiera się dat ogromnej , bezwarunkowej miłości... Każdą naszą decyzję , dokonany wybór , rozpatruje się w kontekście ŻYCIA właśnie , tak tego doczesnego , jak i wiecznego... Wszystko wokół życia więc funkcjonuje... To niezwykle istotne kwestie!! Dotyczą one problematyki postrzegania godności osoby ludzkiej , poszanowania wobec faktu istnienia , poszanowania wzajemnego(przykazanie miłości , najważniejsze jak naucza Chrystus). Sfery życia i miłości wzajemnie się przenikają i wypełniają... Rzeczywiście niezrozumiałym dla wielu jest fakt , iż tyle czasu poświęca się kwestiom zdaje się oczywistym. Są pytania , na które nie udzielimy nigdy jednoznacznej odpowiedzi i z tym się trzeba pogodzić... spocząć niejako potrzeba w stanie swoistego "bezruchu"... Np. jeśli istnieje chociażby najmniejsze domniemanie niewinności to ja nie mogę wyrokiem prawa , "z buta" , pozbawić kogoś życia(sytuacja państw , w których obowiązuje kara śmierci). Są , w ŻYCIU właśnie , takie sytuacje , momenty , kwestie , w obliczu których nie jesteśmy w stanie "ruszyć się z miejsca"... Ot i wszystko... Pozdrawiam , Przyjaciele :):)
Panie autorze, czy to katolikowi godzi się tak żonglować słowami Pisma Świętego? A przecież Mistrz z Nazaret zalecał, by "mowa wasza była tak-tak, nie-nie!" Nieprawdaż?
Ciężko jest "wchodzić z buciorami" w czyjeś życie seksualne, jeśli robi się z niego publicznie teatrzyk. Jeżeli to prywatna sprawa, to niby czemu podatnicy mają dotować prezerwatywy? Jeżeli to prywatna sprawa, to czemu jako podatnicy mamy płacić za czyjąś procedurę in vitro? A co z edukacją seksualną? Jeżeli wywlekasz to na zewnątrz i jeszcze wyciągasz rękę po pieniądze innych, to już nie jest twoja prywatna sprawa!
Co do kontroli seksualności - jeśli byś wyszedł poza ciasnotę swego światopoglądu, to byś zauważył, że od samego początku Kościół wzywał do... samokontroli, abyś to ty panował nad ciałem, a nie odwrotnie. Jednak to właśnie lewica, w różnych swych odmianach na przestrzeni wieków, uzależniła od siebie ludzi poprzez... seks. Tak, podporządkowała sobie ludzi tak prymitywnym narzędziem. Więc, kto tu czyją seksualność kontroluje? Faktem jest, że w Biblii nie ma wielu rzeczy, ale to nie jest dowód na to, że choćby antykoncepcja jest w porządku w świetle nauk biblijnych. Ale idąć Twym genialnym tokiem myślenia, skoro niewolnictwo jest dozwolone w Biblii, to w takim razie powinno być legalne. Czyż nie tak? Gdybyś się już zamknął, uniknąłbyś dalszego ośmieszania się, ale brniesz dalej. Chleba nie ma, ale igrzyska gwarantowane...
Jak czytam Wasze wypowiedzi to zaczynam mieć wątpliwości czy aby nie wyolbrzymiacie problemu?
Wasza dyskusja przypomina mi faryzeuszy, którzy przybyli do Jezusa i zadali mu pytanie czy można się rozmieść z żoną lub sadyceuszy, którzy przychodzą do Jezusa i pytają czyją żoną po zmartwychwstaniu będzie żona, która przeżyła swoich trzech mężów?
Nauczanie Kościoła nie jest dla samego nauczania. To drogowskazy do pójścia drogą zbawienia. Celem nauczania jest Jezus, nic i nikt poza nim.
Czy świat się kręci wokół pieniądza czy rozporka? Z waszych wpisów wnioskować można, że TAK i że w tą retorykę wpisuje się nauka Kościoła - a to jest nie prawda.
Kościół napomina za rozwiązłość i hedonizm. Przecież świadome seksualne zbliżenie się dwojga ludzi, gdzie kobieta wie że jest w okresie niepłodnym - to też swego rodzaju antykoncepcja, próba naturalnego "przechytrzenia" Pana Boga - czyż nie?
Naprawdę Kościół nie ma problemu z antykoncepcją, tylko ze skutkami hedonistycznego podchodzenia do sprawy seksualności i skutkami rozwiązłości. Bo to one niszczą więzi między małżonkami rozwalają rodziny.
Nie nazywam antykoncepcją pigułkę (zażywaną przed lub po akcie), czy zabieg aborcji - obie te metody są zbrodnią przeciwko człowiekowi poczętemu. Natomiast NPR, czy prezerwatywa, czy akt przerywany - to antykoncepcja różniąca się tylko metodą. Bo w końcu stosując NPR (i wybierając dni niepłodne do zbliżenia małżonków) czy prezerwatywę - cel jest jeden i ten sam, uniknąć "niechcianej" ciąży, konsekwencji.
Oczywistą sprawą jest dla minie i mam nadzieję dla większości z Was, że mówimy tu po zbliżeniu małżonków (męża i żony) a nie kochanków czy homozbliżeniu.
Nie dajmy się wciągać w ten obsesję o której pisze red. Kucharczak.
@RaBi W Twoim wywodzie jest jeden szatański haczyk. Obwiniasz Boga za to, że kobieta ma dni bezpłodne? I nazywasz to antykoncepcją? Naprawdę nie widzisz różnicy w powstrzymaniu się ze stosunkiem w dni płodne, a braniem kobiety kiedy się chce pod warunkiem, że się założy prezerwatywę?
@RaBi, wszystko prawda, poza jednym szczególikiem, zresztą widzę, że pisał już o tym Bronak Kamarołski.
Właśnie w kontekście hedonizmu, o którym piszesz, prezerwatywy nie można porównać z powstrzymywaniem się od naturalnych metod planowania rodziny. Powstrzymywanie się od stosunków w dni płodne wymaga jednak jakiegoś wyrzeczenia, rezygnacji z przyjemności, natomiast używając prezerwatywy stawiamy własną przyjemność na pierwszym miejscu.
Nie śmiem obwiniać Boga ani za dni niepłodne a za nic co stworzył. I żadne szatańskie haczyki nie są moją intencją wypowiedzi. Starałem się powiedzieć, że "kawałek leteksu" czy stosunek przerywany czy NPR nie jest meritum sprawy - jaką jest ewangelizacja i zbawienie.
Nie chcę się dać wciągnąć w Waszą obsesję. Jeżeli dla Was jest to priorytet - to Wasza sprawa mi nic do tego.
Pozdrawiam
PS. Naprawdę nie widzisz różnicy w powstrzymaniu się ze stosunkiem w dni płodne, a braniem kobiety kiedy się chce pod warunkiem, że się założy prezerwatywę?
Nigdy nie brałem kobiety. Zawsze to była i jest decyzja nas obojga, żony i moja. Oddawaliśmy się sobie na wzajem. Może jestem staroświecki ale "branie kobiety" ma dla mnie wydźwięk uprzedmiotowienia kobiety/żony - to tak na marginesie.
@JacekNowak
Hedonizm pojmuję trochę inaczej, co nie znaczy że lepiej czy poprawnie. Dla mnie hedonizm to postawa "byle, gdzie, byle z kim i byle jak - ale zawsze byle dla mnie".
Natomiast ja mówię o sytuacji, gdzie zbliżenie następuje pomiędzy małżonkami, a to już z hedoinistycznym podejściem raczej nic wspólnego nie ma - z zastrzeżeniem: to mój punkt widzenia. Rozumiem natomiast Twój punkt widzenia i tak też Katechizmu. Czy stawiam moją i żony przyjemność na pierwszym miejscu? No, napweno tak lecz czy to stoi w sprzeczności z przykazaniami Bożymi? Śmiem się spierać. Bo w takim przypadku gdzie jest "pierwszeństwo przyjemności" w w dni bezpłodne? To takie tam wrzutki dla zabawy intelektualnej niż zadania na miarę "Sumy teologicznej" bo jak już wyżej wspomniałem - nie to stanowi meritum zbawienia.
Podzielam twoje zdanie na temat języka, którym posłużył sie @Bronak w odniesieniu do kobiet: "branie kobiety". Toż to chamski moim zdaniem zwrot, traktujący kobietą, jak rzecz. Ja bym sie zapadł pod ziemię, chociaz wiem, że nigdy by mi nie przyszło do głowy tak napisać, i to publicznie.
Mozna zauważyć jeszcze coś. W bardzo wielu wpisach Bronak posługuje sie wyrazem szatan. Szatan to, szatan tamto, sztuczka szatana, jego podszepty itd. itp. Z reguły ów szatan łączony jest z działaniem , czy postawą interlokutora. Rację ma @MarionLew, która pisze w dyskusji z nim, że dar rozumu jest nie mniej ważny od wiary.
papież naprawdę jest wierny Chrystusowi, i dlatego nigdy nie powie ani nie zrobi czegoś sprzecznego z nauką Kościoła
No to pan Kucharczak polecial po bandzie. Nauka kosciola ma tyle wspolnego z Chrystusem ze sie na niego powoluje. Poza tym ze wykorzystuje jego imie (marke, znak handlowy), kosciol w kazdej dziedzinie zachowuje sie odwrotnie do slow Jezusa.
O obsesjach koscielnych moglbym ze trzy miesiace ale wymienie pierwsze z brzegu. Dziwnym trafem wiekszosc tematow namietnie powracajacych na lamy GN (gender, in vitro, antykoncepcja, aborcja, wychowanie seksualne w szkole) jakos takos koncentruje sie wokol rozporka. Ale to podobno nie obsesja. Zacznijmy od aborcji.
(Ciekawe ze wiekszosc prolajferow to zaciekli zwolennicy kary smierci). Proponuje zeby kategoryczni przeciwnicy aborcji wychowywali uposledzone dzieci tych matek ktore do ich urodzenia zamierzaja zmuszac. Co w przypadku zagrozenia zycia? Bedaca w ciazy matka kilkorga dzieci ma je osierocic, bo nie wolno usunac zygoty? Okazuje sie ze komorka jest wazniejsza od czlowieka.
Z innej beczki: jesli mam slub cywilny (ale nie koscielny) to zyje z zona w grzechu, zaden ksiadz mnie nie rozgrzeszy i nie wolno mi przystapic do komunii. Ale jezeli co noc sprowadzam sobie inna kobiete to wystarczy sie wyspowiadac i juz jestem przykladnym katolikiem.
Seks pozamalzenski jest grzechem, ale jesli lesbijki albo geje chca sie pobrac to im nie wolno bo nie. Maja zyc w celibacie albo grzeszyc.
Na kazdym kroku upokarzajmy innych od siebie, tylko dlatego ze sa inni lub maja inne poglady. Utrudniajmy im zycie (np. religia w srodku rozkladu zajec a etyka w szkole oddalonej o 15 km). Geje sami sobie wybieraja orientacje a transwestyci to dziwolagi ktore co piec minut zmieniaja plec. Jesli zrownuje sie ich prawa z reszta obywateli krzyczmy ze daje sie im nienalezne przywileje wynoszace ich ponad innych, ze skandal, ze cywilizacja upada. Dzielmy ludzi na lepszych i gorszych, wykluczajmy, ponizajmy, dyskryminujmy. Bez wyraznego powodu zmuszajmy ich do robienia rzeczy ktorych nie chca robic i zabraniajmy im robienie tych ktore chca.
Co do antykoncepcji - najbardziej absurdalnej ze wszystkich katolickich obsesji: jesli Kucharczak i jemu podobni chca stosowac pseudonaukowe metody to droga wolna. Ale szantaz emocjonalny jest przemoca psychiczna i tu ich wolnosc gwalci wolnosc innych. (Swoja droga sadze ze najglosniejsi krzykacze akurat stosuja "zabroniona" antykoncepcje i nic sobie z tego nie robia). Poza tym stosowanie Watykanskiej Ruletki jest forma hazardu. Podobno kosciol potepia hazard?
Z kalendarzykiem jest jeszcze jeden problem: skoro wolno mi go stosowac jako forme planowania rodziny (nazwijmy rzeczy po imieniu: jako forme antykoncepcji) to dlaczego nie prezerwatywe? Dlaczego nie stosunek przerywany? Dlaczego nie pigulke? Czy nie bardziej liczy sie "intencja nie plodzenia dzieci" od zastosowanej metody?
I wisienka na torcie: in vitro. Zmuszajmy do rodzenia te kobiety ktore nie chca miec dzieci i nie nadaja sie do tego zeby byc matkami albo ich na to nie stac, albo moga porod przyplacic zyciem. Ale parom ktore bardzo pragna miec dziecko, stac je na nie, czekaja na nie z miloscia i bylyby wspanialymi rodzicami na to nie pozwalajmy. Bo nie.
Robmy ludziom wode z mozgu. Falszywie i blednie interpretujmy badania i wypowiedzi. Mowmy ze czarne to biale. Robmy zlo w imie dobrego Boga. Postawmy swiat na glowie.
Logika katolicka.
Katolicyzm to absurdalna, chora, pokretna, antyludzka, wypaczona ideologia. Niebezpieczna w swoim szalenstwie.
"Biblia słowem nie pisze na temat antykoncepcji, nie wspominając o prezerwatywach, czy przerywanym stosunku."
***
1. Biblia o wielu sprawach nie pisze, ale o grzechu Onana juz tak - chodzilo u unikanie zaplodnienia, "wylewanie nasienia" obok kobiety.
2. Odnosnie antykoncepcji nauka Kosciola jest jasna - oczywiscie mozna odrzucic nauczanie Kosciola, ale wtedy juz nie nalezy deklarowac sie katolikiem.
Wszystko co glosi papiez Franciszek jest zgodne z odwiecznym nauczaniem Kosciola.
O Bozym Milosierdziu bardzo duzo mowil tez bl. Jan Pawel II; ustanowil Swieto Milosierdzia Bozego; napisal Adhortacje Apostolska "Reconciliatio et Paenitentia" i "Christifideles Laici".
Obecnie problem lezy w tym, ze media wyrywaja z kontekstu calosci fragmenty papieskich wypowiedzi w konkretnym celu - dyskredytacji Kosciola katolickiego, w czasach wspolczesnych jedynej sily zdolnej stawic opor niszczeniu wszystkich ludzkich wartosci.
@Rabi - kto tu jest czym opętany? To właśnie tacy ludzie, jak Nowicka ciągle dyskutują o seksie, ciągle wywlekają ten temat i wałkują go niemiłosiernie. To właśnie tacy ludzie spowodowali, że nasza kultura jest przesycona seksualnością, jak gdyby nie istniało nic więcej. W tym kontekście można śmiało uznać za idiotyczne zarzuty, że to właśnie Kościół jest "opętany" tematem, gdyż to właśnie on wzywa do samokontroli i sięgania dalej, wyżej, aniżeli zwykła ludzka cielesność. To naprawdę przypomina żalosną farsę, gdy osoby, ciągle mówiące na jakiś temat, zarzucają osobom, które chcą zająć się też innymi tematami, że to tamte są opętane tematem... zajmującym tych pierwszych. Kuriozum...
Jeżeli biernik słowa "bzdet", to "bzdety", to ja już naprawdę nie mam więcej pytań...
Smieszno smutne albo smutno smieszne sa te wyjasnienia,usprawiedliwianie tego czego papiez nie powiedzial, albo co powiedzial na temat aborcji,eutanazji czy tzw malzenstw homosiow. Media socliberalne mowia to co uslyszaly i jak zrozumialy wypowiedzi Franciszka, a katolickie staraja sie wyjasniac, ze Franciszek nie powiedzial tegoczy owego co uslyszaly "postepowe" media.Dlaczego tak jest.Wydaje sie,ze po prostu jezyk papieza Franciszka nie jest jednoznaczny ("niech wasza mowa bedzie Tak, tak, Nie,nie"), jest delikatny, tak jakby Franciszek, ze tak powiem, nie chcial urazic ani tych z lewa ani tych z prawa ,chcialby aby "wilk byl syty i owca cala". To juz wytakaja papiezowi sami Argentynczycy. Ani blogoslawiony Jan Pawel II ani papiez Benedykt XVI nie mieli z tym problemu i dlatego byli nie tyle chwaleni przez media, co nieustannie atakowani.
Panie Janie, Panie Janie, rano wstań i pomyśl. Wypowiedzi papieża nie mają nic wspólnego z dogmatem kościelnym o jego nieomylności. Nieomylność dotyczy doktryny wiary. Wypowiedzi natomiast, które udziela on mediom służą kształtowaniu bieżącej polityki i wizerunku kościoła, i jako takie mają oczywisty wpływ na wiernych. One antycypują zamierzenia papieskie odnośnie przyszłych treści nauki kościoła. Inna sprawa, czy te zamierzenia się spełnią. Osobiście jestem co do tego sceptyczny. Opór materii, czyli struktur kościelnych będzie moim zdaniem zbyt silny, aby je urzeczywistnić.
P. Kucharczak próbuje drugi raz komentować "na nasze", jak w przypadku sakramentów, o tym co papież w niedawnych wywiadach powiedział, w tym wypadku o homoselsualizmie, aborcji czy antykoncepcji. Redakcja podała tłumaczenie, zdaje się przez p. Dudałę, co Franciszek powiedział pod manipulującym tytułem "Papież nie mówi, że Kościół ma obsesję...", rozrzucając jego wypowiedź i tłumacząc co miał na myśli. Z kolei p. Franciszek w swoim stylu chciał ośmieszyć Nowicką, a ona powiedziała to w sposób skumulowany, jak odebrały agencje na świecie. No wie Pan, jak tak będziemy podchodzili do sprawy, w sposób zideologizowany, twardy, to wypowiedź papieża nie ma dla Pana żadnej wartości i znaczenia. Z pewnością papież nie zastosowałby takiej retoryki wobec posłanki. A on powiedział, że zamiast potępiania potrzebne jest miłosierdzie, którego brak wśród ludzi Kościoła (naszego), czyli kleru, oraz pism katolickich, jak GN, popierających linię Kościoła. I tak w podsumowaniu, jak to odebrał świat, czyli agencje prasowe, słowa Franciszka w wywiadzie, w sierpniu b.r. podczas trzech spotkań z jezuitą: "Nie możemy skupiać się tylko na kwestiach aborcji, małżeństw jednopłciowych i antykoncepcji" - powiedział Franciszek w obszernym wywiadzie dla jezuickiego pisma "La Civilta Cattolica". I dodał, że Kościół to "szpital polowy", gdzie leczy się rany. "Ciężko rannych nie pyta się o cholesterol czy poziom cukru" - przekonuje papież. - Kościół katolicki ma przesadną obsesję na temat aborcji, małżeństw homoseksualnych i antykoncepcji - uważa papież, dlatego też sam zdecydował się nie mówić za dużo na te tematy, choć spotkało się to z krytyką części duchownych. Franciszek chce dać sygnał, że Kościół powinien być "domem dla wszystkich", a nie "małą kaplicą" skupioną na doktrynach i ortodoksyjnych zasadach polegających na stałym umoralnianiu. - Nie jest niezbędne, by mówić o tym cały czas - powiedział papież w rozmowie z Antonio Spadaro, jezuitą i redaktorem naczelnym wydawanego w Watykanie pisma "La Civilta Cattolica". Zdaniem papieża duchowni nie mogą mieć obsesji na punkcie natarczywego narzucania wiernym doktryn. - Musimy znaleźć nową równowagę - powiedział Franciszek. - W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii. "Papież odrzuca "duchowe wtrącanie się" w odniesieniu do gejów." Franciszek wrócił też do tematu homoseksualistów oraz swej głośnej lipcowej wypowiedzi: "Kimże ja jestem, by osądzać kogoś, kto jest gejem?". Podkreśla, podobnie jak wtedy, że także w tym punkcie trzyma się katechizmu. Ale też, podobnie jak wtedy, mocno przesuwa akcent z potępienia na miłosierdzie. "Prowokująco ktoś mnie zapytał, czy akceptuję homoseksualizm. Odpowiedziałem pytaniem, czy Bóg, patrząc na geja, akceptuje go z czułością czy go potępiająco odpycha?" - mówi papież. Z jednej strony Franciszek podkreśla, że "religia ma prawo wypowiadać swą opinię", ale z drugiej strony odrzuca "duchowe wtrącanie się" czy przeszkadzanie w odniesieniu do gejów. "Bóg towarzyszy ludziom przez całe życie. I my musimy im towarzyszyć, zważając na kondycję [homoseksualną]. Trzeba towarzyszyć z miłosierdziem" - poucza. - Papież przekonuje w tym wywiadzie, że tylko wyraża w inny sposób nauki z Katechizmu Kościoła katolickiego, który odrzuca homoseksualne czyny, ale nakazuje traktowanie osób homoseksualnych z szacunkiem, współczuciem i delikatnością - komentował znany amerykański watykanista John Allen. Przesłaniem całego wywiadu jest pragnienie, by Kościół był mniej osądzający i przywiązany do rygorów, ale jednocześnie bez lekceważenia doktryny czy też zbyt wielkiej swobody. Tyle podsumowania. Czy zatem Kościół w Polsce, zwłaszcza wyższe duchowieństwo, nie ma obsesji na punkcie aborcji, homoseksualizmu czy antykoncepcji, jeśli bezustannie przy różnych okazjach o tym mówi - święta, pielgrzymki, przy publikowaniu ciągłych komunikatów episkopatu? Tak, to jest obsesja, bo za tym idzie bezustanne umoralnianie, straszenie, naciski na państwo, próby wpływania na stanowienie prawa. W tym postępowaniu, potępianiu zatraca się całkowicie miłosierdzie wobec człowieka, pozostaje jedynie twarda ideologia. Powtórzę więc za papieżem - "W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii."
„To jest wasza modlitwa, którą wykrzyczeliście: «Pracy!». Jest to modlitwa konieczna, „praca bowiem oznacza godność ludzką, oznacza niesienie chleba i oznacza miłość” – powiedział mówca. Zauważył, że aby bronić tego bałwochwalczego ustroju gospodarczego, wprowadzą się „kulturę odrzutu”, to znaczy odrzucania dziadków, ale i młodych. „My musimy mówić: chcemy systemu słusznego, który sprawi, że wszyscy będziemy kroczyć naprzód. Nie chcemy tego zglobalizowanego systemu gospodarczego, który wyrządza tak wiele zła” – powiedział Franciszek, dodając, że w centrum muszą być ludzie, jak tego chce Bóg, a nie pieniądz.
TO FRAGMENT WYPOWIEDZI PAPIEŻA NA SARDYNII - GN NIE PASUJE DO WIZJI JAKI TWORZY NA TYM PORTALU?
Masz rację @Ewo. I jeśli ktokolwiek wejdzie zbyt głęboko w analizach, które nie podobają się GN, w sposób bezwzględny kasuje już opublikowane posty oraz komentarze do nich. Znać tu pazur cenzury, bez względu na zasady jakimi ma posługiwać się tygodnik. Odnosi się to do niedawnego postu @omówienie, którego ślad jest w skrócie ostatnich postów komentarza @p. Redakcjo - WIELKI WSTYD! Dziwię się, że @Ewy nie skasowano i innych Czytelników, a wtedy komentarzy do art. p. Kucharczaka byłoby b. mało.
Papież albo chce dotknąć istoty wiary i zbawienia i faktycznie zachęcic wszystkich do głębokiego jej przeżycia zostawiając z boku głupawe dysputy nad wyzszością stosunku przerywanego nad prezerwatywą albo przygotowuje nas na zwrot od ewangelii. księża redaktorzy murem za papieżem i gorliwie tłumaczą każda jego wypowiedź. ja nie mam przekonania w żadną stronę. czekam co będzie dalej. myslę że w każdym wypadku mamy doczynienia z kimś wyjątkowym. pozostaję sceptycznie ostrożny.
P. Kucharczak próbuje drugi raz komentować "na nasze", jak w przypadku sakramentów, o tym co papież w niedawnych wywiadach powiedział, w tym wypadku o homoselsualizmie, aborcji czy antykoncepcji. Redakcja podała tłumaczenie, zdaje się przez p. Dudałę, co Franciszek powiedział pod manipulującym tytułem "Papież nie mówi, że Kościół ma obsesję...", rozrzucając jego wypowiedź i tłumacząc co miał na myśli. Z kolei p. Franciszek w swoim stylu chciał ośmieszyć Nowicką, a ona powiedziała to w sposób skumulowany, jak odebrały agencje na świecie. No wie Pan, jak tak będziemy podchodzili do sprawy, w sposób zideologizowany, twardy, to wypowiedź papieża nie ma dla Pana żadnej wartości i znaczenia. Z pewnością papież nie zastosowałby takiej retoryki wobec posłanki. A on powiedział, że zamiast potępiania potrzebne jest miłosierdzie, którego brak wśród ludzi Kościoła (naszego), czyli kleru, oraz pism katolickich, jak GN, popierających linię Kościoła. I tak w podsumowaniu, jak to odebrał świat, czyli agencje prasowe, słowa Franciszka w wywiadzie, w sierpniu b.r. podczas trzech spotkań z jezuitą: "Nie możemy skupiać się tylko na kwestiach aborcji, małżeństw jednopłciowych i antykoncepcji" - powiedział Franciszek w obszernym wywiadzie dla jezuickiego pisma "La Civilta Cattolica". I dodał, że Kościół to "szpital polowy", gdzie leczy się rany. "Ciężko rannych nie pyta się o cholesterol czy poziom cukru" - przekonuje papież. - Kościół katolicki ma przesadną obsesję na temat aborcji, małżeństw homoseksualnych i antykoncepcji - uważa papież, dlatego też sam zdecydował się nie mówić za dużo na te tematy, choć spotkało się to z krytyką części duchownych. Franciszek chce dać sygnał, że Kościół powinien być "domem dla wszystkich", a nie "małą kaplicą" skupioną na doktrynach i ortodoksyjnych zasadach polegających na stałym umoralnianiu. - Nie jest niezbędne, by mówić o tym cały czas - powiedział papież w rozmowie z Antonio Spadaro, jezuitą i redaktorem naczelnym wydawanego w Watykanie pisma "La Civilta Cattolica". Zdaniem papieża duchowni nie mogą mieć obsesji na punkcie natarczywego narzucania wiernym doktryn. - Musimy znaleźć nową równowagę - powiedział Franciszek. - W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii. "Papież odrzuca "duchowe wtrącanie się" w odniesieniu do gejów." Franciszek wrócił też do tematu homoseksualistów oraz swej głośnej lipcowej wypowiedzi: "Kimże ja jestem, by osądzać kogoś, kto jest gejem?". Podkreśla, podobnie jak wtedy, że także w tym punkcie trzyma się katechizmu. Ale też, podobnie jak wtedy, mocno przesuwa akcent z potępienia na miłosierdzie. "Prowokująco ktoś mnie zapytał, czy akceptuję homoseksualizm. Odpowiedziałem pytaniem, czy Bóg, patrząc na geja, akceptuje go z czułością czy go potępiająco odpycha?" - mówi papież. Z jednej strony Franciszek podkreśla, że "religia ma prawo wypowiadać swą opinię", ale z drugiej strony odrzuca "duchowe wtrącanie się" czy przeszkadzanie w odniesieniu do gejów. "Bóg towarzyszy ludziom przez całe życie. I my musimy im towarzyszyć, zważając na kondycję [homoseksualną]. Trzeba towarzyszyć z miłosierdziem" - poucza. - Papież przekonuje w tym wywiadzie, że tylko wyraża w inny sposób nauki z Katechizmu Kościoła katolickiego, który odrzuca homoseksualne czyny, ale nakazuje traktowanie osób homoseksualnych z szacunkiem, współczuciem i delikatnością - komentował znany amerykański watykanista John Allen. Przesłaniem całego wywiadu jest pragnienie, by Kościół był mniej osądzający i przywiązany do rygorów, ale jednocześnie bez lekceważenia doktryny czy też zbyt wielkiej swobody. Tyle podsumowania. Czy zatem Kościół w Polsce, zwłaszcza wyższe duchowieństwo, nie ma obsesji na punkcie aborcji, homoseksualizmu czy antykoncepcji, jeśli bezustannie przy różnych okazjach o tym mówi - święta, pielgrzymki, przy publikowaniu ciągłych komunikatów episkopatu? Tak, to jest obsesja, bo za tym idzie bezustanne umoralnianie, straszenie, naciski na państwo, próby wpływania na stanowienie prawa. W tym postępowaniu, potępianiu zatraca się całkowicie miłosierdzie wobec człowieka, pozostaje jedynie twarda ideologia. Powtórzę więc za papieżem - "W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii."
tylko ludzie twojego pokroju, o bardzo małym intelekcie, zamiast angażować oponenta, próbują atakować we wszelki inny sposób, byleby go zdyskredytować. Lepiej odnieś się rzeczowo do poruszanych przeze mnie kwestii, bo "bzdetami" rzucasz ty.
I jeszcze jedno - pytanie do kuriozum i s-ki - kto ma w końcu obsesję? Jeżeli święta kościelne i sezon pielgrzymkowy mamy raz do roku, to kiedy Kośćiół "ciągle" się zajmuje wspomnianymi przez Autora kwestiami? Czy to z "Gościa Niedzielnego" dowiemy się o orgazmie na żyrandolu, czy z "Cosmopolitana"?
Całkowitym absurdem jest sytuacja, w której to alkoholik poucza osoby niepijące, iż to one mają na tym punkcie obsesję i ciągle chcą się upijać. Jeżeli już ktoś ma obsesję, to właśnie wspomniana posłanka Nowicka. Na każdy ze wspomnianych tematów - od aborcji, po edukację seksualną. To ona je ciągle wałkuje, bo z tego żyje.
Wpierw to radzę poczytać o nerwicy: http://www.biomedical.pl/zdrowie/nerwica-obsesyjna-objawy-przyczyny-leczenie-2682.html potem na ten temat pisać. Trudno to wszystko nazwać czyjąś obsesją.
Ja to widzę z tego punktu, aborcja to zabijanie życia. A według mnie, życiu zawsze trzeba dać szanse. Jakie się urodzi to już nie nasza zawsze w tym wina, obecna technika jest w stanie pomóc wielu dzieciom, a nasze działania i dobre serca pomogą specjalistom w takich działaniach. Jestem konserwatystą, nie liberałem. Liberałowie doprowadzili do czegoś takiego jak aborcja, tabletki dzień po i tak dalej. Bo im wszystko "wolno". Konserwatysta to człowiek odpowiedzialny za to co robi, za każdą decyzje. Jeżeli nie umyślnie doszło do stosunku, mimo tego, że ktoś był świadomy możliwego scenariusza, powinien za to ponieść odpowiedzialność. Teraz pójdzie do pracy i nauczy się życia. Typowy liberał to oleje, co tam, jemu wolno. Aborcja i spokój, iskierka życia zgaszona. Dla tego mówię nie aborcji. Jednak trudno powiedzieć, żeby była tutaj jakaś obsesja.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Franciszek KucharczakDODANE 20.09.2013AKTUALIZACJA 21.09.2013
Nowicka ma prawo triumfować. Nam została tylko modlitwa o opamiętanie dla tego "biskupa Rzymu"
"Brońcie nienarodzonych przed aborcją, nawet jeśli będą was prześladować,
oczerniać, zastawiać na was pułapki, ciągać was po sądach czy zabijać was.
Żadne dziecko nie powinno być pozbawione prawa do urodzenia, prawa do wykarmienia i posłania do szkoły."
Źródło: http://articles.washingtonpost.com/2013-03-25/opinions/37995838_1_pope-francis-cardinal-jorge-mario-bergoglio-republicans
W 2007 roku obecny Papież porównał aborcję do kary śmierci, mówiąc:
"W Argentynie obowiązuje kara śmierci. Dziecko poczęte przez gwałt na chorej psychicznie lub upośledzonej kobiecie może zostać skazane na śmierć."
Znany był też z wspierania ruchów pro-life.
Źródło: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/zk_franciszek1.html
Słowa Papieża Franciszka z 2013 roku:
"Zwłaszcza w obliczu kultury odrzucenia, relatywizującej wartość życia ludzkiego rodzice są powołani do przekazywania swym dzieciom świadomości, że musi być ono zawsze bronione, począwszy od łona matki. Trzeba w nim rozpoznać dar Boży i zapewnienie przyszłości dla rodzaju ludzkiego"
Źródło: http://gosc.pl/doc/1663584.Papiez-o-nienarodzonych
***
Jak więc widzisz prawo dziecka rozciąga się na życie - urodzenie, wykarmienie, posłanie do szkoły. Nie ma mowy o tym, by zmusić do urodzenia, by umarło w niewyobrażalnym cierpieniu. Mojej zgody też na to nie ma. Nie jestem sadystą.
Na pewno nie pomoże jej w tym pomoc w zabijaniu życia poczętego. To jest człowiek!!
prawdziwy, a nie taki a wyobraźni!!
A druga rzecz - byłem u spowiedzi i ksiądz wyraźni mi powiedział, że prezerwatywy w kontekście pigułek antykoncepcyjnych są mniejszym złem i... dał mi rozgrzeszenie, nie wymagając przysięgi/obietnicy, że już nigdy "nie zamknę się na możliwość poczęcia." Mam dwójkę dzieci i mi wystarczy. Antykoncepcja przestała być dla mnie jakimkolwiek problemem od czasu tamtej spowiedzi. Myślę, że to lepiej niż mierzyć poziom swego chrześcijaństwa kawałkiem lateksu.
Mogę więc potwierdzić, że problem antykoncepcji jest kwestią drugiego planu i wcale nie zaburza naszej wewnętrznej spójności jak chcieliby fanatycy studiowania śluzu w dni płodne i niepłodne.
Czyli I przykazanie!
Pozdrawiam serdecznie
Bóg jest dawcą życia, ale to człowiek decyduje kiedy i ile chce mieć potomstwa. Ma wolną wolę.
Reszta twego wywodu świadczy o tym, że to ty masz kłopot ze zdrowym rozsądkiem. Wiara i rozum muszą iść w parze.
Chodzi o rodzaj decyzji. Bo możemy decydować, zgodnie z nauką Kościoła. Wolną wolę masz oczywiście, także w tym, że możesz wystąpić z Kościoła, z którym nie zgadzasz się w zasadniczych kwestiach.
Kościół od zawsze chciał podporządkować sobie sferę seksualności człowieka. Biblia słowem nie pisze na temat antykoncepcji, nie wspominając o prezerwatywach, czy przerywanym stosunku. Zaś nauczanie Kościoła zmieniało się w zasadniczych kwestiach na przestrzeni ostatnich 50 lat wielokrotnie / np. transplantacja, transfuzja krwi, zaprzestanie uporczywej terapii / więc, to dla mnie żaden argument, bo to nie są żadne zasadnicze sprawy, czy dogmaty Kościoła.
Robię swoje i odpowiadam przed Bogiem. Reszta się nie liczy.
W Biblii nie wspomniano również, o obozach koncentracyjnych, "polach śmierci" w Kambodży, rzezi Vandei we Francji. Czy to znaczy, że jest to dobre?
Mądrość nie polega na tym, że się mówi co się wie. To domena głupców. Następnym razem chociaż przemyśl to co piszesz, bo ośmieszasz się tylko.
Przepraszam za błąd i wpisanie@kuriozum_2 jako autora mojej wypowiedzi zamiast mojego nicka. Wypowiedzi o stosunku przerywanym w 38 rozdziale Księgi Rodzaju
podzielam twój pogląd, że mądrość nie polega na tym, że się mówi co się wie, ale na tym, że się wie, co się mówi. Wiele twoich wpisów tego starego i mądrego powiedzenia nie uwzględnia. Bynajmniej nie jest to domena głupców, ale faryzeuszy.
@Karoliinka,
możesz stosować w swoim życiu seksualnym co chcesz. Mnie to nie obchodzi. Podzielam zdanie @RaBi, że wyolbrzymiamy problem, a Papież powiedział, że ciągłe przypominanie o tym, czy o tamtym ma charakter obsesji. Ta obsesja moim zdaniem, wylewa się na tym portalu z każdej szpary.
Czyż to nie obsesja na punkcie "nigdy się z Wami nie zgodzę". Bo piszesz "że wiara i rozum muszą iść w parze" oraz, że "biblia słowem nie pisze na temat antykoncepcji, nie wspominając o prezerwatywach, czy przerywanym stosunku". Więc kiedy wskazuję Ci, że pisze, Ty odpowiadasz pisząc o jakiejś obsesji. Ni z gruchy ni z pietruchy. Gdzie rozum?
Czytaj ze zrozumieniem. Słowo obsesja pada z mojej strony, by podkreślić, że wyolbrzymiamy problem, że głupawe są dysputy o wyzszości stosunku przerywanego nad prezerwatywą, itd. Podparłem się Papieżem, który także na to zwrócił uwagę.
Więc, co tu jest ni z gruchy, ni z pietruchy ? Może twoje odpowiedzi ?
Papież powiedział, że najpierw opatruje się rany, a potem mierzy poziom cukru. Poziom cukru to właśnie ta antykoncepcja.
Ale jesteś demagogiem i ignorantem religijnym. W szkole pewenie miałeś same tróje. Nie rozróżniasz FORMACJI od FORMATOWANIA. Nie rozumiesz prostego pojęcia FORMACJA. Ponadto sumienie to nie instrument. Lepiej idź do szkoły i się doucz, bo się zwyczajnie ośmieszasz. Żałosne jest to co piszesz. Żal mi Ciebie. Ty kompletnie nie wiesz czym jest sumienie. Kto daje sumienie? Energia z gwiazd? Przecież sumienie jest darem Boga. Prawo naturalne o którym piszesz ma także podstawę religijną i duchową. Chyba, że piszesz o jakimś swoim prawie naturalnym. Naprawdę doucz się co to jest sumienie i co to jest prawo naturalne, a potem się wypowiadaj.
Sam sobie wystawiłeś świadectwo i obnażyłeś swoje kompleksy i problemy emocjonalne. Szkoda nawet z tym dyskutować. Jednak są dobrzy psychologowie. Pewnie pomogą. Oni się Tobą zajmą. Ja nie muszę. Najlepszym psychologiem jest ten, na którego się powołujesz - Jezus Chrystus!
Jeszcze raz proszę doczytaj różnicę między formacją a formatowaniem i nie wystawiaj się na śmieszność. To nie kabaret. Pozdrawiam!
Papież powiedział, że najpierw opatruje się rany, a potem mierzy poziom cukru."
***
Jest takie porzekadlo - ma czyste sumienie, bo nieuzywane.
Ty sobie geby papiezem nie wycieraj - powyzsze slowa Franciszka odnosza sie do ludzi, ktorzy jeszcze Chrystusa i Jego przeslania nie POZNALI.
Chyba, ze tez sie do takich osob zaliczasz, ale wtedy okresl sie jasno i nie rznij chrzesijanina.
"Moje sumienie mówi..." - a może to ktoś inny Ci mówi. Zastanów się nad tym. Na pewno to niem jest Duch Święty. I nie usprawiedliwiaj sobie fałszywym sumieniem błędnych i antyewangelicznych poglądów.
Przypomnij sobie z niedzielnej Ewangelii: "Kto w drobnej rzeczy będzie wierny, ten i w wielkiej będzie wierny, a kto w drobnej rzeczy będzie niewierny, ten i wielkiej będzie niewierny". A Ty nie chcesz być wierny i nie jesteś.
no i po co wchodzisz z buciorami w życie intymne drugiego człowieka. To, że @a napisała o prezerwatywach, choć nie musiała, to nie znaczy, że można to obśmiać i wykpić. Zapewne w duchu chrześcijańskiej miłości to zrobiłeś? Ech, ta logika katolika i jego sumienie.
Twoje anegdoty o tym, co, rzekomo, powiedział Ci jakiś ksiądz, są, w najlepszym przypadku, opowiastką jakiegoś człowieka, który ma akurat ochotę coś tu napisać. Nie było tam nikogo z zewnątrz, kto mógłby to potwierdzić, więc wartość dowodowa jest znikoma.
To prawda, że najwyższą instancją etyczną jest sumienie, ale trzeba również pamiętać o tym, że człowiek to istota, która wyśmienicie racjonalizuje i wytłumaczy przed sobą i innymi wszystko. Dlatego powoływanie się na własne sumienie również trzeba to kwestia, do której należy podchodzić z pewnym dystansem.
uważam, że nie masz podstaw, by kwestionować to co pisze Tomek w sprawie jego spotkania w konfesjonale. No bo kimże ty jesteś, by go osądzać ? jesteś takim samym grzesznikiem, jak my. To jest jego życie i jego sumienie. Paradoksalnie ma prawo do grzechu i jest za niego odpowiedzialny przed Bogiem.
Zresztą to klasyczne odwracanie ogonem. To nawet nie kwestia antykoncepcji, ale granic etycznych - skoro moje sumienie mówi mi, że mogę zabić sąsiadów, to kimże jesteś ty, czy inni, aby mówić mi, że to złe i nie mogę tego zrobić?
Zakwestionowałeś prawdziwość @Tomka wypowiedzi w tej sprawie, nie mając żadnych podstaw, dając jeszcze głupawy przykład z Papieżem.
Piszesz bzdety także w sprawie sumienia. Bo rozmawiamy o czymś, co nie jest karalne, tylko jest kwestią osobistej oceny w kategoriach moralnych. Przykład z sąsiadami, to jakieś pomieszanie pojęć i wartości.
Redakcja podała tłumaczenie, zdaje się przez p. Dudałę, co Franciszek powiedział pod manipulującym tytułem "Papież nie mówi, że Kościół ma obsesję...", rozrzucając jego wypowiedź i tłumacząc co miał na myśli. Z kolei p. Franciszek w swoim stylu chciał ośmieszyć Nowicką, a ona powiedziała to w sposób skumulowany, jak odebrały agencje na świecie. No wie Pan, jak tak będziemy podchodzili do sprawy, w sposób zideologizowany, twardy, to wypowiedź papieża nie ma dla Pana żadnej wartości i znaczenia. Z pewnością papież nie zastosowałby takiej retoryki wobec posłanki. A on powiedział, że zamiast potępiania potrzebne jest miłosierdzie, kórego brak wśród ludzi Kościoła (naszego), czyli kleru, oraz pism katolickich, jak GN, popierających linię Kościoła.
W tak w podsumowaniu, jak świat, czyli agencje prasowe, odebrał słowa Franciszka w wywiadzie, w sierpniu b.r. podczas trzech spotkań z jezuitą:
"Nie możemy skupiać się tylko na kwestiach aborcji, małżeństw jednopłciowych i antykoncepcji" - powiedział Franciszek w obszernym wywiadzie dla jezuickiego pisma "La Civilta Cattolica". I dodał, że Kościół to "szpital polowy", gdzie leczy się rany. "Ciężko rannych nie pyta się o cholesterol czy poziom cukru" - przekonuje papież.
- Kościół katolicki ma przesadną obsesję na temat aborcji, małżeństw homoseksualnych i antykoncepcji - uważa papież, dlatego też sam zdecydował się nie mówić za dużo na te tematy, choć spotkało się to z krytyką części duchownych. Franciszek chce dać sygnał, że Kościół powinien być "domem dla wszystkich", a nie "małą kaplicą" skupioną na doktrynach i ortodoksyjnych zasadach polegających na stałym umoralnianiu.
- Nie jest niezbędne, by mówić o tym cały czas - powiedział papież w rozmowie z Antonio Spadaro, jezuitą i redaktorem naczelnym wydawanego w Watykanie pisma "La Civilta Cattolica". Zdaniem papieża duchowni nie mogą mieć obsesji na punkcie natarczywego narzucania wiernym doktryn. - Musimy znaleźć nową równowagę - powiedział Franciszek. - W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii.
"Papież odrzuca "duchowe wtrącanie się" w odniesieniu do gejów."
Franciszek wrócił też do tematu homoseksualistów oraz swej głośnej lipcowej wypowiedzi: "Kimże ja jestem, by osądzać kogoś, kto jest gejem?". Podkreśla, podobnie jak wtedy, że także w tym punkcie trzyma się katechizmu. Ale też, podobnie jak wtedy, mocno przesuwa akcent z potępienia na miłosierdzie.
"Prowokująco ktoś mnie zapytał, czy akceptuję homoseksualizm. Odpowiedziałem pytaniem, czy Bóg, patrząc na geja, akceptuje go z czułością czy go potępiająco odpycha?" - mówi papież.
Z jednej strony Franciszek podkreśla, że "religia ma prawo wypowiadać swą opinię", ale z drugiej strony odrzuca "duchowe wtrącanie się" czy przeszkadzanie w odniesieniu do gejów. "Bóg towarzyszy ludziom przez całe życie. I my musimy im towarzyszyć, zważając na kondycję [homoseksualną]. Trzeba towarzyszyć z miłosierdziem" - poucza.
- Papież przekonuje w tym wywiadzie, że tylko wyraża w inny sposób nauki z Katechizmu Kościoła katolickiego, który odrzuca homoseksualne czyny, ale nakazuje traktowanie osób homoseksualnych z szacunkiem, współczuciem i delikatnością - komentował znany amerykański watykanista John Allen.
Przesłaniem całego wywiadu jest pragnienie, by Kościół był mniej osądzający i przywiązany do rygorów, ale jednocześnie bez lekceważenia doktryny czy też zbyt wielkiej swobody.
Tyle podsumowania.
Czy zatem Kościół w Polsce, zwłaszcza wyższe duchowieństwo, nie ma obsesji na punkcie aborcji, homoseksualizmu czy antykoncepcji, jeśli bezustannie przy różnych okazjach - święta, pielgrzymki, przy publikowaniu ciągłych komunikatów episkopatu? Tak, to jest obsesja, bo za tym idzie bezustanne umoralnianie, straszenie, naciski na państwo, próby wpływania na stanowienie prawa. W tym postępowaniu, potępianiu zatraca się całkowicie miłosierdzie wobec człowieka, pozostaje jedynie twarda ideologia.
Powtórzę więc za papieżem - "W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii."
Redakcja podała tłumaczenie, zdaje się przez p. Dudałę, co Franciszek powiedział pod manipulującym tytułem "Papież nie mówi, że Kościół ma obsesję...", rozrzucając jego wypowiedź i tłumacząc co miał na myśli. Z kolei p. Franciszek w swoim stylu chciał ośmieszyć Nowicką, a ona powiedziała to w sposób skumulowany, jak odebrały agencje na świecie. No wie Pan, jak tak będziemy podchodzili do sprawy, w sposób zideologizowany, twardy, to wypowiedź papieża nie ma dla Pana żadnej wartości i znaczenia. Z pewnością papież nie zastosowałby takiej retoryki wobec posłanki. A on powiedział, że zamiast potępiania potrzebne jest miłosierdzie, którego brak wśród ludzi Kościoła (naszego), czyli kleru, oraz pism katolickich, jak GN, popierających linię Kościoła.
I tak w podsumowaniu, jak to odebrał świat, czyli agencje prasowe, słowa Franciszka w wywiadzie, w sierpniu b.r. podczas trzech spotkań z jezuitą:
"Nie możemy skupiać się tylko na kwestiach aborcji, małżeństw jednopłciowych i antykoncepcji" - powiedział Franciszek w obszernym wywiadzie dla jezuickiego pisma "La Civilta Cattolica". I dodał, że Kościół to "szpital polowy", gdzie leczy się rany. "Ciężko rannych nie pyta się o cholesterol czy poziom cukru" - przekonuje papież.
- Kościół katolicki ma przesadną obsesję na temat aborcji, małżeństw homoseksualnych i antykoncepcji - uważa papież, dlatego też sam zdecydował się nie mówić za dużo na te tematy, choć spotkało się to z krytyką części duchownych. Franciszek chce dać sygnał, że Kościół powinien być "domem dla wszystkich", a nie "małą kaplicą" skupioną na doktrynach i ortodoksyjnych zasadach polegających na stałym umoralnianiu.
- Nie jest niezbędne, by mówić o tym cały czas - powiedział papież w rozmowie z Antonio Spadaro, jezuitą i redaktorem naczelnym wydawanego w Watykanie pisma "La Civilta Cattolica". Zdaniem papieża duchowni nie mogą mieć obsesji na punkcie natarczywego narzucania wiernym doktryn. - Musimy znaleźć nową równowagę - powiedział Franciszek. - W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii.
"Papież odrzuca "duchowe wtrącanie się" w odniesieniu do gejów."
Franciszek wrócił też do tematu homoseksualistów oraz swej głośnej lipcowej wypowiedzi: "Kimże ja jestem, by osądzać kogoś, kto jest gejem?". Podkreśla, podobnie jak wtedy, że także w tym punkcie trzyma się katechizmu. Ale też, podobnie jak wtedy, mocno przesuwa akcent z potępienia na miłosierdzie.
"Prowokująco ktoś mnie zapytał, czy akceptuję homoseksualizm. Odpowiedziałem pytaniem, czy Bóg, patrząc na geja, akceptuje go z czułością czy go potępiająco odpycha?" - mówi papież.
Z jednej strony Franciszek podkreśla, że "religia ma prawo wypowiadać swą opinię", ale z drugiej strony odrzuca "duchowe wtrącanie się" czy przeszkadzanie w odniesieniu do gejów. "Bóg towarzyszy ludziom przez całe życie. I my musimy im towarzyszyć, zważając na kondycję [homoseksualną]. Trzeba towarzyszyć z miłosierdziem" - poucza.
- Papież przekonuje w tym wywiadzie, że tylko wyraża w inny sposób nauki z Katechizmu Kościoła katolickiego, który odrzuca homoseksualne czyny, ale nakazuje traktowanie osób homoseksualnych z szacunkiem, współczuciem i delikatnością - komentował znany amerykański watykanista John Allen.
Przesłaniem całego wywiadu jest pragnienie, by Kościół był mniej osądzający i przywiązany do rygorów, ale jednocześnie bez lekceważenia doktryny czy też zbyt wielkiej swobody.
Tyle podsumowania.
Czy zatem Kościół w Polsce, zwłaszcza wyższe duchowieństwo, nie ma obsesji na punkcie aborcji, homoseksualizmu czy antykoncepcji, jeśli bezustannie przy różnych okazjach o tym mówi - święta, pielgrzymki, przy publikowaniu ciągłych komunikatów episkopatu? Tak, to jest obsesja, bo za tym idzie bezustanne umoralnianie, straszenie, naciski na państwo, próby wpływania na stanowienie prawa. W tym postępowaniu, potępianiu zatraca się całkowicie miłosierdzie wobec człowieka, pozostaje jedynie twarda ideologia.
Powtórzę więc za papieżem - "W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii."
Kto tego nie rozumie zaczyna doszukiwać się drugiego dna, a co gorsza próbuje tłumaczyć słowa Papieża na swoją modłę. Zaskoczenia nie kryją ludzie niewierzący, ale także i wierzący że coś takiego Papież mówi. Ale przecież to sedno nauczania Chrystusa, więc raz jeszcze powtórzę - Miłosierdzie.
Redakcja podała tłumaczenie, zdaje się przez p. Dudałę, co Franciszek powiedział pod manipulującym tytułem "Papież nie mówi, że Kościół ma obsesję...", rozrzucając jego wypowiedź i tłumacząc co miał na myśli. Z kolei p. Franciszek w swoim stylu chciał ośmieszyć Nowicką, a ona powiedziała to w sposób skumulowany, jak odebrały agencje na świecie. No wie Pan, jak tak będziemy podchodzili do sprawy, w sposób zideologizowany, twardy, to wypowiedź papieża nie ma dla Pana żadnej wartości i znaczenia. Z pewnością papież nie zastosowałby takiej retoryki wobec posłanki. A on powiedział, że zamiast potępiania potrzebne jest miłosierdzie, którego brak wśród ludzi Kościoła (naszego), czyli kleru, oraz pism katolickich, jak GN, popierających linię Kościoła.
I tak w podsumowaniu, jak to odebrał świat, czyli agencje prasowe, słowa Franciszka w wywiadzie, w sierpniu b.r. podczas trzech spotkań z jezuitą:
"Nie możemy skupiać się tylko na kwestiach aborcji, małżeństw jednopłciowych i antykoncepcji" - powiedział Franciszek w obszernym wywiadzie dla jezuickiego pisma "La Civilta Cattolica". I dodał, że Kościół to "szpital polowy", gdzie leczy się rany. "Ciężko rannych nie pyta się o cholesterol czy poziom cukru" - przekonuje papież.
- Kościół katolicki ma przesadną obsesję na temat aborcji, małżeństw homoseksualnych i antykoncepcji - uważa papież, dlatego też sam zdecydował się nie mówić za dużo na te tematy, choć spotkało się to z krytyką części duchownych. Franciszek chce dać sygnał, że Kościół powinien być "domem dla wszystkich", a nie "małą kaplicą" skupioną na doktrynach i ortodoksyjnych zasadach polegających na stałym umoralnianiu.
- Nie jest niezbędne, by mówić o tym cały czas - powiedział papież w rozmowie z Antonio Spadaro, jezuitą i redaktorem naczelnym wydawanego w Watykanie pisma "La Civilta Cattolica". Zdaniem papieża duchowni nie mogą mieć obsesji na punkcie natarczywego narzucania wiernym doktryn. - Musimy znaleźć nową równowagę - powiedział Franciszek. - W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii.
"Papież odrzuca "duchowe wtrącanie się" w odniesieniu do gejów."
Franciszek wrócił też do tematu homoseksualistów oraz swej głośnej lipcowej wypowiedzi: "Kimże ja jestem, by osądzać kogoś, kto jest gejem?". Podkreśla, podobnie jak wtedy, że także w tym punkcie trzyma się katechizmu. Ale też, podobnie jak wtedy, mocno przesuwa akcent z potępienia na miłosierdzie.
"Prowokująco ktoś mnie zapytał, czy akceptuję homoseksualizm. Odpowiedziałem pytaniem, czy Bóg, patrząc na geja, akceptuje go z czułością czy go potępiająco odpycha?" - mówi papież.
Z jednej strony Franciszek podkreśla, że "religia ma prawo wypowiadać swą opinię", ale z drugiej strony odrzuca "duchowe wtrącanie się" czy przeszkadzanie w odniesieniu do gejów. "Bóg towarzyszy ludziom przez całe życie. I my musimy im towarzyszyć, zważając na kondycję [homoseksualną]. Trzeba towarzyszyć z miłosierdziem" - poucza.
- Papież przekonuje w tym wywiadzie, że tylko wyraża w inny sposób nauki z Katechizmu Kościoła katolickiego, który odrzuca homoseksualne czyny, ale nakazuje traktowanie osób homoseksualnych z szacunkiem, współczuciem i delikatnością - komentował znany amerykański watykanista John Allen.
Przesłaniem całego wywiadu jest pragnienie, by Kościół był mniej osądzający i przywiązany do rygorów, ale jednocześnie bez lekceważenia doktryny czy też zbyt wielkiej swobody.
Tyle podsumowania.
Czy zatem Kościół w Polsce, zwłaszcza wyższe duchowieństwo, nie ma obsesji na punkcie aborcji, homoseksualizmu czy antykoncepcji, jeśli bezustannie przy różnych okazjach o tym mówi - święta, pielgrzymki, przy publikowaniu ciągłych komunikatów episkopatu? Tak, to jest obsesja, bo za tym idzie bezustanne umoralnianie, straszenie, naciski na państwo, próby wpływania na stanowienie prawa. W tym postępowaniu, potępianiu zatraca się całkowicie miłosierdzie wobec człowieka, pozostaje jedynie twarda ideologia.
Powtórzę więc za papieżem - "W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii."
@Tomek - próbujesz się tłumaczyć, ale tak naprawdę stosujesz podobną metodę do pani Nowickiej. Zamiast przekręcać słowa Papieża i łudzić się, że jesteś ok (bo tak powiedział Ci jakiś ksiądz, który nawiasem mówiąc się bardzo pomylił), może zacznij naprawdę chcieć mieć relację z Bogiem. Twoje wszystkie "pierwszoplanowe" problemy przestaną Cię przytłaczać, choć pewnie nie wszystkie znikną, bo to nie czary. Sam siebie oszukujesz i okaleczasz życie swoje i żony. Nie da się mieć dobrej relacji z Bogiem, jeśli jednocześnie nie chcesz wyjść z grzechu. Zapewniam, że Ci, którzy zaufali Bogu i nie stosują gumek i pigułek śpią spokojniej i nie są wcale pokrzywdzeni. Bóg niczego nie zabiera, tylko daje naprawdę życie lepszej jakości. Przemyśl to.
Nie pisz bzdet i jeszcze uważasz, że dobrze radzisz. Jestem matka trójki dzieci. Nie stosuje gumek, ani pigułek i wcale nie śpię spokojnie, a wręcz odwrotnie, w pewnym stałym stresie. Faktycznie ta rodzina mi wystarcza. Nie chcę mieć więcej dzieci, bo nie będę w stanie zapewnić im godziwych warunków.
Rozumiem te kobiety, które stosują antykoncepcję. Zresztą wg mnie Biblia o tym w ogóle nie pisze i uważam, że nauczanie Kościoła powinno być z nią zgodne. Pora to zmienić.
Żeby jeszcze bardziej zmniejszyć stres związany ze współżyciem, potencjalną ciążą i innymi problemami, proponuję krzyżować nogi. To najpewniejszy sposób zapobiegania ciąży oraz roznoszeniu chorób wenerycznych.
Nie śpisz spokojnie nie dlatego, że nie stosujesz antykoncepcji, tylko dlatego, że gryzie Cię sumienie, że nie chcesz mieć więcej dzieci. Bo nie ufasz Bogu. Brak zaufania do Boga, to sztuczka szatana, który Ci podpowiada, że Bóg nie da Ci środków na utrzymanie potomstwa.
Zatem bardzo dobrze, że nie śpisz spokojnie. Pójdź z tym problemem do spowiedzi i się osobiście przekonaj, co Ci tam, ustami kapłana, odpowie Jezus.
No to się różnimy, co do spokojnego snu. Pan oszukując szatana możesz mieć np. 10 dzieci, ale ja nie chcę, i nie sądzę, abym tym zachowaniem nie ufała Bogu. Mój Bóg zapewne to rozumie. W konfesjonale każdy ksiądz mi powie, że Pan Bóg mi da na utrzymanie. Ale czy to możliwe np. na parafii ?
Różnimy się Panie Bronak także w podejściu do darów Ducha św. Odnoszę wrażenie, że Pan nie docenia daru rozumu, bo ja uważam, że wiara i rozum, to dobry zestaw dla osoby wierzącej.
Proszę, przeczytaj jeszcze raz, ale uważnie mój post.
1. Ja tam nie pisałem o oszukiwaniu szatana.
2. Ja tam nie pisałem, że w konfesjonale mówi ksiądz.
3. Nie wspominałem też nic o Darach Ducha Świętego, żeby Cię nie urazić - ponieważ z Twojego postu wynika, że Ty nie doceniasz żadnego z nich - z rozumem na czele.
A skoro wspomniałaś o rozumie, to może mi podpowiesz skąd Twój rozum czerpie te wszystkie bzdury, które napisałaś? Podziel się proszę ze mną, jak prawdziwa chrześcijanka, tym źródłem wiedzy, żebym nie żył w nieświadomości. Nie bądź taka!
Ujawnij mi źródło, żebym i ja zaczął doceniać Dar Rozumu.
Jeśli wspomniałaś o docenianym przez Ciebie darze rozumu, to odnieś się do tego co napisałem o zaufaniu do Boga w sposób "rozumowy". Przecież Ty uważasz, że to dobry zestaw dla osoby wierzącej.
Ja podałem argumenty wiary. Ty podaj argumenty rozumu.
Jestem pewien, że nie zrobisz tego. Bo zarówno brak Ci wiary jak i rozumu.
ale się Pan rozsierdził, ho, ho,ho....
Gdybym wiedziała, że Pan taki delikatny, to bym w ogóle do Pana nie pisała. Ale już się stało. Praktycznie nie powinnam z panem dyskutować, po tym jak pan stwierdza nie znając mnie, że brak mi wiary i rozumu i wszystkiego po trochu. Tak nie wypada, zwłaszcza wobec kobiety, słabej istoty.
Ale trudno, mimo wielu kamieni rzuconych przez Pana we mnie, spróbuję sprostać temu wyzwaniu, bo rzeczywiście wyzwał mnie Pan w zakamuflowane formie od nieuków, ludzi słabej wiary itp, itd. Powinien Pan być "dumny" z tego, jako katolik, bo przykazanie miłości wobec drugiego człowieka, ma pan wypisane na czole, co potwierdza nie tylko dyskusja ze mną, ale wiele Pana wpisów.
Jednak Pana odpowiedź na mój wpis, co z przykrością muszę stwierdzić potwierdza to, że nadal nie docenia pan daru rozumu i jeszcze żąda Pan tego ode mnie. Pisze pan, że w konfesjonale nie mówi do mnie ksiądz. Mnie uczono na religii, że sakramentu pokuty i odpuszczenia grzechów dokonuje w imieniu Pana Boga kapłan. Ale to kapłan ze mną dyskutuje, to kapłan wyciera czoło chusteczką. Jeżeli pan uważa, że to nie kapłan, to pańska wiara w zderzeniu z moim rozumem, stoi chyba na straconej pozycji. To pierwszy mój argument rozumu o który pan prosił.
Pisze Pan, że szatan stosuje sztuczki swoje i podpowiada mi, abym nie miała więcej dzieci, bo jestem biedna i ich nie utrzymam. Ale Panu, czy innym ludziom też zapewne szatan to podpowiada. Prawda ? Ja nie mam prywatnego szatana. Skoro mam Pan dużo dzieci, to jakoś te poszepty szatana Pan pokonał. Jest pan bystrym człowiekiem, zdecydowanym i odważnym, to pomyślałam, że pan tego szatan pokonał jego bronią ? Czyli rozumem, a nie tylko wiarą. To kolejny argument rozumu o który Pan prosił.
O darach Ducha św. Pan nic nie wspominał, bo uznał pan zapewne, że wystarczy pańska argumentacja wiary, by namówić mnie na gromadkę dzieci w ciasnym M-3 i pensji 1200 zł. Nie przewidział Pan, tak to jest jak się nie docenia daru rozumu, że mogę odpowiedzialnie sprowadzać dzieci na świat. To kolejny argument rozumu, o który Pan prosił.
To tak na poczekaniu, w odpowiedzi na pański wpis przedstawiłam argumenty za darem rozumu, ale jest ich niezliczona ilość. Praktycznie na każdym kroku winien Pan używać rozumu i wiary, jako dobrego zestawu dla osoby wierzącej. Znając trochę mężczyzn nie jestem przekonana, że moje argumenty wobec Pana trafią na podatny grunt.
Niech Pan będzie szczery i napisze, że dyskutując z panem wykazałam się znajomością darów Ducha św., a zwłaszcza odwagą.
ale się Pan rozsierdził, ho, ho,ho....
Gdybym wiedziała, że Pan taki delikatny, to bym w ogóle do Pana nie pisała. Ale już się stało. Praktycznie nie powinnam z panem dyskutować, po tym jak pan stwierdza nie znając mnie, że brak mi wiary i rozumu i wszystkiego po trochu. Tak nie wypada, zwłaszcza wobec kobiety, słabej istoty.
Ale trudno, mimo wielu kamieni rzuconych przez Pana we mnie, spróbuję sprostać temu wyzwaniu, bo rzeczywiście wyzwał mnie Pan w zakamuflowane formie od nieuków, ludzi słabej wiary itp, itd. Powinien Pan być "dumny" z tego, jako katolik, bo przykazanie miłości wobec drugiego człowieka, ma pan wypisane na czole, co potwierdza nie tylko dyskusja ze mną, ale wiele Pana wpisów.
Jednak Pana odpowiedź na mój wpis, co z przykrością muszę stwierdzić potwierdza to, że nadal nie docenia pan daru rozumu i jeszcze żąda Pan tego ode mnie. Pisze pan, że w konfesjonale nie mówi do mnie ksiądz. Mnie uczono na religii, że sakramentu pokuty i odpuszczenia grzechów dokonuje w imieniu Pana Boga kapłan. Ale to kapłan ze mną dyskutuje, to kapłan wyciera czoło chusteczką. Jeżeli pan uważa, że to nie kapłan, to pańska wiara w zderzeniu z moim rozumem, stoi chyba na straconej pozycji. To pierwszy mój argument rozumu o który pan prosił.
Pisze Pan, że szatan stosuje sztuczki swoje i podpowiada mi, abym nie miała więcej dzieci, bo jestem biedna i ich nie utrzymam. Ale Panu, czy innym ludziom też zapewne szatan to podpowiada. Prawda ? Ja nie mam prywatnego szatana. Skoro mam Pan dużo dzieci, to jakoś te poszepty szatana Pan pokonał. Jest pan bystrym człowiekiem, zdecydowanym i odważnym, to pomyślałam, że pan tego szatan pokonał jego bronią ? Czyli rozumem, a nie tylko wiarą. To kolejny argument rozumu o który Pan prosił.
O darach Ducha św. Pan nic nie wspominał, bo uznał pan zapewne, że wystarczy pańska argumentacja wiary, by namówić mnie na gromadkę dzieci w ciasnym M-3 i pensji 1200 zł. Nie przewidział Pan, tak to jest jak się nie docenia daru rozumu, że mogę odpowiedzialnie sprowadzać dzieci na świat. To kolejny argument rozumu, o który Pan prosił.
To tak na poczekaniu, w odpowiedzi na pański wpis przedstawiłam argumenty za darem rozumu, ale jest ich niezliczona ilość. Praktycznie na każdym kroku winien Pan używać rozumu i wiary, jako dobrego zestawu dla osoby wierzącej. Znając trochę mężczyzn nie jestem przekonana, że moje argumenty wobec Pana trafią na podatny grunt.
Niech Pan będzie szczery i napisze, że dyskutując z panem wykazałam się znajomością darów Ducha św., a zwłaszcza odwagą.
ale próbowałem skorzystać z twego wpisu i coś mi się pochrzaniło i wyszło jak wyszło. Sorry. Ale polemika niczego sobie.
Ojojoj, co za pech, wkleić tą samą notkę używając dwóch różnych nicków :)
Nie chciałem się wtrącać do tej dyskusji, bo temat trudny i ile ludzi, tyle zdań.
Pisze jedynie bo wydaje mi się że mówicie z "Bronak Kamarołski" o tym samym, tylko nie za bardzo się rozumiecie.
Mnie wydaje się, że w dużej mierze budujesz na sobie.
To powoduje że nie możesz czasami tego udźwignąć, stąd stres, kłopoty ze spaniem, itp.
- Też tak kiedyś miałem.
Jeden ze znajomych powiedział mi,
- Puść to.
Pomyślałem, jak puszcze to się wszystko zawali.
Nie wiem jednak z jakiego powodu, na podstawie słów tego człowieka puściłem, nic się nie zawaliło, wszystko stoi i jest OK.
Ja śpię, nie mam stresu, uśmiech pojawił się na twarzy, a niektórzy powiedzieli, że jestem bardziej przystępny i lepiej można ze mną porozmawiać.
Oddałem życie Jezusowi i wszystko w moim życiu się zmieniło.
Oddanie życia Jezusowi nie oznacza że nie będę nic robić. Nadal wszystko robię, jednak prowadzi mnie Jezus. Jezus mnie ochrania i pokazuje właściwą drogę.
- Budowanie na sobie, to robienie za boga.
Niesamowity stres, bezsenność, itp.
Ja niestety robiłem za boga i niesamowicie cierpiałem z tego powodu.
To dotyczy tej sprawy, ale dotyczy także innych spraw.
Na słowa żeby nieść krzyż razem z Jezusem, odpowiadałem,
- Mam dosyć swoich kłopotów.
Nie wiedziałem, że to właśnie Jezus chce mi pomóc nieść mój własny krzyż.
- Odkąd wpuściłem Jezusa do mojego życia, jest mi o wiele lżej.
No więc jest nowy, powiększony.
Życzę mu siły i szczęścia, a na najszczęśliwszego na razie nie wygląda.
Papież nie jest nieomylny. Papież nie jest wszechwiedzący. Papież nie jest bez skazy. A w historii byli bardzo różni papieże i święci, i nikczemni. Jaki do końca będzie papież Franciszek, to się dopiero jeszcze okaże. O tym należy pamiętać.
W tym całym zamieszaniu spowodowanym nie do końca szczęśliwą wypowiedzią papieża i jej przeinaczeniem przez media trzeba sobie powiedzieć też pewną podstawową rzecz. Papieże, nie tylko ten, są nieomylni TYLKO wtedy, gdy mówią o sprawach wiary i moralności, i to z URZĘDU, np. poprzez encykliki.
Ich kazania, wywiady, wypowiedzi dla prasy itp. nie są wypowiedziami z urzędu. Więc od naszego rozumowi i uczciwości zależy, czy je przyjmiemy, czy nie. Jeśli byłyby niezgodne z nauką Kościoła, należałoby je bezwzględnie odrzucić.
Dziwię się, że tego rodzaju komentarze ze strony duchowieństwa jeszcze się nie pojawiły.
Encykliki są tylko inną, pisemną formą urzędowych wypowiedzi papieskich.
Inna sprawa, że jak piszesz, od naszego rozumu zależy, czy je przyjmiemy, czy nie. Na to zgoda. Ale osąd, czy są one zgodne z nauką kościoła czy też nie, nie należy, zgodnie z tą nauką do Ciebie, tylko właśnie do papieża, ewentualnie soboru. I tak koło się zamyka.
Jest to bardzo rozsądne, bo papież też człowiek i może coś przypadkiem "chlapnąć" np w rozmowie z dziennikarzami.
Papież Benedykt wyraził to tak: Papież nie jest wyrocznią. Jest nieomylny, jak wiemy, tylko w niewielu sytuacjach.
Jako przykład omylności papieża, podawane są pewne wypowiedzi Jana XXIII (ma być ogłoszony świętym) na życie pozagrobowe, niezgodne z nauczaniem KK.
Osobiste opinie papieża nie są nieomylne. Jeśli papież ucina sobie pogawędkę lub udziela wywiadu, to nie jest to nauczanie nieomylne. Niektóre wypowiedzi Franciszka nie są chyba do końca przemyślane. Ostatni wywiad spowodował niestety sporo zamieszania. Jeśli jednak słyszymy wypowiedź w mediach, choćby samego papieża, niezgodną z nauczaniem KK, to należy ją odrzucić.
Nieporozumienia w związku z wypowiedziami Franciszka pewnie będą się powtarzać. Warto o sprawach podstawowych przypominać.
Jednak nie widzę powodu do przypominania o tym podczas tej dyskusji, bo w wypowiedziach papieża Franciszka dla różnego rodzaju mediów jak dotąd nie było niczego takiego, co nie mieściłoby się w nauczaniu Kościoła. Papież mówi to samo, co Kościół głosił, głosi i będzie głosił.
Dogmat o nieomylności przypomniałem, żeby wyjaśnić pewną sytuację. Otóż nie chodzi tu o podważenie nauczania Kościoła, a spowodowanie zamieszania. Papież w sposób nie nieomylny (podkreślmy "nie") przedstawił pewną swoją wizję Kościoła i programu pastoralnego.
Jego słowa spowodowały sporą dezorientację wśród wiernych pogłębioną przez przeinaczenie ich przez wpływowe media. Z tą wizją możemy się nie zgadzać. Cóż, papież dopiero objął ster Nawy Piotrowej i powstaje pytanie, czy się tam do końca odnalazł.
To całe zamieszanie jest spowodowane w ogromnej części swoistą franciszkomanią generowaną przez media. Ludzie nie bardzo potrafią odróżnić słowa, które wypowiada jako papież (ex catedra), od jego różnych rozważań, refleksji i koncepcji, które jako takie mogą być błędne.
Nie dokonałem żadnej oceny wpisu Tomka, bo trudno oceniać coś takiego, zwłaszcza, gdy się nie było tego świadkiem. Tak samo osobiste odczucia - mogę uznać, że ktoś odczuwa w ten, czy inny sposób, ale to wszystko. Co do Tomka - nawet nie wiadomo, czy w ogóle taka rozmowa miała miejsce, kim jest sam autor i jakie są jego motywy działania. Ale nawet jeśli wszystko, co on sam opisuje jest prawdziwe, to i tak nie zmienia faktu, jak problematyczna jest postawa przez niego prezentowana.
Przykład z sąsiadami jest jak najbardziej adekwatny - jeżeli to każdy z nas, ostatecznie, we własnym sumieniu dokonuje oceny, to kim ty jesteś, żeby negować taką, a nie inną ocenę, jeżeli się z nią nie zgadzasz?
Co jest karalne, a co nie, to kwestia umowna. To, że coś nie jest teraz karalne, nie znaczy, że nie było, ani że nie będzie karalne.
co jest kuriozalne w tym co piszę ? Kuriozalne jest to, że nie byłeś świadkiem, ale spowiedź @Tomka uznałeś za anegdotę.
Co do przykładu z sąsiadami, to on pokazuje, że nie rozumiesz, iż słowa Papieża dotyczą osądzania ludzi / tak też napisałem / a nie dokonywania ocen ich działania. Oceniamy czyn, a nie osądzamy człowieka.
Co do twego wywodu nt. karalności, to większej bzdety nie czytałem ostatnio. Kara, jako kwestia umowna ? no,no..
ty nawet w gramatyce się kompromitujesz. Bo bzdet w bierniku może mieć formę "bzdety". Zresztą w potocznym używaniu tego słowa, tak się właśnie mówi. Dla ciebie jak widać niuanse są ważniejsze od sedna sprawy. No i jak mądralo ?
Redakcja podała tłumaczenie, zdaje się przez p. Dudałę, co Franciszek powiedział pod manipulującym tytułem "Papież nie mówi, że Kościół ma obsesję...", rozrzucając jego wypowiedź i tłumacząc co miał na myśli. Z kolei p. Franciszek w swoim stylu chciał ośmieszyć Nowicką, a ona powiedziała to w sposób skumulowany, jak odebrały agencje na świecie. No wie Pan, jak tak będziemy podchodzili do sprawy, w sposób zideologizowany, twardy, to wypowiedź papieża nie ma dla Pana żadnej wartości i znaczenia. Z pewnością papież nie zastosowałby takiej retoryki wobec posłanki. A on powiedział, że zamiast potępiania potrzebne jest miłosierdzie, którego brak wśród ludzi Kościoła (naszego), czyli kleru, oraz pism katolickich, jak GN, popierających linię Kościoła.
I tak w podsumowaniu, jak to odebrał świat, czyli agencje prasowe, słowa Franciszka w wywiadzie, w sierpniu b.r. podczas trzech spotkań z jezuitą:
"Nie możemy skupiać się tylko na kwestiach aborcji, małżeństw jednopłciowych i antykoncepcji" - powiedział Franciszek w obszernym wywiadzie dla jezuickiego pisma "La Civilta Cattolica". I dodał, że Kościół to "szpital polowy", gdzie leczy się rany. "Ciężko rannych nie pyta się o cholesterol czy poziom cukru" - przekonuje papież.
- Kościół katolicki ma przesadną obsesję na temat aborcji, małżeństw homoseksualnych i antykoncepcji - uważa papież, dlatego też sam zdecydował się nie mówić za dużo na te tematy, choć spotkało się to z krytyką części duchownych. Franciszek chce dać sygnał, że Kościół powinien być "domem dla wszystkich", a nie "małą kaplicą" skupioną na doktrynach i ortodoksyjnych zasadach polegających na stałym umoralnianiu.
- Nie jest niezbędne, by mówić o tym cały czas - powiedział papież w rozmowie z Antonio Spadaro, jezuitą i redaktorem naczelnym wydawanego w Watykanie pisma "La Civilta Cattolica". Zdaniem papieża duchowni nie mogą mieć obsesji na punkcie natarczywego narzucania wiernym doktryn. - Musimy znaleźć nową równowagę - powiedział Franciszek. - W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii.
"Papież odrzuca "duchowe wtrącanie się" w odniesieniu do gejów."
Franciszek wrócił też do tematu homoseksualistów oraz swej głośnej lipcowej wypowiedzi: "Kimże ja jestem, by osądzać kogoś, kto jest gejem?". Podkreśla, podobnie jak wtedy, że także w tym punkcie trzyma się katechizmu. Ale też, podobnie jak wtedy, mocno przesuwa akcent z potępienia na miłosierdzie.
"Prowokująco ktoś mnie zapytał, czy akceptuję homoseksualizm. Odpowiedziałem pytaniem, czy Bóg, patrząc na geja, akceptuje go z czułością czy go potępiająco odpycha?" - mówi papież.
Z jednej strony Franciszek podkreśla, że "religia ma prawo wypowiadać swą opinię", ale z drugiej strony odrzuca "duchowe wtrącanie się" czy przeszkadzanie w odniesieniu do gejów. "Bóg towarzyszy ludziom przez całe życie. I my musimy im towarzyszyć, zważając na kondycję [homoseksualną]. Trzeba towarzyszyć z miłosierdziem" - poucza.
- Papież przekonuje w tym wywiadzie, że tylko wyraża w inny sposób nauki z Katechizmu Kościoła katolickiego, który odrzuca homoseksualne czyny, ale nakazuje traktowanie osób homoseksualnych z szacunkiem, współczuciem i delikatnością - komentował znany amerykański watykanista John Allen.
Przesłaniem całego wywiadu jest pragnienie, by Kościół był mniej osądzający i przywiązany do rygorów, ale jednocześnie bez lekceważenia doktryny czy też zbyt wielkiej swobody.
Tyle podsumowania.
Czy zatem Kościół w Polsce, zwłaszcza wyższe duchowieństwo, nie ma obsesji na punkcie aborcji, homoseksualizmu czy antykoncepcji, jeśli bezustannie przy różnych okazjach o tym mówi - święta, pielgrzymki, przy publikowaniu ciągłych komunikatów episkopatu? Tak, to jest obsesja, bo za tym idzie bezustanne umoralnianie, straszenie, naciski na państwo, próby wpływania na stanowienie prawa. W tym postępowaniu, potępianiu zatraca się całkowicie miłosierdzie wobec człowieka, pozostaje jedynie twarda ideologia.
Powtórzę więc za papieżem - "W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii."
Nie ma co zazdrościć katolickim publicystom, znajdującym się w związku z papieżem Franciszkiem w stanie swoistej schizofrenii.
Nie mogą zaatakować go wprost, więc muszą poprzez przekręcane interpretacje jego słów robić wodę z mózgu wiernym i naiwnym owieczkom.
Niestety, nic tu nie pomoże prawomyślne prostowanie słów papieża Franciszka. Jego wypowiedzi są całkowicie jednoznaczne i nie da się ich inaczej interpretować, jak to czynią np. pan Terlikowski lub pan Kucharczak. Franciszek już został pupilem mediów uchodzących za lewicowe, w Polsce np. Gazety Wyborczej, gdyż tworzy dla nich "eventy", potrzebne im jak woda do życia.
Faktem jest, że Franciszek tworzy sobie prócz zwolenników także licznych wrogów, którzy na razie siedzą cicho. Ale spokojnie, łaska pańska na pstrym koniu jeździ, więc i przyjdzie czas, że media dzisiaj piejące peany na jego cześć, będą walić w niego jak w bęben.
Jakie skutki przyniesie w przyszłości jego pontyfikat? Myślę, że da się tu zastosować stare polskie powiedzenie: dłużej klasztora niż przeora.
Dlaczego te szczątkowe media katolickie nie zajmują się głównie wyjaśnianiem Nauki Chrystusa i jej praktycznego znaczenia, oraz następstw jakie w praktyce wykonanie tej Nauki przyniesie.
Dotyczą one problematyki postrzegania godności osoby ludzkiej , poszanowania wobec faktu istnienia , poszanowania wzajemnego(przykazanie miłości , najważniejsze jak naucza Chrystus).
Sfery życia i miłości wzajemnie się przenikają i wypełniają... Rzeczywiście niezrozumiałym dla wielu jest fakt , iż tyle czasu poświęca się kwestiom zdaje się oczywistym. Są pytania , na które nie udzielimy nigdy jednoznacznej odpowiedzi i z tym się trzeba pogodzić... spocząć niejako potrzeba w stanie swoistego "bezruchu"...
Np. jeśli istnieje chociażby najmniejsze domniemanie niewinności to ja nie mogę wyrokiem prawa , "z buta" , pozbawić kogoś życia(sytuacja państw , w których obowiązuje kara śmierci). Są , w ŻYCIU właśnie , takie sytuacje , momenty , kwestie , w obliczu których nie jesteśmy w stanie "ruszyć się z miejsca"... Ot i wszystko...
Pozdrawiam , Przyjaciele :):)
Jeżeli wywlekasz to na zewnątrz i jeszcze wyciągasz rękę po pieniądze innych, to już nie jest twoja prywatna sprawa!
Co do kontroli seksualności - jeśli byś wyszedł poza ciasnotę swego światopoglądu, to byś zauważył, że od samego początku Kościół wzywał do... samokontroli, abyś to ty panował nad ciałem, a nie odwrotnie. Jednak to właśnie lewica, w różnych swych odmianach na przestrzeni wieków, uzależniła od siebie ludzi poprzez... seks. Tak, podporządkowała sobie ludzi tak prymitywnym narzędziem. Więc, kto tu czyją seksualność kontroluje?
Faktem jest, że w Biblii nie ma wielu rzeczy, ale to nie jest dowód na to, że choćby antykoncepcja jest w porządku w świetle nauk biblijnych. Ale idąć Twym genialnym tokiem myślenia, skoro niewolnictwo jest dozwolone w Biblii, to w takim razie powinno być legalne. Czyż nie tak?
Gdybyś się już zamknął, uniknąłbyś dalszego ośmieszania się, ale brniesz dalej. Chleba nie ma, ale igrzyska gwarantowane...
Jak czytam Wasze wypowiedzi to zaczynam mieć wątpliwości czy aby nie wyolbrzymiacie problemu?
Wasza dyskusja przypomina mi faryzeuszy, którzy przybyli do Jezusa i zadali mu pytanie czy można się rozmieść z żoną lub sadyceuszy, którzy przychodzą do Jezusa i pytają czyją żoną po zmartwychwstaniu będzie żona, która przeżyła swoich trzech mężów?
Nauczanie Kościoła nie jest dla samego nauczania. To drogowskazy do pójścia drogą zbawienia. Celem nauczania jest Jezus, nic i nikt poza nim.
Czy świat się kręci wokół pieniądza czy rozporka?
Z waszych wpisów wnioskować można, że TAK i że w tą retorykę wpisuje się nauka Kościoła - a to jest nie prawda.
Kościół napomina za rozwiązłość i hedonizm.
Przecież świadome seksualne zbliżenie się dwojga ludzi, gdzie kobieta wie że jest w okresie niepłodnym - to też swego rodzaju antykoncepcja, próba naturalnego "przechytrzenia" Pana Boga - czyż nie?
Naprawdę Kościół nie ma problemu z antykoncepcją, tylko ze skutkami hedonistycznego podchodzenia do sprawy seksualności i skutkami rozwiązłości. Bo to one niszczą więzi między małżonkami rozwalają rodziny.
Nie nazywam antykoncepcją pigułkę (zażywaną przed lub po akcie), czy zabieg aborcji - obie te metody są zbrodnią przeciwko człowiekowi poczętemu.
Natomiast NPR, czy prezerwatywa, czy akt przerywany - to antykoncepcja różniąca się tylko metodą. Bo w końcu stosując NPR (i wybierając dni niepłodne do zbliżenia małżonków) czy prezerwatywę - cel jest jeden i ten sam, uniknąć "niechcianej" ciąży, konsekwencji.
Oczywistą sprawą jest dla minie i mam nadzieję dla większości z Was, że mówimy tu po zbliżeniu małżonków (męża i żony) a nie kochanków czy homozbliżeniu.
Nie dajmy się wciągać w ten obsesję o której pisze red. Kucharczak.
W Twoim wywodzie jest jeden szatański haczyk.
Obwiniasz Boga za to, że kobieta ma dni bezpłodne? I nazywasz to antykoncepcją?
Naprawdę nie widzisz różnicy w powstrzymaniu się ze stosunkiem w dni płodne, a braniem kobiety kiedy się chce pod warunkiem, że się założy prezerwatywę?
Właśnie w kontekście hedonizmu, o którym piszesz, prezerwatywy nie można porównać z powstrzymywaniem się od naturalnych metod planowania rodziny. Powstrzymywanie się od stosunków w dni płodne wymaga jednak jakiegoś wyrzeczenia, rezygnacji z przyjemności, natomiast używając prezerwatywy stawiamy własną przyjemność na pierwszym miejscu.
@Bronak Kamarołski
Nie śmiem obwiniać Boga ani za dni niepłodne a za nic co stworzył. I żadne szatańskie haczyki nie są moją intencją wypowiedzi. Starałem się powiedzieć, że "kawałek leteksu" czy stosunek przerywany czy NPR nie jest meritum sprawy - jaką jest ewangelizacja i zbawienie.
Nie chcę się dać wciągnąć w Waszą obsesję. Jeżeli dla Was jest to priorytet - to Wasza sprawa mi nic do tego.
Pozdrawiam
PS.
Naprawdę nie widzisz różnicy w powstrzymaniu się ze stosunkiem w dni płodne, a braniem kobiety kiedy się chce pod warunkiem, że się założy prezerwatywę?
Nigdy nie brałem kobiety. Zawsze to była i jest decyzja nas obojga, żony i moja. Oddawaliśmy się sobie na wzajem. Może jestem staroświecki ale "branie kobiety" ma dla mnie wydźwięk uprzedmiotowienia kobiety/żony - to tak na marginesie.
@JacekNowak
Hedonizm pojmuję trochę inaczej, co nie znaczy że lepiej czy poprawnie. Dla mnie hedonizm to postawa "byle, gdzie, byle z kim i byle jak - ale zawsze byle dla mnie".
Natomiast ja mówię o sytuacji, gdzie zbliżenie następuje pomiędzy małżonkami, a to już z hedoinistycznym podejściem raczej nic wspólnego nie ma - z zastrzeżeniem: to mój punkt widzenia. Rozumiem natomiast Twój punkt widzenia i tak też Katechizmu. Czy stawiam moją i żony przyjemność na pierwszym miejscu? No, napweno tak lecz czy to stoi w sprzeczności z przykazaniami Bożymi? Śmiem się spierać. Bo w takim przypadku gdzie jest "pierwszeństwo przyjemności" w w dni bezpłodne? To takie tam wrzutki dla zabawy intelektualnej niż zadania na miarę "Sumy teologicznej" bo jak już wyżej wspomniałem - nie to stanowi meritum zbawienia.
Podzielam twoje zdanie na temat języka, którym posłużył sie @Bronak w odniesieniu do kobiet: "branie kobiety". Toż to chamski moim zdaniem zwrot, traktujący kobietą, jak rzecz. Ja bym sie zapadł pod ziemię, chociaz wiem, że nigdy by mi nie przyszło do głowy tak napisać, i to publicznie.
Mozna zauważyć jeszcze coś. W bardzo wielu wpisach Bronak posługuje sie wyrazem szatan. Szatan to, szatan tamto, sztuczka szatana, jego podszepty itd. itp. Z reguły ów szatan łączony jest z działaniem , czy postawą interlokutora. Rację ma @MarionLew, która pisze w dyskusji z nim, że dar rozumu jest nie mniej ważny od wiary.
papież naprawdę jest wierny Chrystusowi, i dlatego nigdy nie powie ani nie zrobi czegoś sprzecznego z nauką Kościoła
No to pan Kucharczak polecial po bandzie. Nauka kosciola ma tyle wspolnego z Chrystusem ze sie na niego powoluje. Poza tym ze wykorzystuje jego imie (marke, znak handlowy), kosciol w kazdej dziedzinie zachowuje sie odwrotnie do slow Jezusa.
O obsesjach koscielnych moglbym ze trzy miesiace ale wymienie pierwsze z brzegu. Dziwnym trafem wiekszosc tematow namietnie powracajacych na lamy GN (gender, in vitro, antykoncepcja, aborcja, wychowanie seksualne w szkole) jakos takos koncentruje sie wokol rozporka. Ale to podobno nie obsesja. Zacznijmy od aborcji.
(Ciekawe ze wiekszosc prolajferow to zaciekli zwolennicy kary smierci). Proponuje zeby kategoryczni przeciwnicy aborcji wychowywali uposledzone dzieci tych matek ktore do ich urodzenia zamierzaja zmuszac. Co w przypadku zagrozenia zycia? Bedaca w ciazy matka kilkorga dzieci ma je osierocic, bo nie wolno usunac zygoty? Okazuje sie ze komorka jest wazniejsza od czlowieka.
Z innej beczki: jesli mam slub cywilny (ale nie koscielny) to zyje z zona w grzechu, zaden ksiadz mnie nie rozgrzeszy i nie wolno mi przystapic do komunii. Ale jezeli co noc sprowadzam sobie inna kobiete to wystarczy sie wyspowiadac i juz jestem przykladnym katolikiem.
Seks pozamalzenski jest grzechem, ale jesli lesbijki albo geje chca sie pobrac to im nie wolno bo nie. Maja zyc w celibacie albo grzeszyc.
Na kazdym kroku upokarzajmy innych od siebie, tylko dlatego ze sa inni lub maja inne poglady. Utrudniajmy im zycie (np. religia w srodku rozkladu zajec a etyka w szkole oddalonej o 15 km). Geje sami sobie wybieraja orientacje a transwestyci to dziwolagi ktore co piec minut zmieniaja plec. Jesli zrownuje sie ich prawa z reszta obywateli krzyczmy ze daje sie im nienalezne przywileje wynoszace ich ponad innych, ze skandal, ze cywilizacja upada. Dzielmy ludzi na lepszych i gorszych, wykluczajmy, ponizajmy, dyskryminujmy. Bez wyraznego powodu zmuszajmy ich do robienia rzeczy ktorych nie chca robic i zabraniajmy im robienie tych ktore chca.
Co do antykoncepcji - najbardziej absurdalnej ze wszystkich katolickich obsesji: jesli Kucharczak i jemu podobni chca stosowac pseudonaukowe metody to droga wolna. Ale szantaz emocjonalny jest przemoca psychiczna i tu ich wolnosc gwalci wolnosc innych. (Swoja droga sadze ze najglosniejsi krzykacze akurat stosuja "zabroniona" antykoncepcje i nic sobie z tego nie robia). Poza tym stosowanie Watykanskiej Ruletki jest forma hazardu. Podobno kosciol potepia hazard?
Z kalendarzykiem jest jeszcze jeden problem: skoro wolno mi go stosowac jako forme planowania rodziny (nazwijmy rzeczy po imieniu: jako forme antykoncepcji) to dlaczego nie prezerwatywe? Dlaczego nie stosunek przerywany? Dlaczego nie pigulke? Czy nie bardziej liczy sie "intencja nie plodzenia dzieci" od zastosowanej metody?
I wisienka na torcie: in vitro. Zmuszajmy do rodzenia te kobiety ktore nie chca miec dzieci i nie nadaja sie do tego zeby byc matkami albo ich na to nie stac, albo moga porod przyplacic zyciem. Ale parom ktore bardzo pragna miec dziecko, stac je na nie, czekaja na nie z miloscia i bylyby wspanialymi rodzicami na to nie pozwalajmy. Bo nie.
Robmy ludziom wode z mozgu. Falszywie i blednie interpretujmy badania i wypowiedzi. Mowmy ze czarne to biale. Robmy zlo w imie dobrego Boga. Postawmy swiat na glowie.
Logika katolicka.
Katolicyzm to absurdalna, chora, pokretna, antyludzka, wypaczona ideologia. Niebezpieczna w swoim szalenstwie.
"Biblia słowem nie pisze na temat antykoncepcji, nie wspominając o prezerwatywach, czy przerywanym stosunku."
***
1. Biblia o wielu sprawach nie pisze, ale o grzechu Onana juz tak - chodzilo u unikanie zaplodnienia, "wylewanie nasienia" obok kobiety.
2. Odnosnie antykoncepcji nauka Kosciola jest jasna - oczywiscie mozna odrzucic nauczanie Kosciola, ale wtedy juz nie nalezy deklarowac sie katolikiem.
O Bozym Milosierdziu bardzo duzo mowil tez bl. Jan Pawel II; ustanowil Swieto Milosierdzia Bozego; napisal Adhortacje Apostolska "Reconciliatio et Paenitentia" i "Christifideles Laici".
Obecnie problem lezy w tym, ze media wyrywaja z kontekstu calosci fragmenty papieskich wypowiedzi w konkretnym celu - dyskredytacji Kosciola katolickiego, w czasach wspolczesnych jedynej sily zdolnej stawic opor niszczeniu wszystkich ludzkich wartosci.
Jeżeli biernik słowa "bzdet", to "bzdety", to ja już naprawdę nie mam więcej pytań...
słowo "bzdet" używa się zazwyczaj w liczbie mnogiej. W bierniku przyjmuje on formę "bzdety" Bez odpowiedzi..
widzę, że dzielenie włosa na cztery, to twoja specjalność. Bo w jakim zakresie te niuanse i różnice -bzdet,bzdety- zmieniają sens twoich bzdetów ?
>Ktoś< chce nam wykraść 'oryginalnego' papieża i zamienić na 'chińską podróbkę,' którym możnabędzie sobie tylko - kredens przyozdobić. :/
One antycypują zamierzenia papieskie odnośnie przyszłych treści nauki kościoła.
Inna sprawa, czy te zamierzenia się spełnią. Osobiście jestem co do tego sceptyczny. Opór materii, czyli struktur kościelnych będzie moim zdaniem zbyt silny, aby je urzeczywistnić.
Redakcja podała tłumaczenie, zdaje się przez p. Dudałę, co Franciszek powiedział pod manipulującym tytułem "Papież nie mówi, że Kościół ma obsesję...", rozrzucając jego wypowiedź i tłumacząc co miał na myśli. Z kolei p. Franciszek w swoim stylu chciał ośmieszyć Nowicką, a ona powiedziała to w sposób skumulowany, jak odebrały agencje na świecie. No wie Pan, jak tak będziemy podchodzili do sprawy, w sposób zideologizowany, twardy, to wypowiedź papieża nie ma dla Pana żadnej wartości i znaczenia. Z pewnością papież nie zastosowałby takiej retoryki wobec posłanki. A on powiedział, że zamiast potępiania potrzebne jest miłosierdzie, którego brak wśród ludzi Kościoła (naszego), czyli kleru, oraz pism katolickich, jak GN, popierających linię Kościoła.
I tak w podsumowaniu, jak to odebrał świat, czyli agencje prasowe, słowa Franciszka w wywiadzie, w sierpniu b.r. podczas trzech spotkań z jezuitą:
"Nie możemy skupiać się tylko na kwestiach aborcji, małżeństw jednopłciowych i antykoncepcji" - powiedział Franciszek w obszernym wywiadzie dla jezuickiego pisma "La Civilta Cattolica". I dodał, że Kościół to "szpital polowy", gdzie leczy się rany. "Ciężko rannych nie pyta się o cholesterol czy poziom cukru" - przekonuje papież.
- Kościół katolicki ma przesadną obsesję na temat aborcji, małżeństw homoseksualnych i antykoncepcji - uważa papież, dlatego też sam zdecydował się nie mówić za dużo na te tematy, choć spotkało się to z krytyką części duchownych. Franciszek chce dać sygnał, że Kościół powinien być "domem dla wszystkich", a nie "małą kaplicą" skupioną na doktrynach i ortodoksyjnych zasadach polegających na stałym umoralnianiu.
- Nie jest niezbędne, by mówić o tym cały czas - powiedział papież w rozmowie z Antonio Spadaro, jezuitą i redaktorem naczelnym wydawanego w Watykanie pisma "La Civilta Cattolica". Zdaniem papieża duchowni nie mogą mieć obsesji na punkcie natarczywego narzucania wiernym doktryn. - Musimy znaleźć nową równowagę - powiedział Franciszek. - W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii.
"Papież odrzuca "duchowe wtrącanie się" w odniesieniu do gejów."
Franciszek wrócił też do tematu homoseksualistów oraz swej głośnej lipcowej wypowiedzi: "Kimże ja jestem, by osądzać kogoś, kto jest gejem?". Podkreśla, podobnie jak wtedy, że także w tym punkcie trzyma się katechizmu. Ale też, podobnie jak wtedy, mocno przesuwa akcent z potępienia na miłosierdzie.
"Prowokująco ktoś mnie zapytał, czy akceptuję homoseksualizm. Odpowiedziałem pytaniem, czy Bóg, patrząc na geja, akceptuje go z czułością czy go potępiająco odpycha?" - mówi papież.
Z jednej strony Franciszek podkreśla, że "religia ma prawo wypowiadać swą opinię", ale z drugiej strony odrzuca "duchowe wtrącanie się" czy przeszkadzanie w odniesieniu do gejów. "Bóg towarzyszy ludziom przez całe życie. I my musimy im towarzyszyć, zważając na kondycję [homoseksualną]. Trzeba towarzyszyć z miłosierdziem" - poucza.
- Papież przekonuje w tym wywiadzie, że tylko wyraża w inny sposób nauki z Katechizmu Kościoła katolickiego, który odrzuca homoseksualne czyny, ale nakazuje traktowanie osób homoseksualnych z szacunkiem, współczuciem i delikatnością - komentował znany amerykański watykanista John Allen.
Przesłaniem całego wywiadu jest pragnienie, by Kościół był mniej osądzający i przywiązany do rygorów, ale jednocześnie bez lekceważenia doktryny czy też zbyt wielkiej swobody.
Tyle podsumowania.
Czy zatem Kościół w Polsce, zwłaszcza wyższe duchowieństwo, nie ma obsesji na punkcie aborcji, homoseksualizmu czy antykoncepcji, jeśli bezustannie przy różnych okazjach o tym mówi - święta, pielgrzymki, przy publikowaniu ciągłych komunikatów episkopatu? Tak, to jest obsesja, bo za tym idzie bezustanne umoralnianie, straszenie, naciski na państwo, próby wpływania na stanowienie prawa. W tym postępowaniu, potępianiu zatraca się całkowicie miłosierdzie wobec człowieka, pozostaje jedynie twarda ideologia.
Powtórzę więc za papieżem - "W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii."
Sezon pielgrzymkowy jest raz do roku. Główne święta kościelne też, więc kiedy "ciągle" Kościół mówi o tych niewygodnych kwestiach? Gdzie ta obsesja?
A może tak spojrzeć na drugą stronę? W "Gościu Niedzielnym" wyczytam, na ile sposobów można uzyskać orgazm na żyrandolu, czy w "Cosmopolitanie"?
Osądzanie? Nowicka & s-ka robią to na okrągło, więc daruj sobie i... przestań osądzać.
TO FRAGMENT WYPOWIEDZI PAPIEŻA NA SARDYNII - GN NIE PASUJE DO WIZJI JAKI TWORZY NA TYM PORTALU?
Odnosi się to do niedawnego postu @omówienie, którego ślad jest w skrócie ostatnich postów komentarza @p.
Redakcjo - WIELKI WSTYD!
Dziwię się, że @Ewy nie skasowano i innych Czytelników, a wtedy komentarzy do art. p. Kucharczaka byłoby b. mało.
http://gosc.pl/doc/1715198.Papiez-o-pracy-i-bozku-pieniadza
Redakcja podała tłumaczenie, zdaje się przez p. Dudałę, co Franciszek powiedział pod manipulującym tytułem "Papież nie mówi, że Kościół ma obsesję...", rozrzucając jego wypowiedź i tłumacząc co miał na myśli. Z kolei p. Franciszek w swoim stylu chciał ośmieszyć Nowicką, a ona powiedziała to w sposób skumulowany, jak odebrały agencje na świecie. No wie Pan, jak tak będziemy podchodzili do sprawy, w sposób zideologizowany, twardy, to wypowiedź papieża nie ma dla Pana żadnej wartości i znaczenia. Z pewnością papież nie zastosowałby takiej retoryki wobec posłanki. A on powiedział, że zamiast potępiania potrzebne jest miłosierdzie, którego brak wśród ludzi Kościoła (naszego), czyli kleru, oraz pism katolickich, jak GN, popierających linię Kościoła.
I tak w podsumowaniu, jak to odebrał świat, czyli agencje prasowe, słowa Franciszka w wywiadzie, w sierpniu b.r. podczas trzech spotkań z jezuitą:
"Nie możemy skupiać się tylko na kwestiach aborcji, małżeństw jednopłciowych i antykoncepcji" - powiedział Franciszek w obszernym wywiadzie dla jezuickiego pisma "La Civilta Cattolica". I dodał, że Kościół to "szpital polowy", gdzie leczy się rany. "Ciężko rannych nie pyta się o cholesterol czy poziom cukru" - przekonuje papież.
- Kościół katolicki ma przesadną obsesję na temat aborcji, małżeństw homoseksualnych i antykoncepcji - uważa papież, dlatego też sam zdecydował się nie mówić za dużo na te tematy, choć spotkało się to z krytyką części duchownych. Franciszek chce dać sygnał, że Kościół powinien być "domem dla wszystkich", a nie "małą kaplicą" skupioną na doktrynach i ortodoksyjnych zasadach polegających na stałym umoralnianiu.
- Nie jest niezbędne, by mówić o tym cały czas - powiedział papież w rozmowie z Antonio Spadaro, jezuitą i redaktorem naczelnym wydawanego w Watykanie pisma "La Civilta Cattolica". Zdaniem papieża duchowni nie mogą mieć obsesji na punkcie natarczywego narzucania wiernym doktryn. - Musimy znaleźć nową równowagę - powiedział Franciszek. - W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii.
"Papież odrzuca "duchowe wtrącanie się" w odniesieniu do gejów."
Franciszek wrócił też do tematu homoseksualistów oraz swej głośnej lipcowej wypowiedzi: "Kimże ja jestem, by osądzać kogoś, kto jest gejem?". Podkreśla, podobnie jak wtedy, że także w tym punkcie trzyma się katechizmu. Ale też, podobnie jak wtedy, mocno przesuwa akcent z potępienia na miłosierdzie.
"Prowokująco ktoś mnie zapytał, czy akceptuję homoseksualizm. Odpowiedziałem pytaniem, czy Bóg, patrząc na geja, akceptuje go z czułością czy go potępiająco odpycha?" - mówi papież.
Z jednej strony Franciszek podkreśla, że "religia ma prawo wypowiadać swą opinię", ale z drugiej strony odrzuca "duchowe wtrącanie się" czy przeszkadzanie w odniesieniu do gejów. "Bóg towarzyszy ludziom przez całe życie. I my musimy im towarzyszyć, zważając na kondycję [homoseksualną]. Trzeba towarzyszyć z miłosierdziem" - poucza.
- Papież przekonuje w tym wywiadzie, że tylko wyraża w inny sposób nauki z Katechizmu Kościoła katolickiego, który odrzuca homoseksualne czyny, ale nakazuje traktowanie osób homoseksualnych z szacunkiem, współczuciem i delikatnością - komentował znany amerykański watykanista John Allen.
Przesłaniem całego wywiadu jest pragnienie, by Kościół był mniej osądzający i przywiązany do rygorów, ale jednocześnie bez lekceważenia doktryny czy też zbyt wielkiej swobody.
Tyle podsumowania.
Czy zatem Kościół w Polsce, zwłaszcza wyższe duchowieństwo, nie ma obsesji na punkcie aborcji, homoseksualizmu czy antykoncepcji, jeśli bezustannie przy różnych okazjach o tym mówi - święta, pielgrzymki, przy publikowaniu ciągłych komunikatów episkopatu? Tak, to jest obsesja, bo za tym idzie bezustanne umoralnianie, straszenie, naciski na państwo, próby wpływania na stanowienie prawa. W tym postępowaniu, potępianiu zatraca się całkowicie miłosierdzie wobec człowieka, pozostaje jedynie twarda ideologia.
Powtórzę więc za papieżem - "W przeciwnym razie nawet moralnie Kościół może rozpaść się jak domek z kart, tracąc świeżość Ewangelii."
tylko ludzie twojego pokroju, o bardzo małym intelekcie, zamiast angażować oponenta, próbują atakować we wszelki inny sposób, byleby go zdyskredytować. Lepiej odnieś się rzeczowo do poruszanych przeze mnie kwestii, bo "bzdetami" rzucasz ty.
I jeszcze jedno - pytanie do kuriozum i s-ki - kto ma w końcu obsesję? Jeżeli święta kościelne i sezon pielgrzymkowy mamy raz do roku, to kiedy Kośćiół "ciągle" się zajmuje wspomnianymi przez Autora kwestiami? Czy to z "Gościa Niedzielnego" dowiemy się o orgazmie na żyrandolu, czy z "Cosmopolitana"?
Całkowitym absurdem jest sytuacja, w której to alkoholik poucza osoby niepijące, iż to one mają na tym punkcie obsesję i ciągle chcą się upijać. Jeżeli już ktoś ma obsesję, to właśnie wspomniana posłanka Nowicka. Na każdy ze wspomnianych tematów - od aborcji, po edukację seksualną. To ona je ciągle wałkuje, bo z tego żyje.
I jeszcze coś; "W tym całym zamieszaniu spowodowanym nie do końca szczęśliwą wypowiedzią papieża i jej przeinaczeniem przez media..."
Masz kłopoty z rozumieniem praw logiki. Negacja negacji jest zawsze prawdą.
Jeśli negatywna wypowiedź papieża została z kolei zanegowana przez media, to znaczy, że przekaz mediów jest prawdą.
Ja to widzę z tego punktu, aborcja to zabijanie życia. A według mnie, życiu zawsze trzeba dać szanse. Jakie się urodzi to już nie nasza zawsze w tym wina, obecna technika jest w stanie pomóc wielu dzieciom, a nasze działania i dobre serca pomogą specjalistom w takich działaniach. Jestem konserwatystą, nie liberałem. Liberałowie doprowadzili do czegoś takiego jak aborcja, tabletki dzień po i tak dalej. Bo im wszystko "wolno". Konserwatysta to człowiek odpowiedzialny za to co robi, za każdą decyzje. Jeżeli nie umyślnie doszło do stosunku, mimo tego, że ktoś był świadomy możliwego scenariusza, powinien za to ponieść odpowiedzialność. Teraz pójdzie do pracy i nauczy się życia. Typowy liberał to oleje, co tam, jemu wolno. Aborcja i spokój, iskierka życia zgaszona. Dla tego mówię nie aborcji. Jednak trudno powiedzieć, żeby była tutaj jakaś obsesja.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.