Bardzo lubię i szanuję ten portal i dlatego tym większy smutek budzi we mnie taka sonda na nim się pojawiająca - bo jest to krok w kierunku tabloidyzacji.
Co jest w tym tabloidowego? Sprawa jest bardzo poważna - nie chodzi przeciez o wygląd tej kobiety, tylko o wybór moralny. Kwestia, czy wolno sie okaleczać, gdy się nie jest chorym, a tylko istnieje prawdopodobieństwo choroby, jest bardzo ważna. Zwłaszcza dla ludzi wierzących.
To jest JEJ wybór moralny. Dobrze, że dodałeś ostatnie zdanie. Ta kwestia jest ważna dla ciebie, ale nie koniecznie dla niej. Nie jesteś w jej sytuacji i nie masz prawa jej osądzać.
To jest straszne. Jeszcze jedna taka durnowaty news i już więcej na wiara.pl nie wejdę. Niestety patrząc po większości postów, jestem w mniejszości. Cóż, nie ma to jak plotki z życia "gwiazd" obok wiadomości religijnych i społecznych. Może zyskacie wielu nowych czytelników, ale przynajmniej jednego stracicie. Ale co tam jeden czytelnik "Gościa" i wiara.pl dla setek głodnych plotek czytelników kolorowych gazetek prezentujących bogate "wartości".
To jest całkiem przemyślana ocena (choć można się z nią nie zgadzać, to nie należy pisać, że ktoś jest myślący lub nie, w zależności jakiej dokonał oceny) Amputacja wyprzedzająca nie jest wg mnie odpowiedzialnością. Jest to raczej działanie wynikajace z lęku przed chorobą, która może się pojawić. Może, ale nie musi. Jeżeli idziemy tym tokiem myślenia, to następne powinny zostać wycięte jajniki, ponieważ też stanowią zagrożenie. Ja widzę granicę swoich możliwości i ingerencji, poza którą po prostu zaczynam ufać.
duncan - w pełni zgadzam się z tą opinią i dlatego apeluje, aby wszyscy głosowali na "nie mam zdania". To nie mój problem, a ni problem całego świata. To sprawa indywidualna
Niektórzy tak robią właśnie, bo maja świadomość (np. w przypadku cukrzycy czy miażdżycy), że będą "cięci po kawałku". To jest ich sprawa. I nie oceniaj czyichś działań jako bezmyślne, nie będąc w sytuacji tej kobiety, będąc w dodatku facetem. Nie twoje ciało, nie twoje rozterki moralne, nie twoje życie.
Jak można nazwać profilaktykę zdrowia - okaleczaniem ciała? Ludzie, opamiętajcie się. W 87% szans, że będziesz mieć raka piersi, zbagatelizowanie tej info. i zostawienie wszystkiego w rekach "losu" jest narażaniem swojego zdrowia i życia. I to jest moralnie złe. W przypadku żony i matki kilkorga dzieci, to byłaby skrajnie nieodpowiedzialna postawa. A Bóg dał nam rozum i wolność byśmy z tego korzystali, dla dobra swojego i tych, których kochamy.
A mnie jeszcz martwia reklamy, coraz bardziej nachalnie wyskakujące na stronie. Np. play itp. To bardzo przeszkadza, zamianst od razu przejśc do czytania trzeba najpierw zamykać reklamy. :(
Warto jeszcze wiedzieć, że mastektomia piersi z rekonstrukcją, polega na wycięciu tkanek wewnątrz piersi, w których może rozwinąć się rak i włożeniu implantów. Tak więc piersi nadal są, dlatego pewnie nikt ze środowiska zawodowego Angeliny nie zauważył różnicy. Jedyne co straciła, to możliwość karmienia piersią. Ale tyle można poświęcić dla profilaktyki zdrowotnej. Nie widzę w tym nic złego.
Do wszystkich, którzy uważają, że "Gość" nie powinien interesować się operacją AJ: nie obchodzi nas poprawianie sobie nosków przez hollywoodzkie gwiazdy. Ale tu jest coś więcej. Jest problem: jakie są granice dysponowania przez człowieka swoim ciałem? Czy operacja w takiej sytuacji to chirurgiczne leczenie lęku czy też uzasadnione ratowanie zdrowia i życia?
Ja bym nie nazwała tego okaleczeniem, przeciez jej piersi zostały odbudowane, czy tez poddane rekonstrukcji, jak kto woli, więc nie bedzie ona kompletnie 'płaska'. Bedzie wygladała (juz pewnie wyglada) normalnie z zewnatrz. Na tym polega ten zabieg, o ile mi dobrze wiadomo. W tym artykule są braki, moim zdaniem. W mojej rodzinie było wiele przypadków raka piersi i jajnika. Nie wie co czuje dziewczyna dwudziestoparolenia, u której wykrywają raka ten, kto przez to nie przechodził. Ja mam teraz niewiele ponad 30 lat, a juz dwukrotnie wykryto u mnie guzy na piersiach i komórki rakotworcze. Ludziom wycinane są różne narzady, tylko z piersiami w ogólnym odczuciu jest troche inaczej, bo stanowią one swego rodzaju atrybut kobiecości i bez nich kobieta jest traktowana troche 'ułomnie'. A jeśli ktoś oddaje nerkę do transplantacji członkowi rodziny i sam zostaje z jedną, też nie gwarancji, że 1) jemu samemu ta nerka nie byłaby kiedyś potrzebna, 2) że przeszczep się przyjmie i uratuje ukochana osobę... A ta osoba? Czy jest wtedy okaleczona? Tylko, że postronne osoby nic o tym nie beda wiedziały, bo nerki są w środku. Niestety, piersi są na zewnątrz i często się na nie spogląda...
Ja bym nie nazwała tego okaleczeniem, przeciez jej piersi zostały odbudowane, czy tez poddane rekonstrukcji, jak kto woli, więc nie bedzie ona kompletnie 'płaska'. Bedzie wygladała (juz pewnie wyglada) normalnie z zewnatrz. Na tym polega ten zabieg, o ile mi dobrze wiadomo. W tym artykule są braki, moim zdaniem. W mojej rodzinie było wiele przypadków raka piersi i jajnika. Nie wie co czuje dziewczyna dwudziestoparolenia, u której wykrywają raka ten, kto przez to nie przechodził. Ja mam teraz niewiele ponad 30 lat, a juz dwukrotnie wykryto u mnie guzy na piersiach i komórki rakotworcze. Ludziom wycinane są różne narzady, tylko z piersiami w ogólnym odczuciu jest troche inaczej, bo stanowią one swego rodzaju atrybut kobiecości i bez nich kobieta jest traktowana troche 'ułomnie'. A jeśli ktoś oddaje nerkę do transplantacji członkowi rodziny i sam zostaje z jedną, też nie gwarancji, że 1) jemu samemu ta nerka nie byłaby kiedyś potrzebna, 2) że przeszczep się przyjmie i uratuje ukochana osobę... A ta osoba? Czy jest wtedy okaleczona? Tylko, że postronne osoby nic o tym nie beda wiedziały, bo nerki są w środku. Niestety, piersi są na zewnątrz i często się na nie spogląda...
Fajny temat do sondy sobie wybraliście. Coraz bardziej zbliżacie się poziomem do brukowców. Na takie pytanie ma prawo odpowiadać jedynie lekarz specjalista, z poza tym jak to często słyszę od ultra-pobożnych - "nie nam to osądzać" prawda? Aktorka mogła zrobić to po cichu, wstawić sobie protezy i nikt by nic nie wiedział. Dziś w internecie już zaczęła się dyskusja na temat ryzyka raka piersi i jajnika, a więc dzięki Angelinie świadomość została pobudzona w pewien sposób. A właściwie co jakiegoś księdza bioetyka obchodzą cycki aktorki? In vitro, aborcja już są zbyt oklepanymi tematami?
No właśnie - aborcja, in vitro - to są poważne tematy bioetyczne - dotyczą one życia i wolności człowieka od samego początku jego istnienia (od poczęcia), a "cycki aktorki" to rzeczywiście temat dla brukowców. Może czas na zmianę nazwy tygodnika na "Brukowiec Niedzielny"??? Wszystko idzie niestety w tym kierunku.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
A Bóg dał nam rozum i wolność byśmy z tego korzystali, dla dobra swojego i tych, których kochamy.
Jak najbardziej popieram jej decyzję.
Jedyne co straciła, to możliwość karmienia piersią. Ale tyle można poświęcić dla profilaktyki zdrowotnej.
Nie widzę w tym nic złego.
W mojej rodzinie było wiele przypadków raka piersi i jajnika. Nie wie co czuje dziewczyna dwudziestoparolenia, u której wykrywają raka ten, kto przez to nie przechodził. Ja mam teraz niewiele ponad 30 lat, a juz dwukrotnie wykryto u mnie guzy na piersiach i komórki rakotworcze. Ludziom wycinane są różne narzady, tylko z piersiami w ogólnym odczuciu jest troche inaczej, bo stanowią one swego rodzaju atrybut kobiecości i bez nich kobieta jest traktowana troche 'ułomnie'. A jeśli ktoś oddaje nerkę do transplantacji członkowi rodziny i sam zostaje z jedną, też nie gwarancji, że 1) jemu samemu ta nerka nie byłaby kiedyś potrzebna, 2) że przeszczep się przyjmie i uratuje ukochana osobę... A ta osoba? Czy jest wtedy okaleczona? Tylko, że postronne osoby nic o tym nie beda wiedziały, bo nerki są w środku. Niestety, piersi są na zewnątrz i często się na nie spogląda...
W mojej rodzinie było wiele przypadków raka piersi i jajnika. Nie wie co czuje dziewczyna dwudziestoparolenia, u której wykrywają raka ten, kto przez to nie przechodził. Ja mam teraz niewiele ponad 30 lat, a juz dwukrotnie wykryto u mnie guzy na piersiach i komórki rakotworcze. Ludziom wycinane są różne narzady, tylko z piersiami w ogólnym odczuciu jest troche inaczej, bo stanowią one swego rodzaju atrybut kobiecości i bez nich kobieta jest traktowana troche 'ułomnie'. A jeśli ktoś oddaje nerkę do transplantacji członkowi rodziny i sam zostaje z jedną, też nie gwarancji, że 1) jemu samemu ta nerka nie byłaby kiedyś potrzebna, 2) że przeszczep się przyjmie i uratuje ukochana osobę... A ta osoba? Czy jest wtedy okaleczona? Tylko, że postronne osoby nic o tym nie beda wiedziały, bo nerki są w środku. Niestety, piersi są na zewnątrz i często się na nie spogląda...
A właściwie co jakiegoś księdza bioetyka obchodzą cycki aktorki? In vitro, aborcja już są zbyt oklepanymi tematami?
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.