Kiedyś nasz kot rasy dachowej gdzieś zniknął. Po 10 dniach, kiedy zgodnie z naszymi wewnętrznymi, domowymi przepisami o mało co uznalibyśmy go za zaginionego, zabiedzony, wychudzony wrócił do domu. Daliśmy mu jeść, a on wygłodniały troszeczkę zjadł i poszedł spać i tak po trosze jedząc wykaraskał się z tego zabiedzenia. Zwierz instynktownie wiedział, że nadmiar dobrobytu może mu zaszkodzić. Ale nie wiedzą tego zapewne wypasieni od dziecka "naukowcy" z kraju klonowego liścia. Cóż czasem prof. znaczy profan.
Nikt nie twierdzi inaczej - pan redaktor Kucharczak również. Ale modli się, jak cały Kościół katolicki, za wstawiennictwem świętych i błogosławionych. Tak więc modlić się przez bł. Matkę Teresę każdy może, bo po to Kościół ją pokazuje jako wzór i wstawiennika w Niebie.
Slowa skierowane bezposrednio do matki Teresy sa modlitwa bezposrednio do niej aby dopiero ona pomodlila sie za nami do Boga, chyba to obraza Boga nie sadzicie? wlasnie katolicyzm juz nic zlego w tym nie widzi i uznaje za normalne, moditwa wstawiennicza gdy mamy bezposredni dostep do Boga? Chrystus mowi jesli utrapieni i utrudzeni jestescie przyjdzcie do mnie a Ja was pokrzepie... mowi rowniez Ja jestem droga prawda i zyciem nikt nie przychodzi do Ojca jak tyko przeze mnie, ja odrzucam wszelkie posrdnictwa do Boga, bo On nas slyszy sam osobiscie i jestemy Jego swiatynia Ducha sw. ludzie wierzacy w Chrystusa jedynego Zbawiciela swiata
jestem zywy slysze Cie wiec moge sie za Ciebie pomodlic, jednak kierowanie slow do ludzi zmarlych wykracza poza nasz swiat poznania i jest niczym innym jak wywolywaniem duchow... gdy modlimy sie do Boga On nas slyszy bo jest Bogiem a czy czlowiek bedacy po smierci u Boga nas slyszy? nic na ten temat nie ma w Pismie, a gdyby nawet slyszal to skad wiesz ze Bog wzial go do nieba? to sa rzeczy dla nas zbyt ryzykowne, ja osobiscie modle sie jedynie do mojego Pana :)
Kierujemy słowa jedynie do żywych. Bo nawet jeśli ciało umiera, to dusza pozostaje nieśmiertelna, a przy końcu zmartwychwstaną również nasze odmienione ciała. Tak więc prośby o modlitwy kierujemy jedynie do żywych.
" ...nie czytaliście, co wam Bóg powiedział w słowach: Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba? Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych."
dusza ludzka zyje i czlowiek zmarly jest u Boga lub u diabla. zgodnie z przypowiescia o bogaczu i Lazarzu. nie ma czyscca. czysciec jest na ziemi. tak wiec jesli swiety zmarly jest u Boga to zazywa wiecznego odpoczynku zgodnie nawet z modlitwa wiec po co zaklocamy mu pokoj w Bogu, jest u Boga i z Nim a jesli byl swiety to tylko dzieki Duchowi Bozemu i to Jemu nalezy sie chwala a nie czlowiekowi, nigdzie w Pismie sw nie ma modlitw za wstawiennictwem, wszytsko jest na maxa nakierowane na Chrystusa i Ojca w Duchu sw.
E tam. Zmarły jest u Boga albo u diabła i po śmierci już nie ma czyśćca. To gdzie byli po śmierci żołnierze, za których Juda wraz z ludem złożyli ofiary, i jaki sens miała ta ofiara i modlitwa, skoro byli już albo u Boga, albo u diabła? I dlaczego Biblia, Słowo Boże pisze, że myśl o modlitwie za zmarłych była święta i pobożna? Przecież gdyby było tak jak piszesz, byłaby to myśl bezsensowna, a nie święta.
"Następnego dnia w tym czasie, w którym należało już to wykonać, żołnierze Judy przyszli zabrać ciała tych, którzy polegli, i pochować razem z krewnymi w rodzinnych grobach. Pod chitonem jednak u każdego ze zmarłych znaleźli przedmioty poświęcone bóstwom, zabrane z Jamnii, chociaż Prawo tego Żydom zakazuje. Dla wszystkich więc stało się jasne, że to oni i z tej właśnie przyczyny zginęli. Wszyscy zaś wychwalali Pana, sprawiedliwego Sędziego, który rzeczy ukryte czyni jawnymi, a potem oddali się modlitwie i błagali, aby popełniony grzech został całkowicie wymazany. Mężny Juda upomniał lud, aby strzegli samych siebie i byli bez grzechu mają przed oczyma to, co się stało na skutek grzechu tych, który zginęli. Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda - była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu." (2 Machabejska, rozdział 12).
Czy ktoś, kto już jest u diabła, może być uwolniony od grzechu i iść do Boga? Chyba nie: "A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać." To z przypowieści o bogaczu i Łazarzu, którą znasz, bo o niej wspomniałeś.
Czyli jest jakiś stan po śmierci, który nie jest ani niebem, ani piekłem.
do Jacek Nowak: madrze piszesz az sie dziwie ze tak mlody czlowiek tak pisze, a propo ksiag machabejskich to jest problem bo one nie byly w kanonie zydowskiego Prawa wiec niekoniecznie sa natchnione np. protestanci ich nie uznaja jako natchnione, a to jest sprawa dyskusyjna i musze to porzadnie sprawdzic, wiesz ze Talmud zydowski nie nalezy do Tory tylko jest dodatkowa ksiega tak jak u nas katechizm kosciola katolikiego, nie wiem dokladnie jak to bylo z ksiegami machabejskimi, sprawdze, pozdrawiam serdecznie
@Tomasz Loch Kiedyś, gdy byłem idiotą rozumowałem podobnie jak Ty teraz. Wszystko się zmieniło gdy przeczytałem Pismo Święte, Katechizm Kościoła Katolickiego, trochę encyklik i kilku mistrzów duchowości. Jestem pewien, że wystarczy abyś zajrzał do podanych wyżej pozycji, a sam zaczniesz się śmiać z głupot jakie teraz wypisujesz. Obawiam się jednak, że Twoja pycha będzie Cię skutecznie powstrzymywała przed lekturą.
z ksiegami deuterokanonicznymi czyli np machabejskimi no tak jest to sprawa kontrowersyjna polecam artykul na kosciol.pl http://www.kosciol.pl/article.php/20060510121851165?query=Czy+ksi%EAgi+deuterokanoniczne+s%B1+Pis
Ale z Ewangelią już sprawa chyba nie jest taka kontrowersyjna?
Cóż miał na myśli Jezus, mówiąc, że grzech przeciw Duchowi Świętemu nie będzie odpuszczony ani w tym wieku, ani w przyszłym? Czyż nie sugeruje to w oczywisty sposób, że grzechy mogą być odpuszczone zarówno w tym wieku, jak i w przyszłym? Dlaczego nie powiedział po prostu: "jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone" kropka? Grzechy mogą być odpuszczone w tym życiu, jak i w przyszłym, o czym mówi tak Stary, jak i Nowy Testament.
Księgi Machabejskie są księgami natchnionymi, i o tym nie decydować ani mnie, ani Tobie, ani protestantom, a jedynie tym, którzy mają mandat od samego Chrystusa, którzy mają sukcesję apostolską przekazywaną kolejnym pokoleniom biskupów poprzez nakładanie rąk w nieprzerwanym łańcuchu, bo oni otrzymali od Jezusa misję nauczania wszystkich narodów, oni otrzymali na wszystkie wieki pomoc Ducha Świętego, aby ich nauka była zawsze prawdziwa. Tak długo, jak odrzucasz nauczanie Magisterium Kościoła, tak długo błądzisz i brniesz w herezje, tak, jak to dzieje się z protestantami.
do Jacek Nowak mandat od Chrystusa ma kazdy wierzacy, przeciez sw. Pwel nie widzial osobiscie Chrystusa i tutaj nie chodzi o cialo o bezposredni kotakt nakladanie rak sukcejsie, ta sukcesja katolicka juz dawno w sredniowieczu zabrnela w slepy zaulek zaczynajac oddawac czesc ludziom zamiast zyc w Duchu sw. poczytaj listy Pawla a zobaczysz na czym on sie najwnardziej skupia z reszta cala Ewangelia tez, oczywiscie wierze w zycie po smierci, bo tak mowi Chrystus, i Ewangelii nitt chyab nie podwaza z wierzacych, ale zgadzam sie z protestantami ze nie wolno sie modlic do zadnego czlowieka bo kazdy jest grzeszny i chwala nalezy sie tylko Bogu samemu Jemu samemu poklon oddawac i wiele cytatow z Biblii mowi tylko o Bogu... jesli swiety czlowiek dziala lub dzialal to tylko dziek imocy Bozej a nie swojej bo kazdy zgrzeszyl, dla mnie katechizm KK i nauka KK jest wypaczona, a Zrodlem jest tylko Biblia, Zrodlo poczytaj a zobaczysz jak dalek oKK odszedl od wlasciwej Nauki Chrystusa polegajacej na ukrytym zyciu w Nim a nie na obrzedach i oddawani uczci ludziom zmarlym czy Maryi
Com przyrzekł Bogu przy chrzcie raz- dotrzymać pragnę szczerze: Kościoła słuchać w każdy czas i w świętej wytrwać wierze. Nikt mnie nie namówi, żebym odszedł od Kościoła i po swojemu zaczął interpretować Biblię. Stosowanie prywatnego osądu- to najprostsza droga do herezji, zresztą najlepszym tego przykładem są protestanci. Tak naprawdę herezją jest już samo dopuszczenie możliwości, że papież mógłby głosić fałszywe doktryny.
Nikt mnie nie namówi, żebym stał się heretykiem. Kościół, Matka nasza, jest jedynym depozytariuszem wiary. Efekty prywatnego osądu dzisiaj widać aż zanadto: kobiety wyświęcane na kapłanów to jeszcze małe piwo, są Kościoły, wyznające Chrystusa, które udzielają ślubów kościelnych parom homoseksualnym, co woła o pomstę do nieba, są Kościoły, które niczego złego nie widzą w aborcji- mordowaniu nienarodzonych, niczego złego nie widzą w zapładnianiu pozaustrojowym- in vitro. Oto do czego może doprowadzić własna interpretacja. Tylko Kościół katolicki, dzięki ciągłemu działaniu Ducha Świętego, jest w stanie przez wieki utrzymać prawdziwą naukę.
drogi Jacku, Twoje podejscie wlasnie uzaleznione totalnie od KK jest niebezpieczne dlaczego? bo KK mien isie nieomylnym a jak widac na przestrzeni wieow jest omylny, oczywiscie Twoj wybor bo dla mnie Biblia NT jest na 1. miesjcu jesli chodzi o Prawo Boze, a 2000 lat KK wcale nie przekonuje mnie ze jest to jedyn sluszna nauka tymbardziej ze Biblia mowi inaczej, czytaj Slow oBoze i sam ocen, nie jestes godzien? hmm podobno Jezus przyszedl do prostych ludzi i zawstydzil madrych objawil prostaczkom :) Chwala Bogu
A może by polemizować z zarzutami, a nie obrzucać błotem i inwektywami? Dlaczego niektórzy redaktorzy kiedy widzą jakiś tekst nie po swojej myśli, to budzi się w nich duch irracjonalnej i szczeniackiej walki? Nic tylko sparafrazować pewnego ex- prezydenta USA: "Dyskusja głupku!"
Nie mów, że nie widzisz "irracjonalnej, szczeniackiej walki" i "obrzucania błotem i inwektywami" w sformuowaniach typu: szokujące brednie, bezczelne kłamstwo? Jak inaczej nazwać knajackie odzywki w stylu Błogosławiona Matko Tereso, módl się za nimi? Przecież to klasyczna mowa nienawiści! :)
Wiele lat temu miałam przyjemność gościć w dwóch domach Misjonarek Miłości poza granicami Polski.Tego,co robią te siostry,nie da się przecenić.Same żyją na bardzo niskim poziomie,a swym podopiecznym ofiarują wszystko,co tylko mogą.A że nie mogą często zagwarantować wysoko wyspecjalizowanej opieki medycznej?Zawsze dają i tak więcej niż ulica czy dom rodzinny tych ludzi.Zarówno w sensie materialnym jak emocjonalnym czy duchowym. Dostęp do wielkich pieniędzy?Bujda na resorach. Posądzić Matkę Teresę o defraudacje i niegospodarność to jak posądzić mistrza świata w strzelectwie o ślepotę.
Autor chyba niczego nie rozumie? Prawdziwe oblicze czułości i troski pokazują nam awangardowe kraje Europy Zachodniej: eutanazja, aborcja, niwelacja przestarzałej instytucji rodziny. Bądźmy szczerzy, Matka Teresa w ogóle nie pasuje do takiego, nowoczesnego modelu społecznego.
Naukowcy piszą brednie i zadają sobie wiele trudu, żeby te brednie napisać. Ale nie robią tego bez przyczyny. To przemyślane działanie, to taka "praca organiczna", ale w negatywnym znaczeniu, sianie ziarna niechęci do Kościoła, do religii, które to ziarno kiedyś tam w zamyśle tych naukowców ma przynieść plon w postaci odchodzenia ludzi od Pana Boga, od tradycyjnych wartości. Tak dzieje się już od dłuższego czasu i, niestety, skutki tego złego siewu są widoczne. Niby plotą bzdury, ale wiedzą co i po co robią.
Ciekawa jestem ile ci panowie dali swoich dochodów na pomoc domom prowadzonym przez siostry miłosierdzia.Myślę że nawet centa. Aby dawać trzeba mieć z czego.Jest mnóstwo osób potrzebujących w naszym ,ich kraju czy w Indiach o których jest tu mowa może niech pomogą zamiast krytykować.
Indie to społeczeństwo oparte o system kastowy. Ci biedni, chorzy ludzie, którymi opiekowała się Matka Teresa i opiekują siostry kontynuujące Jej dzieło potrafią pogodzić się z nędzą w jakiej żyją - skoro żyję w nędzy, to nie narzekam, nie buntuje się, bo może w przyszłym wcieleniu będzie lepiej. Cud dzieła Matki Teresy to bezgraniczna miłość jaką darzyła tych ludzi, to chęć współdzielenia cierpienia, którego doświadczali. I to jest ten skarb, którego tzw. naukowcy nigdy nie pojmią, a to czego nie potrafią zrozumieć najlepiej zaatakować.
Nie chce ulegać antykatolickiej propagandzie pseudonaukowców, ale... Kopiuję z art wyszukanego w sieci: W 1994 roku redaktor naczelny szanowanego brytyjskiego magazynu medycznego „ The Lancet", Robin Fox, przeraził świat informacją o katastrofalnych warunkach w placówkach zakonu w Indiach: „ Systematyczne działania są obce istocie tego domu. Matka Teresa przekładała opatrzność nad planowe działanie". Nie izolowano chorych na gruźlicę, strzykawki płukano tylko w letniej wodzie. Również przy bólach nie do zniesienia odmawiano cierpiącym silnych środków przeciwbólowych. Nie dlatego, by brakowało ich zakonowi, ale dla zasady. „ Najpiękniejszym podarunkiem dla człowieka jest móc uczestniczyć w cierpieniu Chrystusa" powiedziała Matka Teresa. Człowieka krzyczącego z bólu próbowała pocieszyć: „ Cierpisz. To znaczy, że Jezus cię całuje". Rozwścieczony śmiertelnie chory krzyknął: „ To powiedz swojemu Jezusowi, żeby mnie przestał całować". Również angielski lekarz, Jack Preger, pracował swego czasu jako wolontariusz w hospicjum. Dzisiaj mówi: „ Jeśli człowiek chce komuś zapewnić miłość, zrozumienie i dobrą opiekę, to używa sterylnych igieł. To prawdopodobnie najbogatszy zakon świata. Wielu umierających tam, z punktu widzenia medycyny, nie musiało umrzeć". Angielska gazeta „ Guardian" opisała hospicjum jako „ zorganizowaną formę zaniechania pomocy".
Wyobraźcie sobie ból nowotworowy, i Matka Teresa, która w XXI wieku, przy niesamowitym dostepie do srodków przeciwbólowych (majac na nie fundusze!!)zamiast złagodzić cierpienie patrzy sie choremu w oczy i mówi cierp, tak chce Jezus i tak jest dla ciebie dobrze.
Lenko: ja sam lata temu bywałem zaniepokojony wypowiedziami wielu "naukowców" i "naocznych świadków" (cudzysłów zamierzony) m.in. o Matce Teresie. I daleki od Kościoła, za to ciągle poszukujący prawdy. Proszę nie opieraj sie tylko na tych źródłach, które cytowałaś. Poszperaj więcej. I przede wszystkim - poznaj cały życiorys Matki Teresy, tych którzy pracowali z Nią. Prawda jest na wyciągnięcie ręki. Ale nie będę Cię zasypywał argumentami. Jesteś sceptykiem. Nie posłuchasz. ja tez nie słuchałem. I dobrze. Odnalazłem prawdę bez pomocy innych :) Powodzenia w poszukiwaniach.
Kiedy czytam artykuł o kolejnym ataku na Kościół, bądź jego świętych to mam w głowie dwa cytaty z Pisma Św. mianowicie kiedy Jezus mówi, że bramy piekielne nie przemogą Królestwa Niebieskiego. Chciałbym powiedzieć wszystkim, którzy nie widzą, lub nie chcą widzieć piękna i miłości w Kościele; widzą tylko jego wady, aby nie zapomnieli o słowach św.Pawła "Tam, gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska". Kościół choć grzeszny jest święty - nie zapominajmy o tym.
Komu na tym zależy i dlaczego, przecież Matka Teresa była normalną kobietą, o potężnej wrażliwości i oddana służbie Panu Bogu i ludziom. Podłe, nawet po śmierci nie ma spokoju.
„dogmatyczne poglądy na temat aborcji, antykoncepcji i rozwodów” i już wiemy kto sponsorował te badania:) Bo zapewne w przeciwieństwie do misjonarek, naukowcy musiało się to opłacać;)
Panie Kucharczyk,dokumenty bada sie za biurkiem a nie w wannie.Autorzy przedstawili fakty. Przyjmowala pieniadze od Duvaliera.Mimo milonow pochodzacych z darow jej pomoc medyczna ogranilaczala sie czesto tylko do blogoslawienstwa.Ibuprofen nie jest drogi.
Panie Swiderski, co jest faktem? "Dogmatyczne podejście do aborcji"? Co chce pan powiedzieć - że wierzy pan w te insynuacje, że Matka Teresa kradła pieniądze? I co? Udawała, że nic nie ma, a w nocy ze swojej maty tajnym przejściem przekradała się do limuzyny i jechała spać w pałacu? Albo udawała, że je skromnie, a na boku podjadała czekoladki za pieniądze od Duvaliera? Całymi godzinami klęczała w kaplicy, bo miała tajne słuchawki, którymi słuchała fajnej muzyki? Pielęgnowała owrzodzonych ludzi, bo miała obiecane, że w zamian za to dostanie roczny urlop na Kanarach? Niech pan to powie wprost: "Uważam, że Matka Teresa była oszustką i zamiast pomóc, skrzywdziła wielu ludzi". No dalej, niech pan tak powie, bo to prosta konsekwencja pana wiary w prawdziwość "rewelacji" panów naukowców.
nie warto z dyskutować i licytować się na ilość uratowanych głodnych i chorych. Tu zupełnie nie o to chodzi.
Myślę, że raczej trzeba wyjaśniać, że zarzut małej skuteczności trafia w próżnię
Jeżeli M. Teresa i jej siostry byłyby zwykłą organizacją charytatywną to można by je traktować tak jak każdą organizację charytatywną i rozliczać z ilości nakarmionych i wyleczonych (i pewnie prawdą jest, że były takie, które działały duzo skuteczniej).
Ale misjonaki miłości to nie organizacja charytatywna, ale zgromadzenie zakonne realizujące swój charyzmat
ich charyzmatem jest poprzez okazywanie głodnym chorym i umierającym MIŁÓŚCI (która się wyraża w karmieniu ich i leczeniu, ale i w czymś innym, co być może jest ważniejsze) i w ten sposób ŚWIADCZENIE O JEZUSIE
to prawda - z punktu widzenia skuteczności marnowaniem czasu jest siedzenie przy umierającym i trzymanie go za rękę - w tym samym czasie możnaby "obsłużyć" tak wielu chorych, ktorzy rokują lepiej, prawda?
tyle, że nie o skuteczność w tym wszystkim chodzi..
...DAĆ GODNIE ODEJŚĆ DO DOMU PANA, JEST AKTEM MIŁOSIERDZIA. LECZ BÓG PRAGNIE SZCZEGÓLNIE, BY DAWAĆ WSPARCIA MIŁOSIERDZIEM ZAGUBIONYM, BEZBRONNYM ŻYCIOWO!.. I TO SZCZEGÓLNE BOSKIE POSŁANIE NIE POWINNO BYĆ CZYNIONE >OD ZAPLECZA< WZGLĘDEM TYCH, CO POTRAFIĄ CWANIACTWEM SWYM WYMANIPULOWAĆ DARCZYŃCÓW;.. I ŚMIAĆ SIĘ Z "MIEŻWY FRAJERÓW" ; KTÓRZY PRZYMIERAJĄ LUB PRAGNĄ UMRZEĆ /POWIESIĆ SIĘ/... BO NIE NAUCZYLI SIĘ >WYCYCKAĆ SŁUŻEBNICZKI MIŁOSIERDZIA<; ICH SZCZEROŚĆ I ODDANIE!.. JEDNAK KAŻDA KRYTYKA MA SWOJE DOBRE STRONY;.. ZMUSZA DO ZASTANOWIENIA I ZWERYFIKOWANIA ZAŁOŻEŃ I POSTĘPOWANIA TAK... ABY WYELIMINOWAĆ ICH SŁABOŚCI. A NIESTETY ONE SĄ; I TO NIE TYLKO W ZGROMADZENIACH "KALKUTEK";.. ALE W ZNACZNYM STOPNIU WYPACZONE W "CARITAS"... GDZIE LUDZIE WYZBYCI SZACUNKU DO UBOGICH /SAMI BĘDĄCY ZDEGENEROWANYM SPOŁECZNIE ELEMENTEM/ DOPUSZCZENI SĄ DO ROZDZIAŁU POMOCY MATERIALNEJ /TEJ Z UE I BANKU ŻYWNOŚCI/ ... CZYNIĄCY NA ZASADZIE >WIDZI MI SIĘ< - BO WEDŁÓG WYPOWIEDZI JEDNEGO Z BISKUPÓW; "... W CARITASIE NIC I NIKOMO SIĘ NIE NALEŻY"?!. ZŁY TO TEN GŁOSU KRYTYKI MOŻE;.. ALE >CWANIACTWO I KUNKTATORSTWO< NALEŻY SAMEMU ZAUWAŻAĆ I ELIMINOWAĆ! ZANIM PROCEDER WYPŁYNIE NA WIERZCH -JAK WRZÓD- I PĘKNIE;.. OCHLAPUJĄC ZDROWĄ TKANKĘ INSTYTUCJI, CZY ZGROMADZEŃ... BOLEŚNIE RANIĄC ZAŁOŻENIA MIŁOSIERDZIA BOŻEGO.
Przez takie publikacje bzdur na temat bł. Matki Teresy za kilkanaście/dziesiąt lat w encyklopediach i Wikipedii będziemy mogli przeczytać, np. że bł. Matka Teresa była cyniczną, chciwą, zacofaną i wyrachowaną morderczynią, która, zamiast przeprowadzać eutanazje, zmuszała ludzi do umierania w cierpieniu. A Kościół będzie tą podłą organizacją, która to popiera.
A ja mam prośbę do wszystkich wierzących katolików (i mam nadzieję że znających pisma św. biblię i ewangelie) Żeby mi podali gdzie jest napisane że bóg lub Jezus powiedzieli do kogokolwiek że śmiertelników że jakikolwiek kapłan religijny dostaje prawo tworzenia z ludzi na ziemi świętych i wysyłanie ich do nieba. Nie pytając o to boga i nie przedstawiając jego zgody.Ja byłem wychowany w katolicyzmie i na religii uczono mnie że po śmierci każda dusza będzie oczekiwała na sąd ostateczny gdzie dopiero wtedy bóg będzie rozsądzał gdzie która dusza pójdzie za swoje uczynki.Czyżby papieże tak wpadli w swoje uwielbienie, pychę i obłudę że zrobili się nieomylnymi i pokazują że oni są ważniejsi i więksi od boga i mogą mu rozkazywać kogo ma przyjąć do nieba i kto ma być świętym.I nawet zmieniają dekalog przykazań które bóg podobno podyktował Mojżeszowi.Nie wspominając o rzekomym wniebowzięciu żydówki Miriam.. Czy nie widzicie w tym kleszej chorej i pyszałkowatej paranoi religijnej????
Widzimy tylko, że piszesz o czymś, czego nie ma. Żaden kapłan na ziemi nikogo nie wysyła ani do nieba, ani do piekła, żaden Bogu nie rozkazuje, kogo ma przyjąć do nieba, żaden kapłan nie ogłasza człowieka świętym, nie pytając wpierw o to Boga i nie oczekując Jego zgody.
Skoro byłeś wychowywany w katolicyzmie i na religii uczono Cię, co po śmierci robi dusza, to z pewnością uczono Cię także, że "Bóg" pisze się z dużej litery.
Czy to jest tekst dziennikarza "idiotyzmy" itp może nie Panie dziennikarzu ustosunkujesz do merytorycznych zarzutów a nie zachowuj się jak pan spod budki z piwem
Ależ nie ma merytorycznych zarzutów. Jest tylko mącenie, żeby w ludziach coś pozostało, żeby przyszła taka myśl: "A może ta Matka Teresa nie była wcale taka święta?". To ma na celu ta cała pisanina "naukowców", a nie przedstawianie merytorycznych zarzutów.
Są merytoryczne zarzuty: nie stosowala żadnych srodków przeciwbólowych ani antybiotyków (pierwsze pozwolilyby ludziom umrzeć naprawde "po ludzku", a drugie moglyby ratowac niektórych ludzi. Promowala szkodliwą ideologię uszlachetniającego cierpienia. Sama tymczasem umarla w nowoczesnym szpital korzystając nawet z respiratora, a nie na brudnej pryczy.
Spodziewałem się rzetelnej oceny i krytyki, podania faktów przeczących ocenom Kanadyjczyków, czy podważających ich istotę. Zamiast tego pan Kucharczak napisał emocjonalne wystąpienie zawierające oskarżenia i pomówienia o atak na Kościół. Takie potraktowanie tematu trafia w emocje ludzi oburzonych krytyką działalności Matki Tresy, podgrzewa nastroje i nic ponadto. Nie wystarczy mieć rację i wykazywać oburzenie, trzeba umieć przedstawić fakty i podać właściwe argumenty.
Ciekawe, czy redakcja będzie miała dość odwagi, żeby opoblikowac mój tekst... Sprawa kont bankowych jest mniej ważna, najważniejszy zarzut to przedmiotowe traktowanie cierpiących Taki znany cytat "Amerykańskiemu dziennikarzowi ¦ który z przerażeniem patrzył na siostrę, jak opatrywała zgangrenowane, cuchnące rany, i powiedział: Ja bym za milion dolarów tego nie zrobił - odpowiedziała: "Bo Pan nie wierzy w Boga. Ja wierzę i dla Niego to robię za darmo". Dlaczego nie odpowiedziała po ludzku. "On cierpi, a ja mu współczje i chcę mu pomóc, to natralny ldzki odruch" Dla niej biedak był okazją do dobrego uczynku, a nie osobą, która ma uczucia" Nawet jesli w placówkach Matki Teresy nie dało się zorganizować opieki medycznej wedlg zachodnich standardów , czyli materacy przeciwodlezynowych, koncentratorów tlenu, koflatorów itd, to na pewno byłoby mozliwe zorganizowanie antybiotyków i srodków przeciwbólowych. Ale to nie bylo wazne i raczej nie o brak pieniędzy chodzilo bo nie słyszałam nigdy aby apelowała do możnych tego swiata o środki przeciwbólowe dla swoich placówek. Zamiast tego głosiła szkodliwą ideologię , że ciepienie uszlachetnia. A tą ideologię zaczepnela przeciez od swojej patronki, która mierając na grzlice odmówila brania morfiny. Dlaczego KK promuje kulturę masochizmu?
Conbrio i Ostjan, jak widzę, mają Matce Teresie za złe, że podnosiła biedaków z błota, dawała im ludzkie warunki choćby tylko po to, żeby umarli jak ludzie, i że widziała w nich Chrystusa. Gdyby tego nie robiła, tylko została zwykłą zakonnicą, uczącą dzieci indyjskich bogaczy w ekskluzywnej szkole, zarzutu by nie było - biedacy dalej umieraliby na śmietnikach, i wszystko byłoby w porządku. "Merytoryczne zarzuty" - pisze Conbrio. Co, że nie stosowała środków przeciwbólowych? Człowieku! Po pierwsze oba nie prowadziła szpitala, a po drugiem, jak się komuś przemywa rany, i to boli, to chyba lepiej niż jak boli bez przemywania! Jeśli ktoś szuka wzorców małoduszności, to we wpisach pod tym tekstem sporo ich znajdzie.
@MX Widzę, że MX jak i inni nie zrozumieli istoty moje wypowiedzi. Nie odnosiłem się w ogóle do działalności Matki Teresy, a jedynie do sposobu przedstawienia problemu przez Autora. Poza faktem, że była misjonarką nie wiele wiem o jej działalności i myślałem, że czegoś się dowiem. W sytuacji gdy pojawiają się zarzuty, jest okazja na przybliżenie działalności błogosławionej KK. Tymczasem w komentarzach jest więcej treści, niż w samym artykule. Autor nie stanął na wysokości zadania.
Tematem tekstu autora nie jest błogosławiona Matka Teresa i jej działalność, ale -jak sam tytuł zresztą wskazuje- obalacze "mitu" Matki Teresy, czyli trzej naukowcy, którzy zza biurka rozliczają heroiczną misjonarkę. Więc zarzut, że nie ma w tym tekście życiorysu Matki Teresy- chybiony.
Natomiast jeśli ktoś nic nie wie o życiu i działalności Matki Teresy, to bez trudu znajdzie coś w Internecie. Polecam stronę http://adonai.pl/ludzie/?id=117
@ MX Człowieku "nie prowadziła szpitala", ale zabiegi medyczne jakieś stosowała, prawda? D. Lappierre w "Mieście Radości" opisuje nawet amptacje przy której jednym środkiem przeciwbólowym była modlitwa.!!! Nawet gdyby przyjąc, że "Domy dla mierających' to nie szpitale , to zarzut jest tym powazniejszy, bo był to odpowiednik hospicjów,a przeciez istotą istnienia hospicjów jest zapewnienie ochrony przed bólem , bo bez tego nie ma "godnej śmierci" Oczywiscie poprawka na trzeci świat, więc kazdy by zrozumial że nie ma matercy przeciwodlezenowych i elektrod blokujących ból. Ale wystarcztlaby tania dozylna pryralgina i morfina dla szczegolnie ciężkich przypadków, a juz wszystkow wyglądaloby inaczej! Nawet jesli w pierwszych latach dzialalnosci nie miala pieniędzy, a o żadnych "tajnych kontach" nie miala pojęcia, to potem,gdy zdobyla rozglos, wystarczylo każdego amerykańskiego dziennikarza krzywiącego się z niesmakiem świadamiać, że pieniądze które on wydaje na roczystą kolacje z żoną, wystarczą do uwolnienia wszystkich ludzi na tej sali od bólu! Mam 34 lata , wiec doskonale pamiętam dzialalnosc matki Teresy. Nigdy nie było slychać z jej ust apelu o środki przeciwbólowe. Wierzyła w piękno cierpienia I to jest główny zarzut, bo takie zabarwione katolicką teologią błędne myslenie odbija się dzis na pacjentach onkologicznych... Polecam waszej wadze https://www.facebook.com/FundacjaChustka
mówisz, że pamiętasz działalność Matki Teresy, to powiedz mi, co zmieniłby jej apel?
czy widząc na ulicy cierpiącego człowieka odwracasz się i idziesz dalej, bo on nie powiedział "proszę, pomóż mi"? każdy, kto znał jej działalność był świadom nędzy i bólu, którego doświadczają ci ludzie, więc gdyby miał odrobinę przyzwoitości i współczucia, to wysłałby odrobinę pieniędzy bez konieczności proszenia o nie
Conbrio ma MT za złe to, że stwarzała iluzję , że brudna prycza to ludzkie warunki. I że biedni byli dla niej okazją do służenia Chrystusowi, a nie celem samym w sobie, czyli, że traktowala ldzi instrumentalnie.
Zawasze irytuje mnie, kiedy oglądam program w którym uczestniczący tam dyskutanci, ubrani najczęściej w śliczne garniturki i gustowne krawaciki, oraz wyszukane i modne sukieneczki, wskazują na rzekome niedociągnięcia i popełniane błędy ludzi, którzy niosą, często bezinteresowną pomoc potrzebującym, odmawiając im prawa, nawet do najmniejszego uchybienia. Sami zaś, nie zawsze będąc wzorem do naśladowania, zbyt ochoczo wystawiają innym świadectwa moralności. Pozdrawiam.
Słyszałam tutaj odpowiedź na zarzut, iż cierpiącym nie podawano nawet środków przeciwbólowych - "przecież to nie szpital". A czy podanie leku przeciwbólowego możliwe jest tylko w szpitalu? Każdy w domu ma środki przeciwbólowe, a przecież do zakonu napływały darowizny z całego świata. Zapewne nie podawano i innych leków. Chorzy wymagają leczenia, jeżeli ktoś nie jest w stanie tej opieki zapewnić niech nie udaje że to robi. Pomoc w umieraniu - to chyba średnia pociecha dla chorych.
Matka Teresa i jej siostry, to nie "Lekarze bez granic", czy coś w tym sensie, to zakonnice. Zarzut, że nie ordynowała takich, czy innych leków, to jest właśnie czepialstwo, szukanie dziury w całym, a nie żadne merytoryczne argumenty. Matka Teresa i jej siostry zbierały chorych, umierających ludzi z ulicy, ze śmietników i pozwalała im umrzeć w godnych warunkach. Tutaj alternatywą nie było podanie paracetamolu bądź nie podanie, tutaj alternatywą było, czy człowiek w ostatnich chwilach ma leżeć sam na śmietniku, czy też w pościeli pośród życzliwych ludzi. To byli ludzie, dla których nie było miejsca w szpitalach, bo gdyby było, to wtedy Matka Teresa nie byłaby im potrzebna. Ale dla nich nie było miejsca w szpitalach, nimi nikt się nie zajął, dopiero Matka Teresa wraz ze swoimi siostrami zaopiekowała się nimi tak, jak potrafiła. Jeśli ktoś uważa, że zrobiłby to lepiej, to każdy ma taką samą możliwość, jak Matka Teresa. Nikt nikomu nie zabrania jechać di Indii z całą skrzynią paracetamolu i podawanie go umierającym ludziom na ulicach. Ja jednak mam dziwne, choć mocne przekonanie, że wolałbym umierać bez paracetamolu wśród życzliwych, opiekujących się mną ludzi, niż z paracetamolem na chodniku, omijany przez brzydzących się mną lub co najwyżej obojętnych przechodniów.
Tym "naukowcom" chodzi o jedno o „dogmatyczne poglądy na temat aborcji, antykoncepcji i rozwodów”. To jest ich "solą w oku" i że była katoliczką i to jeszcze zakonnicą. Cóż mali to ludzie ci "naukowcy" - tacy "tyci tyci."
"jestem zywy slysze Cie wiec moge sie za Ciebie pomodlic, jednak kierowanie slow do ludzi zmarlych wykracza poza nasz swiat poznania i jest niczym innym jak wywolywaniem duchow..."
***
" Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją." (Łk 20: 38)
"A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim." (Mt 17: 3)
Skąd więc przybyli Mojżesz i Eliasz? Byli żywi czy martwi?
***
"nie ma czyscca. czysciec jest na ziemi."
Katolicki czyściec jest już stanem zbawienia.
Problem porozumienia się katolików z protestantami bierze się stąd, iż Luter wyrzucił z Biblii tzw. księgi deuterokanoniczne. Natomiast Kk zachował je, traktując jako część Objawienia. Do IV wieku n.e. nie było powszechnie przyjmowanego kanonu Biblii. Lokalne kościoły, jak i poszczególne regiony, miały swoje własne podejście do kanonu. Na Wschodzie odrzucano Apokalipsę, na Zachodzie – List do Hebrajczyków, a do pism kanonicznych zaliczano np. List Barnaby.
Ustalenie właściwego kanonu i podział ksiąg Biblii na rozdziały został dokonany w XII w. Marcin Luter dokonał podziału Kościoła dopiero w wieku XVI, czyli samodzielnie ustalił, jakie księgi są natchnione, a jakie nie. Początkowo chciał wyrzucić też List Jakuba, ale w końcu uznał, że całość Nowego Testamentu jest natchniona.
...Wielokrotnie miałem okazję spotkać ją osobiście, dobrze więc pamiętam jej drobną postać, przytłoczoną brzemieniem życia, które poświęciła służbie najuboższym z ubogich, ale zawsze pełną niewyczerpanej energii wewnętrznej: energii miłości Chrystusa.
Misjonarka Miłości: takim mianem określała się Matka Teresa i była nią rzeczywiście, dając swoim życiem przykład tak bardzo pociągający, że poszło za nim wielu ludzi gotowych porzucić wszystko, aby służyć Chrystusowi obecnemu w ubogich.
Misjonarka Miłości. Jej misja rozpoczynała się każdego dnia o świcie przed Eucharystią. W ciszy kontemplacji Matka Teresa z Kalkuty słyszała wołanie Jezusa na krzyżu: «Pragnę!». To wołanie, przenikające do głębi jej serce, kazało jej wyjść na ulice Kalkuty i na wszystkie peryferie świata, aby szukać Jezusa w człowieku ubogim, opuszczonym, umierającym.
(...) ta zakonnica uznawana powszechnie za matkę ubogich pozostawia wymowny przykład wszystkim wierzącym i niewierzącym. Pozostawia nam świadectwo miłości Boga, którą ona sama przyjęła i która przekształciła jej życie w totalny dar dla braci. Pozostawia nam świadectwo kontemplacji, która staje się miłością, i miłości, która staje się kontemplacją. Jej dzieła mówią same za siebie i ukazują ludziom naszych czasów ów wzniosły sens życia, o którym niejednokrotnie, niestety, zdają się zapominać.
Mówiła często: "Służyć ubogim, aby służyć życiu". Nie traciła żadnej sposobności, aby podkreślić znaczenie miłości życia. Wiedziała z doświadczenia, że życie zyskuje pełną wartość, nawet pośród trudności i przeciwności, jeśli spotyka się z miłością. Dlatego poszła za głosem Ewangelii i stała się "dobrym samarytaninem" dla każdego napotkanego człowieka, dla każdego życia złamanego, cierpiącego, znieważonego.
LIST APOSTOLSKI SALVIFICI DOLORIS OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II
1. „W moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół”1 — pisze św. Paweł Apostoł, odsłaniając zbawczą wartość cierpienia.
Słowa te zdają się znajdować u kresu długiej drogi poprzez cierpienie wpisane w dzieje człowieka i naświetlone Słowem Bożym. Mają te słowa wartość jakby definitywnego odkrycia, któremu towarzyszy radość — i dlatego Apostoł pisze: „Teraz raduję się w cierpieniach za was”. Radość pochodzi z odkrycia sensu cierpienia — a odkrycie to, chociaż jest jak najbardziej osobistym udziałem piszącego te słowa Pawła z Tarsu, jest równocześnie ważne dla innych. Apostoł komunikuje swoje odkrycie i cieszy się nim ze względu na wszystkich, którym może ono dopomóc — tak jak jemu pomogło — w przeniknięciu zbawczego sensu cierpienia.
8. Cierpienie ludzkie samo w sobie stanowi jakby swoisty „świat”, który bytuje wraz z człowiekiem, pojawia się w nim i przemija, a czasem nie przemija, ale utrwala się w nim i pogłębia. Ów świat cierpienia, rozłożony na wiele, na ogromnie wiele podmiotów, bytuje jakby w rozproszeniu. Każdy człowiek przez swe osobiste cierpienie jest nie tylko cząstką owego „świata”, ale równocześnie ów „świat” jest w nim jako całość skończona i niepowtarzalna. W parze z tym idzie jednakże wymiar międzyludzki i społeczny. Świat cierpienia ma jak gdyby swą własną spoistość. Ludzie cierpiący upodabniają się do siebie podobieństwem sytuacji, doświadczeniem losu, skądinąd potrzebą zrozumienia i troski, a nade wszystko chyba natarczywym pytaniem o sens. Jakkolwiek więc świat cierpienia bytuje w rozproszeniu, to równocześnie zawiera on w sobie jakieś szczególne wyzwanie do wspólnoty i solidarności.
ENCYKLIKA DEUS CARITAS EST OJCA ŚWIĘTEGO BENEDYKTA XVI
40. Spójrzmy na koniec na świętych, na tych, którzy w przykładny sposób wypełniali dzieło caritas. (...) W szczególności cały ruch monastyczny, od jego początków ze św. Antonim opatem († 356), dał wyraz ogromnej służby charytatywnej dla bliźniego. Stając « twarzą w twarz » z Bogiem, który jest Miłością, mnich odczuwa naglącą potrzebę, by zamienić swoje życie w służbę bliźniemu, obok służby Bogu. Tym można tłumaczyć wielkie ośrodki wyrosłe przy monasterach, w których przyjmowano, leczono i otaczano troską. Można też tłumaczyć ogromne inicjatywy mające na celu promocję ludzką i formację chrześcijańską, przeznaczone przede wszystkim dla ubogich, jakie prowadziły najpierw zakony monastyczne i żebrzące, a potem różne instytuty zakonne męskie i żeńskie, w ciągu całej historii Kościoła. Postaci świętych jak Franciszek z Asyżu, Ignacy Loyola, Jan Boży, Kamil de Lellis, Wincenty de' Paoli, Luisa de Marillac, Józef B. Cottolengo, Jan Bosko, Ludwik Orione, Teresa z Kalkuty — aby wymienić tylko niektóre imiona — pozostają wybitnymi przykładami miłości społecznej dla wszystkich ludzi dobrej woli.
Od kiedy naukowcy uważają się za mądrzejszych od Kościoła ? Ufam dokumentom Kościoła dotyczącym błogosławionej, a nie jakimś gazetowym doniesieniom pozbawionym prawdy. Tak jak ksiądz Natanek znieważał naszego ś.p. biskupa gadaniem o Piekle, tak teraz próbuje się prześladować oszczerstwami Matkę Teresę z Kalkuty, która zawsze miała wielką pokorę i nic nie żądała dla siebie. Nawet pieniądze z nagrody Nobla wszystkie przeznaczyła na potrzebujących, których los był wręcz tragiczny (trąd, głód, choroby).
Ludzie! w Polsce i na świecie jest wiele domów misyjnych Matki Teresy wstąpcie do któregoś z nich choć na jeden dzień i spróbujcie zrobić to co robią Siostry każdego dnia i wtedy wydajcie opinie.
święci, to ludzie z krwi i kości. Nie rodzą się ze swoją świętością, tylko do niej dojrzewają. A to dojrzewanie doskonali się w podejmowanych działaniach. Bł. Matka Teresa podjęła się zadania pomocy ludziom w odnalezieniu własnej godności. Dawała im łóżko, swoją (i innych sióstr) modlitwę i poczucie tego, że nie są sami w cierpieniu. Krzykacze spróbują nam udowodnić, że to nic wobec tego co mogła zrobić. No jasne, oni zrobiliby więcej. Gdyby oczywiście chcieli. Tylko problem w tym, że im się nie chce, a jej się chciało. Tym, którzy mogli umrzeć osamotnieni gdzieś na ulicy, we własnym brudzie i ekstrementach zapewniła godną śmierć i bliskość drugiej osoby. Mało i tak wiele. Nie chcę żeby ktokolwiek obalał jej mit, ale żeby spróbował zrobić chociaż tyle co ona. A jednocześnie jestem PEWNA, że wszyscy ci naukowcy mocni w słowach byliby bardzo słabi w zetknięciu z bólem, cierpieniem, chorobą i nieuniknioną śmiercią.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Drogi TomaszuLochu, kto się "modli do człowieka" w tym artykule? Pozwól że zacytuję fragment:
Błogosławiona Matko Tereso, módl się za nami. I za nimi.
Gdzie tu widzisz modlitwę do człowieka? Jest prośba do człowieka o modlitwę do Boga. To się nazywa wstawiennictwo, bracie.
Czy ktoś w felietonie modli się do człowieka? Nigdzie tego nie mogę wyczytać... Więc o co chodzi?
Acha, czyli jak powiem: "TomaszLoch, bracie, pomódl się czasem za mnie" to wtedy modlę się do Ciebie? Pokrętne to...
" ...nie czytaliście, co wam Bóg powiedział w słowach: Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba? Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych."
"Następnego dnia w tym czasie, w którym należało już to wykonać, żołnierze Judy przyszli zabrać ciała tych, którzy polegli, i pochować razem z krewnymi w rodzinnych grobach. Pod chitonem jednak u każdego ze zmarłych znaleźli przedmioty poświęcone bóstwom, zabrane z Jamnii, chociaż Prawo tego Żydom zakazuje. Dla wszystkich więc stało się jasne, że to oni i z tej właśnie przyczyny zginęli. Wszyscy zaś wychwalali Pana, sprawiedliwego Sędziego, który rzeczy ukryte czyni jawnymi, a potem oddali się modlitwie i błagali, aby popełniony grzech został całkowicie wymazany. Mężny Juda upomniał lud, aby strzegli samych siebie i byli bez grzechu mają przed oczyma to, co się stało na skutek grzechu tych, który zginęli. Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda - była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu." (2 Machabejska, rozdział 12).
Czy ktoś, kto już jest u diabła, może być uwolniony od grzechu i iść do Boga? Chyba nie: "A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać." To z przypowieści o bogaczu i Łazarzu, którą znasz, bo o niej wspomniałeś.
Czyli jest jakiś stan po śmierci, który nie jest ani niebem, ani piekłem.
madrze piszesz az sie dziwie ze tak mlody czlowiek tak pisze, a propo ksiag machabejskich to jest problem bo one nie byly w kanonie zydowskiego Prawa wiec niekoniecznie sa natchnione np. protestanci ich nie uznaja jako natchnione, a to jest sprawa dyskusyjna i musze to porzadnie sprawdzic, wiesz ze Talmud zydowski nie nalezy do Tory tylko jest dodatkowa ksiega tak jak u nas katechizm kosciola katolikiego, nie wiem dokladnie jak to bylo z ksiegami machabejskimi, sprawdze, pozdrawiam serdecznie
Kiedyś, gdy byłem idiotą rozumowałem podobnie jak Ty teraz. Wszystko się zmieniło gdy przeczytałem Pismo Święte, Katechizm Kościoła Katolickiego, trochę encyklik i kilku mistrzów duchowości.
Jestem pewien, że wystarczy abyś zajrzał do podanych wyżej pozycji, a sam zaczniesz się śmiać z głupot jakie teraz wypisujesz.
Obawiam się jednak, że Twoja pycha będzie Cię skutecznie powstrzymywała przed lekturą.
http://www.kosciol.pl/article.php/20060510121851165?query=Czy+ksi%EAgi+deuterokanoniczne+s%B1+Pis
Cóż miał na myśli Jezus, mówiąc, że grzech przeciw Duchowi Świętemu nie będzie odpuszczony ani w tym wieku, ani w przyszłym? Czyż nie sugeruje to w oczywisty sposób, że grzechy mogą być odpuszczone zarówno w tym wieku, jak i w przyszłym? Dlaczego nie powiedział po prostu: "jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone" kropka? Grzechy mogą być odpuszczone w tym życiu, jak i w przyszłym, o czym mówi tak Stary, jak i Nowy Testament.
Księgi Machabejskie są księgami natchnionymi, i o tym nie decydować ani mnie, ani Tobie, ani protestantom, a jedynie tym, którzy mają mandat od samego Chrystusa, którzy mają sukcesję apostolską przekazywaną kolejnym pokoleniom biskupów poprzez nakładanie rąk w nieprzerwanym łańcuchu, bo oni otrzymali od Jezusa misję nauczania wszystkich narodów, oni otrzymali na wszystkie wieki pomoc Ducha Świętego, aby ich nauka była zawsze prawdziwa. Tak długo, jak odrzucasz nauczanie Magisterium Kościoła, tak długo błądzisz i brniesz w herezje, tak, jak to dzieje się z protestantami.
mandat od Chrystusa ma kazdy wierzacy, przeciez sw. Pwel nie widzial osobiscie Chrystusa i tutaj nie chodzi o cialo o bezposredni kotakt nakladanie rak sukcejsie, ta sukcesja katolicka juz dawno w sredniowieczu zabrnela w slepy zaulek zaczynajac oddawac czesc ludziom zamiast zyc w Duchu sw. poczytaj listy Pawla a zobaczysz na czym on sie najwnardziej skupia z reszta cala Ewangelia tez, oczywiscie wierze w zycie po smierci, bo tak mowi Chrystus, i Ewangelii nitt chyab nie podwaza z wierzacych, ale zgadzam sie z protestantami ze nie wolno sie modlic do zadnego czlowieka bo kazdy jest grzeszny i chwala nalezy sie tylko Bogu samemu Jemu samemu poklon oddawac i wiele cytatow z Biblii mowi tylko o Bogu... jesli swiety czlowiek dziala lub dzialal to tylko dziek imocy Bozej a nie swojej bo kazdy zgrzeszyl, dla mnie katechizm KK i nauka KK jest wypaczona, a Zrodlem jest tylko Biblia, Zrodlo poczytaj a zobaczysz jak dalek oKK odszedl od wlasciwej Nauki Chrystusa polegajacej na ukrytym zyciu w Nim a nie na obrzedach i oddawani uczci ludziom zmarlym czy Maryi
Nikt mnie nie namówi, żebym stał się heretykiem. Kościół, Matka nasza, jest jedynym depozytariuszem wiary. Efekty prywatnego osądu dzisiaj widać aż zanadto: kobiety wyświęcane na kapłanów to jeszcze małe piwo, są Kościoły, wyznające Chrystusa, które udzielają ślubów kościelnych parom homoseksualnym, co woła o pomstę do nieba, są Kościoły, które niczego złego nie widzą w aborcji- mordowaniu nienarodzonych, niczego złego nie widzą w zapładnianiu pozaustrojowym- in vitro. Oto do czego może doprowadzić własna interpretacja. Tylko Kościół katolicki, dzięki ciągłemu działaniu Ducha Świętego, jest w stanie przez wieki utrzymać prawdziwą naukę.
Nie mów, że nie widzisz "irracjonalnej, szczeniackiej walki" i "obrzucania błotem i inwektywami" w sformuowaniach typu: szokujące brednie, bezczelne kłamstwo? Jak inaczej nazwać knajackie odzywki w stylu Błogosławiona Matko Tereso, módl się za nimi? Przecież to klasyczna mowa nienawiści! :)
Dostęp do wielkich pieniędzy?Bujda na resorach.
Posądzić Matkę Teresę o defraudacje i niegospodarność to jak posądzić mistrza świata w strzelectwie o ślepotę.
Prawdziwe oblicze czułości i troski pokazują nam awangardowe kraje Europy Zachodniej: eutanazja, aborcja, niwelacja przestarzałej instytucji rodziny.
Bądźmy szczerzy, Matka Teresa w ogóle nie pasuje do takiego, nowoczesnego modelu społecznego.
Aby dawać trzeba mieć z czego.Jest mnóstwo osób potrzebujących w naszym ,ich kraju czy w Indiach o których jest tu mowa może niech pomogą zamiast krytykować.
Ci biedni, chorzy ludzie, którymi opiekowała się Matka Teresa i opiekują siostry kontynuujące Jej dzieło potrafią pogodzić się z nędzą w jakiej żyją - skoro żyję w nędzy, to nie narzekam, nie buntuje się, bo może w przyszłym wcieleniu będzie lepiej.
Cud dzieła Matki Teresy to bezgraniczna miłość jaką darzyła tych ludzi, to chęć współdzielenia cierpienia, którego doświadczali. I to jest ten skarb, którego tzw. naukowcy nigdy nie pojmią, a to czego nie potrafią zrozumieć najlepiej zaatakować.
Kopiuję z art wyszukanego w sieci: W 1994 roku redaktor naczelny szanowanego brytyjskiego magazynu medycznego „ The Lancet", Robin Fox, przeraził świat informacją o katastrofalnych warunkach w placówkach zakonu w Indiach: „ Systematyczne działania są obce istocie tego domu. Matka Teresa przekładała opatrzność nad planowe działanie". Nie izolowano chorych na gruźlicę, strzykawki płukano tylko w letniej wodzie. Również przy bólach nie do zniesienia odmawiano cierpiącym silnych środków przeciwbólowych. Nie dlatego, by brakowało ich zakonowi, ale dla zasady. „ Najpiękniejszym podarunkiem dla człowieka jest móc uczestniczyć w cierpieniu Chrystusa" powiedziała Matka Teresa. Człowieka krzyczącego z bólu próbowała pocieszyć: „ Cierpisz. To znaczy, że Jezus cię całuje". Rozwścieczony śmiertelnie chory krzyknął: „ To powiedz swojemu Jezusowi, żeby mnie przestał całować".
Również angielski lekarz, Jack Preger, pracował swego czasu jako wolontariusz w hospicjum. Dzisiaj mówi: „ Jeśli człowiek chce komuś zapewnić miłość, zrozumienie i dobrą opiekę, to używa sterylnych igieł. To prawdopodobnie najbogatszy zakon świata. Wielu umierających tam, z punktu widzenia medycyny, nie musiało umrzeć". Angielska gazeta „ Guardian" opisała hospicjum jako „ zorganizowaną formę zaniechania pomocy".
Wyobraźcie sobie ból nowotworowy, i Matka Teresa, która w XXI wieku, przy niesamowitym dostepie do srodków przeciwbólowych (majac na nie fundusze!!)zamiast złagodzić cierpienie patrzy sie choremu w oczy i mówi cierp, tak chce Jezus i tak jest dla ciebie dobrze.
Jednak cos mi tu zgrzyta...
Proszę nie opieraj sie tylko na tych źródłach, które cytowałaś. Poszperaj więcej. I przede wszystkim - poznaj cały życiorys Matki Teresy, tych którzy pracowali z Nią. Prawda jest na wyciągnięcie ręki. Ale nie będę Cię zasypywał argumentami. Jesteś sceptykiem. Nie posłuchasz. ja tez nie słuchałem. I dobrze. Odnalazłem prawdę bez pomocy innych :) Powodzenia w poszukiwaniach.
Chciałbym powiedzieć wszystkim, którzy nie widzą, lub nie chcą widzieć piękna i miłości w Kościele; widzą tylko jego wady, aby nie zapomnieli o słowach św.Pawła "Tam, gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska".
Kościół choć grzeszny jest święty - nie zapominajmy o tym.
Ktoś by mógł pomyśleć, że opisywacze robią sobie jaja, ale nie... dogmatyczne poglądy na temat aborcji to zarzut...
fakty. Przyjmowala pieniadze od Duvaliera.Mimo
milonow pochodzacych z darow jej pomoc medyczna
ogranilaczala sie czesto tylko do blogoslawienstwa.Ibuprofen nie jest drogi.
Niech pan to powie wprost: "Uważam, że Matka Teresa była oszustką i zamiast pomóc, skrzywdziła wielu ludzi". No dalej, niech pan tak powie, bo to prosta konsekwencja pana wiary w prawdziwość "rewelacji" panów naukowców.
panie redaktorze -
nie warto z dyskutować i licytować się
na ilość uratowanych głodnych i chorych.
Tu zupełnie nie o to chodzi.
Myślę, że raczej trzeba wyjaśniać, że
zarzut małej skuteczności trafia w próżnię
Jeżeli M. Teresa i jej siostry byłyby
zwykłą organizacją charytatywną to można by je traktować tak jak każdą organizację charytatywną i rozliczać z ilości nakarmionych i wyleczonych
(i pewnie prawdą jest, że były takie, które działały duzo skuteczniej).
Ale misjonaki miłości to nie organizacja charytatywna, ale zgromadzenie zakonne realizujące swój charyzmat
ich charyzmatem jest poprzez okazywanie głodnym chorym i umierającym MIŁÓŚCI (która się wyraża w karmieniu ich i leczeniu, ale i w czymś innym, co być może jest ważniejsze) i w ten sposób ŚWIADCZENIE O JEZUSIE
to prawda - z punktu widzenia skuteczności marnowaniem czasu jest siedzenie przy umierającym i trzymanie go za rękę - w tym samym czasie możnaby "obsłużyć" tak wielu chorych, ktorzy rokują lepiej, prawda?
tyle, że nie o skuteczność w tym wszystkim chodzi..
...DAĆ GODNIE ODEJŚĆ DO DOMU PANA, JEST AKTEM MIŁOSIERDZIA. LECZ BÓG PRAGNIE SZCZEGÓLNIE, BY DAWAĆ WSPARCIA MIŁOSIERDZIEM ZAGUBIONYM, BEZBRONNYM ŻYCIOWO!.. I TO SZCZEGÓLNE BOSKIE POSŁANIE NIE POWINNO BYĆ CZYNIONE >OD ZAPLECZA< WZGLĘDEM TYCH, CO POTRAFIĄ CWANIACTWEM SWYM WYMANIPULOWAĆ DARCZYŃCÓW;.. I ŚMIAĆ SIĘ Z "MIEŻWY FRAJERÓW" ; KTÓRZY PRZYMIERAJĄ LUB PRAGNĄ UMRZEĆ /POWIESIĆ SIĘ/... BO NIE NAUCZYLI SIĘ >WYCYCKAĆ SŁUŻEBNICZKI MIŁOSIERDZIA<; ICH SZCZEROŚĆ I ODDANIE!.. JEDNAK KAŻDA KRYTYKA MA SWOJE DOBRE STRONY;.. ZMUSZA DO ZASTANOWIENIA I ZWERYFIKOWANIA ZAŁOŻEŃ I POSTĘPOWANIA TAK... ABY WYELIMINOWAĆ ICH SŁABOŚCI. A NIESTETY ONE SĄ; I TO NIE TYLKO W ZGROMADZENIACH "KALKUTEK";.. ALE W ZNACZNYM STOPNIU WYPACZONE W "CARITAS"... GDZIE LUDZIE WYZBYCI SZACUNKU DO UBOGICH /SAMI BĘDĄCY ZDEGENEROWANYM SPOŁECZNIE ELEMENTEM/ DOPUSZCZENI SĄ DO ROZDZIAŁU POMOCY MATERIALNEJ /TEJ Z UE I BANKU ŻYWNOŚCI/ ... CZYNIĄCY NA ZASADZIE >WIDZI MI SIĘ< - BO WEDŁÓG WYPOWIEDZI JEDNEGO Z BISKUPÓW; "... W CARITASIE NIC I NIKOMO SIĘ NIE NALEŻY"?!. ZŁY TO TEN GŁOSU KRYTYKI MOŻE;.. ALE >CWANIACTWO I KUNKTATORSTWO< NALEŻY SAMEMU ZAUWAŻAĆ I ELIMINOWAĆ! ZANIM PROCEDER WYPŁYNIE NA WIERZCH -JAK WRZÓD- I PĘKNIE;.. OCHLAPUJĄC ZDROWĄ TKANKĘ INSTYTUCJI, CZY ZGROMADZEŃ... BOLEŚNIE RANIĄC ZAŁOŻENIA MIŁOSIERDZIA BOŻEGO.
(duże litery)
Skoro byłeś wychowywany w katolicyzmie i na religii uczono Cię, co po śmierci robi dusza, to z pewnością uczono Cię także, że "Bóg" pisze się z dużej litery.
Czy to jest tekst dziennikarza "idiotyzmy" itp może nie Panie dziennikarzu ustosunkujesz do merytorycznych zarzutów a nie zachowuj się jak pan spod budki z piwem
który z przerażeniem patrzył
na siostrę,
jak opatrywała zgangrenowane,
cuchnące rany, i powiedział:
Ja bym za milion dolarów tego nie zrobił -
odpowiedziała: "Bo Pan nie wierzy w Boga.
Ja wierzę i dla Niego to robię za darmo". Dlaczego nie odpowiedziała po ludzku. "On cierpi, a ja mu współczje i chcę mu pomóc, to natralny ldzki odruch" Dla niej biedak był okazją do dobrego uczynku, a nie osobą, która ma uczucia" Nawet jesli w placówkach Matki Teresy nie dało się zorganizować opieki medycznej wedlg zachodnich standardów , czyli materacy przeciwodlezynowych, koncentratorów tlenu, koflatorów itd, to na pewno byłoby mozliwe zorganizowanie antybiotyków i srodków przeciwbólowych. Ale to nie bylo wazne i raczej nie o brak pieniędzy chodzilo bo nie słyszałam nigdy aby apelowała do możnych tego swiata o środki przeciwbólowe dla swoich placówek. Zamiast tego głosiła szkodliwą ideologię , że ciepienie uszlachetnia. A tą ideologię zaczepnela przeciez od swojej patronki, która mierając na grzlice odmówila brania morfiny. Dlaczego KK promuje kulturę masochizmu?
"Bo Pan nie wierzy w Boga.
Ja wierzę i dla Niego to robię za darmo".
Dlaczego nie odpowiedziała po ludzku. "On cierpi, a ja mu współczje i chcę mu pomóc, to natralny ldzki odruch"
Dobre pytanie!
A może dlatego,
że działanie pod wpływem "zwykłych ludzkich odruchów"
przeważnie nie wytrzymuje próby czasu i zmęczenia.
przecież "zwykłym ludzkim odruchem" jest to,
że jak się dzień w dzień przez bardzo długi czas widzi bezmiar ludzkiego cierpienia
i konfrontuje z własną bezradnością wobec niego
to "zwykłe ludzkie wspólczucie" się wypala
i chce się od takiego cierpienia uciekać jak najdalej...
W takiej sytuacji jedyną motywacją
staje się milość do Boga.
Że miała taką motywację,
że nie kierowana "ludzkim odruchem" i nie "zdezerterowała" wobec ogromu cierpienia, to chyba świadczy o niej jak najlepiej?
"Merytoryczne zarzuty" - pisze Conbrio. Co, że nie stosowała środków przeciwbólowych? Człowieku! Po pierwsze oba nie prowadziła szpitala, a po drugiem, jak się komuś przemywa rany, i to boli, to chyba lepiej niż jak boli bez przemywania!
Jeśli ktoś szuka wzorców małoduszności, to we wpisach pod tym tekstem sporo ich znajdzie.
Widzę, że MX jak i inni nie zrozumieli istoty moje wypowiedzi. Nie odnosiłem się w ogóle do działalności Matki Teresy, a jedynie do sposobu przedstawienia problemu przez Autora. Poza faktem, że była misjonarką nie wiele wiem o jej działalności i myślałem, że czegoś się dowiem. W sytuacji gdy pojawiają się zarzuty, jest okazja na przybliżenie działalności błogosławionej KK. Tymczasem w komentarzach jest więcej treści, niż w samym artykule. Autor nie stanął na wysokości zadania.
Natomiast jeśli ktoś nic nie wie o życiu i działalności Matki Teresy, to bez trudu znajdzie coś w Internecie. Polecam stronę http://adonai.pl/ludzie/?id=117
czy widząc na ulicy cierpiącego człowieka odwracasz się i idziesz dalej, bo on nie powiedział "proszę, pomóż mi"?
każdy, kto znał jej działalność był świadom nędzy i bólu, którego doświadczają ci ludzie, więc gdyby miał odrobinę przyzwoitości i współczucia, to wysłałby odrobinę pieniędzy bez konieczności proszenia o nie
"jestem zywy slysze Cie wiec moge sie za Ciebie pomodlic, jednak kierowanie slow do ludzi zmarlych wykracza poza nasz swiat poznania i jest niczym innym jak wywolywaniem duchow..."
***
" Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją." (Łk 20: 38)
"A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim." (Mt 17: 3)
Skąd więc przybyli Mojżesz i Eliasz? Byli żywi czy martwi?
***
"nie ma czyscca. czysciec jest na ziemi."
Katolicki czyściec jest już stanem zbawienia.
Problem porozumienia się katolików z protestantami bierze się stąd, iż Luter wyrzucił z Biblii tzw. księgi deuterokanoniczne. Natomiast Kk zachował je, traktując jako część Objawienia.
Do IV wieku n.e. nie było powszechnie przyjmowanego kanonu Biblii. Lokalne kościoły, jak i poszczególne regiony, miały swoje własne podejście do kanonu. Na Wschodzie odrzucano Apokalipsę, na Zachodzie – List do Hebrajczyków, a do pism kanonicznych zaliczano np. List Barnaby.
Ustalenie właściwego kanonu i podział ksiąg Biblii na rozdziały został dokonany w XII w.
Marcin Luter dokonał podziału Kościoła dopiero w wieku XVI, czyli samodzielnie ustalił, jakie księgi są natchnione, a jakie nie. Początkowo chciał wyrzucić też List Jakuba, ale w końcu uznał, że całość Nowego Testamentu jest natchniona.
Jan Paweł II o Matce Teresie
...Wielokrotnie miałem okazję spotkać ją osobiście, dobrze więc pamiętam jej drobną postać, przytłoczoną brzemieniem życia, które poświęciła służbie najuboższym z ubogich, ale zawsze pełną niewyczerpanej energii wewnętrznej: energii miłości Chrystusa.
Misjonarka Miłości: takim mianem określała się Matka Teresa i była nią rzeczywiście, dając swoim życiem przykład tak bardzo pociągający, że poszło za nim wielu ludzi gotowych porzucić wszystko, aby służyć Chrystusowi obecnemu w ubogich.
Misjonarka Miłości. Jej misja rozpoczynała się każdego dnia o świcie przed Eucharystią. W ciszy kontemplacji Matka Teresa z Kalkuty słyszała wołanie Jezusa na krzyżu: «Pragnę!». To wołanie, przenikające do głębi jej serce, kazało jej wyjść na ulice Kalkuty i na wszystkie peryferie świata, aby szukać Jezusa w człowieku ubogim, opuszczonym, umierającym.
(...) ta zakonnica uznawana powszechnie za matkę ubogich pozostawia wymowny przykład wszystkim wierzącym i niewierzącym. Pozostawia nam świadectwo miłości Boga, którą ona sama przyjęła i która przekształciła jej życie w totalny dar dla braci. Pozostawia nam świadectwo kontemplacji, która staje się miłością, i miłości, która staje się kontemplacją. Jej dzieła mówią same za siebie i ukazują ludziom naszych czasów ów wzniosły sens życia, o którym niejednokrotnie, niestety, zdają się zapominać.
Mówiła często: "Służyć ubogim, aby służyć życiu". Nie traciła żadnej sposobności, aby podkreślić znaczenie miłości życia. Wiedziała z doświadczenia, że życie zyskuje pełną wartość, nawet pośród trudności i przeciwności, jeśli spotyka się z miłością. Dlatego poszła za głosem Ewangelii i stała się "dobrym samarytaninem" dla każdego napotkanego człowieka, dla każdego życia złamanego, cierpiącego, znieważonego.
Całość pod:
http://adonai.pl/ludzie/?id=120
OJCA ŚWIĘTEGO JANA PAWŁA II
1. „W moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół”1 — pisze św. Paweł Apostoł, odsłaniając zbawczą wartość cierpienia.
Słowa te zdają się znajdować u kresu długiej drogi poprzez cierpienie wpisane w dzieje człowieka i naświetlone Słowem Bożym. Mają te słowa wartość jakby definitywnego odkrycia, któremu towarzyszy radość — i dlatego Apostoł pisze: „Teraz raduję się w cierpieniach za was”. Radość pochodzi z odkrycia sensu cierpienia — a odkrycie to, chociaż jest jak najbardziej osobistym udziałem piszącego te słowa Pawła z Tarsu, jest równocześnie ważne dla innych. Apostoł komunikuje swoje odkrycie i cieszy się nim ze względu na wszystkich, którym może ono dopomóc — tak jak jemu pomogło — w przeniknięciu zbawczego sensu cierpienia.
8. Cierpienie ludzkie samo w sobie stanowi jakby swoisty „świat”, który bytuje wraz z człowiekiem, pojawia się w nim i przemija, a czasem nie przemija, ale utrwala się w nim i pogłębia. Ów świat cierpienia, rozłożony na wiele, na ogromnie wiele podmiotów, bytuje jakby w rozproszeniu. Każdy człowiek przez swe osobiste cierpienie jest nie tylko cząstką owego „świata”, ale równocześnie ów „świat” jest w nim jako całość skończona i niepowtarzalna. W parze z tym idzie jednakże wymiar międzyludzki i społeczny. Świat cierpienia ma jak gdyby swą własną spoistość. Ludzie cierpiący upodabniają się do siebie podobieństwem sytuacji, doświadczeniem losu, skądinąd potrzebą zrozumienia i troski, a nade wszystko chyba natarczywym pytaniem o sens. Jakkolwiek więc świat cierpienia bytuje w rozproszeniu, to równocześnie zawiera on w sobie jakieś szczególne wyzwanie do wspólnoty i solidarności.
DEUS CARITAS EST
OJCA ŚWIĘTEGO
BENEDYKTA XVI
40. Spójrzmy na koniec na świętych, na tych, którzy w przykładny sposób wypełniali dzieło caritas.
(...) W szczególności cały ruch monastyczny, od jego początków ze św. Antonim opatem († 356), dał wyraz ogromnej służby charytatywnej dla bliźniego. Stając « twarzą w twarz » z Bogiem, który jest Miłością, mnich odczuwa naglącą potrzebę, by zamienić swoje życie w służbę bliźniemu, obok służby Bogu. Tym można tłumaczyć wielkie ośrodki wyrosłe przy monasterach, w których przyjmowano, leczono i otaczano troską. Można też tłumaczyć ogromne inicjatywy mające na celu promocję ludzką i formację chrześcijańską, przeznaczone przede wszystkim dla ubogich, jakie prowadziły najpierw zakony monastyczne i żebrzące, a potem różne instytuty zakonne męskie i żeńskie, w ciągu całej historii Kościoła. Postaci świętych jak Franciszek z Asyżu, Ignacy Loyola, Jan Boży, Kamil de Lellis, Wincenty de' Paoli, Luisa de Marillac, Józef B. Cottolengo, Jan Bosko, Ludwik Orione, Teresa z Kalkuty — aby wymienić tylko niektóre imiona — pozostają wybitnymi przykładami miłości społecznej dla wszystkich ludzi dobrej woli.
A to dojrzewanie doskonali się w podejmowanych działaniach. Bł. Matka Teresa podjęła się zadania pomocy ludziom w odnalezieniu własnej godności. Dawała im łóżko, swoją (i innych sióstr) modlitwę i poczucie tego, że nie są sami w cierpieniu. Krzykacze spróbują nam udowodnić, że to nic wobec tego co mogła zrobić. No jasne, oni zrobiliby więcej. Gdyby oczywiście chcieli. Tylko problem w tym, że im się nie chce, a jej się chciało. Tym, którzy mogli umrzeć osamotnieni gdzieś na ulicy, we własnym brudzie i ekstrementach zapewniła godną śmierć i bliskość drugiej osoby. Mało i tak wiele.
Nie chcę żeby ktokolwiek obalał jej mit, ale żeby spróbował zrobić chociaż tyle co ona. A jednocześnie jestem PEWNA, że wszyscy ci naukowcy mocni w słowach byliby bardzo słabi w zetknięciu z bólem, cierpieniem, chorobą i nieuniknioną śmiercią.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.