Święty Olaf żył tysiąc lat temu, ale do dzisiaj przyciąga tłumy, nie tylko Norwegów. Na ikonach zabija smoka, który ma zazwyczaj twarz... jego samego. Trudno lepiej oddać wewnętrzną walkę, którą wiking z krwi i kości musiał toczyć, by sprostać wymaganiom Ewangelii. Jak co roku, w Stiklestad i w Trondheim w Norwegii odbyły się obchody „Olsok”, czyli uroczystości związanych z osobą świętego króla. – Olaf przypomina nam, że można walczyć z naszymi wadami, kształtować naszą naturę, przezwyciężać uwarunkowania, aby pozwolić Chrystusowi kształtować się w nas – powiedział w jednej z homilii biskup Erik Varden.