Kilkanaście osób zostało zatrzymanych w Zielonej Górze po zamieszkach, do których doszło po wypadku, w którym zginął kibic Stelmetu Falubazu, potrącony przez policyjny radiowóz.
Do zdarzenia doszło ok. 2 w nocy z niedzieli na poniedziałek, po fecie z okazji zdobycia przez zielonogórską drużynę złotego medalu mistrzostw Polski na żużlu.
"Ze wstępnych ustaleń wynika, że pieszy z nieustalonej w tej chwili przyczyny znalazł się na środku ulicy. Przebiegając przez pas zieleni, prawdopodobnie chciał się przedostać na drugą stronę jezdni" - poinformował rzecznik lubuskiej policji Sławomir Konieczny. Mężczyzna zginął na miejscu.
Po wypadku doszło do zajść z udziałem kibiców. "Policjanci zostali zaatakowani przez grupę agresywnych osób kamieniami. Do szpitala z urazem głowy trafiła policjantka. Doszczętnie zniszczony został również policyjny radiowóz" - dodał Konieczny.
W wyniku zajść powybijano szyby w witrynach sklepów, zdemolowano stację paliw, zniszczono radiowozy na policyjnym parkingu.
"Zatrzymano kilkanaście najagresywniejszych osób. W mieście jest już spokojnie, ale na ulicach wciąż są patrole" - dodał rzecznik.
Przyczyny wypadku ustalają prokuratorzy i biegli. Bliscy zmarłego mężczyzny są pod opieką policyjnego psychologa.\
Premier Donald Tusk zapowiedział, że około południa wróci do Warszawy, by spotkać się z szefostwem policji i MSWiA ws. wydarzeń w Zielonej Górze. Złożył wyrazy współczucia rodzinie kibica, który zginął potrącony przez radiowóz i wyraził solidarność z policjantką, która została ranna w czasie zajść.
W nocy w Zielonej Górze trwała feta po zdobyciu przez klub żużlowy Stelmet Falubaz mistrzostwa Polski. Ok. godz. 2 w nocy doszło do wypadku, w którym zginął kibic potrącony przez policyjny radiowóz. Nieoficjalnie ze wstępnych ustaleń wynika, że kibic przebiegał przez ulicę, rozmawiając przez telefon.
Po wypadku doszło do zajść z udziałem kibiców. Rzecznik lubuskiej policji Sławomir Konieczny powiedział, że "policjanci zostali zaatakowani przez grupę agresywnych osób kamieniami; do szpitala z urazem głowy trafiła policjantka; doszczętnie zniszczony został również policyjny radiowóz". W czasie zajść powybijano szyby w witrynach sklepów, zdemolowano stację paliw, zniszczono radiowozy na policyjnym parkingu. Kilkanaście osób zostało zatrzymanych.
Premier, który w poniedziałek rano miał spotkanie w Katowicach, zapowiedział, że prosto z niego uda się na lotnisko, skąd wróci do Warszawy.
"Pobyt na Śląsku będzie krótszy niż planowałem, skracam tę wizytę. Będę chciał w południe polecieć na spotkanie z szefostwem policji i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji" - zapowiedział szef rządu. Jak powiedział, chce uzyskać pełną informację na temat zdarzeń w Zielonej Górze.
Zaznaczył, że zginął tam człowiek. "Najważniejsze to wyrazić solidarność z rodziną zmarłego. Składam wyrazy współczucia od siebie i od rządu. Równocześnie chcę wyrazić pełną solidarność z policjantką, która została ciężko ranna w czasie tych zajść" - podkreślił premier.
"Dla mnie jest rzeczą bardzo ważną, by w takich dramatycznych sytuacjach zapewnić pełną stabilność państwa i przede wszystkim, by wyrazić też solidarność z funkcjonariuszami, bo to od nich zależy bezpieczeństwo na ulicach" - mówił Tusk.
Dodał, że nie chce, by "ta tragiczna sytuacja była w jakikolwiek sposób wykorzystywana w kampanii". "Raczej wykluczam w związku z tym takie czysto kampanijne sytuacje. Dla mnie dzisiaj pierwszym zadaniem jest jak najszybciej doprowadzić do wyjaśnienia okoliczności tego wypadku zapewnić bezpieczeństwo i spokój obywatelom Zielonej Góry i zapewnić opiekę policjantce" - powiedział premier.
Jak mówił, liczy na to, że "Polacy współczując, bo śmierć zawsze jest czymś tragicznym i nie do zaakceptowania, będą z wielkim zrozumieniem i solidarnością myśleli o policji, o innych funkcjonariuszach, o państwie, kiedy trzeba zapewnić spokój i bezpieczeństwo".
Jak dodał, jeśli okaże się, że "sytuacja nie jest krytyczna", wróci do kampanii wyborczej.