Płonące kosze na śmieci, zniszczone samochody i próby blokady szkół - to efekt piątkowych manifestacji licealistów, które przetoczyły się przez wiele miast Francji po rozesłaniu nieprawdziwego SMS-a o planach skrócenia o miesiąc wakacji letnich.
Całkowicie "bezpodstawna i absurdalna" - jak zapewniają władze szkolne - wiadomość wyprowadziła na ulice kilka tysięcy młodych ludzi, głównie na północy i wschodzie kraju, a także w okolicy Paryża. Licealiści usiłowali zablokować dostęp do niektórych szkół, podpalali kosze na śmieci, obrzucali budynki kamieniami, jajkami i pomidorami.
Kilkuset licealistów manifestowało w Douai, Bethune i Lens oraz w Dunkierce, na północy Francji.
W miastach Arras i Lens zatrzymano 18 młodych ludzi, którzy zniszczyli autobus, podpalili kontenery na śmieci i są podejrzani o znieważenie urzędnika. W sumie w samym departamencie Pas-de-Calais SMS-owa plotka wyprowadziła na ulicę ponad 2 tys. manifestantów.
W Amiens, także na północy, czterech młodych ludzi zostało zatrzymanych w pobliżu jednego z liceów, po obrzuceniu posterunku policji cegłami i koktajlami Mołotowa. Jednak według prefektury, nie byli to uczniowie, ale przypadkowi ludzie, którzy "zjawili się tam, żeby porozrabiać".
W Chesnay, na paryskim przedmieściu, w pobliżu budynku liceum zniszczonych zostało ok. 10 samochodów. Aktów wandalizmu dopuściło się tam kilkudziesięciu licealistów, po tym gdy dotarła do nich ta sama plotka. Dziesięć osób zatrzymano.
"Wprowadziliśmy blokady, ponieważ prezydent (Nicolas) Sarkozy chce zabrać nam miesiąc wakacji; to dlatego się buntujemy" - powiedziała agencji AFP 15-letnia licealistka.
Podobna plotka krążyła już rok temu. W rzeczywistości władze szkolne rozważały skrócenie wakacji letnich o dwa tygodnie, a nie o miesiąc, i wydłużenie przerwy jesiennej, na przełomie października i listopada. Żadna decyzja jednak dotychczas nie zapadła. Minister edukacji Luc Chatel w lipcu zapowiadał, że ewentualna decyzja ma być ogłoszona na jesieni po konsultacjach ze związkami zawodowymi nauczycieli.