Białostocki Marsz Jedności z problemami

Ulicami Białegostoku przeszedł w niedzielę po południu Marsz Jedności, który był wyrazem sprzeciwu wobec ostatnich zdarzeń o charakterze nacjonalistycznym i rasistowskim, do których doszło w województwie podlaskim. Marsz próbowali zakłócać nacjonaliści.

Do incydentów na Podlasiu dochodzi od kilku tygodni. Nieznani sprawcy m.in. namalowali farbą napisy o treści faszystowskiej na budynku synagogi w Orli; włamali się i zniszczyli mienie w Centrum Muzułmańskim w Białymstoku, po czym próbowali podpalić ten budynek. W gminie Puńsk, gdzie większość mieszkańców to osoby narodowości litewskiej, zamalowali napisy w języku litewskim na tablicach z nazwami miejscowości. W Białymstoku podpalono drzwi mieszkania małżeństwa polsko-pakistańskiego.

W środę zniszczono w Jedwabnem pomnik upamiętniający mord dokonany 70 lat temu na Żydach przez ich polskich sąsiadów. Na samym pomniku m.in. zamalowano zieloną farbą napisy w języku polskim i hebrajskim, pojawiły się też symbole nazistowskie. Na kamiennych elementach okalających obelisk napisano: "Nie przepraszam za Jedwabne" oraz "Byli łatwopalni". Były też swastyki i symbole SS.

Białostocki Marsz Jedności był inicjatywą polityków PO, którzy zaprosili mieszkańców miasta, a także przedstawicieli innych partii i ugrupowań, samorządowców, organizacje pozarządowe, by wyszli na ulice i potępili wszystkie te ataki.

Senator Włodzimierz Cimoszewicz powiedział dziennikarzom, że wziął udział w marszu, bo jest wśród tych, którzy są ostatnimi wydarzeniami w Podlaskiem oburzeni. "To jest skandal i wszyscy przyzwoici ludzie powinni powiedzieć: dosyć. To jest nasz moralny obowiązek, zarówno tych co coś tam robią w państwie jak i zwykłych obywateli" - powiedział Cimoszewicz. Dewastację pomnika w Jedwabnem nazwał "łajdactwem". "Żeby pozwalać sobie na szyderstwa wobec ofiar zbrodni i dodatkowo w miejscu zbrodni, tego nasza cywilizacja, nasza kultura nie może tolerować" - dodał. Podkreślił, że rząd powinien zająć jednoznaczne stanowisko w tej sprawie. Dodał także, że w tej sprawie milczy Kościół katolicki.

Uczestnicząca w Marszu Jedności Elżbieta Karczewska z Białostockiego Towarzystwa Esperantystów powiedziała PAP, że esperantyści przyszli na marsz, bo "wstyd im przed całym światem" za dewastację w Jedwabnem. "Dzieją się jakieś zdumiewające rzeczy, których nie potrafimy zrozumieć" - dodała. "Jeśli pytamy ludzi, którzy szerzą nienawiść dlaczego to robią i kogo reprezentują, to mówią, że Polskę. A ja mówię, że to nieprawda, bo Polska to również ja, a ja sobie nie życzę takiej reprezentacji" - powiedziała Karczewska.

Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski pytany przez dziennikarzy o ocenę niedzielnych wydarzeń powiedział, że widać, że kontrmanifestacja i skandowane hasła to nie przypadek, ale podkreślał, że maszerujących w słusznej sprawie jest więcej. Zauważył też, że kontrmanifestującym chodziło o to, by na nich zwrócić uwagę i to im się udało. Powiedział, że ocena prawna tych działań należy do organów ścigania.

Rzecznik podlaskiej policji Andrzej Baranowski powiedział PAP, że w trakcie przemarszu w ocenie policji nie było potrzeby interwencji, nie było też zgłoszenia potrzeby działania policji ani zawiadomienia o ewentualnym wykroczeniu czy przestępstwie. Zaznaczył jednak, że cały przemarsz został zarejestrowany i będzie analizowany czy nie doszło jednak do złamania prawa.

« 1 2 »