Papieżem zostaje człowiek z bogatym doświadczeniem misyjnym, człowiek, który pochodzi z innego świata - podkreśla ks. Bogdan Michalski, były misjonarz w Peru.
Jak dodał, choć Robert Prevost urodził się w Stanach Zjednoczonych, to jako duszpasterz został ukształtowany przez pracę w Peru. Obecnie zaś to doświadczenie przynosi do Rzymu, dla całego Kościoła - zaznaczył duchowny.
Polski misjonarz pracował w Peru - a dokładnie w diecezji Chosica w stołecznej Limie - przez 7 lat, do roku 2009. Choć akurat nie spotkał się z obecnym papieżem, który wówczas był biskupem na północy kraju, w Chiclayo, to zwraca uwagę, że doświadczenie misyjne jest niezwykle ważne dla każdego duchownego.
Ten, który ma doświadczenie misyjne, patrzy inaczej na Kościół, bo widzi, co trzeba zrobić, żeby Kościół się rozwijał - zaznacza pochodzący z diecezji legnickiej duchowny. Jego zdaniem na wszystkich terenach misyjnych Kościół bardzo owocnie rozwija się wtedy, jeśli misjonarze potrafią przedstawiać Ewangelię tak, żeby była interesująca i zachwycająca dla drugiego człowieka.
Polski misjonarz, który posługiwał wśród mieszkańców biednych osiedli Limy zwraca uwagę, że podobne doświadczenie pracy wśród najuboższych miał także obecny papież. - Pracując w tych lokalnych wspólnotach trzeba po prostu nieść Ewangelię bardzo prostym językiem, dostosowanym do ludzi, a jednocześnie z ogromną wrażliwością, żeby tej Ewangelii nie spłycić - tłumaczy misjonarz.
Jak dodaje, jasnemu przekazywaniu konkretnych zasad musi towarzyszyć pięknie prowadzona liturgia, bo dopiero to ludzi przekonuje i pokazuje, że to jest ważne. - Szczególnie, że w Peru jest bardzo dużo wspólnot protestanckich, o bardzo dziwnych korzeniach i ludzie widzą różnicę, to znaczy widzą, że Kościół idzie jasną, jednoznaczną drogą i że w nim po prostu jest jakaś nadzieja i fundament - podkreśla ks. Michalski.
- Papież Franciszek zachęcał nas, żebyśmy byli jednocześnie uczniami i misjonarzami. A teraz przychodzi ktoś, kto jest misjonarzem i mówi: słuchajcie, spróbujmy cały Kościół poprowadzić szlakiem misyjnym, bo przecież zawsze Kościół rozwijał się poprzez działalność typowo misyjną - powiedział duchowny. Ocenił przy tym, że śledzenie nowego pontyfikatu będzie niesamowitą przygodą duchową. “Będziemy obserwować, na ile pewne doświadczenie misyjne będzie można przekuć na alfabet całego świata” - zakończył misjonarz.