Mimo drzwi zamkniętych

Tam, gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami.

Ks. Robert Skrzypczak Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem

|

27.04.2025 00:00 GN 17/2025 Otwarte

dodane 27.04.2025 00:00

Tam, gdzie przebywali uczniowie, drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami. Także i dziś ze strachu tulimy się do siebie w partie i grupy poparcia albo też zamykamy się w prywatnych schronach. Przepełnieni lękiem, dla obrony przed wrogiem, zabarykadowaliśmy drzwi. Tymczasem Chrystus przychodzi i wnosi zapach zmartwychwstania. Ci, którzy Mu wierzą, odnoszą zwycięstwo nad ściśniętym sercem i ciasnym poglądem, choć ta brawurowa wiadomość jeszcze nie wyciekła do prasy.

Uczniowie tkwiący w zamkniętym Wieczerniku mieli wszelkie dane, by sądzić, że dopadła ich definitywna porażka. Jezusa usunięto z przestrzeni publicznej, ich misja została skompromitowana, musieli ustąpić przed argumentem siły tego świata, który ich nie chciał. Pozostało powolne umieranie przedłużone przebywaniem w strefie zamknięcia. Sekularyzacja i wrogie nastawienie współczesnego świata względem wyznawców Jezusa nie muszą jednak być powodem do rozpaczy. Kościół rozwija się nawet wtedy, gdy teraźniejszość nie napawa otuchą, a przyszłość maluje się w czarnych barwach. Zwycięstwo bezbożnego świata nigdy nie wydawało się tak bliskie jak wtedy, gdy przybijano Jezusa do krzyża. Chrystus nigdy nie był mniej podobny do króla niż w dniu, w którym nałożono Mu koronę cierniową i cynicznie wskazano miejsce na krzyżu. A jednak właśnie tamtego ponurego dnia Jezus odniósł największe zwycięstwo. Podobnie rzecz ma się z Kościołem. Jest słaby, gdy czerpie siłę z mocy świata, a jest silny, gdy wydaje się słaby w oczach ludzi. Do zwycięstwa nie prowadzi bowiem moc bogactwa i polityki, ale duchowa potęga ofiary złożonej na Golgocie. Kościół nieustannie zmartwychwstaje, niczym ziarno na wiosnę. Uznawany za martwego i pozostawiany w grobie, budzi się do nowego życia. Odradza się w każdej epoce, aby ją ocalić. Wydaje się, że w tej chwili Kościół przeżywa Wielki Piątek, a Chrystus zanurza go w kielichu swojej boleści najpierw w jednym kraju, a następnie w innym. Tymczasem wszystko to jest przygotowaniem na Boże żniwa, które nastaną wkrótce. Lecz umysł niektórych uczniów, takich jak Tomasz, przyzwyczaja się do pesymizmu i bezradności. Nie mógł on uwierzyć, że powstanie z martwych jest realnym, konkretnym wydarzeniem. A nie zamierzał wierzyć w duchy.

Tymczasem zmartwychwstały Jezus nie jest zjawą, posiada ciało. Dokładnie to samo, które miał za życia. Dlatego nadal nosi rany po ukrzyżowaniu. Daje to uczniom do zrozumienia, gdy pokazuje im swoje ręce i nogi. Gdy Tomasz zetknął się z entuzjazmem pozostałych apostołów, którzy jeden przez drugiego wykrzykiwali: „Widzieliśmy Pana”, ten trzeźwo zażądał namacalnych dowodów. Jezus zbliżył się zatem do Tomasza i rzekł: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym”. Kościół ogłasza konkret: Jezus, Syn Boga został wskrzeszony do życia w ciele. W tym chwalebnym ciele nie umrze już nigdy, lecz poprowadzi nas pewną ręką tam, gdzie się żyje miłością.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Ks. Robert Skrzypczak Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem