Rom twój bliźni

Autobusy miejskie oblepione wersetami z Ewangelii mają nam przypomnieć, że Cyganie to nasi bracia i siostry. Bo traktujemy ich po macoszemu.

Ulicami polskich miast przemykają autobusy oblepione cytatami z Ewangelii. „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni” (Łk, 6,37), „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu” (8 Przykazanie Boże), „A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz” (Mt 7,1-5). Wersetom z Pisma Św. towarzyszą gigantyczne, wykonane w sepii, zdjęcia romskich rodzin. Dzieci cygańskie, umorusane, kobiety, mężczyzna nieogolony w kapeluszu, ale z sympatycznym uśmiechem przyklejonym do twarzy. I hasło: „Rom twój bliźni”. Okazuje się, że akcje propaguje Fundusz Społeczny Unii Europejskiej. A wszystko dlatego, że po opublikowaniu ostatniego raportu dotyczącego dyskryminacji w Europie okazało się, że Romowie i Cyganie to najbardziej napiętnowana i marginalizowana społeczność naszego kontynentu. Tak, w XXI w., w centrum cywilizowanej, starej Europy. Przy czym raport dotyczy krajów rozwijających się i dobrze prosperujących.

Sięgnęłam po raporty sprzed kilku lat. Rok w rok to samo: Romowie i Cyganie najgorzej traktowani, pod względem socjalnym – nie mają w niektórych krajach, np. we Francji, żadnych zabezpieczeń socjalnych, prawa do pracy i stałego lokum. W opinii społecznej Romowie to gorsza kategoria, odpychamy ich, źle traktujemy. „Negatywne opinie o Romach trudno wytłumaczyć inaczej, niż tylko powielaniem powszechnych, choć nieuzasadnionych i krzywdzących sądów” – czytamy w raporcie. Tym razem w Brukseli na tyle się przerażono wynikami, że jedyną deską ratunku okazała się …Ewangelia. To jakoś napawa optymizmem, że w strukturach, które z góry często wkładamy w ramy laicyzmu i ateizmu, ktoś wpadł na pomysł, by jednak odwołać się do fundamentów naszej europejskiej cywilizacji.

Akcja plakatów z ewangelicznymi wersetami objęła kilka krajów, gdzie problem jest palący. Okazuje się, że także w katolickiej Polsce (kiedy przypomnę sobie akcję wywożenia Romów z katowickiego Załęża sprzed dwóch lat, to wierzę, że tak niestety jest).

Niedaleko mojego domu mieszka rodzina cyganów. Dzieciaki często biegają pod naszymi oknami, włóczą się po podwórku. I ciągle ktoś je przegania - sama kiedyś, przyznam, podniosłam głos na te dzieci. Rumieńcem wstydu oblałam się, kiedy mój małżonek poszedł do rodziców palących pod naszymi oknami papierosy cygańskich dzieci. Grzecznie się przywitał i poprosił o zwykłą rodzicielską czujność. Cyganka, wyraźnie zdziwiona uprzejmym tonem głosu męża, równie uprzejmie odpowiedziała, że więcej się to nie powtórzy, a dzieci reprymendę dostały. I jest cisza, kultura. A więc można. Spokoju odtąd nie daje mi pytanie, skąd w nas (także często we mnie) to uprzedzenie do Cyganów i Romów?

Romowie to w większości lud koczowniczy, wędrowny. Żyją w obozowiskach, przyczepach, ciągle w podróży. Niedawno rozmawiałam z duszpasterzem Romów we Francji. Pokazał mi ich dokumenty. Nie ma w nich nazwiska, płci, nic prócz numeru. Każdy Cygan i Rom ma swój numer. Z czym się to kojarzy - nie muszę pisać. Pytanie tylko, jak to możliwe, że dzieje się to w cywilizowanej Europie? I że nikt nie reaguje. Jeśli ludzie ci nie mają ani świadczeń socjalnych, ani pozwolenia na pracę w wielu krajach, retorycznym pozostaje pytanie: kto w takim razie spycha ich na margines społeczny? My sami. Faktycznie więc trzeba ponownie przewertować karty Ewangelii. Bo Ewangelia to nie opowieść do stosowania w murach świątyń, a na zewnątrz. A Rom i Cygan to twój i mój bliźni.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Joanna Bątkiewicz-Brożek