Brytyjsko-holenderski koncern petrochemiczny Shell walczy z wyciekiem ropy naftowej na Morzu Północnym, ok. 180 km od szkockiego Aberdeen. Wyciek nie jest uważany za bardzo rozległy - poinformował w sobotę paliwowy gigant.
Wyciek wykryto w pobliżu platformy wiertniczej Gannet Alpha. Shell nie podał, ile ropy wyciekło do tej pory, ale zaznaczył, że "nie jest to znaczna" ilość i podkreślił, że w dużym stopniu opanował awarię.
Jeden odwiert został zamknięty, ale nie wiadomo, czy produkcja jest ograniczona.
Na miejsce została wysłana łódź przeznaczona do usuwania zanieczyszczeń, a powierzchnia wody jest monitorowana z samolotu.
Ministerstwo energetyki i zmian klimatycznych zapewniło, że jest w kontakcie z koncernem i bada okoliczności wypadku, a doniesienia o wycieku traktuje poważnie.
Przy okazji wycieku szkocka gałąź organizacji ekologicznej Przyjaciele Ziemi oświadczyła, że "każdy wyciek, niezależnie jak byłby nieznaczny, powinien być sygnałem ostrzegawczym zachęcającym do poszukiwania czystych, odnawialnych źródeł energii".
Według BBC platforma Gannet od stycznia do kwietnia tego roku produkowała ok. 13,5 tys. baryłek ropy naftowej dziennie.