Paweł i Barnaba, wysłani przez tych, którzy wstąpili na nową Drogę z Antiochii, dotarli do Jerozolimy. Szli do Świętego Miasta, by prosić Piotra i pozostałych apostołów o rozstrzygnięcie bardzo praktycznego sporu.
Otóż wielu nawróconych na skutek ich głoszenia nie wywodziło się z synagogi, a ze społeczności pogan. Czy zatem wraz z przyjęciem chrztu należało ich również obrzezać? Na takim stanowisku stali ci wierzący w Jezusa, którzy wywodzili się spośród faryzeuszy. To budziło jednak opór wielu spośród nawróconych. Paweł z Barnabą nie uznawali tego za konieczne – zbawienie przychodzi bowiem przez łaskę wiary w Jezusa, nie przez Prawo Mojżeszowe. Czy zatem ci, którzy przyjęli Ewangelię, przystępują także do narodu wybranego poprzez obrzezanie? Jaka jest ich tożsamość? Czy można być zbawionym, jeśli nie przestrzega się Prawa Mojżeszowego?
Gdy dotarli do Jerozolimy i poprosili o rozstrzygnięcie, zdania były podzielone. Wszyscy oczekiwali na to, jakie stanowisko zajmie Piotr – to w jego rękach przecież Pan zostawił misję prowadzenia rodzącego się Kościoła. Piotr jednak nie miał jasności. Po wysłuchaniu opinii wszystkich zgromadzonych udał się na modlitwę, poprosił też, by każdy z uczestników zgromadzenia modlił się tej nocy, aby Pan pozwolił im usłyszeć swoją wolę. Wrócił do swych braci nazajutrz, po całonocnym czuwaniu, po czym oznajmił: „Każdy nowo ochrzczony mężczyzna niech będzie obrzezany, jak obrzezani byli nasi ojcowie i nasz Pan”.
Paweł spuścił głowę. Wiedział, jak wielkie to będzie wyzwanie, jak wielu pogan, zafascynowanych nauką Ewangelii, nie zrozumie sensu tego znaku. Raz jeszcze podjął próbę wyjaśnienia Piotrowi swoich racji, ten jednak nie dał się przekonać. W posłuszeństwie więc przyjął decyzję pierwszego wśród apostołów. Następnego dnia wyruszył w drogę powrotną. W Antiochii nie przyjęto go jednak z entuzjazmem. Wielu spośród nawróconych pogan odeszło, niektórzy z nich stworzyli własną wspólnotę, idąc swoją drogą. Pierwsza schizma stała się faktem. Paweł coraz częściej i w coraz to nowych miejscach słyszał od napotkanych ludzi: „Posłuchamy cię innym razem”. Już wkrótce rozproszone, małe wspólnoty stały się łatwym celem dla Nerona, który nie mógł znieść konkurencji w swoim pragnieniu boskiego kultu. Nieliczni wyznawcy Chrystusa przetrwali, Kościół nie zyskał jednak wielu pogan, jak pragnął Apostoł Narodów. Choć w gruncie rzeczy ten przydomek nigdy do Pawła nie przylgnął…
Ponura to wizja, prawda? Ale przecież nie nieprawdopodobna. Spór, który rozstrzygnięto w rzeczywistości zupełnie inaczej, był przecież kluczowy dla tego, co wydarzyło się później: otwarcia Kościoła na każdego, kto przyjmie Jezusa Chrystusa jako swojego jedynego Pana. Bo nie ma już Żyda ani Greka… To dzięki rzeczywistej decyzji wspólnoty jerozolimskiej, wsłuchującej się w głos Piotra, nawróconych pogan zwolniono z obowiązku przestrzegania Prawa Mojżeszowego, zalecając jedynie kilka zasad. Po tej decyzji, wydanej w autorytecie apostołów, nawet późniejsze niekonsekwentne zachowanie Piotra w Antiochii nie miało już tak wielkiego znaczenia i nie zatrzymało szerokiego głoszenia Dobrej Nowiny całemu światu.
Paweł – pierwszy, który wyszedł z Ewangelią poza społeczność Żydów – był też pierwszym, który zrozumiał, że najważniejszym zadaniem Kościoła jest doprowadzenia człowieka do spotkania i przyjęcia Jezusa. Pomaga przy tym szerokie otwarcie drzwi, a prawo broni się jedynie wtedy, gdy do tego spotkania prowadzi. To cenna nauka, która nigdy nie traci na aktualności. Bo łatwiej formować tego, kto wejdzie do środka, niż kogoś, kto wobec zamkniętych drzwi pójdzie w swoją stronę.
Wojciech Teister
Dziennikarz, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego” oraz kierownik działu „Nauka”. W „Gościu” od 2012 r. Studiował historię i teologię. Interesuje się zagadnieniami z zakresu historii, polityki, nauki, teologii i turystyki. Publikował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Aletei”, „Stacji7”, „NaTemat.pl”, portalu „Biegigorskie.pl”. W wolnych chwilach organizator biegów górskich.