Na 11 lat pozbawienia wolności w kolonii o zaostrzonym rygorze skazał 30 grudnia Sąd Obwodowy w Mińsku proboszcza parafii św. Józefa w Wołożynie ks. Henryka Okołotowicza. Kapłan nie przyznał się do winy – podaje portal katolik.life.
64-letni duchowny, który cierpi na poważne choroby, był sądzony pod zarzutem „zdrady państwa”. Po aresztowaniu spędził ponad rok za kratkami - w areszcie śledczym KGB podczas przygotowywania sprawy, a następnie w oczekiwaniu na proces i podczas samego procesu, który trwał ponad miesiąc. Przez cały ten czas nie pojawiły się żadne informacje na temat sprawy księdza, a proces odbywał się w trybie niejawnym.
Pisaliśmy o tym:
Sprawę prowadził sędzia Uładzimir Areszko. To pierwszy przypadek na Białorusi od czasów reżimu komunistycznego, kiedy kapłan katolicki ksiądz był sądzony za rzekome przestępstwa polityczne. Los skonfiskowanych pieniędzy, które należały do parafii i księdza, nie jest jeszcze dokładnie znany wiernym.
Wcześniej z rzadkich listów ks. Henryka z więzienia jasno wynikało, że nie uważa się on za winnego czegokolwiek. Pisał, że pokłada nadzieję jedynie w Bogu i prosił, by nieustanie się modlić.
Należy przypomnieć, że ks. Okołotowicz wielokrotnie stawał się bohaterem państwowej prasy. W jednym z artykułów podkreślono, że zawsze mówi po białorusku, jest znany jako prawdziwy patriota Białorusi. Ksiądz Henryk znany jest z pomocy w odrodzeniu Kościoła katolickiego w regionach od czasów sowieckiej ateizacji.
Urodził się w Baranowiczach, studiował w podziemiu, aby zostać kapłanem i ukończył seminarium w Rydze w 1984 roku. Najpierw został wysłany do Brasławia, a następnie do Rakowa. W tym czasie w BSRR nie było jeszcze ani jednego biskupa i nie było struktury kościelnej. Działał na wschodzie kraju. Z Rakowa udał się do Homla, Bobrujska, Mohylewa, Borysowa, Dzierżyńska (Kojdanowa) i pomagał w pisaniu wniosków o rejestrację parafii. Był pierwszym duchownym, który w 1984 roku odprawił Mszę św. na mogiłach pomordowanych w Katyniu oficerów polskich.