Głosowanie przez pełnomocnika ułatwia, a niekiedy nawet umożliwia udział w wyborach osobom niepełnosprawnym oraz ludziom w podeszłym wieku. Głosowanie korespondencyjne w wyborach dla Polaków za granicą realizuje zasadę powszechności wyborów i jest zgodne z zasadą tajności wyborów - podkreślił w środę Trybunał Konstytucyjny, który wydał wyrok ws. kodeksu wyborczego.
"Głosowanie przez pełnomocnika jest jedną z alternatywnych form głosowania, a tym samym jest dodatkową gwarancją korzystania przez obywateli z czynnego prawa wyborczego" - orzekł TK. Jak przypomniał, przez pełnomocnika może głosować wąskie grono wyborców o znacznym lub umiarkowanym stopniu niepełnosprawności oraz osoby, które ukończyły 75. rok życia.
Jak podkreślił w ustnym uzasadnieniu wyroku prezes TK Andrzej Rzepliński, brak możliwości kontroli treści oddanego głosu rodzi konieczność oparcia się na relacji szczególnego zaufania między wyborcą a jego pełnomocnikiem.
Przypomniał też, że głosowanie przez pełnomocnika umożliwia prawo m.in.: Belgii, Francji, Holandii i Wielkiej Brytanii, a i w Polsce instytucja pełnomocnika nie jest nowa, bo w odniesieniu do wyborów do Parlamentu Europejskiego, prezydenckich i samorządowych została wprowadzona do polskiego systemu wyborczego w 2009 roku.
TK orzekł, że głosowanie przez pełnomocnika nie jest sprzeczne z zasadą równości wyborów w sensie formalnym.
"Pełnomocnik oddaje bowiem głos w imieniu wyborcy, a nie swoim. Nie dysponuje zatem dwoma głosami, ale jednym głosem własnym jako wyborca i jednym głosem realizowanym w imieniu innego wyborcy. W tym ostatnim wypadku, działając jako pełnomocnik związany jest do głosowania zgodnie z wolą mocodawcy" - uzasadnił prezes TK.
Zgodnie z orzeczeniem TK, który zajmował się wnioskiem PiS ws. kodeksu wyborczego, głosowanie korespondencyjne jest zgodne z ustawą zasadniczą.
Jak argumentował Rzepliński, głosowanie korespondencyjne to "alternatywna forma głosowania, realizująca zasadę powszechności wyborów". "Umożliwia oddanie głosu wyborcom przebywającym za granicą, którym trudno dotrzeć do odległych od miejsca zamieszkania lub pobytu obwodowych komisji wyborczych" - podkreślił prezes TK.
Zwrócił uwagę, że głosowanie za pośrednictwem poczty dopuszczalne jest w innych krajach UE, m.in. w Austrii, Belgii, Danii czy Hiszpanii. Dodał, że postulat wprowadzenia tej formy głosowania zgłaszali uczeni, prawnicy, politolodzy, Rzecznik Praw Obywatelskich oraz PKW.
Rzepliński stwierdził, że głosowanie korespondencyjne jest zgodne z konstytucyjną zasadą tajności wyborów. "Zasada ta oznacza, że nikomu innemu poza wyborcą nie będzie znana treść jego decyzji wyborczej. Dla wyborcy tajność głosowania jest opcją nie obowiązkiem. Oddanie głosu w sposób jawny, o ile stanowi formy agitacji, wyborczej nie jest zakazane" - mówił sędzia Trybunału.
Prezes TK zaznaczył też, że koperty z wypełnionymi kartami do głosowania przekazywane są przez konsulat bez ich otwierania do obwodowej komisji wyborczej. "Komisja wrzuca je do urny wyborczej, a jeżeli zostaną dostarczone po zakończeniu głosowania komisja niszczy je bez otwierania" - przypomniał. Ocenił, że taka regulacja zapewnia wyborcy tajemnicę głosowania.
Dodał też, że Państwowa Komisja Wyborcza doprecyzowała warunki techniczne głosowania korespondencyjnego.
Jak mówił Rzepliński, wyborca głosujący korespondencyjnie nie ma gwarancji, że jego głos "faktycznie dotrze do komisji wyborczej", co - w jego opinii - narusza czynne prawo wyborcze, ale wnioskodawcy nie przedstawili ku temu dostatecznych argumentów.
Prezes TK odniósł się też do kwestii oddania głosu przed dniem wyborów. "Procedura oddania głosu korespondencyjnie rozciąga się w czasie (...) ale wrzucenie głosu do urny, choć nie jest wykonywane bezpośrednio przez wyborcę, może się odbyć jedynie w dniu wyborów" - wyjaśnił Rzepliński. "Wrzucenie karty do urny jest ostatnim elementem procedury oddania głosu, od którego zależy skuteczność decyzji wyborczej. Oznacza to, że także wyborca głosujący korespondencyjnie oddaje głos w dniu wyborów" - dodał.
"Akt głosowania ziszcza się dopiero wówczas, gdy karta do głosowania zostanie wrzucona do urny. Sam fakt jej wypełnienia przez wyborcę nie jest równoznaczny z oddaniem głosu" - podsumował Rzepliński. Jak zauważył, również w lokalu wyborczym wyborca może pobrać kartę do głosowania, ale nie wrzucić jej do urny i w ten sposób nie wziąć udziału w głosowaniu. "Głosowanie zostaje dokonane dopiero w momencie wrzucenia karty do urny wyborczej" - tłumaczył.