Obecność religii w szkole staje się problemem zawsze, kiedy w Polsce rządzą ugrupowania liberalne i lewicowe.
Rządowy plan usuwania religii ze szkoły przechodzi do kolejnego etapu. Ministerstwo Edukacji ogłosiło właśnie projekt kolejnego rozporządzenia zmieniającego zasady nauczania religii. Oczywiście, żadnej niespodzianki tu nie ma, bo zmiany, które ono wprowadza, pani minister i jej zastępczynie zapowiadały od dawna. A dotyczą one zmniejszenia liczby godzin religii do jednej tygodniowo i umieszczania jej obowiązkowo na pierwszej lub ostatniej lekcji. Te przepisy wejdą w życie od nowego roku szkolnego, jednak już nie brakuje szkół, w których katecheza jest pierwszą lub ostatnią lekcją. I nie jest to odpowiedź na oczekiwania uczniów czy ich rodziców, a raczej wynika z podejścia dyrektora do obecności religii w szkole. Ciekawe, że organizacja szkolnej katechezy staje się problemem zawsze, kiedy rządy w Polsce przejmują ugrupowania liberalne i lewicowe. Wtedy nagle okazuje się, że religii w szkole nie chcą uczniowie i ich rodzice; że katecheci to osoby nieprzygotowane do zawodu, źle wykształcone, nierozsądne i wykonują swoją pracę tylko dlatego, że są posłuszne Kościołowi. Obecna minister edukacji wkłada wiele wysiłku i poświęca mnóstwo czasu na przekonywanie, że szkoła nie jest odpowiednim miejscem do przekazywania wiedzy religijnej. Argumentem najsilniej za tym przemawiającym ma być malejące poparcie Polaków dla nauczania katechezy w szkołach publicznych. Sondaż na ten temat przeprowadzono na początku października. Wynika z niego, że obecność religii w szkołach nadal spotyka się z poparciem większej części społeczeństwa, ale jest ono najmniejsze od 1991 roku, kiedy przeprowadzono pierwsze badanie – wynosi nieco ponad 50 proc. Z wynikami sondażu trudno dyskutować, ale chyba nie do końca odzwierciadlają one rzeczywistość. Na początku każdego roku szkolnego w szkołach odbywa się swoiste referendum na temat religii w szkole. Można powiedzieć, że rodzice, dobrowolnie (!) podpisując deklaracje, w których wyrażają życzenie, by ich dziecko uczęszczało na lekcje religii, popierają szkolną katechezę. Z obserwacji wielu katechetów wynika, że obecnie nieco więcej niż w przeszłości uczniów rezygnuje z lekcji religii, ale twierdzenie, że to zjawisko masowe, jest przesadzone. Miejsce katechezy jest więc w szkole. Nie tylko w polskiej szkole – w większości krajów w Europie nauka religii odbywa się w szkołach publicznych i jest finansowana przez państwo.
Wiesława Dąbrowska-Macura Zastępca redaktora naczelnego, sekretarz redakcji „Gościa Niedzielnego”, doktor teologii. W „Gościu Niedzielnym” pracuje od 1992 roku, w większości na stanowisku sekretarza redakcji.