Ksiądz Popiełuszko jest błogosławionym Kościoła, ale też niejako wspólnym dobrem, o które powinniśmy wszyscy dbać i się nim dzielić.
Dużo w ostatnich dniach, a właściwie miesiącach, w ramach obchodów 40. rocznicy śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki, padło słów o jedności, wolności, prawdzie i solidarności, o szacunku dla godności człowieka i jego praw, które stanowią zasadniczą część przesłania błogosławionego męczennika. I, oczywiście, o złu, które należy zwyciężać dobrem, bo ta Pawłowa fraza najbardziej zrosła się w pamięci z postacią ks. Jerzego. Ponownie okazało się, że w zasadzie wszyscy zgadzamy się, iż są to wartości fundamentalne i pożądane. Nawet posłowie w Sejmie przez aklamację przyjęli specjalną uchwałę, oddającą hołd ks. Jerzemu jako jednemu „ze współczesnych bohaterów naszej wolności”. Sejm tą uchwałą – jak stwierdził – chciał „okazać szacunek dla podstawowych wartości obywatelskich, jakimi kapłan kierował się w swoim życiu: prawdy, wolności i solidarności”. Piszę o Sejmie – nie chcąc głębiej wnikać w polityczne spory – by podkreślić, że nawet w parlamencie, który jest kwintesencją naszych polskich podziałów i kłótni, można zjednoczyć się wokół ks. Jerzego Popiełuszki i wartości, jakie głosił. Jest on prawdopodobnie jedną z nielicznych postaci w najnowszej historii Polski, a może nawet jedyną, która – nie budząc kontrowersji po żadnej ze stron politycznych sporów – może być patronem jedności.
A jednak – wszyscy musimy to widzieć – czegoś nam nie dostaje, skoro zgodni w teorii, rozmijamy się w praktyce. Problem bowiem polega na różnym rozumieniu tego, co oznacza każda z tych podstawowych wartości: prawda, godność człowieka, wolność, sprawiedliwość. A przecież ks. Jerzy Popiełuszko był w tym bardzo jednoznaczny! Odpowiedzią na to może być, oczywiście, tylko zachęcanie się nawzajem do głębszego poznawania przesłania ks. Jerzego, które nie było niczym innym jak głoszeniem Ewangelii i nauczania społecznego Kościoła.
To jest jedna część opisu rzeczywistości, bo druga mi mówi, że to już się dzieje. I to ożywia nadzieję.
Setki wydarzeń w całym kraju, często oddolnie organizowanych w związku z obchodami 40. rocznicy śmierci ks. Popiełuszki; tysiące osób z kraju, ale też ze świata na Mszy św. 19 października w kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, a wśród nich wiele młodych osób; ogromne zainteresowanie mediów – to wszystko pokazuje, że przesłanie ks. Popiełuszki naprawdę żyje. Że przynajmniej w jakiejś części z nas jest pragnienie przyjęcia go nie tylko sercem, ale i wolą, a zatem wprowadzenia go do swojego życia, a w konsekwencji do życia społecznego. Jeżeli są to słuszne intuicje, to myślę, że jest tylko kwestią czasu, kiedy zobaczymy, co z tego ogromnego rocznicowego poruszenia się narodzi. Ono nie może być bezowocne, tak jak wielkie owoce przynosi życie ks. Jerzego. Jakie zatem będzie to społeczne dobro? Jeżeli „tylko” nauczymy się dobrymi środkami, czyli nie niszcząc człowieka, reagować na zło; jeżeli obniży się poziom hejtu – to będzie już bardzo wiele.
Obchody 40. rocznicy zamordowania ks. Popiełuszki odbywają się nie tylko w Polsce, ale i w świecie, gdzie kult męczennika dynamicznie się rozwija. Międzynarodowe zainteresowanie postacią ks. Jerzego pokazała także konferencja na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, zorganizowana przez tygodnik „Gość Niedzielny”, IPN Katowice i Ośrodek Dokumentacji i Studium Pontyfikatu Jana Pawła II w Rzymie. Ks. Popiełuszko jest błogosławionym Kościoła, ale też niejako wspólnym dobrem, o które wszyscy powinniśmy dbać i nim się dzielić. Propagować w kraju i poza granicami jego postać i przesłanie, które – jako uniwersalne i powszechne – może odmieniać ludzkie losy w każdej części świata.
I na koniec: szkoda, że w uroczystej Mszy rocznicowej 19 października na Żoliborzu, odprawionej przez kard. Kazimierza Nycza, zabrakło innych przedstawicieli Episkopatu Polski, którzy, owszem, in gremio byli u grobu męczennika w czerwcu; szkoda, że nie było kleryków warszawskich seminariów, którzy mieli oddzielną Mszę św. Nie chodzi nawet o podnoszenie rangi wydarzenia, ale o to, że takie wydarzenia, przeżywane razem, budują wspólnotę. I dlatego że tylko we wspólnocie może się wykuwać społeczne dobro. Wiedział o tym dobrze bł. ks. Jerzy Popiełuszko.