- Kiedy mówię, że wierność jest ważna, kiedy mówię, że ona jest między nami, to od razu mam zarzut, że jestem staromodny, że jestem tradycjonalistą. A ja jestem normalsem. To świat oszalał - mówi Szymon Majewski.
- Gdybym miał poradzić innym związkom, tobym powiedział, że należy przetrwać trudne momenty, bo potem następuje niesamowity czas. Ja teraz wiem, czego Magda chce, nie walczę już, żeby zmieniać jakieś jej cechy. Ona zaakceptowała moje dziwactwa – mówi w rozmowie z „Galą” Szymon Majewski.
- Szymon, uważaj, bo staniesz się ulubieńcem portali katolickich po tych deklaracjach na temat małżeństwa... - ostrzega go dziennikarka gazety.
- Już się stałem. Jest taka organizacja studencka – Akademickie Stowarzyszenie Katolickie Soli Deo. To stowarzyszenie zaprosiło mnie na dyskusję na temat wierności. Chętnie poszedłbym i pomówił o tym – odpowiada Majewski.
O czym? „Że wierności nie można nakazać, że trzeba ją zbudować i pracować nad nią razem. Znam rodziny, które są razem od 30 lat, a nienawidzą się od 29. Tak naprawdę mam wrażenie, że tu nie zawsze musi pomóc religia. Ale dla mnie naprawdę największą wartością jest to, że wciąż jesteśmy razem”.
- Ale z Ciebie tradycjonalista – podkreśla przewrotnie dziennikarka.
- Ciekawe, że kiedy mówię, że wierność jest ważna, kiedy mówię, że ona jest między nami, to od razu mam zarzut, że jestem staromodny, że jestem tradycjonalistą. A ja jestem normalsem. To świat oszalał – odpowiada showman.
- Tak zwana wierność niesie ze sobą zapomniane cechy, na przykład odpowiedzialność. Jesteśmy odpowiedzialni za siebie, bo sobie coś zadeklarowaliśmy, jesteśmy odpowiedzialni za dzieciaki, bo sobie postanowiliśmy, że nie będą z rozbitego domu... - wtóruje mu żona.
- Małżeństwo i wychowanie dzieci to trochę bilet na pociąg w nieznane - dodaje Magda Majewska.
Majewski podkreśla kolejne zalet wierności. - Kiedy czytam o dziwnym życiu singli: co tydzień nowy partner, bankiety, drżące ręce, niepokój egzystencjalny, budzenie się co chwilę z kimś nowym, niepamiętanie imion – to im współczuję i myślę, że oni mają trudniej... - zapewnia.
Majewski podkreśla także wartość patriotyzmu. - Co roku w sierpniu Szymon zaczyna powstanie. Teraz, od paru lat, od kiedy otworzyło się Muzeum Powstania Warszawskiego, Szymon jest nieobecny w sierpniu – zdradza jego żona.
- Zdecydowaliśmy rodzinnie i oddaliśmy do Muzeum Powstania uniform dziadka i papierośnicę – mówi Majewski i dodaje, że raz w miesiącu spotyka się z przyjaciółmi dziadka z Powstania.
jd, fronda.pl