Iran wystrzelił we wtorek salwę pocisków balistycznych na Izrael; w całym kraju ogłoszono alarm. Armia poinformowała, że zestrzeliła "dużą część" ze 180 rakiet lecących w kierunku Izraela. Nie odnotowano ofiar. Iran ogłosił, że nalot był zemstą za zabicie przez Izrael przywódców Hamasu i Hezbollahu. Izrael zapowiedział odpowiedź.
Wybuchy były słyszane w różnych częściach kraju, w tym w Tel Awiwie i w Jerozolimie.
Po ok. godzinie od rozpoczęcia nalotu wojsko ogłosiło, że nie ma dalszego zagrożenia i wycofało alarm.
Irańska Gwardia Rewolucyjna przekazała, że ostrzał Izrael to odwet za śmierć lidera Hamasu Ismaila Hanijego, szefa Hezbollahu Hasana Nasrallaha i irańskiego generała Abbasa Nilforuszana. Zagroziła "miażdżącymi atakami" w razie zbrojnej odpowiedzi Izraela.
To poważny atak, który będzie miał konsekwencje - zapowiedział rzecznik Sił Obronnych Izraela kadm. Daniel Hagari.
Armia poinformowała, że obrona powietrzna działała skutecznie, a w obronie kraju pomogły wojska amerykańskie, zarówno przez namierzanie pocisków, jak i - w niektórych przypadkach - ich zestrzeliwanie.
W mediach krążą nagrania pocisków przechwytujących zestrzeliwujących irańskie rakiety nad Jerozolimą.
Zamknięto przestrzeń lotniczą nad Izraelem, a także wstrzymano ruch na lotnisku Ben Guriona - głównym porcie lotniczym kraju.
Służby ratunkowe poinformowały o dwóch osobach w Tel Awiwie, które doznały lekkich obrażeń. Dziennik "Haarec" podał, że w Jerychu na okupowanym Zachodnim Brzegu w wyniku ostrzału zginął jeden Palestyńczyk.
Prezydent USA Joe Biden nakazał siłom zbrojnym pomóc Izraelowi w obronie.
Był to drugi bezpośredni atak Iranu na Izrael w historii. Do pierwszego doszło w połowie kwietnia br., gdy Iran wystrzelił kilkaset rakiet i dronów w odwecie za zabicie w izraelskim nalocie na Damaszek kilku wyższych dowódców Gwardii Rewolucyjnej. Z pomocą m.in. USA, Wielkiej Brytanii, Francji i sunnickich państw arabskich zestrzelono wówczas większość pocisków.
Przywódca palestyńskiego Hamasu Ismail Hanije zginął w ataku w Teheranie 31 lipca. O zorganizowanie ataku Iran i Hamas oskarżyły Izrael, który jak dotąd nie potwierdził swojego udziału. Rządzący Strefą Gazy Hamas 7 października 2023 r. wraz z innymi ugrupowaniami terrorystycznymi napadł na Izrael, zabijając blisko 1200 osób i porywając 251. W odpowiedzi Izrael rozpoczął wojnę przeciwko tej organizacji, w której - według lokalnych władz medycznych - zginęło dotąd ponad 41,6 tys. Palestyńczyków.
Wraz z wybuchem wojny w Strefie Gazy wspierany przez Iran libański Hezbollah zaczął regularnie ostrzeliwać północ Izraela, co spotyka się z silnymi kontratakami. W ciągu ostatnich dwóch tygodni Izrael rozpoczął zintensyfikowane bombardowania Libanu, podkreślając, że operacja jest wymierzona w Hezbollah, a jej celem jest umożliwienie 60 tys. ewakuowanych z powodu ostrzałów z północy Izraela mieszkańców bezpiecznego powrotu do domów.
Izrael ogłosił, że zlikwidował dużą część potencjału bojowego Hezbollahu i zabił niemal wszystkich wyższych rangą dowódców grupy, w tym jej lidera Hasana Nasrallaha. Wojskowi i politycy podkreślali jednak konieczność kontynuowania operacji i w nocy z poniedziałku na wtorek rozpoczęła się "ograniczona" operacja lądowa wojsk izraelskich w południowym Libanie.
Nasrallah zginął w izraelskim nalocie na Bejrut w piątek. Nalot był wymierzony w podziemną kwaterę główną Hezbollahu, gdy na miejscu zebrali się wyżsi rangą dowódcy organizacji. Wśród zabitych był też generał irańskiej Gwardii Rewolucyjnej Abbas Nilforuszan, odpowiedzialny za operacje poza granicami Iranu.