Czy wyniki lokalnych wyborów w Turyngii i Saksonii zapowiadają zmiany w całej niemieckiej polityce? I jakie to ma znaczenie dla Polski?
Przez bardzo długi czas Niemcy wydawały się politycznie niewzruszoną skałą. Stabilność niemieckiego systemu politycznego szczególnie mocno wyróżniała się od dobrych kilkunastu lat na tle innych państw w Europie, gdzie stary ład polityczno-partyjny ulegał stopniowej degradacji pod wpływem nowych, prawicowych i lewicowych ruchów protestu, opisywanych zwykle jako „fala populizmu”. Niemcy wydawały się w jakiś zagadkowy sposób odporne na polityczne kryzysy. Tak było do września tego roku.
Polityczne trzęsienie ziemi
Patrząc z zewnątrz i sądząc po komentarzach, można wręcz odnieść wrażenie, że wybory w dwóch wschodnioniemieckich landach, Turyngii i Saksonii, w których wygrały prawicowe i lewicowe partie protestu: AfD oraz nawiązująca wprost do dziedzictwa byłej NRD partia Sahry Wagenknecht (BSW), wywołały prawdziwe trzęsienie ziemi w całej niemieckiej polityce. Wprawdzie na tle całych Niemiec wyborcy z Turyngii i Saksonii stanowią jedynie niewielki odsetek, jednak zwycięstwo partii spoza establishmentu, nawet na poziomie lokalnym, niesie ze sobą potencjał poważnej systemowej zmiany. A przecież we wrześniu 2025 roku Niemcy czekają wybory do Bundestagu. Oczywiście, o ile nie dojdzie do ich rozpisania przed terminem, co też jest możliwe.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marek Cichocki