W najnowszym „Gościu Niedzielnym”: o zmianach, które czekają uczniów i ich rodziców

Polecamy również artykuł o młodych ludziach zafascynowanych osobą bł. ks. Jerzego Popiełuszki.

W najnowszym "Gościu Niedzielnym" nr 35/2024
Gość Niedzielny


Mniej szkoły w szkole [Piotr Legutko]

Rząd z prawdziwie rewolucyjnym zapałem wkracza w nowy rok szkolny. Zmian dokonuje, ignorując protesty, bez konsultacji społecznych, jedynie za pomocą rozporządzeń. Barbara Nowacka, kierująca resortem edukacji, po zwolnieniu z zadań domowych uczniów młodszych klas, „przeorała” podstawy programowe osiemnastu przedmiotów, zlikwidowała zajęcia z najnowszej historii, usunęła religię ze świadectw, a jej lekcje chce organizować w oddziałach międzyklasowych. „Wszystkie podpisane już rozporządzenia mają oczywiście swoje konsekwencje. Przede wszystkim dla nauczycieli, którzy muszą – w niektórych przypadkach dość radykalnie – zmienić zakres wymagań i sposób nauczania. Skutki odczują też uczniowie, bo inaczej będą wyglądały wymagania na sprawdzianach i maturze. Wydawcy na gwałt nanoszą w tej chwili korekty w cyfrowych wersjach podręczników (MEN zapewnia, że papierowe zachowują aktualność. Na razie). Najmocniej zmiany odczują katecheci, dlatego 21 sierpnia zorganizowali akcję protestacyjną. Pomijając wszystkie aspekty merytoryczne i organizacyjne dotyczące lekcji religii, ta grupa zawodowa na pewno nie może dziś mówić o stabilizacji i pewności zatrudnienia. Chaos przekłada się także na niesłabnącą falę odejść pedagogów ze szkół” - ocenia Piotr Legutko i ostrzega: „Wychowanie jest zbyt ważną sprawą, by zostawiać ją w gestii jednej, radykalnej ideologicznie siły politycznej”.

Trzeba robić swoje [Magdalena Dobrzyniak]

Zmiany w programach nauczania i wychowania dzieci i młodzieży stawiają nowe wyzwania przed szkołami katolickimi. Jaką strategię w tej sytuacji powinny wybrać takie placówki? Próbę odpowiedzi na to pytanie zawiera artykuł Magdaleny Dobrzyniak, oparty na rozmowach z osobami odpowiedzialnymi za funkcjonowanie szkół katolickich. „Siostra Patrycja Garbacka SDS, dyrektorka Biura Rady Szkół Katolickich, uważa, iż odpowiedź tego środowiska może być tylko jedna – robić swoje i wypełniać misję zleconą przez Kościół i rodziców. – Oznacza to wierność katolickiemu dziedzictwu, kształcenie i wychowanie w oparciu o biblijną, chrześcijańską antropologię, wyposażanie dzieci i młodzież w stabilne życiowe fundamenty i kryteria, dzięki którym w sposób klarowny i bezpieczny będą rozeznawać i oceniać to wszystko, co oferuje im świat. Uczymy myślenia, pokazujemy, że prawdy wiary i rozumu nigdy nie są sprzeczne – wylicza salwatorianka”. „ Robimy swoje i pilnujemy granic nieprzekraczalnych, aby nie utracić nie tylko tożsamości szkoły katolickiej, ale przede wszystkim zaufania rodziców, którzy posłali swoje dzieci do szkoły katolickiej właśnie po to, żeby ich dzieci dowiedziały się tego, czego nie dowiedzą się w innych szkołach – wyjaśnia Antoni Buchała, wicedyrektor Zespołu Szkół Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców w Libiążu, prezes Zarządu Głównego Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców oraz członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP”.

Autorytaryzm premiera [Bogumił Łoziński]

O autorytarnym sposobie sprawowania władzy przez premiera Donalda Tuska, powodach, dla których Unia Europejska na to nie reaguje, oraz problemach PiS mówi analityk polityki Józef Orzeł w rozmowie z Bogumiłem Łozińskim. „PiS chciał przywrócić demokrację, ale mieć też narzędzia sprawowania władzy. Kierownictwo tej partii uznało, że jednym z najważniejszych są instytucje sądownictwa, przede wszystkim Sąd Najwyższy, Krajowa Rada Sądownictwa i Trybunał Konstytucyjny. Przejmując je, PiS poszedł na skróty, ale mając za sobą większość sejmową i prezydenta, przynajmniej przestrzegał formy prawnej – najpierw ustawa, potem podpis prezydenta. Obecny rząd też zaczął przejmować narzędzia władzy, ale bez podstaw prawnych” - wskazuje i ocenia: „Platforma i, w mniejszym stopniu, Lewica są przekonane, że w Europie przez lata rządzić będzie opcja liberalna i należy z nią trzymać. A ponieważ najsilniejszym państwem w Unii są Niemcy, należy trzymać z Niemcami i prowadzić taką politykę, z której będą oni zadowoleni”.

Podróż na peryferia [Beata Zajączkowska]

Papież rozpoczyna najdłuższą i najbardziej niebezpieczną podróż pontyfikatu. Odwiedzi Indonezję – największe państwo islamskie świata – i Timor Wschodni, który jest najbardziej katolickim krajem po Watykanie. Będzie też w Papui-Nowej Gwinei, drugiej co do wielkości wyspie globu, i słynącym ze stabilnej gospodarki Singapurze. „Ta podróż byłaby wyzwaniem nawet dla młodego człowieka. Potrwa od 3 do 13 września. W tym czasie papież przemierzy samolotem w sumie prawie 33 tys. kilometrów. W każdym z odwiedzanych krajów odprawi Mszę św., spotka się z duchowieństwem i młodzieżą oraz pozna charakterystyczne dla danego miejsca dzieła charytatywne. W Dżakarcie spotka się z uczniami Scholar Occurentes, w stolicy Papui-Nowej Gwinei z dziećmi ulicy, w Timorze Wschodnim z dziećmi niepełnosprawnymi, a w Singapurze z grupą osób chorych i starszych. Odbędą się także dwa spotkania międzyreligijne – w Dżakarcie i Singapurze. Zgodnie ze zwyczajem papież spotka się prywatnie z pracującymi w tych krajach jezuitami, a w Papui-Nowej Gwinei z wszystkimi misjonarzami pracującymi na tym terenie” - streszcza plan papieskiej pielgrzymki Beata Zajączkowska. Wskazuje też na charakterystyczne cechy odwiedzanych przez papieża krajów i żyjących w nich katolickich wspólnot.

Fake newsy 1939 [Przemysław Kucharczak]

„Polscy szaleńcy wtargnęli na terytorium niemieckie”. „Została zaatakowana Byczyna w pobliżu Kluczborka. Inny atak – na Stodoły – jeszcze trwa” – donosiły 1 września 85 lat temu media III Rzeszy. Było w tym ziarno prawdy… A to dlatego, że w noc przed wybuchem II wojny światowej Niemcy rzeczywiście zostali napadnięci we wsi Stodoły, która dzisiaj jest dzielnicą Rybnika, a także w Byczynie i w Gliwicach. Napastnicy wrzeszczeli tam po polsku, śpiewali „Mazurka Dąbrowskiego” i strzelali w górę. Koronnym dowodem na atak „polskich szaleńców” było kilkanaście trupów w polskich mundurach wojskowych, rozciągniętych na łące przy niemieckiej komorze celnej w Stodołach. Zabici mieli w kieszeniach autentyczne książeczki żołdu Wojska Polskiego, a nawet bilety tramwajowe i bilety do kina z różnych polskich miast. Mało znane wydarzenia z nocy, która poprzedziła wybuch II wojny światowej przypomina Przemysław Kucharczak.

Katedra wiecznie żywa [ks. Adam Pawlaszczyk]

„Nie każda katedra ma swojego Quasimodo. Ale wszystkie zapewne mają swoje tajemnice. Ta z Trondheim przez tysiąc lat zdołała nazbierać ich wiele” - zauważa ks. Adam Pawlaszczyk. I odkrywa niektóre z nich - między innymi te ukryte na monumentalnej fasadzie, gdzie „świeżo wyrzeźbione rysy świętych, bohaterów, proroków czy królów na fasadzie katedry w Trondheim są tak misterne, że budzą podziw wszystkich. Otaczają słynną rozetę, przypominającą tę z Chartres: Dawid trzyma lirę, Mojżesz kamienne tablice, a święty arcybiskup Øystein miniaturę katedry, której budowy był inspiratorem, zafascynowany gotycką świątynią z Canterbury. Trochę dalej święty Olaf z nieodzownym toporem, a zaraz za nim… wiara, nadzieja i miłość, uosobione przez trzy kobiety, i Ewa oraz Adam z fragmentem drzewa poznania dobra i zła pod stopami. Są i apostołowie, w tym święty Jakub przystrojony kwiatami, bo zbliża się jego święto. Pośrodku ukrzyżowanie, nad nim zmartwychwstanie, a u szczytu triumf Chrystusa w chwale. Cała historia zbawienia, rodzaj Biblii pauperum, przed którą właśnie przejeżdżają rowerzyści, starsza pani poi wodą pieski, bo upał straszny, a na ustawionej przed wejściem scenie odbywa się jakaś ważna dyskusja”. „Cała katedra jest tajemnicą. Jakimś kompendium dokonanym i dokonywanym wciąż przez tysiące osób, dla których kontakt człowieka z Bogiem jest najważniejszy” - jest przekonany ks. Adam Pawlaszczyk.

« 1 »