Ks. Jerzy Limanówka SAC z Pallotyńskiej Fundacji Misyjnej Salvatti.pl pisze do redaktora naczelnego Tygodnika Powszechnego, Piotra Mucharskiego.
Jestem świeżo po lekturze doskonałego artykułu Dariusza Rosiaka z Rzeczpospolitej z ostatniego weekendu „Wilk przestaje się bać” (Rzeczpospolita, 18 czerwca 2011), który opisuje obecną sytuację Rwandy. Autor zgadza się z Panem, że Kagame jest dyktatorem i prowadzi twardą politykę. Rosiak w swoim artykule powołuje się na raport Roberta Gersony’ego zamówiony przez ONZ, ale nigdy nie opublikowany, ponieważ odkrył nieodpowiednie fakty dla rządu Kagamego i niezręczne dla samego ONZ. Raport pokazywał, że terror wobec Hutu miał się stać jednym z podstawowych narzędzi polityki nowego rządu. Według danych ONZ w następnych latach po 1994 roku z rąk stronnictwa Kagamego zginęło około 60 tysięcy Hutu. Jak dalej pisze Rosiak, to nie są żadne nowe, zaskakujące fakty. „O wszystkich zbrodniach RPF (Front Patriotyczny Rwandy – partia Prezydenta Kagamego, przyp. mój) można przeczytać w łatwo dostępnych źródłach, dostępne są zdjęcia ofiar, wiadomo, kto kierował co najmniej niektórymi masakrami”.
Jak w tę politykę obecnego rządu wpisuje się książka Wojciecha Tochmana? Pozwolę sobie zacytować dalszy ustęp z artykułu Dariusza Rosiaka: „Filmy „Hotel Rwanda" i „Strzelając do psów", wstrząsające wspomnienia tych, którzy przeżyli koszmar, bestsellery Gourevitcha, Hatzfielda, w Polsce niedawna książka Wojciecha Tochmana obezwładniają moralnie, obrazy cierpienia Tutsich każą wyłącznie milczeć i współczuć ofiarom”.
Pozostaje tylko wierzyć, że przesłanie książki Wojciecha Tochmana „Dziś narysujemy śmierć” zupełnie przypadkowo realizuje politykę obecnego rządu w Kigali. Może ja faktycznie źle ją odczytuję, ale myślę, że wielu podobnie jak ja, po jej lekturze mieli uczucie o niestosowności pytania, co się działo w Rwandzie, gdy w końcu żołnierze RPF zatrzymali falę ludobójstwa.
Myliłby się ten, kto sądzi, że zniechęcam do lektury książki. To, że jest politycznie poprawna, jej nie dyskwalifikuje. Trzeba tylko o tym wiedzieć, biorąc ją do ręki. Owszem, trzeba ją przeczytać, jeśli chcemy zrozumieć Rwandę. Ona doskonale opisuje martyrologię Tutsi. W książce jest może tylko kilka faktów, których interpretacja dokonana przez Tochmana budzi wątpliwości. Jest jednak jedna ważna rzecz: nie można się dać „obezwładnić moralnie”. Na współczesną historię Rwandy trzeba patrzeć nie tylko przez pryzmat kwietnia 1994, ale również przez pryzmat tego co działo się po 1994 roku. Nie można zatrzymać się na książce Tochmana, na pewno nie powinna być ostatnią, którą czytamy o Rwandzie.
Ks. Jerzy Limanówka SAC
Pallotyńska Fundacja Misyjna Salvatti.pl