Na zakończenie węgierskiej prezydencji w Unii Europejskiej w brukselskiej katedrze odbyła się Msza św. dziękczynna w intencji naszego kontynentu. - Unia daje możliwość pojednania i wzajemnego poznania się narodów - mówił w homilii prymas Węgier.
Wspólnej modlitwie w katedrze św. Michała i św. Guduli, która odbyła się 14 czerwca przewodniczył abp André-Joseph Léonard. Wraz z prymasem Belgii koncelebrowali ją nuncjusz apostolski przy UE abp André Dupuy, przedstawiciel Belgii w Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE) bp Jean Kockerols i prymas Węgier kard. Péter Erdő. We Mszy uczestniczyli prezydent Węgier Pál Schmitt i przedstawiciele Parlamentu Europejskiego.
Przed liturgią odbył się koncert organowy w wykonaniu Andrása Virágha z okazji 200. rocznicy urodzin Ferenca Liszta. Zebranych powitał europoseł László Tőkés, kalwiński biskup węgierski z rumuńskiego Siedmiogrodu.
W homilii prymas Węgier przypomniał myśl bł. Jana Pawła II: „Nie ma pokoju bez sprawiedliwości i nie ma sprawiedliwości bez przebaczenia i miłosierdzia”. Podkreślił, że Unia stwarza wielkie możliwości pojednania i wzajemnego poznawania się narodów i mieszkańców tej części świata.
Kaznodzieja zauważył, że od Węgier przewodnictwo w tej organizacji przejmie Polska, czyli że w tym roku Unii przewodzą dwa kraje Europy Środkowo-Wschodniej. Narody tej części kontynentu, a w nich chrześcijanie, mają własne doświadczenia, którymi mogą dzielić się z braćmi z Zachodu – zaznaczył kard. Erdő.
„Jak w obliczu ludobójstwa czy upaństwowienia całego majątku narodowego można czynić sprawiedliwość? Czy to w wymiarze całego społeczeństwa, czy w ogóle życia na tym świecie prawdą pozostaje to, że nie ma innej drogi do pojednania i normalizacji życia, jak tylko miłosierdzie” – mówił dalej prymas Węgier. Zwrócił uwagę, że w czasie dyktatury komunistycznej całe pokolenia ludzi oddaliły się od Boga i wiary, a wiele osób stało się mniej lub bardziej przekonanymi głosicielami rządzącej ideologii.
„Po zmianie ustroju zrobił się wielki tłok na drodze do Damaszku. Byliśmy świadkami spektakularnych przemian i nawróceń. Czy mamy prawo zapomnieć o przeszłości tych ludzi? Czy raczej powinniśmy przyjąć szczerość tych nawróceń, jak uczyniła to wspólnota pierwszych chrześcijan, która, pokonując strach i uprzedzenia, przyjęła nawróconego Pawła? Odpowiedź podpowiada prorok Ezechiel: Bóg ocenia człowieka według tego, czym na koniec staje się jego życie. Człowiek zawsze ma możliwość nawrócenia, ale jest odpowiedzialny za swoje własne grzechy i nie ma odpowiedzialności zbiorowej” – przypomniał mówca.
Podkreślił, że chrześcijanin ma obowiązek przebaczyć bezwarunkowo, nawet jeśli sprawca o to nie prosi. Ma też obowiązek prosić o przebaczenie za swój grzech, najpierw od Boga, później od tych, których skrzywdził. Przebaczenia udziela Bóg, i to nawet wtedy, gdy ludzie go nie dają. Bóg zmazuje grzech, a Jego miłosierdzie odnawia naszą nadzieję, umożliwia pojednanie między ludźmi i narodami. Trzeba jednak pamiętać, że istnieje prawda obiektywna a nie tylko subiektywna ocena postępowania. Postmodernistyczne myślenie skłonne jest usprawiedliwiać człowieka na podstawie jego subiektywnych, dobrych intencji, bez patrzenia na obiektywne skutki i bez oceniania w prawdzie – ostrzegał kaznodzieja.
Zaznaczył, że grzechy członków Kościoła ranią jego czystość i świadectwo. „20 lat temu w naszej części Europy wielu szło damasceńską drogą. Dziś już nie ma na niej takiego tłoku. Przynależność religijna dziś już nie ma takiego znaczenia w procesie szukania historycznego czy politycznego usprawiedliwienia. Wszystko to odbija się na życiu społecznym narodów i wspólnot międzynarodowych” – stwierdził na zakończenie kard. Erdő.