Debata publiczna w Polsce w ostatnich latach przypomina igrzyska barbarzyńców, w których nie obowiązują żadne reguły. Problem ten dostrzegł Kościół, który stara się przywrócić zasady obowiązujące w relacjach między ludźmi mającymi odmienne zdanie.
pory, nawet ostre, są normalnym zjawiskiem w systemie demokratycznym, w którym istnieje pluralizm poglądów. Jednak nawet różniąc się, nie wolno przekraczać pewnych granic, które wypracowała nasza cywilizacja, a które wywodzą się z chrześcijaństwa. Taką nieprzekraczalną granicą jest szacunek dla godności drugiego człowieka. Niedopuszczalne jest np. obrażanie go, nie mówiąc już o dążeniu do wykluczenia z życia publicznego czy wręcz życzeniu adwersarzowi śmierci. Tymczasem w ostrym sporze między PO a PiS ta granica jest często przekraczana. Zjawisko to dotyczy nie tylko polityków, ale także intelektualnych elit, które popierają jedno czy drugie ugrupowanie, a czasem krytykują obydwa. Dramat nie polega na tym, że mamy różne zdania, lecz na tym, że te różnice prowadzą do głębokich podziałów społecznych i utraty zdolności do wspólnego działania na rzecz dobra Polski. Stąd jednym z najważniejszych wyzwań w naszym życiu publicznym jest powrót do takiej formy rozmowy, w której przeciwna strona i jej racje będą szanowane. I właśnie Kościół próbuje w ostatnim czasie skierować debatę publiczną na takie tory.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogumił Łoziński