Ksiądz też człowiek, ale warto zauważyć, że świecki również.
Wypełniony ludźmi kościół, z przodu klęczy biskup, a kilkoro otaczających go świeckich modli się z rękami na jego ramionach. To modlitwa nad biskupem sosnowieckim Arturem Ważnym podczas wieczoru uwielbienia w dniu kanonicznego objęcia przezeń diecezji.
„Żywy Kościół” – pomyślałem. Ale niektórzy pomyśleli całkiem inaczej, czemu dali wyraz w licznych komentarzach.
„Co to jest za obrzęd? Według jakiego formularza?” – oburzał się ktoś. „Biskup przyjmuje rolę samego Chrystusa i działa w Jego Osobie. Wasze obrzędy nie są mu do niczego potrzebne. To czyste bałwochwalstwo” – stwierdził inny. Było sporo uwag o „łapskach” nakładanych na biskupa, były szyderstwa o „supermocach” i certyfikatach na „takie hokus-pokus”. I tak dalej.
To dość osobliwa obrona godności kapłaństwa przez odmawianie godności świeckim. Ci „obrońcy” to z reguły świeccy przywiązani do wizji Kościoła, w której wierni są nie tyle owcami, ile stadem baranów. W tym modelu duchowni są wyłącznie dawcami, a świeccy wyłącznie biorcami, tak jakby Duch Święty nie ustanawiał „jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami”.
Inna sprawa, że istotnie, rzadko zdarza się taki widok, żeby świeccy modlili się nad księdzem. Ale właśnie widok – bo o to, że ludzie modlą się za duchownych, jakoś nikt pretensji nie ma. Przeciwnie, istnieje wiele dzieł modlitwy za księży, mnożą się margaretki i im podobne inicjatywy. Jeśli więc ktoś modli się za księdza samotnie, albo i wspólnie, ale z dala i z „łapskami” przy sobie, jest w porządku. Co jest więc takiego złego w rękach? Co jest złego w ogóle w świeckich, że jakoby nie mogą się modlić za duchownego tak bezpośrednio? Taka modlitwa buduje, bo pokazuje Kościół, w którym pasterz nie jest księciem, panem, ale pokornym sługą. To dużo bliższe duchowi Ewangelii niż wyniosłość dygnitarza, dającego ludziom odczuć, kto tu jest dysponentem mocy Bożej.
Owszem, biskup działa „w Osobie Chrystusa” – ale niestety nie zawsze. Na przykład nie wtedy, gdy grzeszy. Byłoby pięknie, gdyby każdy biskup i każdy ksiądz byli zawsze jak Chrystus. Nie popełnialiby wtedy błędów i nie byłoby w Kościele większości problemów, z jakimi się teraz zmagamy. Ale nie jest tak pięknie i wszyscy potrzebujemy modlitwy.
Co to w ogóle za pomysły, żeby robić aferę z powodu symbolicznego przecież gestu wstawiennictwa modlitewnego. Nakładanie rąk, praktykowane – za zgodą omadlanego – w wielu wspólnotach modlitewnych, nie ma charakteru obrzędowego, a tym bardziej sakramentalnego. Nie jest ono w ogóle konieczne – ale jest przydatne, bo jesteśmy ludźmi i gesty ludzkiej bliskości i wsparcia przed Bogiem nie są bez znaczenia.
Byłoby dobrze, gdyby każdy ksiądz chciał korzystać z dobrodziejstwa takiej modlitwy, bo ona, jak każde zwrócenie się do Boga, wzmacnia i uzdrawia, a ponadto buduje duchowe więzi i uświadamia, że w Chrystusie jesteśmy nawzajem dla siebie braćmi.
KRÓTKO:
Milion w parę lat
W ciągu pięciu lat co najmniej 39 tys. kobiet w Anglii i Walii hospitalizowano po zażyciu tzw. pigułki aborcyjnej, zachwalanej jako „samoobsługowa” i całkowicie bezpieczna – informuje serwis HLI. W 2019 r. władze brytyjskie zezwoliły na „domowe” stosowanie tych preparatów. W związku z pandemią zezwolenie to jeszcze bardziej rozszerzono. Częste przypadki powikłań usiłowano wyciszać, jednak niedawno Parlamentarna Komisja Zdrowia potwierdziła, że problem jest. W związku z tym opublikowano raport nt. liczby kobiet przyjmowanych do szpitali z powikłaniami poaborcyjnymi. Wynika z niego, że w sumie ambulatoryjnie było leczonych 6 proc. kobiet, które zażyły w domu pigułkę aborcyjną. Zwrócono też uwagę, że w ciągu pięciu lat, od stycznia 2019 r. do grudnia 2023 r., łącznie w Anglii i Walii wykonano 1 092 000 aborcji, z czego 654 000 aborcji farmakologicznych odbywało się „samoobsługowo”. A mamy ponoć kryzys demograficzny.
Eurodziwy
Najgłośniejszym akcentem tegorocznego Konkursu Piosenki Eurowizji był występ Bambie Thug z Irlandii. Kobieta, która uważa się za „osobę niebinarną”, w demonicznym klimacie i odpowiednim do niego stroju zaśpiewała, tańcząc na pentagramie. Cóż, patrząc na gwiazdy wcześniejszych edycji, w rodzaju faceta udającego kobietę z brodą, łatwo zauważyć, że tam nie chodzi już o piosenki. Dawno powinno się zmienić nazwę tej imprezy na Konkurs Dziwadeł Eurowizji.
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.