Na błędy tkwiące w legalizowaniu i tragiczne skutki łatwego dostępu do narkotyków zwraca uwagę w „L’Osservatore Romano” członek Papieskiej Akademii „Pro Vita”, włoski neonatolog i bioetyk, Carlo Bellieni.
Bellieni odwołuje się do opublikowanego niedawno na łamach „Swiss Medical Weekly” studium analizującego zaburzenia relacji i seksualne spowodowane przez środki oszałamiające, stwierdzając, że młodzi narkomani bardzo szybko uświadamiają sobie szkody, jakie z tego wypływają i potrafią je dokładnie opisać. Ukazuje fałszywość tez osób opowiadających się za legalizacją narkotyków, ponieważ jedni chcą w złej wierze spekulować na słabości wieku dorastania, a inni zapominają, że legalizacja hazardu czy alkoholu nie doprowadziła do wyeliminowania pokątnego hazardu ani też nie zmniejszyła używania alkoholu. „Narkomania nie jest w pierwszym rzędzie kwestią przestępczości, lecz braku nadziei i perspektyw, wypełnianego sztucznie produkowaną radością, która niszczy mózg” – stwierdza włoski naukowiec.
Publicysta watykańskiego dziennika przywołuje studium opublikowane w bieżącym miesiącu na łamach „British Journal of Psychiatry”, wskazujące, że im wcześniej następuje uzależnienie, tym gorsze są przyszłe konsekwencje neurokognitywne, a potwierdza to wcześniejsze dane, że nawet po wielu latach osobom takim trudniej jest pamiętać czy skoncentrować się. Praktycznie więc substancje te wpływają na narkomana niezależnie od tego, czy okresowo się od nich powstrzymuje. Bellieni wskazuje także na konsekwencje używania tzw. „narkotyków lekkich” dla zdrowia psychicznego. Na przykład marihuana powoduje większą skłonność do pojawienia się schizofrenii. Przytacza artykuł z czołowego czasopisma lekarskiego „The Lancet”, z lipca 2007 r. Wykazano w nim, że eliminacja marihuany doprowadziła by w społeczeństwie do zmniejszenia o 14 proc. psychoz. „Z tego względu oraz z powodu klęski polityk depenalizujących Amerykańska Akademia Pediatryczna zdecydowanie opowiedziała się przeciw dopuszczalności marihuany. Przyczyną są skutki jej wpływu na młodzież, w tym także zagrożenie nowotworami oraz fiaska idei tzw. marihuany terapeutycznej, która w ostateczności okazuje się jedynie otwarciem drzwi do liberalizacji, a nie rzeczywistą bronią przeciw bólowi” – pisze włoski naukowiec.
Bellieni jest przekonany, że legalizacja substancji szkodliwej prowadzi do tego, że walka z pozostałymi traci uzasadnienie. „Mogą jej chcieć jedynie przedstawiciele przestarzałej ideologii weteranów lat kontestacji, którzy nadal głoszą brak odpowiedzialności, ignorując płacz ofiar wypadków drogowych, spowodowanych przez młodych narkomanów, ból rodziców samobójców czy też narkomanów, którzy w najlepszym razie trafiają do ośrodków rehabilitacyjnych” – pisze publicysta „L’Osservatore Romano”. Zaznacza, że jest to ideologia ludzi, którzy dają młodym jedynie samotność, łzy i narkotyki. „Jest to kulawa ideologia, zawodna także w walce z handlem narkotykami, jak to wskazał specjalny zespół w USA. Z jego raportu dowiadujemy się, że w Holandii, od otwarcia w 1976 r. tzw. «barów marihuany» potroiło się nie tylko stosowanie tego narkotyku, ale również heroiny. Nie wspominając już o eksperymentach szwajcarskich, które nie zdały egzaminu – parków zastrzeżonych dla narkomanów. Pragnienia sensu i miłości nie może wypełnić podając alkohol i narkotyki. Prowadzi to tylko do marginalizacji” – przestrzega na łamach watykańskiego dziennika Carlo Bellieni.