Byliśmy pierwszymi, którzy stali się liberalni, i – mam nadzieję – będziemy pierwszymi, którzy wyjdą z kryzysu, a potem stanie się tak we wszystkich krajach. Nie lękajcie się – mówi prymas Holandii kard. Willem Jacobus Eijk.
Jarosław Dudała: W Kościele toczy się dyskusja na temat nauczania moralnego. Ksiądz Kardynał ma opinię człowieka środka – kogoś stojącego pomiędzy dwoma skrzydłami: bardziej konserwatywnym i bardziej liberalnym czy progresywnym. Czy słusznie?
Kard. Willem Jacobus Eijk: Powiedziałbym, że jestem zwykłym katolikiem. Nie jestem ani konserwatystą, ani postępowcem. To typologie psychologiczne, próby jakiegoś skategoryzowania ludzi. Trzeba raczej patrzeć na treść – na to, co ktoś myśli i czego naucza. Mam nadzieję, że w moim przypadku jest to wiara katolicka. To jest właściwa droga. Dla jednych mogę być konserwatystą, dla innych progresistą, a jeszcze dla innych człowiekiem środka. Ale mnie to nie interesuje. Interesuje mnie tylko podążanie za Jezusem Chrystusem.
To brzmi jak męska wersja wyznania św. Teresy z Ávili: „Jestem córką Kościoła”.
Tak. Czego innego można oczekiwać od katolickiego biskupa?
Mamy współcześnie propozycje przejścia od teologii moralnej opartej na regułach do opartej na relacjach. Co Ksiądz Kardynał sądzi na ten temat?
Chodzi o relacje i o normy jednocześnie – ponieważ normy dotyczą relacji. Jedne i drugie są ważne. Relacja jest bardzo ważnym elementem w wierze rzymskokatolickiej, ponieważ najważniejszym celem mojego i twojego życia jest wierna relacja z Chrystusem. To nie jest ideał. To jest norma, której można oczekiwać od nas jako katolików.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarosław Dudała