Rejon Wielkich Jezior jest nadal areną przemocy, której dopuszczają się rebelianci z Armii Oporu Pana. Poinformował o tym bp Etienne Ung’eyowun Bediwegi z miasta Bondo na północy kraju
Powiadomił on o kilku nowych napaściach partyzantów na kongijskie wsie. W ubiegłym tygodniu ze wsi Ango uprowadzono prawie 20 osób. Hierarcha przyznał, że zdesperowana ludność w obawie o życie porzuca wsie i przenosi się do lepiej chronionych miast. Tam jednak musi korzystać z pomocy Kościoła czy oraz organizacji humanitarnych. Szacuje się, że ponad 300 tys. osób zostało migrantami wewnętrznymi z powodu okrucieństw na cywilach popełnionych przez Armię Oporu Pana.
Biskup Bondo wyraził wdzięczność wszystkim, którzy nie zapominają o tym afrykańskim dramacie. Przyznał on jednocześnie, że rozczarowany jest ubiegłorocznymi obietnicami prezydenta Baracka Obamy. Laureat pokojowej nagrody Nobla zobowiązał się bowiem rozbroić rebeliantów w Afryce środkowej. Do amerykańskiego przywódcy zwróciły się również z apelem afrykańskie organizacje pozarządowe, by zakończył on bezzwłocznie długą historię Armii Oporu Pana.