Nie nam, Panie, nie nam. Komentarz Marcina Zielińskiego do niedzielnej Ewangelii

Kaznodzieja dowiedział się, że to nie on będzie udzielał chrztu, tylko ktoś inny. „To po co mnie w ogóle zapraszaliście?!” – powiedział z wyrzutem. Nikt nie spodziewał się takich słów z ust tak pokornego, jak sądzono, księdza.

Pewnie wielu z nas zdarzyło się zafascynować człowiekiem, który głosił nam Słowo Boże. To naturalne: skoro w tak wielu dziedzinach życia szukamy autorytetów, trudno, by nie było podobnie również w życiu duchowym. Już na początku chrześcijaństwa pojawiali się przecież duchowi mistrzowie i nauczyciele; znamy również doświadczenie Ojców Pustyni, którzy prowadzili swoich uczniów na drogach wiary.
Chrystus w dzisiejszej Ewangelii mówi do nas: „Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus.” Po czym poznać „mistrzów” i „nauczycieli”, którzy są nimi naprawdę? Jezus zostawia nam pewną podpowiedź: „Największy z was niech będzie waszym sługą.  Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.” Prawdziwy duchowy autorytet to ten, który nie chce wiązać ludzi z sobą samym, lecz z Chrystusem. A to wymaga wielkiej pokory, szczególnie wtedy, gdy wokół zaczyna pojawiać się coraz więcej wiernych. Pokora stawia nas w prawdzie przed Bogiem i innymi ludźmi. Pozwala uznać, że każdy z dzisiejszych „duchowych bohaterów” ma swoje upadki, grzechy i słabości. Jedynie Chrystus był od nich wolny.
Kilka lat temu mój dobry znajomy zaprosił kilku księży i zakonników na chrzest swojego syna. Wśród zaproszonych był jeden dość dobrze znany duchowny, prowadzący duże spotkania modlitewne, uchodzący za wzór cnót i pokory. Po przyjeździe na uroczystość, ów kaznodzieja dowiedział się, że to nie on będzie udzielał chrztu, tylko ktoś inny. „To po co mnie w ogóle tu zapraszaliście?!” – powiedział z wyrzutem. Nikt nie spodziewał się takich słów z ust tak pokornego, jak sądzono, księdza. Niestety jakiś czas później zaczęły wychodzić na jaw dużo większe problemy i nieprawidłowości związane z jego działalnością. Upadek zaczyna się w momencie, gdy zaczyna bardziej chodzić o nas samych niż o Chrystusa. Warto o tym pamiętać w swoim własnym życiu, ale i towarzysząc tym, którzy w swojej posłudze są postawieni na pierwszej linii frontu.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Zieliński