– Zmiany, jakie proponuje papież, nie są aż tak radykalne. Prałatura Opus Dei nadal istnieje i będzie istnieć oraz spełniać swoją misję w wierności temu charyzmatowi, jaki przekazał nam Założyciel, pozostaje też prałaturą personalną, a nie stowarzyszeniem kleryckim – mówi w rozmowie z KAI ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski. Wikariusz regionalny Opus Dei na Europę Środkową i Północną wyjaśnia, że zawsze istnieć będzie pewne napięcie pomiędzy charyzmatem, a próbami jego wyrażenia za pomocą kategorii prawnych. „Należy przy tym przypomnieć, że prawo istnieje po to, by służyć charyzmatowi, nie odwrotnie” – dodaje.
Marcin Przeciszewski, KAI: Czym w istocie jest Opus Dei? Jaką wizję i charyzmat dla tego dzieła miał założyciel św. Josemaria Escrivá de Balaguer i dlaczego św. Jan Paweł II w 1982 r. wybrał dla tej wspólnoty wyjątkową w Kościele i prawie kościelnym formę prałatury personalnej. Na czym ona polega?
Ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski, wikariusz regionalny Opus Dei na Europę Środkową i Północną: Opus Dei związany jest z charyzmatem, który otrzymał nasz założyciel św. Josemaría Escrivá de Balaguer w 1928 r. w wieku 26 lat. Istotą tego charyzmatu jest, by przypominać ludziom świeckim i kapłanom o wezwaniu do świętości. O tym, że świętość można realizować nie opuszczając swego miejsca w świecie. Celem Opus Dei jest propagowanie świadomości powszechnego powołania do świętości i uświęcającej wartości codziennej pracy, tj. dobrego wypełniania obowiązków zawodowych, rodzinnych i społecznych. Główną misją Dzieła jest chrześcijańskie kształtowanie jego członków, jak również innych osób, które pragną taką formację otrzymać.
Święty Josemaria uważał, że potrzebna jest do tego instytucja, która ma na celu przekazywanie tego charyzmatu, więc ją stworzył. Chodziło mu o instytucję, która nie tylko niesie to przesłanie, ale formuje tych, którzy tego chcą i widzą, że jest to ich powołanie. Osoby należące do niej – w większości świeccy, ale też księża – żyją tym charyzmatem i osobiście dają temu świadectwo.
Czytaj też: Parafia: tryb aktywacja
Opus Dei okazało się wówczas czymś nowym i prekursorskim. Dlatego towarzyszyło temu poszukiwanie właściwej formy kanonicznej. Najpierw było to zwykłe stowarzyszenie wiernych w diecezji madryckiej. Na kolejnym etapie w 1950 Pius XII zatwierdził Opus Dei jako instytut świecki. Ale pod koniec lat pięćdziesiątych okazało się, że instytuty świeckie są nie tyle miejscem dla ludzi świeckich, ile w jakimś stopniu formą życia konsekrowanego. Josemaria nie chciał, by jego dzieło stało się zakonem, gdyż jego charyzmatem była misja świeckich w świecie.
Już w tamtym okresie założyciel mówił, że musimy poszukiwać nowych rozwiązań. W latach sześćdziesiątych zaproponował, żeby stworzyć rodzaj prałatury terytorialnej. Oznacza ona – jak stanowi prawo kanoniczne – „powierzenie troski nad Ludem Bożym w granicach określonego terytorium (…) ze względu na szczególne warunki, prałatowi lub opatowi, który kieruje nim, na podobieństwo biskupa diecezjalnego, jako własny jego pasterz”.
W Watykanie powiedziano wówczas: „Poczekamy!” Podczas Soboru Watykańskiego II pojawiła się możliwość tworzenia „prałatur personalnych”. Rozpatrywane one były w kontekście właściwego rozmieszczenia (dystrybucji) duchowieństwa albo prowadzenia specjalnych dzieł duszpasterskich lub misyjnych. Była też mowa, że w ramach prałatury, w jej pracy apostolskiej uczestniczą świeccy.
Po zakończeniu soboru, w 1970 r. Josemaria zwołał Kongres Generalny Opus Dei, by zastanowić się nad dalszymi kierunkami pracy, jak i nad formułą kanoniczną. Koncepcja Opus Dei jako prałatury personalnej została wówczas dopracowana i przekazana Stolicy Apostolskiej. W 1975 r. św. Josemaria umiera. Ani Paweł VI, ani Jan Paweł I nie wprowadzili tych zmian.
Czytaj też: Młody Escriva
Jan Paweł II, który pragnął wprowadzać Sobór Watykański II w praktykę życia kościelnego, już w 1978 r. zachęcił Opus Dei, aby podjęło temat prałatury. Ówczesny przełożony Álvaro del Portillo podszedł do tego poważnie i przedstawił papieżowi w 1979 obszerne materiały. Głęboko też modlił się w tej intencji, m. in. przyjechał specjalnie do Częstochowy, spotkał się też z kard. Wyszyńskim. W odpowiedzi na przekazane mu materiały Jan Paweł II stworzył 9-osobową komisję a – w ślad za jej działaniem - 28 listopada 1982 ustanowił prałaturę personalną Opus Dei.
W 1983 r. wszedł w życie nowy Kodeks Prawa Kanonicznego, który takie rozwiązanie zawierał. Kanon 295 stanowił, że „Prałatura personalna rządzi się statutami nadanymi przez Stolicę Apostolską, a na jej czele stoi prałat jako własny ordynariusz, który ma prawo erygować krajowe lub międzynarodowe seminarium, a także inkardynować alumnów i promować ich do święceń tytułem służby prałaturze”. Natomiast kanon 296 dotyczył świeckich, stwierdzając, że „Na podstawie umowy zawartej z prałaturą, świeccy mogą się poświęcić dziełom apostolskim prałatury personalnej; sposób zaś tej organicznej współpracy a także główne obowiązki i prawa z nią złączone, winny być odpowiednio określone w statutach”.
Wyjaśnijmy więc, na czym polega specyfika prałatury personalnej i co może budzić ewentualne obawy?
Prałatura personalna to część Kościoła Katolickiego posiadającą strukturę hierarchiczną, czyli konkretna grupa wiernych oraz kapłanów i diakonów z prałatem na czele, jako gwarantem jedności. Specyfika prałatur personalnych polega na tym, że uczestniczą one w zadaniach ewangelizacyjnych Kościoła w sposób komplementarny do tego, jak to czynią diecezje, do których należą wierni będący członkami prałatury personalnej. Dlatego – jak stwierdzają kanoniści – prałatura personalna w jakiejś mierze upodabnia się do diecezji, choć jest to kościelna jednostka nie terytorialna, lecz personalna. Prałatury personalne istnieją wewnątrz jednej lub kilku diecezji, z którymi współpracują, spełniając swą szczególną posługę kościelną, na zasadzie komplementarności.
Przez 40 lat Opus Dei funkcjonowało jako prałatura personalna, skąd więc potrzeba obecnych zmian, które inicjuje papież Franciszek?
Idealnie byłoby, gdyby powstały inne prałatury personalne, ale do tego nie doszło. Wśród kanonistów istnieją rozbieżne poglądy na ich temat. Być może wśród niektórych jest lęk, obawa, że prałatura personalna może stać się jakąś międzynarodową diecezją niezależną od poszczególnych diecezji. Temat niezależności przedstawiany jest przez niektórych jako straszak.
Czy rzeczywiście Opus Dei jest rodzajem „Kościoła w Kościele” i pozostaje niezależne od biskupów diecezji, na których terenie działa?
Nie. Żadna część Kościoła nie tworzy “Kościoła wewnątrz Kościoła”, wręcz przeciwnie: każda z jego części ożywia więzy z całym Kościołem. Wierni Opus Dei są i czują się żywymi członkami Kościoła powszechnego i diecezji, w których życiu uczestniczą tak, jak pozostali wierni. Należy mieć również na uwadze, że ta prałatura, w przeciwieństwie do tego, co mogłoby dotyczyć innych, nie zajmuje się pewnymi aspektami opieki duszpasterskiej (chrztami, bierzmowaniem, ślubami, pogrzebami), poświęca za to szczególną troskę formacji swoich wiernych i tych, którzy korzystają z jej apostolstwa (spotkania i rekolekcje, studiowanie nauk świętych, osobiste kierownictwo duchowe).
A jaki jest status księży należących do prałatury Opus Dei. Komu oni podlegają?
Autonomia Opus Dei, przyznana mu dla wypełniania swojej misji, jest zawsze autonomią w komunii z Kościołem powszechnym i Biskupem Rzymu, a także z Kościołami partykularnymi i biskupami diecezjalnymi. Księża inkarnowani do prałatury podlegają prałatowi i jego wikariuszom, ale nie są całkowicie niezależni od biskupa miejsca, gdyż podlegają jego dyscyplinie. Podobnie jak to się dzieje np. z księdzem, który pracuje w Ordynariacie Polowym, czy z księżmi przebywającymi na studiach w innej diecezji.
Zresztą jest to temat, który jest natury nie tyle czysto prawnej, kanonicznej, ile bardziej teologicznej. Chodzi tu o teologię Kościoła powszechnego i Kościoła partykularnego i jak te rzeczywistości ze sobą współistnieją? Prawo ma swoje ograniczenia a kościelna rzeczywistość jest o wiele bogatsza. Należy przy tym przypomnieć, że prawo istnieje po to, by służyć charyzmatowi. Ma ono chronić charyzmat, by mógł on być realizowany. Prawo nie może być przed charyzmatem, tylko odwrotnie!
Historia Opus Dei jest dynamiczna, gdzie ten proces możemy dobrze obserwować. Nowość Opus Dei polega na tym, że nie jest to ani związek kapłanów, ani stowarzyszenie świeckich. Kapłani i świeccy współpracują tu w sposób organiczny. Musiało to znaleźć właściwą formułę prawną i znalazło w postaci prałatury personalnej.
Księża i świeccy współpracują „w sposób organiczny”. Co to znaczy konkretnie?
Oznacza, że nawzajem siebie potrzebują i nie istnieje tu żadna konkurencja. Ksiądz w Opus Dei nigdy nie zajmuje się sprawami, które powinny należeć do ludzi świeckich, np. zarządzaniem majątkiem lub wieloma innymi kwestiami organizacyjnymi. To jest sprawa świeckich. Dyrektorami wszystkich naszych ośrodków są ludzie świeccy. Kapłan nie sprawuje tam władzy, gdyż jego zadania są inne.
Zawsze podkreślamy, że najważniejsze jest to, co każdy świecki robi, zachowując swoją tożsamość: będąc piłkarzem, lekarzem, inżynierem, naukowcem czy dziennikarzem – w swym normalnym świeckim życiu. A Opus Dei dostarcza środki formacyjne, wsparcie duchowe oraz oparcie we wspólnocie. Jest to jakaś nowość.
Opus Dei bardzo podkreśla, że wszyscy mają to samo powołanie, a więc świeccy winni żyć w duchu powszechnego kapłaństwa. Naszą duchowość charakteryzują codzienna Eucharystia, komunia św., ofiarność, służba. Innym ważnym i mocnym elementem naszej działalności jest promowanie pracy w różnych jej wymiarach. Św. Jan Paweł II, zapewne w dużym stopniu w wyniku kontaktów z kard. Stefanem Wyszyńskim i jego nauczaniem o uświęcaniu pracy ludzkiej, był bardzo bliski tego naszego charyzmatu.
Zresztą w Kościele jest wiele podobnych rzeczywistości jak choćby Droga Neokatechumenalna, Wspólnota Emmanuel czy inne. Jan Paweł II w książce „Wstańcie, chodźmy!” mówił, że widział w tym działanie Ducha Świętego i dlatego te inicjatywy wspierał. I na tej fali narodziła się koncepcja prałatury personalnej, którą uzyskało Opus Dei.
Papież Franciszek, reformując Kurię Rzymską na mocy konstytucji apostolskiej „Praedicate Evangelium” z 19 marca 2022, przeniósł umocowania prawne Opus Dei z Dykasterii ds. Biskupów do Dykasterii do Duchowieństwa. Co te zmiany oznaczały?
Owszem nastąpiła taka zmiana. Pojawia się jednak pytanie: czy rzeczywiście Opus Dei winno podlegać Dykasterii ds. Duchowieństwa, skoro 98 proc. jego członków stanowią świeccy, w tym 60 proc. to kobiety? Ale nie chcę na ten temat dyskutować.
W lipcu 2022 r. papież wydał motu proprio „Ad charisma tuendum” (Aby zachować charyzmat), w którym jest mowa, że prałat Opus Dei nie będzie już biskupem, ale pozostaje ordynariuszem, a ponadto potwierdzony został fakt przeniesienia prałatury do kompetencji Dykasterii ds. Duchowieństwa.
Święty Josemaria nie był biskupem i tego nie pragnął. Podobnie myślał jego następca prałat Álvaro del Portillo. Kiedy mówiło się na początku lat osiemdziesiątych, że zostanie biskupem, napisał do Jana Pawła II, że gdyby miało do tego dojść, to zrezygnuje. Zgodził się na to dopiero w 1989 r. gdy miał 77 lat, na kilka lat przed śmiercią. Jego następca Javier Echevarría też został biskupem. Ale obecny prałat ks. Fernando Ocáriz już nim nie jest.
8 sierpnia br. w kolejnym motu proprio nt. prałatur personalnych papież wprowadził zmiany w dwóch kanonach (295 i 296) prawa kanonicznego. Jest tam mowa, że prałatura personalna jest „upodobniona do publicznych stowarzyszeń kleryckich na prawie papieskim z uprawnieniami do inkardynowania duchownych”. Niektórzy intepretują to jako niemal likwidację prałatury Opus Dei w jej dotychczasowym kształcie. Taką opinię przedstawił ostatnio znany włoski kanonista ks. Giancarlo Rocca na łamach „Settimana News”. Co Ksiądz na to?
Zmiany, jakie proponuje papież, nie są aż tak radykalne. Prałatura Opus Dei nadal istnieje i będzie istnieć oraz spełniać swoją misję w wierności temu charyzmatowi, jaki przekazał nam Założyciel. Ma też swoje statuty, które będą nadal przepracowywane. Są też w prałaturze świeccy, gdyż ten punkt o świeckich wcale nie zniknął. Świeccy mogą – tak jak dotąd – być włączeni w prałaturę.
A co konkretnie oznacza pojęcie „upodobnienia” prałatury do kleryckich stowarzyszeń na prawie papieskim?
Nie jest to dla mnie jasne, gdyż nie jestem kanonistą, a i wśród kanonistów opinie są różne. Wielu kanonistów, jak choćby prof. Geraldina Boni z Bolonii, nie może się nadziwić, że "prałatura" jest utożsamiana ze stowarzyszeniem. Ja powiem tylko, że niezależnie od tego sformułowania Prałatura Opus Dei pozostaje prałaturą personalną a nie stowarzyszeniem kleryckim. Nie będę wchodzić w polemikę.
Zapytam wiec bardziej ogólnie. Co w praktyce wynika dla Opus Dei ze wspomnianych papieskich dokumentów?
Jedyna sensowna odpowiedź jest taka, że zarówno papież Franciszek, jak i Opus Dei są zainteresowani tym, by zachować nasz charyzmat. Czujemy się związani z naszym założycielem świętym Josemarią i tym, co nas trzyma, jest jakiś Boży zamysł. Charyzmaty są w Kościele naturalnym zjawiskiem. Przecież Pan Bóg nie przestał działać w Kościele z chwilą, kiedy zmarł ostatni apostoł. Duch Święty nadal kieruje Kościołem, m.in. drogą udzielania charyzmatów przez poszczególne osoby. I na tym polegała rola wielu świętych, włącznie z naszym założycielem. Podkreślę ponadto, że jedną z ważnych cech charyzmatu Opus Dei jest jedność z papieżem. Istnienie Opus Dei nie miałoby sensu, gdyby nie było ono instytucją zjednoczoną z Ojcem Świętym i Stolicą Apostolską.
Ale nie możemy zapominać, że cechą tej instytucji jest świeckość w tym znaczeniu, że stanowią ją w dużej mierze wierni świeccy, a cała formacja służy pomocy im w realizacji najbardziej autentycznej misji świeckich. Mają oni przecież własną misję, wynikającą z mocy sakramentów chrztu i bierzmowania i podejmują tę misję na własną odpowiedzialność, a nie na rachunek księży, a Opus Dei im w tym tylko pomaga, dostarczając narzędzi formacji. Dlatego musimy bardzo troszczyć się o pielęgnowanie tego charyzmatu.
Wydane przez Franciszka dokumenty wymagają dostosowania do niego statutów Dzieła. Proces taki się zaczął. Prałat poprosił, aby wszyscy członkowie, a także współpracownicy Opus Dei, jeśli mają jakieś uwagi, by je przysłali. W kwietniu br. odbył się Kongres Generalny Opus Dei, w którym wzięło udział około 400 delegatów z całego świata. Intensywna praca dotyczyła głównie statutów. Od września – jak zapowiedział prałat ks. Fernando Ocáriz – bierzemy się nadal do pracy na tym polu. Dobrze, że ten dokument się pojawił, bo jesienią będziemy wiedzieć, co dokładnie w naszych statutach trzeba dostosować do ogólnych ram prawnych, które akurat w lecie się zmieniły.
Jak wyglądają i jak kształtowały się w przeszłości relacje Opus Dei z papieżem Bergoglio, pochodzącym z Argentyny, skąd również Ksiądz się wywodzi?
Zacznijmy od tego, że najlepsza, niejako „sztandarowa” biografia Jorge Mario Bergoglio, napisana na początku pontyfikatu przez brytyjskiego dziennikarza Austena Ivereigha [u nas ukazała się w 2015 pod tytułem „Prorok” - KAI], nie zawiera żadnych wzmianek o jakichkolwiek napięciach czy sporach z Opus Dei, gdy był on arcybiskupem stolicy Argentyny ani z wcześniejszego okresu.
Co więcej, w tamtym czasie był on bardzo związany z Colegio Nuestra Señora del Buen Aire – jest to szkoła dla dziewcząt, którą opiekowało się Opus Dei, położona w bardzo biednej dzielnicy miasta i kard. Bergoglio utrzymywał bliskie stosunki z pracującymi tam księżmi. Często się też kontaktował z ówczesnym wikariuszem Opus Dei dla Argentyny, a obecnie wikariuszem-zastępcą prałata, ks. Mariano Fazio, któremu prałat ks. Ocáriz, mający 75 lat, przekazał już część swoich obowiązków i uprawnień. I przy różnych okazjach obecny papież wspominał o dobrych stosunkach i więziach łączących go z Opus Dei.
Inną sprawą, którą warto tu podkreślić, jest fakt, że właśnie za rządów Franciszka zostali ogłoszeni błogosławionymi bp Álvaro Del Portillo (1914-94) – 27 IX 2014 i pierwsza świecka kobieta z Opus Dei: Guadalupe Ortiz de Landázuri Fernández de Heredia (1916-75) – 18 V 2019. W 2016 Franciszek zatwierdził dekret o heroiczności cnót Izydora Zorzano (1902-43) – pierwszego świeckiego członka Opus Dei i szkolnego kolegi naszego założyciela. Papież bardzo chwalił pracę Dzieła w wielu częściach świata, ale zwłaszcza na peryferiach Kościoła, np. w Skandynawii czy w Afryce. Kilku księży z Prałatury zostało biskupami w Afryce, Azji czy Australii.
Trzeba też pamiętać, iż w swej „sztandarowej” adhortacji apostolskiej „Evangelii gaudium” z 2015 papież zachęca do szukania nowych form ewangelizacji, do czerpania radości z wiary i do bycia uczniem-misjonarzem, a to wszystko bardzo mocno dotyczy Opus Dei, które działa na rzecz owego „uczniostwa” i bycia misjonarzami. Ta misyjność ma być obecna w każdym miejscu, w którym ktoś żyje i działa, a nie w formie wyjazdu gdzieś daleko.
Efektem tej adhortacji jest to, że zmieniliśmy nieco struktury organizacyjne, w tym znaczeniu, że będzie mniej regionów, za to będą one większe. Na przykład powstaje obecnie region obejmujący Niemcy, Austrię i Szwajcarię. Chcemy, aby były to ośrodki bardziej aktywne i prężne, aby ludzie byli bardziej zaangażowani. Jest to zgodne z linią obecnego pontyfikatu: mniej struktur – więcej charyzmatu.
Z szeregów Opus Dei wywodzi się ok. 20 biskupów na całym świecie, a łącznie w naszej prałaturze jest ok. 2 tys. kapłanów i ponad 92 tys. świeckich, w tym ok. 60 proc. to kobiety. Nieco ponad 20 proc. tej liczby stanowią numerariusze.
A jak wygląda „stan posiadania” Opus Dei w Polsce?
W naszym Regionie Europy Środkowej i Północnej, obejmującym Polskę, Czechy, Słowację, Litwę, Łotwę, Estonię i Finlandię, jest ponad tysiąc członków, z tego ponad 70 proc. w Polsce, dokładnie połowę tej liczby stanowią kobiety. Mamy około 40 inkardynowanych księży. Należy pamiętać o takim czynniku jak różne języki, bynajmniej niełatwe do opanowania, co utrudnia pracę duszpasterską. Ale mamy kilku księży miejscowych, np. w Finlandii jest rodzimy kapłan, są też Słowacy, Litwini i oczywiście Polacy. We wszystkich tych krajach jest łącznie ok. 60 różnych ośrodków prowadzonych przez Opus Dei, dużych i małych. Mówiąc o specyfice posługi w naszym regionie, trzeba powiedzieć, że wielkim wyzwaniem jest Europa, która się starzeje, dechrystianizuje i przeżywa wiele innych trudności.
W Polsce mamy wiele ciekawych inicjatyw, zarządzanych całkowicie przez świeckich. Prałatura przede wszystkim zachęca ludzi, żeby chcieli się angażować w sprawy społeczne, dla dobra wspólnego. Żyjemy bowiem w świecie, w którym ludzie zajmują się głównie sobą, szerzy się indywidualizm, dlatego naszym zadaniem jest pobudzanie naszych członków, a za ich pośrednictwem też inne osoby, do działania na rzecz bliźnich. Szczególnie częste są inicjatywy w zakresie rodzin, oświaty i wychowania. Bardzo aktywnie działają ośrodki np. w Katowicach czy we Wrocławiu. W tym drugim mieście abp Józef Kupny poprosił nas, abyśmy jako Opus Dei zaopiekowali się szkołą diecezjalną, aby była ona na wzór tej, którą tak prowadzą od pewnego czasu ludzie związani z formacją Dzieła.
Chcę też wspomnieć o innej bardzo prężnej inicjatywie, jaką jest Akademia Familijna. Nasi księża mają tam niewiele do powiedzenia, gdyż jest to przede wszystkim sprawa świeckich, którzy działają tam zgodnie z Franciszkową zachętą z „Amoris laetitia”, aby rodziny pomagały sobie wzajemnie. Jest to bardzo piękna inicjatywa również dlatego, że jeśli dawniej wychowanie odbywało się głównie w rodzinach, z pokolenia na pokolenie, to dziś, z powodu różnych zmian społecznych, mamy do czynienia z wieloma trudnymi wyzwaniami, m.in. jak wychowywać dzieci w świecie konsumpcji i zeświecczenia. I Akademia Familijna próbuje pomagać przede wszystkim rodzinom z dziećmi w różnym wieku, np. od jednego roku do trzech lat, od 3 do 5 lat i w innych grupach wiekowych, są wspólne wyjazdy na obozy letnie i zimowe itp. Ogólnie biorąc jest to wspólna troska o wychowanie dzieci. Akademia organizuje zresztą także kursy i spotkania dyskusyjne dla singli, którzy nie są w stanie założyć rodziny, proponując im różne wzorce i postawy, starając się pomóc im w znalezieniu odpowiedniej drogi życiowej.
Trzeba też pamiętać o szkołach typu „Strumienie” czy „Żagle”, które cieszą się dużym powodzeniem. W tym przypadku opiekujemy się w szkołach nauką religii i to wikariusz Dzieła wyznacza nauczyciela tego przedmiotu. Są jednak także inne inicjatywy, luźno związane z Dziełem, których uczestnicy bardzo inspirują się ideami nauczaniem św. Josemarii.
Jestem w Polsce od 1989. W ciągu tych 34 lat nigdy nie było nieporozumień z miejscowymi biskupami; przeciwnie, oni się bardzo cieszą z naszej działalności. Wspomnę tu o jeszcze jednej inicjatywie poniekąd związanej z nami, jaką są Orszaki Trzech Króli. Kardynał Nycz zawsze dziękuje nam za współudział w zorganizowaniu tego przedsięwzięcia, ale ja też zawsze odpowiadam, że nie uczestniczymy w tym instytucjonalnie, choć oczywiście wśród organizatorów i uczestników są osoby związane z Opus Dei. Kardynał zresztą bardzo pięknie wyraził się o nas podczas niedawnej Mszy św. w katedrze 23 czerwca w kolejną rocznicę śmierci naszego założyciela: „Jeśli nasz katolicyzm ma charakter niedzielny, to Opus Dei proponuje katolicyzm na cały tydzień”.
Podobnie rzecz się ma z wkładem w kulturę, sztukę, szkolnictwo, media czy inne dziedziny – nie uczestniczymy w tym jako organizacja, choć niewątpliwie nasi członkowie są obecni w tych środowiskach. Ja nikomu nie mówię, co ma pisać czy tworzyć, ale staramy się dać tym ludziom odpowiednią formację. Uważam, że dziś najważniejsze jest zachęcanie ludzi, żeby im się chciało. Żyjemy bowiem w czasach wielkiego pragmatyzmu i często ludziom nie chce się działać, jeśli nie widzą w tym jakichś korzyści dla siebie.
Jako Opus Dei nie bierzemy żadnych środków od diecezji a wszystkie nasze dzieła utrzymują ludzie świeccy i to nie zawsze nawet nasi członkowie, bo zdarzają się też osoby z zewnątrz, ale które widzą, że warto wspierać takie czy inne inicjatywy. Tak się dzieje szczególnie w krajach gdzie praktycznie nie ma katolików jak skandynawskie czy bałtyckie. Sprawy związane z wychowaniem dzieci i młodzieży spoczywają na barkach ich rodzin, które utrzymują szkoły i inne ośrodki. Domy rekolekcyjne zwykle są deficytowe, ale przynajmniej bieżące wydatki muszą się zamykać dzięki korzystającym z nich. Oczywiście te deficyty jeżeli są, nie pokrywa ich ani diecezja ani tym bardziej Stolica Święta.
Ciekawą sprawą są dwie ważne uczelnie prowadzone przez Opus Dei: Świętego Krzyża w Rzymie i w Pampelunie w Hiszpanii. Ukończyło je dotychczas ponad 200 księży w Polsce, w tym kilku biskupów. Wielu z nich korzystało ze stypendiów, aby tam się kształcić. W Polsce założona została fundacja „Furca”, szukająca pieniędzy na te cele i częściowo pokrywa ona koszt ich studiów. Jej celem jest przede wszystkim przypominanie ludziom, że za formację kapłanów odpowiadają wierni, ale też przypominanie księżom, że za ich utrzymanie ktoś płaci. Są to wszystko księża diecezjalni i w ten sposób bardzo konkretnie pomagamy diecezjom, z których oni pochodzą.
Bardzo dobrze układa się nam współpraca z innymi ruchami i stowarzyszeniami, np. z Neokatechumenatem, który nie ma własnych instytucji (poza seminariami duchownymi) i chętnie wysyła swoje rodziny na nasze obozy, ale też do naszych szkół. Chodzą tam zresztą również dzieci np. z rodzin związanych z Domowym Kościołem. Ogólnie można powiedzieć, że w Polsce bardzo rozwinięta jest współpraca Opus Dei z różnymi ruchami i stowarzyszeniami osób świeckich, z zachowaniem przy tym ich odrębności i właściwych im charyzmatów.
Bardzo dziękujemy za rozmowę.