Kanonizacja oburzenia

Gdzie ufny widzi obraz Boga, tam podejrzliwy - obrazę boską.

Dawno temu nasz kilkuletni wówczas syn podszedł do mojej żony siedzącej przy komputerze i powiedział: „Wypad!”. – To bardzo nieładnie tak mówić do mamy, to tak, jakbyś powiedział „wynoś się” – zareagowała żona. Na to synek zrobił wielkie oczy: „Ale mamo, ząb mi wypadł!”.

Problemy w komunikacji. Niby widzimy i słyszymy to samo, a różnie interpretujemy. W efekcie to, co jednych cieszy, innych oburza. Wyjątkowo mocno wychodzi to teraz w kontekście dyskusji o Światowych Dniach Młodzieży w Lizbonie. Jedni mówią, że to wielkie Boże wydarzenie, inni – że coś przeciwnego. A przecież wszyscy widzieli radosne tłumy młodych, dostrzegali, że się spowiadają i przystępują do Komunii. Na ogół też nikt nie twierdzi, że wszystko było idealnie. Jak dotąd nie spotkałem uczestnika ŚDM w Lizbonie, który mówiłby, że nie popełniono tam żadnych błędów. Przyznawano m.in., że szwankowała logistyka, co w obliczu większej, niż przewidywano, liczby uczestników przyniosło rozwiązania prowizoryczne w rodzaju osławionych miseczek do rozdawania Komunii. Czy można to nazwać profanacją? Pewnie można – gdyby uznać, że organizatorzy mieli złą wolę i celowo dążyli do bylejakości wobec Najświętszego Sakramentu. Kto jednak wierzy w ich dobrą wolę, znajduje wyjaśnienia i cieszy się na przykład, że Komunii dla nikogo nie zabrakło.

Tu dochodzimy do sedna. Podczas bowiem, gdy jedni nie przypisywali organizatorom złej woli, drudzy owszem, złą wolę im przypisali. To różnica o fundamentalnym znaczeniu. Bo dopóki wierzę w czyjąś dobrą wolę, doceniam to, co robi dobrze, a nieprawidłowości interpretuję na jego korzyść. Kiedy zaczynam wierzyć, że ma złą wolę, jestem przekonany, że mówi mi „wypad”. Odtąd wszystkie jego działania są dla mnie elementem spisku. Nawet takie jak muzyka techno, puszczona na placu w charakterze pobudki. I w tym tkwi chyba trzon narastającego w Kościele problemu: jakaś część katolików, zwłaszcza w Polsce, przestała wierzyć w dobrą wolę nie tylko poszczególnych gremiów kościelnych, ale samego papieża i złączonych z nim biskupów. Jedni formułują to wprost, a inni kluczą, choć z kilometra widać, że odmawiają posłuszeństwa następcy Piotra. To już nie jest uprawniona krytyka, tylko totalne odrzucenie. I dochodzi do przedziwnej sytuacji, w której za katolika wiernego Tradycji uważa się takiego, który odrzuca papieża, od tych zaś, którzy stoją po jego stronie, coraz częściej żąda się wyjaśnień, jakim prawem to robią.

Tymczasem Jezus zbudował Kościół na skale, jaką jest Piotr, i nic się tu nie zmieniło. „Roma locuta, causa finita” – tak się w Kościele rozstrzyga kwestie sporne. Niektórzy nazywają to papolatrią, ale nie zauważyłem, żeby mieli coś lepszego.•


KRÓTKO:

Autorki brak

Ze stałej wystawy o „Harrym Potterze” w Muzeum Popkultury w Seattle usunięto eksponaty związane z J.K. Rowling. Znikł nawet biogram autorki. To kolejna kara za jej „nienawistne komentarze”. Pisarka po raz pierwszy naraziła się w 2019 r., gdy stanęła w obronie kobiety zwolnionej za sprzeciw wobec gender. Stwierdziła wtedy, że nie obchodzi ją, co kto robi. „Ale żeby zmuszać kobietę do rezygnacji ze stanowiska tylko dlatego, że stwierdziła, iż płeć istnieje?” – napisała. W innym miejscu wskazała, że człowiek, który miesiączkuje, nie nazywa się „osoba menstruująca”, tylko „kobieta”. Teraz dodatkowo zarzuca się Rowling m.in. „stereotypy rasowe”. Chris Moore, menedżer muzeum, poinformował, że „na razie, aby zmniejszyć jej wpływ, kuratorzy podjęli decyzję o usunięciu z galerii wszystkich pochodzących od niej artefaktów”. I tak w Seattle „Harry Potter” został bestsellerem, który nie ma autora.•

Siła modlitwy

Adam Smith-Connor, Brytyjczyk, który został już ukarany grzywną za cichą modlitwę niedaleko placówki aborcyjnej, teraz usłyszał zarzuty karne i odpowiada przed sądem. Mężczyzna wyjaśnia, że 22 lata temu zawiózł swoją dziewczynę na aborcję własnego dziecka i zapłacił za „usługę”. Dziś ciężko tego żałuje i w ciszy modli się za syna i inne dzieci, za ich rodziny i za personel placówki aborcyjnej. Trzeba przyznać, że władze Wielkiej Brytanii mają respekt do modlitwy, skoro tak się jej boją.•

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak