Po raz pierwszy w historii Kościoła na ołtarze zostanie wyniesione nienarodzone dziecko.
Ucieszyłam się z dat, jakie zaproponowano do corocznego wspomnienia heroicznej rodziny Ulmów, która wkrótce zostanie wyniesiona na ołtarze (zostali zamordowani przez Niemców w marcu 1944 r. za ukrywanie w domu ośmiorga Żydów). Pierwszy termin wydaje się oczywisty: to 24 marca, czyli rocznica ich męczeńskiej śmierci, a zarazem Narodowy Dzień Pamięci o Polakach ratujących Żydów. Byłoby to jednocześnie przypomnienie, czym był Holokaust i w jaki sposób karano Polaków pomagających Żydom. Natomiast druga data – 7 lipca – jest o tyle ciekawa, że właśnie wtedy przypada rocznica ślubu Wiktorii i Józefa Ulmów (właśnie minęła 88.). Najprawdopodobniej tego dnia w Polsce będzie obchodzone wspomnienie liturgiczne beatyfikowanej rodziny. To wskaże inną perspektywę niż „tylko” oddanie życia za bliźniego. Józef i o 12 lat od niego młodsza Wiktoria prowadzili bowiem zwyczajne życie rodzinne, pełne miłości, ale i trudów. Pracowali ciężko na roli, wychowywali dzieci, troszczyli się o codzienny byt. Ale czynili to jako wierzące małżeństwo, które zaprosiło do swego życia Chrystusa. Jakkolwiek banalnie to brzmi, takie są fakty. Bo udzielenie sobie – przez kobietę i mężczyznę – sakramentu małżeństwa oraz pobłogosławienie pary przez kapłana w czasie ślubu zmienia bardzo wiele. Zmienia właściwie wszystko. Miłość, wierność i uczciwość małżeńska, i cały ten – niekiedy nadludzki – wysiłek wspólnego trwania (Jan Paweł II pisał, że „małżeństwo to także droga krzyżowa”) to wartości, które można zachować, jeśli na serio potraktuje się Ewangelię. Tak jak na serio potraktowali ją Ulmowie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Milena Kindziuk