– To nie jest historia o mnie. No, może tylko troszkę. To jest historia o Bogu, który zrobi wszystko, żeby być bliżej mnie. I o ludziach, którzy się modlą na jedną prośbę rzuconą przez telefon – podkreśla Barbara Kopacz z Zielonej Góry.
A początek tej historii to wrzesień 2022 roku. Wtedy Barbara usłyszała, że ma guza i dostała zlecenie na pilne badanie. – Czekanie na wyniki było chyba równie przytłaczające, jak sama diagnoza. Chociaż starałam się, chyba wszystkimi możliwymi mechanizmami obronnymi, nie dopuszczać czarnych scenariuszy, to jednak podświadomie cały czas ta myśl krążyła w mojej głowie i w październiku ubiegłego roku okazało się, że to jednak nowotwór złośliwy – opowiada z trudem. – Czułam paniczny strach, ogromną bezsilność, przeszywający smutek i wiele innych trudnych emocji. Od razu próbowałam znaleźć jakieś rozwiązania i podjąć działania, żeby odzyskać jakiekolwiek poczucie panowania nad tą sytuacją, chociaż oczywiście nie miałam nad tym żadnej władzy – dodaje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Król