"Tysiąc ton śmieci na ulicach w Rzymie", "Wieczne Miasto stolicą odpadów i hańby rządzących nim demokratów" - to nagłówki z włoskiej prasy, opisującej kryzys śmieciowy oraz liczne niedogodności, z jakimi na co dzień muszą borykać się rzymianie i setki tysięcy turystów z całego świata. W ogniu krytyki znalazł się burmistrz Rzymu, Roberto Gualtieri z opozycyjnej centrolewicowej Partii Demokratycznej.
Gualtieri, były minister finansów i były eurodeputowany krytykowany jest powszechnie za to, do jakiego stanu doprowadzona została włoska stolica, odkąd rozpoczął kadencję prawie dwa lata temu. A przyszedł, jak się przypomina, po to, by zrobić porządek po poprzednikach, w tym po burmistrz Virginii Raggi z Ruchu Pięciu Gwiazd.
"A jednak Gualtieriemu to się udało, rządzi jeszcze gorzej" - stwierdzili radni z prawicowej Ligi.
W rankingu najlepiej ocenianych przez mieszkańców burmistrzów, opublikowanym przez ekonomiczny dziennik "Il Sole- 24 Ore" na początku lipca, Gualtieri zajął dopiero 67. miejsce. Przed rokiem był na 37 pozycji. Na pierwszym miejscu jest burmistrz Mediolanu Giuseppe Sala.
"Tysiąc ton śmieci leży na ziemi. Rzymianie nie lubią już Gualtieriego" - podkreślił dziennik "La Repubblica". Gazeta przypomniała także inne bolączki: zaniedbane parki i skwery, codzienne awarie dwóch linii metra.
Jeszcze większą irytację wzbudzają jego zapowiedzi, że pierwszych rozwiązań obecnego kryzysu śmieciowego, wywołanego przez poważne problemy w zakładzie oczyszczania miasta i trudności z wywozem odpadków, należy oczekiwać we wrześniu. Poza tym burmistrz obiecał, że Rzym będzie wysprzątany, a wywóz śmieci uregulowany przed końcem jego kadencji; czyli do 2026 roku.
"Śmiać się czy płakać?" - zapytano w audycji we włoskim Radiu 24.
Turyści zwiedzający Rzym fotografują nie tylko Koloseum i Panteon, ale także góry śmieci. I taki wizerunek dociera potem do ich krajów. Zalegające przez wiele dni na chodnikach, ulicach i trawnikach, niewywożone regularnie śmiecie, które nie mieszczą się w kontenerach to nie tylko fatalna rysa na wizerunku miasta, prezentowanym światu, ale także poważny problem higieniczno- sanitarny, zwłaszcza przy obecnych temperaturach, sięgających 40 stopni. Przed zagrożeniem dla zdrowia ostrzegają lekarze.
"Śmieci trzeba zbierać natychmiast, jest ryzyko sanitarne" - oświadczył prezes stołecznej Izby Lekarskiej Antonio Magi. Od miesięcy śmieci, leżące wokół kontenerów, przyciągają dziki, które w wielu dzielnicach stały się niemal stałym elementem krajobrazu.
Kolejną bolączką Wiecznego Miasta jest kryzys taksówkowy, o którym najłatwiej przekonać się na największym dworcu kolejowym - Termini. W gigantycznych kolejkach na postoju stoją codziennie setki osób, w tym wielu turystów, którzy przyjeżdżają tam szybką kolejką z lotniska Fiumicino. Samochodów brakuje także w nocy. Jak podała organizacja obrony praw konsumentów Codacons, prawie połowa telefonów do korporacji taksówkowych pozostaje wtedy bez odpowiedzi.
Do Gualtieriego kierowane są apele stowarzyszeń mieszkańców i przedstawicieli branży turystycznej o rozwiązanie problemu braku taksówek, który w ostatnim czasie zamienił się w chaos wraz z turystycznym boomem. "Oto jak Rzym przyjmuje turystów, gości i rzymian. Nie ma nawet cienia taksówki. Wstyd" - napisała znana włoska wirusolog Ilaria Capua publikując na Twitterze zdjęcie kolejki na Termini.
Pisarka Dacia Maraini powiedziała dziennikowi "Corriere della Sera": "Nie poznaję mojego Rzymu. To prawdziwa Odyseja między taksówkami, które są nie do znalezienia, zepsutym metrem i schodami ruchomymi na stacjach".
Na łamach prasy pojawia się często pytanie, czy Wieczne Miasto jest gotowe na Rok Święty 2025, ogłoszony przez papieża Franciszka. Watykan spodziewa się wtedy przyjazdu około 30 milionów osób.
Burmistrz Gualtieri zapewnił, że władze zrobią wszystko, by stolica nie była nieprzygotowana.
Na razie, jak podkreślili w rozmowie z PAP polscy turyści, zwiedzanie Rzymu nie jest łatwe i to nie tylko ze względu na panujący skwar. "Zastanawiam się, jak rzymianie znoszą życie wśród takich gór śmieci na ulicach. To bardzo smutna wizytówka miasta, do którego każdy pragnie przyjechać"- powiedział Tadeusz, mieszkaniec Poznania stojąc w kolejce do Panteonu.
Alicja Zgliczyńska z Warszawy przyjechała na konferencję naukową na uniwersytecie La Sapienza, a wolny czas spędzała zwiedzając miasto. Podzieliła się z PAP uwagami na temat wizyty we włoskiej stolicy, którą odwiedza regularnie. Jak zauważyła, "Rzym jako główny kierunek turystyczny w Europie oprócz niekwestionowanych atrakcji, które przyciągają gości z całego świata, ma też wiele przemilczanych niedogodności".
Wymieniła między innymi słabo działający internet. "W żadnym z miast europejskich, nie mówiąc już o azjatyckich, turysta nie spotyka się z takim problemem" - dodała podróżniczka.
"Drugą niedogodnością jest transport, czyli brak dokładnego oznakowania tras podróży. Rzym nie jest na pewno smart city, które ułatwia poruszanie się miejskimi środkami transportu. Strajki metra i autobusów są tym, na co turyści muszą być również przygotowani. Jest to poważny problem, zwłaszcza przy niewystarczającej liczbie taksówek i kłopotach z ich złapaniem; a usługi konkurencji nie istnieją"- wyjaśniła rozmówczyni PAP.
Podkreśliła też: "I do tego wszystkiego należy dorzucić jeszcze kryzys śmieciowy, aby przekonać się, że miasto boryka się z problemami, które obecność rzesz turystów mocno uwydatniają".
"Rzym jest jeden. Spragnieni jego atrakcji turyści po jakim czasie zapomną o tych niedogodnościach , a mieszkańcy i tak są przyzwyczajeni"- stwierdziła mieszkanka Warszawy.