Kilka dni po buncie Jewgienija Prigożyna przeciwko resortowi obrony Rosji centra werbunkowe Grupy Wagnera, istniejące w kilkunastu miastach, kontynuują działalność, a ich personel twierdzi, że nic się w ich pracy nie zmieniło - podaje w czwartek BBC.
Dziennikarka BBC dodzwoniła się do kilkunastu punktów, udając osobę, która w imieniu brata poszukuje informacji o wstąpieniu do Grupy Wagnera. Tam, gdzie udało się jej porozmawiać z personelem, uzyskała odpowiedź, że werbunek trwa nadal. Nikt nie wierzy, że formacja założona przez Prigożyna zostanie rozwiązana. Personel twierdzi też, że rekruci będą podpisywać kontrakty z Grupą Wagnera, a nie z ministerstwem obrony Rosji.
Zobacz: Relacja na bieżąco z wydarzeń na Ukrainie
Wciąż nie ma oznak, by Grupa Wagnera przemieszczała się na Białoruś - wskazuje BBC. Personel w ośrodkach werbunku zapewnia, że rekruci tak jak dotąd będą się szkolić na poligonie w miejscowości Molkino w Kraju Krasnodarskim na południu Rosji.
Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, powiedział w czwartek, że Grupa Wagnera już nie istnieje w dotychczasowej formie. Zostanie ona podzielona na cztery części i tylko jedna z nich po podpisaniu kontraktów z ministerstwem obrony Rosji będzie walczyć przeciwko Ukrainie - uważa Podolak. Część wagnerowców ma wrócić do Afryki, a część, włączona do gwardii narodowej (Rosgwardii), będzie działać w Rosji. Jeszcze inna grupa wagnerowców będzie szkolić oddziały białoruskie - dodał doradca Zełenskiego.
Po zakończeniu zainicjowanego przez Prigożyna buntu wojskowego ogłoszono, że część jego formacji najemniczej ma przenieść się na Białoruś. Szczegóły tych ustaleń nie są znane, a według amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) szef najemników może wciąż prowadzić negocjacje z rosyjskimi władzami na temat swoich przyszłych losów.