O niechcianym Strasburgu, malowanych konserwatystach i o jajcarzach w PiS-ie, z europosłem elektem Tadeuszem Cymańskim rozmawia Jacek Dziedzina.
Jacek Dziedzina: Rozmawiam z posłem czy europosłem?
Tadeusz Cymański: – Jestem w stanie przejściowym, bo już nie jestem posłem RP, otrzymałem potwierdzenie wybrania na europosła, choć jeszcze nie zasiadam w Strasburgu.
Pytam jednak nie o stan formalny, tylko o wolę Tadeusza Cymańskiego, kim chce naprawdę być. Po ogłoszeniu wyniku wyborów niemal dał Pan do zrozumienia, że tak naprawdę nie chce jechać do Strasburga.
– Ktoś, kto jest na liście wyborczej i mówi, że nie chce być wybranym, jest mało poważny. To jest fałszywe wobec wyborców.
No i to właśnie mnie dziwi, bo Pan nie wyglądał na szczęśliwego z tego powodu.
– Nie zabiegałem o start w tych wyborach. Ale w sytuacji, kiedy Platforma stawała na uszach i postawiła na niesamowitą mobilizację, musieliśmy wzmocnić listy wyborcze znanymi posłami.
Pan zgodził się zostać lokomotywą partii, po cichu licząc, że sam jednak mandatu nie dostanie.
– Została złożona propozycja...
Mógł Pan odmówić...
– Praktycznie nie było wyboru. W końcu walczymy zespołowo. Zgodziłem się i nie znam przypadku, żeby ktoś odmówił, tłumacząc, że go to nie interesuje. Liczyłem się z tym, że mogę zostać wybrany. Ale nie planowałem tego.
Ma Pan żal do wyborców, że go wybrali?
– Mam pewne rozdwojenie jaźni. Czuję się jak ryba w wodzie w polskim Sejmie i oczywiście, że żal mi się z nim rozstawać. Są ważne kwestie społeczne do rozstrzygnięcia. I tego będzie mi bardzo brakować. Ale w takim momencie człowiek odpowiedzialny musi uznać werdykt wyborców.
Czym w takim razie będzie się Pan zajmował w Parlamencie Europejskim?
– Interesują mnie sprawy społeczne i europejski model społeczny. Nie jestem jakimś supereuroentuzjastą, natomiast uważam, że osiągnięcia socjalne i solidarnościowe Europy są jeszcze przed Polską. Dysproporcje i kontrasty społeczne u nas należą do najwyższych w Europie. Średnie wskaźniki są wspaniałe, ale Polska jest na pierwszych miejscach, jeśli chodzi o różnice w zarobkach. Polskie dzieci są na ostatnim miejscu w dostępie do przedszkoli...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina