O zapomnianym Soborze Watykańskim II, niesfornych kardynałach i nowych szatach Papieża ze Zbigniewem Nosowskim rozmawia Jacek Dziedzina
Zbigniew Nosowski - redaktor naczelny miesięcznika „Więź”, dwukrotnie świecki audytor Synodu Bisku-pów w Watykanie, obecnie współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, autor m.in. „Parami do nieba: małżeńska droga świętości” oraz redaktor pracy zbiorowej „Dzieci Soboru zadają pytania”.
Jacek Dziedzina: Kiedy będzie Sobór Watykański III?
Zbigniew Nosowski: – Zazwyczaj potrzebę jego zwołania zgłaszają progresiści kościelni, którzy twierdzą, że Vaticanum II stanął w połowie drogi. Tymczasem mamy zaledwie 44 lata od zakończenia II Soboru Watykańskiego – to bardzo mało, żeby go zrealizować.
A jednak jest trochę zapomniany lub niedoceniany w środowiskach kościelnych.
– Po części wzięło się to z upraszczającej interpretacji, która mówi, że niedobre zjawiska w Kościele posoborowym są konsekwencją soboru. W związku z tym lefebryści wyciągają z tego wniosek: skoro ten sobór do tego doprowadził, to odrzućmy jego doktrynę. Mniej radykalni konserwatyści mówią: interpretujmy ten sobór tak, żeby jak najmniej tych zmian pokazywać, a podkreślajmy raczej wielowiekową ciągłość Kościoła.
Dla niektórych zdjęcie ekskomuniki z czterech lefebrystów jest symbolicznym odejściem od ducha Vaticanum II, choć Papież w swoim liście wyraźnie tłumaczy, że lefebryści muszą przyjąć także nauczanie tego soboru. Wrażenie jest tym silniejsze, im więcej sygnałów, że w samym Rzymie niektórzy kardynałowie chcieliby powrotu do czasów sprzed soboru.
– Nie zgadzam się z taką interpretacją decyzji o zdjęciu ekskomuniki, choć działalność niektórych wysokich urzędników Kurii Rzymskiej może na to wskazywać. Uczestniczyłem jako świecki audytor w dwóch synodach biskupów w Rzymie, w tym w synodzie o Eucharystii. I widziałem jak 98 proc. biskupów – przedstawicieli światowego episkopatu – stwierdziło, że reforma liturgiczna (pomimo nadużyć) jest błogosławiona i posiada „bogactwa jeszcze nie w pełni odkryte”. Natomiast indywidualni hierarchowie z Kurii Rzymskiej wyrażają czasem pogląd, że reforma liturgiczna była nieszczęściem. W swoisty sposób interpretują kolejne decyzje Papieża. Na przykład kard. Darío Castrillón Hoyos niechlubnie zapisał się w sprawie zniesienia ekskomuniki, bo to on, moim zdaniem, odpowiada za fiasko komunikacyjne w tej sprawie. Wcześniej, po dekrecie papieskim uwalniającym liturgię trydencką, twierdził publicznie, że życzeniem Papieża jest, żeby taka liturgia była sprawowana w każdej parafii. Tymczasem papieski dokument mówił o celebrowaniu „starej” liturgii tam, gdzie są grupy wiernych tym zainteresowane. To wszystko jest uwikłane w spór o interpretację soboru – na ile jest on zerwaniem z przeszłością, a na ile jest elementem długiej historii Kościoła. Ja nie lubię interpretacji „albo, albo”. Ciągłość to jest również zmiana, mamy to przecież w Ewangelii: Jezus mówi, że trzeba nowe wino wlewać do nowych bukłaków.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina