Z ks. Sławomirem Oderem, o tajnikach procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II
BEATA ZAJĄCZKOWSKA: Na pogrzebie Jana Pawła II tysiące ludzi skandowały: Santo Subito! Przyłączył się Ksiądz do tego wołania?
KS. SŁAWOMIR ODER: – Ten tłum wyrażał to samo, co i ja czułem. Miałem wrażenie, że jesteśmy świadkami powrotu do domu Ojca, który już jest święty. I w duchu, i głośno krzyczałem ze wszystkimi: Natychmiast Święty!
Czy to wołanie wiernych ma jakieś znaczenie w procesie beatyfikacyjnym?
– Oczywiście. Wydaje się, że ten okrzyk, to głębokie przekonanie o świętości Jana Pawła II, które uwidoczniło się podczas uroczystości pogrzebowych, było podstawą do tego, by Benedykt XVI mógł stwierdzić to, co jest punktem wyjścia każdego procesu beatyfikacyjnego: fama sanctitatis – opinia o świętości. Ona wybuchła w sposób spontaniczny i natychmiast. Benedykt XVI doskonale znał Jana Pawła II.
Czy jego osobiste doświadczenie wpłynęło na to, że proces beatyfikacyjny mógł rozpocząć się w tak rekordowym tempie?
– Takie decyzje podejmowane są nie tylko na podstawie entuzjazmu chwili. Z pewnością mają one głębokie podłoże w wieloletnim doświadczeniu spotkania ze zwykłym człowiekiem.
Czy wobec tego Benedykt XVI będzie przesłuchiwany jako świadek?
– To – To niemożliwe. Byłby świadkiem w procesie, w którym będzie sędzią. Listy świadków nie mogę podać do wiadomości, ponieważ w czasie całego procesu objęta jest ona klauzulą poufności. Zeznawać będą ludzie, którzy żyli najbliżej Ojca Świętego, a więc jego współpracownicy, i osoby, które znały go prywatnie. Będą przesłuchiwani ludzie, którzy mogą dać świadectwo o tym, w jaki sposób i w jakim stopniu Karol Wojtyła, a potem Jan Paweł II wcielał chrześcijański ideał życia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Beata Zajączkowska