Chcemy czy nie – nad naszym życiem przetaczają się wichry dziejów. Jednych zaledwie musną, drugich potarmoszą, jeszcze innych unicestwią.
Dla wielu Polaków, którym w 1921 roku odcięto granicą związki z Rzeczpospolitą, przez co stali się obywatelami radzieckiej Ukrainy, traktat ryski był wyrokiem z odroczeniem. Wkrótce dosięgły ich przesiedlenia, deportacje, łagry. I wcale nie czekano z tym do wojny. Jak pisze w posłowiu Tomasz Bohun: „Polacy wpadli w wir obłąkańczej polityki Stalina”.
Wioska Maraczówka znajdowała się zaledwie dwadzieścia kilometrów od granicy z Rzeczpospolitą. Była zasobna, zamieszkana przez wielu Polaków. Do Kazachstanu w 1936 roku zesłano stamtąd dwadzieścia pięć rodzin, wyłącznie polskich. Wśród nich rodzinę autorki książki. Franceska miała trzynaście lat, kiedy deportowanym z Ukrainy pięciuset rodzinom na pustym stepie kazano „budować miasto”.
Sposób, w jaki Franceska Michalska opowiada losy własne, rodziny i bliskich, jest zdumiewający. Przytacza po prostu fakty, ze spokojem i bez emocji. Bez nienawiści. Emocje stają się natomiast udziałem czytelnika. Nie sposób czytać spokojnie stron, gdzie okrucieństwo, głupota i terror władz, połączone z nieludzką obojętnością, są przyczyną tak wielkich dramatów i krzywd.
Franceska przetrwała. Studia medyczne skończyła już w Polsce. Po latach sprowadziła do ojczyzny rodziców. Wspomnienia zaczęła pisać dla rodziny, „ku pokrzepieniu serc”. Trudne życie nauczyło ją, że nie wolno się poddawać. Dzięki odwadze, determinacji, odrobinie szczęścia, wreszcie zawierzeniu Opatrzności, można nie tylko wyjść cało z opresji, ale nawet spełnić marzenia. Stąd zaskakujący tytuł: Cała radość życia. I jeśli nie do końca czuje się dziś szczęśliwa – to przez pamięć o przeszłości i o tych, którym się nie udało.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Książka - poleca Ewa Babuchowska