Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie, Dwie tylko:poezja i dobroć...i więcej nic... C. K. Norwid
Miłość to radość z cudzego istnienia.
Usłyszałem to zdanie od Barbary Skargi. Ona – jak twierdziła – od Elzenberga. On zaś, jak się domyślam, z głębin Księgi Rodzaju, z opisów stworzenia świata i człowieka. Jeśli ten rodzaj radości w nas jest, trudno o wyrazistszy znak, że jesteśmy na obraz i podobieństwo Stwórcy.
Chrystusowe „życie za przyjaciół” (J 15,13) jest radykalną kwintesencją tej właśnie miłosnej radości: cudze istnienie tak mnie raduje, że daję za nie swoje… Żadnej innej sfery człowieczeństwa i rzeczywistości nie penetruje literatura i filozofia, sztuka i kultura z taką pasją i wnikliwością jak kwestię miłości. O niej są filmy i pieśni. I księgi. I barwne płótna. Dlaczego? Bo jesteśmy z Miłości i dla Miłości – odpowiada teologia.
Z wnętrza Trójcy dobywa się miłość w nasz świat, w nasze życie, w nas. Jest ona niezwykłym miejscem spotkania „tajemnicy człowieka” z „tajemnicą Boga” – w Synu, który stał się człowiekiem. Mówił niedawno na KUL Massimo Serretti, komentując naukę o miłości Jana Pawła II: „Przynależność trynitarna (to, że człowiek należy do Trójjedynego Boga, że z Trójcy pochodzi i do Trójcy zdąża – przyp. J.Sz.) stanowi przyczynę i uzasadnienie wszelkiej przynależności, wszelkiej miłości stworzonej. Oderwana od przynależności trynitarnej przynależność osób stworzonych nie ma fundamentu i stanowi »ryzyko«. Przyjęcie człowieczeństwa przez Jednorodzonego Syna Ojca jest też przyjęciem ryzyka miłości, ryzyka, które ciąży nad miłością z powodu naruszenia pierwotnej przynależności. Jezus Chrystus odnawia w sobie pełną przynależność, i w ten sposób we własnej osobie przekracza przepaść »ryzyka miłości«”.
Jeżeli miłość ma być przedmiotem nadziei, owa przepaść musi zostać przekroczona; człowiek wraz ze swoją miłością musi zostać wrócony Bogu – pierwotna przynależność musi zostać przywrócona. Dlatego Chrystus. Miłość nie jest ślepa, wbrew stereotypom. Znakiem Boga w atlantyckim kręgu kulturowym jest wszystkowidzące Oko Opatrzności.
Racja jest po stronie średniowiecznej formuły Ubi amor ibi oculus – gdzie miłość, tam oko. Miłość jest szczególną formą widzenia, a dla człowieka kochającego otwiera się inaczej niedostrzegany wymiar rzeczywistości. Tylko miłość dostrzeże urwany guzik i go przyszyje. Bez miłości się tego nie widzi albo się tego nie chce. Ubi amor ibi oculus et vis. I oko, i siła
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Jerzy Szymik, teolog, poeta, profesor KUL