Z członkami zespołu Full Power Spirit, Miru i Dzyrooo o dziesięciu przykazaniach w wersji hip-hopowej rozmawia Szymon Babuchowski
Miru: Czuję się dzieckiem miasta, bo mieszkam w Białej Podlaskiej od urodzenia, wychowałem się na dziesięciotysięcznym osiedlu. Dlatego kultura hip-hopowa jest mi bardzo bliska, ten język pozwala mi na wyrażanie siebie. Ale dzieckiem ulicy się nie czuję, bo miałem dom, w którym była miłość, w którym nauczyłem się pacierza. Moja rodzina dbała o mnie – do dzisiaj zresztą z nią mieszkam.
W którym momencie życia zafascynował Cię hip-hop?
Miru: Zetknąłem się z nim na początku szkoły średniej, czyli siedem czy osiem lat temu. To była taka undergroundowa fala. Na oficjalnym rynku nie było tego jeszcze za wiele, więc przegrywałem kasety od kolegów. Jak ktoś miał coś nowego, od razu pożyczałem i słuchałem. Niektórzy dziwią się, kiedy mówię im, że hip-hop to jest dla mnie wspólnota. A przecież pierwsze polskie ekipy hip-hopowe, warszawska czy kielecka, to byli ludzie, którzy mieli jakiś wspólny cel, często się spotykali. Coś takiego było mi potrzebne, bo jestem człowiekiem, który lubi rozmawiać, spędzać z ludźmi czas. Hip-hop stał się dla mnie szansą rozwoju. Rymowanie jest wyzwaniem: chcesz być w tym coraz lepszy, jak piłkarz, który cały czas doskonali swoją technikę.
Ale czy rzeczywiście jesteście częścią tej wspólnoty? Inni hip-hopowcy nie odrzucają Was dlatego, że rymujecie o Bogu?
Miru: Środowisko hip-hopowe nie jest hermetyczne. Hip-hop przyjmuje człowieka takiego, jakim jest – z jego bagażem doświadczeń, z tym, co ma do powiedzenia. Jeżeli robi się to na poziomie, to na pewno zostanie to docenione. Projekt „Hip-Hop Dekalog 2004”, do którego zaprosiliśmy hip-hopowców z „najwyższej półki”: Vienia i Pelego czy Łyskacza, zdaje się to potwierdzać.
Oni też włączyli się w tworzenie tekstów…
Miru: Tak! Gdyby nie czuli tego, gdyby nie było to częścią ich życia, na sto procent by tego nie zrobili. Bo hip-hop nie jest muzyką komercyjną – tam się nie robi wszystkiego dla pieniędzy.
Dzyrooo: W środowisku muzycznym często sprzedaje się teksty, pisze się na zamówienie. Tutaj czegoś takiego nie ma.
Miru: Obowiązuje zasada: powiedz to, co jest twoje. Bądź w tym autentyczny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski