Za frazę: „Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą” powinien już wiele lat temu dostać Nobla – komentuje twórczość ks. Jana Twardowskiego inny poeta w sutannie, ks. prof. Jerzy Szymik.
Wydawać by się mogło, że żyjemy w czasach niepoetyckich. Wzrastające tempo życia sprawia, że coraz mniej mamy czasu na jakąkolwiek lekturę. „Zamiast książek obrazki czyta się” – śpiewa z żalem wokalista Budki Suflera. Kultura masowa jest ze swej natury powierzchowna, poezja zaś wymaga szczególnego skupienia. Czy jest więc skazana na wyginięcie? Nic bardziej mylnego. Dowodem na to, że odbiór tej sztuki ma się całkiem dobrze, może być twórczość ks. Jana Twardowskiego. Nakłady jego książek przekraczają sto tysięcy egzemplarzy. Jak to wytłumaczyć?
W sam środek tarczy
– Ksiądz dotyka spraw najistotniejszych, które przez dzisiejszy świat nie zostały nazwane – uważa dr Aleksandra Iwanowska z Uniwersytetu Gdańskiego, edytor dzieł ks. Twardowskiego. – W dobie komputerów, łączności satelitarnej, krępujemy się mówić o miłości, przyjaźni, o tym, co jest bliskie sercu. Nie umiemy też rozmawiać o umieraniu, przemijaniu. Język współczesny nie chce poruszać takich problemów, ale pojedynczy człowiek tęskni za ich nazwaniem.
– W tej poezji jest geniusz. Słucham właśnie w wersji śpiewanej jego wiersza, zaczynającego się od słów: „Bo widzisz są tu tacy, którzy się kochają”, i słyszę, że to jest sam środek tarczy. Że odczuwam dreszcz – a tego się właśnie spodziewam po sztuce – mówi ks. Jerzy Szymik. – Ksiądz Twardowski opowiada o tym, co ja czuję – wyznaje Maria Pallado, katowicka gimnazjalistka, laureatka konkursu wiedzy o poecie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski