Dla chrześcijanina tragedie i związane z nimi cierpienia powinny być okazją do zwrócenia się ku Bogu i pogłębienia z Nim relacji.
W tym roku Polacy doświadczyli dwóch wielkich tragedii – najpierw katastrofy samolotu pod Smoleńskiem, a potem kilku fal powodzi w różnych rejonach Polski. Choć te wydarzenia miały inny charakter, w obu zginęli ludzie, oba łączy wielkie cierpienie z powodu utraty bliskich czy zniszczenia podstaw egzystencji. W reakcji na wspomniane tragedie żegnaliśmy zmarłych i jednoczyliśmy się w bólu po ich stracie; pomagaliśmy poszkodowanym, po raz kolejny pokazując międzyludzką solidarność; do dziś szukamy też odpowiedzi na pytanie, kto ponosi za te zdarzenia odpowiedzialność. Przekaz medialny zdominowały emocje, mało jest natomiast refleksji na temat religijnego wymiaru tych tragedii. Nie chodzi o szukanie odpowiedzi na pytanie, dlaczego Bóg do nich dopuścił, bo działanie Boga jest dla nas tajemnicą, którą trudno zrozumieć, lecz o podjęcie refleksji nad tym, jak chrześcijanin powinien w duchu wiary zareagować na takie nieszczęście. Warto się zastanowić, jakie ma ono znaczenie dla życia duchowego każdego z nas.
Polska nie była jedynym krajem doświadczanym w tym roku. W czasie powodzi w Chinach zginęło ponad tysiąc osób, wyciek ropy na platformie wiertniczej w Zatoce Meksykańskiej spowodował największą katastrofę ekologiczną w dziejach Stanów Zjednoczonych, susza i pożary w Rosji osiągnęły takie rozmiary, że w wielu rejonach ogłoszono stan klęski żywiołowej. Warto zwrócić uwagę na reakcje na tragedię w Rosji. Prawosławni duchowni prowadzili wiernych na pola ogarnięte żywiołem i modlili się. Prosili Boga o ratunek, o to, aby taki kataklizm więcej się nie powtórzył, a byli też tacy, którzy przepraszali Boga za swoje grzechy i grzechy ludzkości. W Polsce takich reakcji w przestrzeni publicznej próżno szukać, choć duszpasterze podkreślają, że wiele osób zwracało się do nich z problemami związanymi z tragediami w rozmowach indywidualnych, były one polecane Bogu w modlitwach i intencjach w czasie licznych Mszy.
„Gość Niedzielny” zwrócił się do duszpasterzy z prośbą o refleksję, jak chrześcijanin powinien reagować w obliczu tragedii. Wszyscy są zgodni, że w takich sytuacjach musimy zwracać się do Boga. – „Nie lękajmy się widzieć w nieszczęściach wezwania do nawrócenia”, „w sytuacji cierpienia możemy paradoksalnie dostrzec to, co rzeczywiście w życiu jest najważniejsze”, „tragedia powinna budzić ludzi wierzących do odczytywania znaków czasu, przez które Pan Bóg chce nam coś powiedzieć”, „w obliczu tragedii musimy przylegać sobą i swoim bólem do Boga, nie pozwolić się od Niego oderwać, trwać we wszystkich zawirowaniach życia przy Jego sercu” – podkreślają kapłani. Ubolewają przy tym, że niestety tracimy zdolność do odczytywania zdarzeń w kategoriach wiary, być może dlatego są one coraz mocniejsze i wyraźniejsze.
Przestrzegają przy tym przed traktowaniem nieszczęść jako kary; przypominają, że Pan Jezus zdecydowanie przeciwstawił się takiemu myśleniu. Na pewno reakcją na tragedie powinna być modlitwa oraz konkretna pomoc okazana drugiemu człowiekowi. Nie można jej jednak ograniczać do wirtualnych gestów, wysłania SMS-a na określone konto. Konieczny jest „bezpośredni kontakt z człowiekiem cierpiącym”, bo dopiero on prowadzi nas do odkrycia w potrzebującym oblicza Jezusa.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogumił Łoziński