Wkrótce ks. Jerzy Popiełuszko zostanie ogłoszony błogosławionym. Był wyjątkowy za życia, ale i po śmierci. Świadczy o tym 18 mln pielgrzymów, którzy odwiedzili jego grób, tysiące wpisów do ksiąg pamiątkowych i 300 udokumentowanych łask, otrzymanych za jego wstawiennictwem.
Od męczeńskiej śmierci ks. Popiełuszki minęło zaledwie ćwierć wieku. Żyje jeszcze jego matka, pamiętają go przyjaciele, parafianie. W żoliborskiej parafii św. Stanisława Kostki można usiąść przy biurku, przy którym pracował, i spojrzeć na jodłę za oknem, która od jego śmierci sporo podrosła. W dawnym mieszkaniu ks. Jerzego mieści się teraz archiwum. W dwóch pokoikach, zastawionych regałami od podłogi aż po sufit, znajdują się teczki z korespondencją ks. Jerzego, jego pismami, kazaniami, ale też książkami o nim, materiałami prasowymi, zdjęciami, a przede wszystkim podziękowaniami pielgrzymów i osób, które za jego wstawiennictwem doznały łask.
Widzą, słyszą, chodzą… i wierzą
Janina z Katowic od 30 lat leczyła reumatoidalne zapalenia stawów. Nie potrafiła zejść ze schodów, rozprostować dłoni, zdana była całkowicie na pomoc innych. Stawy bolały tak mocno, że musiała brać silne środki przeciwbólowe. Straciła słuch, a po udarze mózgu znalazła się w szpitalu w Chorzowie. Płakała z bólu i modliła się na różańcu. Nie wiadomo skąd, przyszła jej myśl, żeby u szpitalnego kapelana zamówić Mszę św. w intencji beatyfikacji ks. Jerzego.
Do kaplicy zawieziono ją na wózku inwalidzkim. Nie słyszała żadnego słowa Mszy św. „Po powrocie z kaplicy chora z sąsiedniego łóżka powiedziała mi po czasie: Pani już nie krzyczy. Ze zdumieniem spostrzegłam, że wrócił mi słuch” – pisze Janina w swoim świadectwie. Z dnia na dzień czuła się lepiej, znikały obrzęki stawów, mogła bez bólu ruszać rękami, po jakimś czasie chodziła. Lekarze odstawili leki, a potem wystawili zaświadczenie o „niewyjaśnionej z medycznego punktu widzenia remisji choroby”. Janina zaś wie: „doświadczyłam od Pana Boga łaski uzdrowienia za przyczyną sługi Bożego ks. Jerzego”.
Świadectw niezwykłych wydarzeń, których patronem był ks. Jerzy, znajduje się w żoliborskiej parafii wiele. Wszyscy pamiętają panią Anielę z Rzeszowa, która na skutek jaskry była całkowicie niewidoma. Do tego miała problemy z nogami. W 1988 r. przyjechała z pielgrzymką parafialną do grobu ks. Jerzego. Po niej nastąpiła poprawa w chodzeniu. Kiedy w następnym roku znów przyjechała na Żoliborz, długo modliła przy mogile ks. Jerzego. Tak się zamodliła, że jej grupa zdążyła już się oddalić. Wstała z klęcznika i mogła dostrzec zarysy postaci. „Kiedy następnego dnia rano wstałam, widziałam na drzewie każdy liść” – pisze pani Aniela.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Jureczko-Wilk