- Kościół ma problem z kobietami, bo są niezależne i wchodzą w role zarezerwowane dla mężczyzn.
Dyskusja na czasie
Temat kobiet w Kościele wciąż powraca. Niedawno podjął go miesięcznik „Więź”. Ostatnio z problemem próbowała zmierzyć się „Gazeta Wyborcza”. W serii wywiadów i artykułów znany teolog wypowiada się aprobująco o kapłaństwie kobiet, inny duszpasterz pośrednio go wspiera, publicystka GW powtarza opinie, formułowane wcześniej przez katolickie środowiska kobiece, że kobiety, choć mogą, nie pełnią wielu funkcji, przewidzianych przez prawo kanoniczne. Czy rozmówcy i autorzy „feministycznego serialu” wnoszą do tej debaty coś nowego? A może tylko piszą po swojemu o problemach dobrze znanych w Kościele od dawna? O opinię poprosiliśmy Alinę Petrową-Wasilewicz – wiceprezes stowarzyszenia katoliczek Amicta Sole, przewodniczącą Krajowej Rady Katolików Świeckich, dziennikarkę KAI.
Redakcja
Część komentatorów (w tym uczestnicy debaty w GW) uznaje, że skoro tak jest, Kościół także powinien pójść z duchem czasu. Najłatwiej jest „zadekretować” kapłaństwo kobiet, podzielić się z nimi władzą, wprowadzić parytety, trochę „ulepszyć” decyzję Jezusa Chrystusa. I byłby spokój. Byłby spokój? Czyżby Chrystus nie przewidział, co się stanie w XX i XXI wieku? Przewidział. Dlatego mimo rewolucyjnych zmian cywilizacyjnych wszystkie Jego decyzje mają pozostać niezmienne. Oznacza to, że przed nami stoi nieporównanie bardziej skomplikowane zadanie, gdyż znacznie trudniej znaleźć dziś nowe miejsce kobiet w Kościele, nie naruszając ustalonej przez Boga Wcielonego hierarchii. Konieczne są wspólne poszukiwania, którym powinna towarzyszyć wielka modlitwa, gdyż takie są znaki czasu.
Nowe miejsce kobiet w Kościele
Ale nie tylko Kościół ma problem z kobietami, także kobiety mają problem z Kościołem. Polega on na tym, że „starsi w Kościele” widzą w nich jedynie żony, matki lub dziewice, poświęcające się Bogu. I wspaniale im towarzyszą, umacniając w tych powołaniach – w kościołach i na pielgrzymkach, podczas rekolekcji, często można usłyszeć kazania i konferencje o tym, co dla kobiet jest najważniejsze, co mają robić, aby najlepiej przeznaczone im role wypełniać. Za wzór stawia się kobietom Maryję z Nazaretu – Dziewicę i Matkę. Dzięki temu kobiety otrzymują wsparcie psychiczne i duchowe, mogą odczuć też satysfakcję, że ich najważniejsze role życiowe są dostrzegane i docenione. Jest to szczególnie istotne, gdyż równolegle słyszą chór wyzwolonych „sióstr”, które deprecjonują ich poświęcenie dla rodziny i macierzyństwo, wyśmiewają, a jeśli pracują w domu, oskarżają o brak ambicji i nazywają „kurami domowymi”.
Przypuszczam, że im bardziej świat zachęca do indywidualizmu, niezależności od wszystkiego i wszystkich, tym bardziej księża będą przypominać kobietom o najważniejszych wartościach. I to jest bardzo cenne. Jednak broniąc słusznej sprawy, bardzo wielu z nich nie uwzględnia dzisiejszych realiów – że kobiety są coraz lepiej wykształcone, tak dobrze, że obecnie w Polsce wśród osób z wyższym wykształceniem więcej jest kobiet niż mężczyzn. I że kobiety pracują zawodowo. Odkryły jakieś swoje talenty, korzystają z nowych możliwości. Nigdy nie słyszałam kazania o tym, jak łączyć obie te role – żony, matki i pracownicy. Ta kategoria kobiet jakby nie istniała w świadomości księży. Szkoda, gdyż jest to dziś najbardziej powszechny kobiecy los z całym bagażem problemów, jaki niesie. Warto rozeznać tę sytuację i wyciągnąć konkretne wnioski duszpasterskie, zaktualizować postawy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Alina Petrowa-Wasilewicz