Mimo wszelkich zaklęć wrogów lustracji, fakt kolaboracji w dalszym ciągu jest kompromitujący. Dobrze, że ludzie jeszcze się czegoś wstydzą.
Najgorsza jest temperatura około zera: wirusy atakują i akumulatory padają. Mój maluch przed laty wolał suchy mróz od śniegu z deszczem. Malucha już nie mam, za to katary łapię po staremu. Gdy w głowie katar, to już nie ma tam miejsca na nic innego i ten felieton był zagrożony: nie było pewne, czy ktoś stanie pod tablicą. W końcu się zmobilizowałem, ale głównie dlatego, że w radiu usłyszałem wiadomość o rozpoczęciu przez Leszka Millera kariery naukowej. Przestraszyłem się, że wykorzysta moją słabość i zajmie to miejsce w ,,Gościu”.
Wkrótce wyjaśniło się, że p. Miller nie chce skończyć jako polski naukowiec, ten specjalista od kończenia weźmie się teraz za naukę amerykańską i za oceanem pokieruje jakimś bliżej nieokreślonym ,,projektem”. My się martwimy, że polskie odkrycia odstają od poziomu światowego, na szczęście jest Miller, który świetnie daje sobie radę ze wszystkim, z amerykańską nauką też sobie na pewno poradzi. Może jeszcze weźmie do pomocy prof. Łapińskiego, wówczas dystans między Polską a USA zmniejszy się dramatycznie. Ciekawi mnie tylko, jak rozstanie ze swoim przedstawicielem przeżyją wyborcy i wielbiciele talentu nowo narodzonego profesora.
Gorączka nie ustępowała; dalej słuchałem radia, w którym transmitowano sejmowy sąd nad IPN- -em. Niezmierzone są zbrodnie Instytutu przeciw ustawie o ochronie danych osobowych. Dotychczas myślałem, że pan min. Kulesza – czyli GIODO – zajmuje się głównie utrudnianiem dostępu do książek telefonicznych oraz likwidowaniem spisów lokatorów, ale okazuje się, że wymienienie jakiegokolwiek nazwiska staje się niebezpieczne. Poza tym dowiedziałem się, że SLD współczuje prawicy z powodu teczek – to się nazywa wrażliwość lewicowa. Red. Wildstein potrafił zająć dziennikarzy, polityków i komentatorów. Od paru tygodni nic tylko teczki, o grypach, katarach jedynie reklamy pamiętają. Oprócz spisu zasobów Wildstein ujawnił, że są sprawy, których Polacy się wstydzą: na przykład dotyka ich boleśnie oskarżenie o współpracę z tajnymi służbami poprzedniego ustroju.
Po kilkunastu latach naszej wolności można było pochopnie dojść do wniosku, że już nic nie oburza, nic nie dziwi, wszystko da się wytłumaczyć. Jednak nie, mimo wszelkich zaklęć wrogów lustracji, fakt kolaboracji w dalszym ciągu jest kompromitujący, stąd ta cała wrzawa. Dobrze, że ludzie jeszcze się czegoś wstydzą, dzięki zawstydzeniu można bez bicia osiągnąć niezłe rezultaty wychowawcze, chyba że ktoś ustawowo uzna wstyd za zbrodnię przeciw godności osobistej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Sablik, matematyk, wykładowca na Uniwersytecie Śląskim