„Zbliża się Boże Narodzenie i Jezus przypomina nam, że przybył na świat, aby przynieść światło; nawet w tym okresie wojny nie możemy pozwolić na wejście ciemności w nasze serca” – mówi posługujący w mieście Dniepr ks. Oleh Ładniuk. Salezjanin pracuje również w strefie przyfrontowej z cywilami oraz żołnierzami. Przyznaje Radiu Watykańskiemu, iż los tamtejszych dzieci wydaje mu się szczególnie bolesny.
Jak zauważa kapłan, rejony, w których działa, są w ciągłym niebezpieczeństwie ataków i ostrzałów. Państwo ukraińskie skierowało do miejscowych rodziców apele, aby najmłodsi opuścili tereny przyfrontowe z powodu tragicznej sytuacji. Z tego jednak względu część rodzin odczuwa obecnie obawy, że pociechy zostaną im odebrane, przez co jeszcze rzadziej wypuszczają dzieci na zewnątrz. Przebywają one często całe dnie w podziemnych schronach, aby nie zostać ofiarami rosyjskich bomb.
Ks. Ładniuk: dzieci w okolicy siedzą odizolowane po domach
„W tym tygodniu obchodziliśmy Mikołajki, przywieźliśmy mnóstwo małych podarunków dla dzieci mieszkających w pobliżu linii frontu (…). Od kwietnia nie ma elektryczności, nie ma niczego, toczą się bitwy, codziennie padają strzały, brakuje wody, jakiegokolwiek ogrzewania… Niektóre z dzieci, kiedy otrzymywały ode mnie prezenty, prawie płakały ze szczęścia, że nie są zapomniane. Ale wyobraźcie sobie: te dzieci nie wychodzą na zewnątrz, albo tylko na tyle, aby zostać blisko drzwi, i to trwa od kwietnia. Ciężko sobie uzmysłowić stan zdrowotny oraz duchowy tych dzieci – wyznaje ks. Ładniuk. – [Także] większość dzieci w mieście Dnieprze nie wychodzi z domów. Jeśli opuszczają mieszkania, to tylko na krótko, ponieważ niestety tutaj nie kojarzę dnia, w którym nie byłoby alarmu. Codziennie buczą syreny, a co najmniej raz w tygodniu wybucha ostatecznie jakaś bomba. Szkoda mi tych dzieci, bo młody człowiek musi się ruszać, wzrastać i za ileś lat zobaczymy problemy zdrowotne fizyczne czy umysłowe z powodu bycia zamkniętymi w domach. Stąd myślimy obecnie o programie wsparcia psychologicznego dzieci w Dnieprze oraz na linii frontu. Ale jest to także bardzo trudne, ponieważ nie można gromadzić dzieci w szkole, jest to zabronione. Jak więc się za to zabrać? Mamy dobry pomysł, ale wykonanie go stawia spore trudności.“
OGLĄDAJ relację na bieżąco: Atak Rosji na Ukrainę
Tomasz Matyka SJ