Bezmyślność?

Odmawiając Ruchowi Chorzów licencji, władze piłkarskie przekreślają sens rywalizacji sportowej

Wydarzenie, o którym piszę, trudno nazwać inaczej niż kompromitacją. Przyznaję, piszę o tym z oburzeniem kibica, bo chodzi o drużynę piłkarską, której kibicuję od czasów przedwojennych, czyli o Ruch Chorzów. Piszę – przyznaję ponadto – nie znając akt sprawy, nie porozmawiawszy z nikim o niej, lecz opierając się jedynie na tym, co w telewizji powiedział przewodniczący (o ile dobrze usłyszałem) Komisji Odwoławczej. Otóż powiedział on, że odmówiono Ruchowi licencji na udział w rozgrywkach pierwszej ligi piłkarskiej, bo klub wprawdzie wykonuje swe zobowiązania i nadrabia zaległości, ale nie czyni tego tak szybko, jak powinien.

I właśnie dlatego, zakładając, że rzeczywiście taka była przyczyna odmowy, uznałem wspomnianą decyzję za kompromitację. Kompromitację gremium orzekającego, bo uczepiło się dat i terminów, zachowało się tak, jakby jego członkowie umieli wprawdzie czytać, ale myślenie, wartościowanie, elementarna wrażliwość wydają się ponad siły i możliwości zespołu, który zabrał się do stosowania prawa. Nie wiem, czy we „władzach sportowych” zdarzyły się takie przypadki, ale gdy chodzi o decyzje różnych organów administracyjnych, to raz po raz odnosi się wrażenie, że z czytaniem to jako tako, natomiast ze zrozumieniem sensu znacznie gorzej.

To więc racja ogólna, by zwrócić uwagę na mało chlubne zjawisko. Otóż prawo, czyli reguły postępowania, jest wyrażone słowami. Słowa mają swój dźwięk, swe znaczenie i swój sens. Dźwięk dociera do nas bezpośrednio, znaczenie trzeba dostrzec, a sens zrozumieć. Słowa nie występują pojedynczo, lecz razem z innymi tworzą tekst, składający się zazwyczaj z wielu zdań, a tekst jest jakoś powiązany z innymi tekstami. Stąd zasada, że słowa należy rozumieć „w tekście i kontekście”. Zdania są albo opisujące, albo proponujące, albo przepisujące. Zdania zamieszczone w tekstach prawnych nie opisują, lecz przepisują, jak ma być, jak należy się zachować, jak rozwiązywać konflikty. Ideą przewodnią przepisów jest zawsze słuszność: decyzje, rozwiązania, werdykty mają być słuszne. Podkreślam (zresztą za Arystotelesem): słuszne, w tym mieści się sprawiedliwość, tyle że rozważana wszechstronnie, bo już Rzymianie wiedzieli, że najwyższa sprawiedliwość może oznaczać największą krzywdę i przestrzegali przed fanatykami gotowymi poświęcić świat, byle działa się sprawiedliwość.

Nie wiem, jak było. Ale z wypowiedzi owego pana wynika, że panom w papierach coś nie pasowało („nie to tempo”!). A to, że zniweczą wysiłek całej drużyny, zmarnują starania klubu, skrzywdzą zawodników, wzburzą kibiców, przekreślą sens rywalizacji sportowej – że chodzi o ludzi, wszystko mało ważne. Bezmyślność (mam nadzieję, że tylko to!).

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

ks. Remigiusz Sobański, profesor prawa kanonicznego