Los jakoś nierówno daje. Nierówno, ale sprawiedliwie? Stosownie do tego, co jakiej parafii bardziej potrzebne?
Pod koniec wakacji wpadłem na kwadrans do Heńka. No, nieco przydługi był ten kwadrans. Popołudniowe słońce oświetliło ścianę tak, że było widać wszystkie nierówności. „Po gó-rach do-li-nach” – zanuciłem. Heniek popatrzył na mnie podejrzliwie. Ubiegłem jego pytanie: Heniu, czemu nie położysz regipsów na te krzywe ściany? „I ty, Brutusie, przeciwko mnie!” – zacytował Juliusza Cezara. O co ci chodzi? – zapytałem. „To ty nie znasz mego CV? Ile plebanii odgruzowałem?
Nie pamiętasz, że na jednej to przez kilka tygodni dosłownie za stodołę chodziłem, a kąpałem się u znajomych w mieście? Tę budę jako tako do używalności doprowadziłem, a że ściany krzywe – trudno, takie już zostaną”. Faktycznie, los (kuria, Pan Bóg?) jakoś nierówno daje. Nierówno, ale sprawiedliwie? Stosownie do tego, co jakiej parafii bardziej potrzebne? Bo Heniek miał tych proboszczowskich przenosin kilka. Coś jak ja. I zawsze była to jakaś nietypowa sytuacja – ale to już inna bajka.
Zaczął mi opowiadać – najpierw o czasach, kiedy to każdy worek wapna i kawałek rury trzeba było albo zdobyć, albo kupić kradziony. „Wiesz, jak mi było z tym ciężko? Przecież uczyłem ludzi kraść”. Ja też uczyłem... Potem o czasach, gdy już wszystko było, ale majstrów nie było. To znaczy byli – tacy, którzy wszystko potrafią. Wszystko byle jak. Nie ze złej woli, ale tego się nauczyli, gdy obowiązywała zasada „czy się stoi, czy się leży, dwa patole się należy”. Nad każdym trzeba było stać i pilnować. „Wiesz, teraz, jak widzę jakiegoś majstra, to mnie mdli, serce zaczyna mocniej bić, robię się niecierpliwy. Alergia, chłopie, uczulenie, klapa. Nie mam na to wpływu. Może jakbym się raz namordował, byłoby inaczej. Ale jak tak... Zresztą wiesz. Krzywe ściany zostaną, nie mam siły”.
Heńkowi tak się życie potoczyło nie z wyboru ani z niczyjej złośliwości. Wielu kolegów go nie rozumie. Mieli inny życiorys. Takie wypadło rozdanie. Jak w kartach. Gdyby nie wiara, gdyby nie kilku przyjaciół, nie podołałby temu. A niektórym się zdaje, że te krzywe ściany i kilka innych szczegółów to dlatego, że Heniek nie ceni piękna. Popatrzył na mnie, czułem, że chce coś powiedzieć. Mów... „Wiesz, jak tu zaczynałem, był u mnie... No, nieważne kto, i powiada: Ja to bym siadł i płakał”. Ale nie płakałeś? „Czasem kląłem. Ale nie przy ludziach”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów