Językowa chropowatość nic nie znaczy, gdy ktoś przychodzi dzielić się i prawdą, i wiarą
Czy można mówić o polskiej duszy? Jeśli tak, to można i o bawarskiej. Zaczynam Mszę w Goßmansdorf, nie byłem tu od roku. Twarze uśmiechnięte, widzę, jak oczyma szukają mego spojrzenia. Znamy się od lat. Jest piątek, ale kościół wypełniony. Przed chwilą skończyli wspólny Różaniec z przewagą męskich głosów. A parafijka niewielka, nieco ponad tysiąc osób razem z ewangelikami. Opowiadań bez końca. Zapraszają do siebie. Cieszą się, gdy potrafię w ich dialekcie nazwać potrawy i trunki. Czuję się jak w domu. A jutro żebym przyjechał poświęcić wodę, bo się skończyła (używają jej obficie). Pobożni, nieraz do granic zabobonu. A Matka Boska to także ich Królowa.
Na całe gardło i całą duszą razem śpiewamy na Jej cześć. Dobrze się czuję wśród nich. Gdy więc papieżem został Bawarczyk, po prostu ucieszyłem się. A gdy słucham Benedykta czytającego po polsku, zastanawiam się, czy moi bawarscy parafianie podobnie odbierają moją niemczyznę? Wiem, że chcą słuchać moich kazań. Moich, bo nie sięgam po gotowe teksty. Językowa chropowatość nic nie znaczy, gdy ktoś przychodzi dzielić się i prawdą, i wiarą. A właśnie z takim darem przybył do Polaków Benedykt XVI. Prawdzie służy od dziesięcioleci – to było jego szczególne zadanie nim został papieżem.
Potrafił być zdecydowany i nieustępliwy. Dlatego zyskał sobie nieco złośliwe miano „pancernego kardynała”. Ten epitet rozmija się jednak z cechami jego osobowości – stanowczej, a równocześnie nieśmiałej, intelektualnie wyrafinowanej, a przecie serdecznej i pobożnej. Bawarskiej. A poza tym prawda nie dla samej prawdy – prawda w służbie wiary. A wiara w służbie prawdy. Tej o Bogu, a zarazem tej o człowieku. Jego postać wpisuje się w przedziwną linię papieży ostatniego stulecia. Każdy inny – wyglądem, temperamentem, upodobaniami, pochodzeniem. Małomiasteczkowy Pius X, arystokrata Pius XII, jowialny biskup Jan XXIII i dystyngowany dyplomata Paweł VI.
Jan Paweł i Benedykt też bardzo różni – nie tylko narodowością – ale czy może być inaczej? I właśnie to zastanawia – postaci odmienne, różnice wyraźne, a jedność wiary w zmieniających się warunkach niewątpliwa. Sądzę, że właśnie dlatego tylu ludzi, zwłaszcza młodych, szuka kontaktu z kolejnym papieżem – jest on stałym punktem odniesienia w świecie, który zdaje rozsypywać się w gruzy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów