Nie ma sprawiedliwości bez ludzi sprawiedliwych, dobroci bez ludzi dobrych... Życzmy sobie, by nie brakło fundamentów dla takich pojęć.
Jednym z problemów przewijających się przez całe dzieje filozofii jest kwestia tzw. powszechników. Podnieśli ją już starożytni myśliciele greccy, w średniowieczu stała się przedmiotem najgorętszych polemik („spór o uniwersalia”). Chodziło o to, czy nazwy i pojęcia ogólne mają odpowiedniki w rzeczywistości, czy też są one zwykłymi abstrakcjami nieposiadającymi realnego bytu. Konkretnie: czy istnieje coś takiego jak mądrość, dobroć, sprawiedliwość, czy też są to tylko nazwy i nasze subiektywne wyobrażenia? Mogłoby się wydawać, że to spór teoretyczny, jakieś bezproduktywne dzielenie włosa na czworo, a jednak tak nie jest. Kwestia ma ogromne znaczenie praktyczne – i dlatego każdy znaczący filozof aż do naszych czasów zabierał w tej sprawie głos.
Arystoteles, a w ślad za nim św. Tomasz z Akwinu, zajmowali stanowisko wyważone. Pojęcia ogólne nie są nam wrodzone, nie spotkamy też obiektu, który moglibyśmy nazwać „sprawiedliwość”, „mądrość” itd. Pojęcia te powstają w naszym umyśle, ale znajdują fundament w rzeczywistości. Są one wynikiem abstrakcji, dzięki której w wielu obiektach znajdujemy cechy wspólne. Zawierają coś, co dostrzegamy – w ludziach, ich zachowaniach, w „bytach”. Nasz umysł potrafi potem o owym „coś” myśleć w oderwaniu od konkretnego obiektu i zauważyć to w wielu innych. Jeśli ocenia to pozytywnie, szuka i znajduje (lub nie) – mądrość w wypowiedziach ludzi, sprawiedliwość w ich zachowaniach, skromność w sposobie bycia. Pojęcie ogólne staje się punktem odniesienia i kryterium oceny.
Spór o uniwersalia powstał w związku z pytaniem, jak to jest z naszym poznaniem: czy poznajemy rzeczywistość tak jak ona istnieje, czy też wtłaczamy ją w nasze wyobrażenia i życzenia. Skutki zajętego stanowiska zaznaczają się najmocniej w kwestiach etycznych. Gdyby przyjąć, że nazwom ogólnym nic realnego nie odpowiada, trzeba by zaprzeczyć istnieniu obiektywnego prawa moralnego, a słuszność, prawość, sprawiedliwość wynikałyby nie z uzasadnionych racji, lecz z przyjętej lub wykoncypowanej teorii. We wszystkich sprawach decydujące byłoby własne „ja uważam”. Paradoksalnie do takiego samego efektu prowadzi skrajny realizm, który uważa, że odpowiedniki nazw ogólnych istnieją „jako takie” – jak idee Platona. Bo wtedy ci, co sądzą, że poznali sprawiedliwość czy mądrość, usiłują swoje pojęcie narzucić innym i kreują się na sędziów wszystkich.
Nawiązuję do sporu o uniwersalia, by wykorzystać go jako tło życzeń noworocznych. Bo pojęcia ogólne kojarzące się pozytywnie są stałym przedmiotem naszych pragnień i życzeń: mądrość, dobroć, sprawiedliwość... Ale one nie mogą zaistnieć bez „fundamentu w rzeczy”: nie ma sprawiedliwości bez ludzi sprawiedliwych, dobroci bez ludzi dobrych... Życzmy sobie, by nie brakło fundamentów dla takich pojęć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Remigiusz Sobański, profesor prawa kanonicznego